Skocz do zawartości
Nerwica.com

Stracona100

Użytkownik
  • Postów

    1 431
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Stracona100

  1. Wiesz, żadne ze mnie wyrocznia. Spotkałam tu na forum wiele osób, które mają przykre doświadczenia z lekami i lekarzami i mają już dość chemii i grzebania w mózgu, a nawet żałują, że kiedyś podjęli leczenie. Ale jest tyle samo albo i więcej takich, którzy szukają i eksperymentują na sobie do bólu łykając wszystkie dostępne mikstury. Mnie bliżej do tych pierwszych, bo zawsze miałam awersję do leków. Z tego co czytałam, Ty masz już pewne doświadczenie z lekami, więc jakiś pogląd już masz. Co do życia bez stresu, to ja mam taki pomysł (na siebie) by w trudnych sytuacjach lekko się "znieczulać", by osiągnąć stan "lekkiego olewu", bo to ta nadmierna wrażliwość nas zabija. Ten lek "w szufladzie" ma spełniać taką rolę. Poza tym pracuję nad sobą, by byle gównami się nie irytować i nie brać wszystkiego tak do siebie - w końcu życie jest jedno, w dodatku krótkie i nie ma sensu aż tak się nim na codzień przejmować. Nawet do największych problemów lepiej podchodzić ze stoickim spokojem, bo szarpanie nerwów i tak nie wnosi niczego konstruktywnego i w niczym nie pomaga.
  2. To świetnie, że zaczynasz iść do przodu. Tylko tak dalej. Czasem warto "dostać kopa" od życzliwego
  3. Stracona100

    Samotność

    Nie warto uzależniać się emocjonalnie od nikogo i dla nikogo poświęcać (chyba, że poświęcanie się daje satysfakcję i spełnienie). Nawet ukochana osoba może stać się źródłem cierpień, jeśli nadmiernie się od niej uzależnimy. Nie wolno dla innych rezygnować ze swoich marzeń i potrzeb. Trzeba żyć przede wszystkim dla siebie, starać się dla siebie i myśleć o sobie i swoich potrzebach. Jak najczęściej robić wszystko to co daje poczucie szczęścia i realizować swoje pragnienia. Wtedy także osoby nam bliskie będą szczęśliwsze, bo będą miały obok siebie człowieka szczęśliwego. Wiem coś o tym, połowę życia straciłam próbując uszczęśliwić wszystkich dookoła błędnie sądząc, że ja w tym wszystkim jestem najmniej istotna, drugą połowę męczę się z chorobą, do której sama nieświadomie się doprowadziłam.
  4. Stracona100

    Witam wszystkich

    Przecież psychiatra nie zabroni Ci szukać przyczyny Twojego bólu, ale oceni czy lęk przed nim nie jest chorobliwy.
  5. U mnie zmiana lekarza miała decydujące znaczenie. Leki na depresję biorę od 6 lat. Niestety każdy z nich po jakimś czasie niezłego działania wprowadzał mnie w anhedonię i myśli samobójcze i wymagał zmiany na inny. Ostatnie, które brałam około roku wpędziły mnie już chyba na samo DNO - mumia nie potrafiąca się już nawet zabić. Odstawiłam leki (skończyły mi się po prostu) i zmieniłam lekarza. Okazało się, że ten poprzedni zafundował mi zespół serotoninowy Teraz od 3 m-cy jestem bez leków i żyję nadzieją, że mój mózg "się oczyści" i będzie dobrze. Jest nieźle ale wiem, że to nie potrwa zbyt długo, bo już raz próbowałam zrobić taki eksperyment i skończyło gwałtownym powrotem objawów Nie wiem jak tym razem się skończy, ale jak by nie było, to przynajmniej teraz już prawie czuję się SOBĄ więc uważam, że opłacało się zaryzykować :) Chcę choć przez krótki czas nie czuć obojętności na uroki życia i czuć się człowiekiem. I zaczynam dojrzewać do myśli, że jak mam zdechnąć, to z własnej woli i jako JA, a nie jakieś nafaszerowane chemią zombi. Teraz staram się zmusić (bo jeszcze trochę mi ciężko) do robienia tego wszystkiego, co kiedyś sprawiało mi przyjemność i z zachwytem stwierdzam, że powolutku działa. Tak bardzo bym chciała, żeby to trwało jak najdłużej... .....i bardzo się boję zjazdu Moja doktorka też się boi, więc ostatnio zapisała mi lek i kazała schować do szuflady tak na "wszelki wypadek"
  6. Może powinieneś zmienić lekarza?
  7. Stracona100

    Witam wszystkich

    Witaj Wiolka, z czym masz problem?
  8. Nie bardzo. Sama jestem na etapie "obrażania się na chemię" bo zrobiła mi kuku, a ja (naiwna) oczekiwałam powrotu do zdrowia. Teraz mam przerwę i liczę na to, że będzie długa. Staram się ją maksymalnie wydłużać przez dietę, suplementację, wysiłek fizyczny i fundowanie sobie różnych przyjemności. Dbam też o to, aby sytuacja zewnętrzna nie miała na mnie zbyt destruktywnego wpływu (delikatny zlew na wszystko). Na razie idzie nieźle (mija 3 miesiąc) choć nie obyło się bez dołów. Na takie przypadki mam teraz lek "z szuflady" Mimo naiwności nie liczę na cud wyzdrowienia i spodziewam się, że TO wróci, ale póki co cieszę się, że chemia nie zżarła mnie jeszcze do reszty. Poza tym po ostatnich "chemicznych doświadczeniach" chyba wolę zdechnąć SOBĄ niż żyć (wegetować) jako jakieś popieprzone ZOMBI.
  9. Wychodzi na to, że musisz zaryzykować. Szczerze życzę powodzenia w poszukiwaniach odpowiedniego leku
  10. Dla mnie to całkiem zrozumiałe - nie każdy musi mieć ochotę na to, by mu konowały w głowie grzebali. Wolna wola - wolny wybór.
  11. Ja też wierzę, nawet bardziej niż kiedyś, bo poczułam jej działanie bardzo boleśnie Nie twierdzę, że masz się nie przejmować, tylko rozważ "za i przeciw". Antydepresanty raczej nie wyjaśnią tego typu wątpliwości, bo zawroty głowy to jeden z efektów ubocznych ich stosowania.
  12. Bardzo trafne podsumowanie, niestety
  13. Mam podobny dylemat, bo wiem, że objawy wrócą. Ale po ostatnich "jazdach" nie spieszno mi do chemii. Na szczęście moja lekarka zachęca do "walki" z lekami, więc póki co walczę. Jednak ostatnio tak zapobiegawczo zapisała mi lek "do szuflady" i czuję się z tym jakby bezpieczniej.
  14. Stracona100

    zadajesz pytanie

    Tak. Lubisz kwiaty?
  15. Stracona100

    zadajesz pytanie

    Lubię. Lubisz politykę?
  16. Stracona100

    Pomoc w doborze leku

    Zastanów się dobrze zanim "wejdziesz w leki". Poczytaj wątki na tym forum, jest wiele o lekach a także wypowiedzi tych, którzy żałują, że kiedyś podjęli taką decyzję. Leki tego typu to naprawdę poważna ingerencja w organizm.
  17. hpst dzięki za dobre słowo Ja SSRI odstawiałam stopniowo, ale i tak było mi już wszystko jedno, bo gorzej już być nie mogło. Cieszę się, że wycelowałam w wiosnę, bo ta pora roku powinna mi pomóc utrzymać jakieś przyzwoite samopoczucie. Nie mam też teraz jakichś szczególnych problemów życiowych, więc "podłoże" jest niezłe. Mam nadzieję, że i Tobie uda się wytrwać na tym co bierzesz.
  18. Wreszcie długo oczekiwana nadzieja, która przyszła wraz z odstawieniem leków.
  19. Ja też od dziecka miałam myśli samobójcze, byłam przygnębiona i lubiłam samotność. Wynikało to z sytuacji życiowej (ojciec agresywny alkoholik) i trwało wiele lat bez żadnej diagnozy. Epizody depresyjne pojawiały się w moim życiu często (choć wtedy nie umiałam ich nazwać) ale dna dotknęłam 6 lat temu, gdy myśli samobójcze zmusiły mnie do wizyty u psychiatry. SSRI wtedy uratowało mi życie, ale po latach zabrało wszystko z procentami
  20. Ja brałam SSRI przez 6 lat (nie unikając alko). Na początku pomagało, potem było już tylko gorzej. Listopad i grudzień ubiegłego roku to już było dno - totalna anhedonia, dziury w pamięci i myśli samobójcze. Odstawiłam wszystko i teraz trzeci miesiąc "oczyszczam" organizm z tego gówna. Nie wiem, czy będę jeszcze kiedyś taka jaka byłam "przed", ale najważniejsze, że teraz jest znacznie lepiej niż na lekach. Z pewnością to okres przejściowy i objawy choroby powrócą, ale i tak było warto.
  21. Stracona100

    Enneagram

    Wyszło mi 5w4
×