
Natla_Miness
Użytkownik-
Postów
673 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Natla_Miness
-
Plan: znaleźć źródło dochodów, pogodzić pustkę w głowie z aktywnością.
-
Cześć. Ja mam dobry humor, bo aktualizuję system do Windows 10. A poza tym nęka mnie, nawiedza, kusi i straszy medytacja. Doszedłem do etapu, gdzie nie komentuję sam do siebie tego co się dzieje. Pomijając wyjątki jestem spokojny i się nie stresuję, np. w przypadku poznawania nowych ludzi. Ale to że nic się nie dzieje w głowie nie jest takie bardzo przyjemne. Sam nie wiem co o tym myśleć. Zacytuję lubianego przeze mnie ostatnio Wattsa, "nasz sukces stał się naszą porażką". Cytat był o cywilizacji technicznej, ale do siebie też mogę odnieść.
-
No właśnie, mało wiemy o tamtych czasach. To dziwne, że Polska ma 1000 lat, a większość wszystkiego jest z niedawnych czasów. Najwyraźniej chodzi o taką rzecz jak przedmiotowe traktowanie przedmiotów. Krzesło spróchniało to się kupowało nowe. Zamek przestarzały? W stylu gotyckim? Po co to komu, lepiej zbudować nowy z lepszym systemem kanalizacji. Dodać do tego wszystkie wojny oraz brak inwestycji, a głównie konsumpcję, niski poziom racjonalizacji w technice. I wychodzi na to, że tamte czasy to mnóstwo pokoleń a prawie nic pozostawili po sobie. Dlatego ja tak sceptycznie podchodzę do zjawiska zwanego pracą. Od kiedy jestem bliski panteizmu, przedmioty mają u mnie jakiś poziom szacunku i tak wrogo nie traktuję środowiska. A nasza kultura raczej podchodzi do niego na zasadzie, co można uzyskać, eksploatacja i pogarda. Tu się zgodzę z A. Wattsem, że dla wielu ludzi materia jest głupia.
-
Przed drugą wojną światową też ludzie nie spodziewali się konfliktu. A Hitler dotarł na okładkę The Time. Przykre, gdybym w czasie wojny był poszkodowany przez głupotę innych. Bo konflikty to przykład niedorozwoju człowieka. Coś jakbyś krzyczał w klasie, żeby uciszyć innych, a jednocześnie sam robisz największy hałas.
-
Na naukę lepiej patrzeć praktycznie. Ktoś pisał, że poznać świat przez intelekt, to jak wypić ocean łyżeczką. Jest tyle faktów, że nigdy nie ogarniemy, ciągle się coś dzieje. Wizja świata w którym istnieje np. 1000 faktów, które można opanować i wszystko się wie nie jest optymistyczna. Ale z kolei świat, który się nie kończy też jest nieprzyjazny i obcy. Tak i tak źle.
-
Mówiłem ci, Cyklopka, że masz fajne awatary? Taki wizerunek z koncepcją. Ktoś komentował książkę z biblioteczki KŚ, reklamowanej hasłem: "Publikuj i zarabiaj". Takie podejście jest niewłaściwe, bo zakładanie z góry, że się ma zarabiać jest ograniczające. Jest trochę profesjonalny kanałów, jak Reduktor Szumu, a nie cieszą się dużą popularnością. A czasem można mieć amatorski kanał, a zdobyć sławę większą niż niektóre osoby ze "starych mediów". Piszę o tej popularności, może przemawia za mną właśnie zjawisko zawyżonej potrzeby docenienia. Zawsze jak oglądam na YT jakieś filmy, to patrzę na ilość wyświetleń i komentarzy. Jak ktoś ma powyżej 100 000 tys. to sobie myślę: ten to ma imperium. Więcej oglądających niż cała powierzchnia miasta Konin, większa replikowalność wizerunku, niż wielki boss - prezydent Konina. Ale taki już mamy kult indywidualizmu. W szkole idolem jest Mickiewicz, w TV Wojewódzki, a na YouTubie Szalona Zuzia.
-
Ja jeszcze jakiś czas temu malowałem figurki. Ale zapomniałem użyć podkładu i farba odchodzi. To też ciekawe zajęcie. Ale nie mam ochoty, więc się nie zmuszam. Obiecałem sobie zmuszać się tylko do istotnych rzeczy.
-
[videoyoutube=x4tqMv0CvTQ][/videoyoutube] Pac-man spoko gierka. Ponoć twórca inspirował się motywem pożerania. Miało to wciągnąć gracza wykorzystując to co większość nas lubi, czyli jedzenie. A podanego filmiku nie obejrzałem jeszcze. Nawiązując do Lorda, czekam niecierpliwie aż naukowcy lepiej rozpracują mózg. Bo jako tako znamy świat wkoło, ale tajemnicą jesteśmy my sami. To straszne, ma się mózg, a nawet nie wie jak działa.
-
"Wojna i strach" - Dobry pomysł na tytuł książki. Wojny są trochę jak pożar lasu, resetują wszystko do zerowego poziomu. Ludzie nie mogą w nieskończoność iść w górę. Ponoć jedna z przyczyn względnego pokoju w Europie w XIX. to ekspansja kolonialna, jak ten tzw. tort się skończył to się pojawiły problemy na starym kontynencie.
-
Pasendżer i carlosbueno. Da się jakoś zasubskrybować wasze posty? Zaleta alkoholu to łatwa dostępność i społeczna akceptacja. A jak się uzależnisz to zawsze można jechać na odwyk i pisać tam swój piciorys. Dla mnie alkohol to symbol taki jak Coca-Cola. Kiedyś ponoć pito wino, bo alkohol wybijał mikroorganizmy i tak było zdrowiej.
-
No właśnie I wojna światowa, miała być wojną, która zakończy wszystkie wojny. A jak się potoczyło wszystko dalej każdy wie. W człowieku jest to dziwne, że ma 100% prawdopodobieństwa, że kiedyś umrze, a jednocześnie tyle energii wkłada w przeżycie. A cykle to ostatnio mój ulubiony temat, cykle w fali dźwiękowej, literaturze, dziejach.
-
HOT or NOT (fotki znanych ludzi, którzy nam się podobają)
Natla_Miness odpowiedział(a) na cyklopka temat w Zabawy
Jak to mówią, kobieta ubrana bardziej seksowna od nagiej. :-) HOT -
Mi ludzie też się wydają często do niczego. Łącznie ze mną, żeby nie było wątpliwości. Działamy wg jakiegoś psychologicznego mechanizmu, z którym się utożsamiamy. Gdyby wszystko było ok, to bym o tym wiedział,
-
Mi lekarz tłumaczył, że jeszcze hydroksyzyna nie uzależnia. Z resztą uzależnienie to naturalna rzecz. Można się nawet uzależnić od gier komputerowych. Pamiętam, że kiedyś wystarczało zagrać w byle jaką grę i zabawa była przednia, ale potem spędziłem trochę czasu przy wysokobudżetowych produkcjach i te zwykłe gierki, czy też jakieś stare tytuły przestały sprawiać radość, bo wydawały się kiepsko zrobione, banalne, itd. Ten sam mechanizm co z alkoholem, trzeba zwiększać dawkę. Zjawisko przyzwyczajenie nie występuje tylko w przypadku leków.
-
Mam podobny problem. Nauka to mój problem nr 1. Nie będę opisywał swojej historii. Jednocześnie chcę się uczyć i jednocześnie stawiam opór. Coś jak trudna relacja małżeńska. Jeśli masz jakieś podłoże biologiczne, to nie ma opcji, żeby coś zapamiętała. To była trudna lekcja w moim życiu, że nasza psychika jest podobnie materialna jak noga, czy ręka. Są różne sposoby na naukę, np. mnemotechniki, fiszki, krótka nauka ale częsta. Interesowanie się tematem z różnych stron, oglądanie filmów na dany temat, czyli stymulacja różnymi bodźcami, Nauka w grupie, a potem referowanie wiedzy nauczycielowi. Nauka przez naśladownictwo, nawet rozmyślanie na dany temat. Itd Itd. Ale gdyby nauka była tak potrzebna ludziom, to sukcesu by nie odnosił Fakt, czy Trudne Sprawy, a literatura naukowa. No i nawet ci co mają styczność z nauką to często tą popularnonaukową, a ona jest zawsze tak przedstawiona by była łatwo przyswajalna i jakoś nacechowana emocjami. A jak wiadomo emocje to ważny czynnik stymulujący pamięć. Raz czuję się bardzo głupi, nieraz bagatelizuję naukę, odbierając jej jakieś decydujące znaczenie w życiu. Wtedy oglądam YouTuberów i zazdroszczę im tego, że popularność i uznanie zdobywają normalnością. Robieniem zwykłych rzeczy.
-
Najlepsze podejście doraźne. Jak ci źle to się wspomagasz, a jak znośnie to starasz się bez. Ja tak stosuję Akineton, nie uzależnia, a potrafi pomóc. Staram się nie brać kiedy nie muszę, ale zawsze dobrze wiedzieć, że masz wsparcie. To jak z suflerem, niby znasz tekst na pamięć, ale pomoc kogoś z scenariuszem się przyda na wszelki wypadek.
-
Psychiatryk - opowiadanie o życiu w szpitalu psychiatryczzny
Natla_Miness odpowiedział(a) na wieslawpas temat w Literatura
Smutno się to czytało. W każdym miejscu publicznym są jakieś zakazy i nakazy. Szpital to straszne miejsce, duża liczba chorych zgromadzona na małej powierzchni. Zazwyczaj kiepskie warunki bytowe. To takie więzienie, a jesteś tam z nakazu choroby. Nie wiem jak to ma pomóc w zdrowieniu. To chyba po prostu mniejsze zło. -
Gdyby nie fobia szkolna, to z chęcią bym więcej poczytał o średniowieczu. Wtedy czas stał prawie w miejscu, czy to 1300 czy 1400 nie robiło różnicy. I to było na swój sposób fajne. Kiedyś ludzie bali się najazdu Tatarów, teraz są bomby atomowe, przeludnienie, zmiana klimatu, degradacja środowiska, choroby cywilizacyjne, chaos informacyjny, GMO... Ponoć w epoce romantyzmu była moda na średniowiecze. No i współcześni Goci, też z tego czerpią. W
-
Sprzedają kebaby. Nawet jest takie hasło: "kupując kebaba osiedlasz Araba" :-)
-
No niby bieda było i szybko się umierało, ale za to od razu się szło do nieba. Ja oglądałem filmiki wspomnianego Jędrka i jego wizja mi się wydaje ciekawa. Jakoś lubimy uważać, że XXIw. to szczyt wszystkiego. Wiadomo, jakiś rozwój jest, nie przeczę. Ale popadać w dumę i ignorancje to zła ścieżka. Jeśli dla kogoś ilość zjedzonych hamburgerów i obejrzanych odcinków "Szpitala", "Dlaczego ja?" jest miarą postępu, to rzeczywiście jest lepiej. Trochę się interesuję techniką i mam wrażenie jakby głównym osiągnięciem naszych czasów było wymyślenie plastiku. Potrzeba jest matką wynalazków, widocznie nie było to na rękę władzom, żeby odkrywać elektryczność. Ale to już temat na rozprawę, jak to się stało, że cywilizacja miała kilka tysięcy lat, a dopiero niedawno stworzono silnik parowy i aparat fotograficzny. Jak ktoś ma jakąś teorię to z chęcią poczytam.
-
A ja jetem taki kozak, że robię drugi prawdziwy obiad w swoim życiu. Kotlety mielone i ryż. :-) Bardzo fajne, tylko nie mogę pokonać lenistwa, za mało mi zależy. A szkoda, bo zajęcie przednie, te zapachy, smaki i kolory.
-
Cześć. Przeglądam Facebooka i próbuję jakoś zrobić, żeby się wyświetlały tylko ciekawe rzeczy. No i wypadałoby się zabrać za tablet, nawgrywałem tam pełno aplikacji i ich nie używam. Zbieractwo w formie cyfrowej...
-
Często widzę jak jestem na jakimś blogu, to są próby zachęcenia czytelników do dyskusji. Smutno to wygląda jak nie ma żadnych komentarzy. Widać, że jest to pisane jakby dla kogoś, a tych osób brak. Kojarzy mi się to z problemem większości ludzi, że wolą mówić niż słuchać. Widać to na debatach TV, jak sobie politycy przerywają. Występuje tu podobne zjawisko jak efekt "bycia w telewizji", albo "zobaczenia papieża". Taka namiastka życia w błyskach fleszy. Tyle się siedzi przy tych ekranach, że aż chciałoby się czasami znaleźć po drugiej stronie lustra. No i nie miałbym nic przeciwko temu, ale takie marzenie o sławie jest trochę żałosne. Są dwie możliwości, albo pisać jako hobby, albo rzeczywiście mieć jakiś cel, wtedy znajdą się czytelnicy. Myślę, że na popularność może wpłynąć to co robimy zawodowo. Jeśli jesteśmy prezesem "Polskiej Unii Sprzedawców Jabłek", to jest szansa, ze staniemy się w tej dziedzinie opiniotwórczy. Poza tym, jest to taka nasza wizytówka poprawiająca wizerunek. Możliwe, ze ktoś próbuje rozpocząć swoją przygodę z hodowlą owoców i zajrzy na nasz profil. Sprzedać też można jeśli mamy jakiś talent, np ładnie rysujemy. Wtedy jest szansa, że ktoś będzie chciał skorzystać ze swoich prac u siebie. A bycie cytowanym to już zaszczyt. Możemy trafić na kwejka.pl, jako rysownik śmiesznych komiksów. No i duże znaczenia ma sprawa trafienia w społeczność. Jeśli interesujemy się modelarstwem, to furory jako bloger nie zrobimy, ale już jako guru modelarzy kolejowych jak najbardziej. Temat jest dla mnie istotny, bo chciałbym zaistnieć w internecie, ale chcę to zrobić z głową.
-
Zastanawia mnie temat budowania swojej wirtualnej tożsamości i dzielenia się z innymi faktami ze swojego życia. Jest mnóstwo różnych blogów, gdzie ludzie skrupulatnie opisują swoje życie, wpuszczając w sieć swojego wirtualnego klona. To taka hodowla, coś w rodzaju gry komputerowej, tylko skutkiem nie są itemy, czy rozbudowane królestwo. Pamiętam jak jeszcze byłem normalny, często zmieniałem opis na gadu gadu. To był taki manifest, pokazanie się światu. No właśnie, nie popadamy w iluzje tworząc te wszystkie rzeczy, że jesteśmy jak jakieś gwiazdy, o których piszą w tabloidach? Większości ludzi nasze wypociny nie interesują. Większość blogów jak dla mnie to spełnienie narcystycznej potrzeby pokazania jacy to jesteśmy fajni. Tylko główny problem jest taki, storna stronie nie równa. Umieszczenie czegoś na serwerze nie powoduje, że "wchodzimy w internet", po prostu raz na tydzień ktoś znajomy wyświetla pobieżnie naszą stronę na monitorze. Co sądzicie o internetowym narcyzmie? Czy kogokolwiek to obchodzi co piszemy? Jakie są plusy i minusy prowadzenia bloga? Piszę to, bo sam chcę założyć stronę, ale nie chcę być smutasem z przerośniętym ego, który i tak jest ignorowany przez resztę
-
Ja nie mam funduszy na pączki. Mam mąkę, jajka i dżem. Da się coś z tego zrobić?