Skocz do zawartości
Nerwica.com

nvm

Użytkownik
  • Postów

    2 356
  • Dołączył

Treść opublikowana przez nvm

  1. nvm

    Chciałbym umrzeć

    No tak, znam ten ból. Po prostu mamy myśli, które coś twierdzą. Adyashantiego kiedyś uderzyło: "Nie istnieje coś takiego jak prawdziwa myśl". Cóż...piszesz "umysł wbrew Twojej woli"...pytanie czy ta wola nie jest częścią umysłu? xD Ale przynajmniej zakładasz, że jesteś "kimś"? :) No tak, rozumiem. Przypominasz mi zresztą trochę mojego kolegę, w podobny sposób piszesz. Może pasowałbyś do naszego kółka oświeceniowego ;D Ja nie wiem, czy nie zaczęło mi się to rozjeżdżać już wcześniej, nie pamiętam :) Raczej już wcześniej zastanawiałem się, co tak właściwie oznaczają słowa, którymi ludzie tak szafują (jak miłość). Apropos wielości perspektyw - być może spodoba Ci się książka "Psychologia kwantowa" - Robert Antoni Wilson (o ile nie boisz się jeszcze bardziej zryć sobie mózgu). PS: Ile masz lat? PS2: Apropos Tonyego Parsonsa: podobne podejście mają też Paul Smit (jednocześnie komik) i Lisa Cairns. Jest też jakaś Naho Owada, ale tej nie znam zbyt dobrze.
  2. nvm

    Chciałbym umrzeć

    No tak. Wg narracji Bentinho, oświecenie to dopiero początek. Bentinho mówi(ł) o 2 rzeczach: 1) Oświecenie 2) Ekspansja świadomości Ekspansja świadomości - ludzie zaczynają na poziomie 3. Wchodzą na poziom 4., którym jest miłość. Później na poziom 5., którym jest mądrość. Później na poziom 6., na którym następuje zrównoważenie mądrości z miłością. Na poziomie 7. następuje połączenie z Jednością. (Jakoś tak to wszystko, piszę mniej więcej to, co pamiętam). Oczywiście może to wszystko może trwać x wcieleń. Problem polega na tym, że po "bezczasowej ilości czasu spędzonego w bezczasowości", podczas której możemy się zregenerować...oraz zintegrować/wchłonąć to, czego się nauczyliśmy...ponownie wypluwamy się (w innym wszechświecie) jako jednostka na poziomie 1.... Kto wie? Być może mamy już za sobą wiele takich cykli? Tryliardy tryliardów lat? Może ja już byłem Tobą, a Ty byłeś mną? ;D Jak dla mnie jest to jednak trochę nihilistyczna perspektywa... Rozumiem. To trochę jak wyżej napisałem o Bentinho. Z drugiej strony przyniósł mi ulgę, bo przestałem mieć wówczas poczucie, że ciągle coś robię nie tak xD Od kwietnia 2009, czyli prawie 9 lat. Wcześniej interesowałem się poradnikami wydawnictwa "Złote myśli", tudzież książkami takimi jak "Przepływ" czy "Potęga podświadomości"...w jednym e-booku się przewinął taki wątek, że nie jesteśmy swoimi umysłami, więc coś tam liznąłem jeszcze przed tym kwietniem 2009, kiedy to trafiłem na "Potęgę Teraźniejszości" (szukając prostej porady psychologicznej w necie). I tak, i nie. Jestem bardziej obojętny, bardziej otwarty, bardziej życzliwy, bardziej chętny do pomocy, w pewnym sensie bardziej spokojny. Bardziej poukładany, bardziej zrównoważony, bardziej opanowany. Z drugiej strony, mam poczucie pustki i braku sensu, trochę poczucie wyalienowania i trwały podskórny nurt niepokoju...nie wiem, czy to ma związek, ale jestem też bardziej wrażliwy na wpływ spożywanych pokarmów. Bardzo się zmieniłem...tak bardzo, że mam poczucie iż jest to dla mnie nierealne. Kiedyś byłem zupełnie inną osobą. Pełną pasji i dążącą do realizacji marzeń. A dzisiaj bardziej mam podejście "Marność nad marnościami i wszystko marność". Wypełniam pustkę, starając się jak najlepiej przeżyć daną chwilę i nie myśleć za dużo. Ale czuję się trochę jak jakiś wieczny tułacz :) Tylko, że ten proces rozpadu rozpoczął się już z powodu traumy w moim związku...później udało mi się trochę zrekonstruować swój świat, angażując się na przykład w studia, ale to już nie było to samo...nie było w tym tej głębi przekonania, nie było dawnej wiary w to... A po studiach...wyciszyłem się bardziej, zrobiłem sobie czas na poukładanie wewnętrzne...i jestem tu gdzie jestem :)
  3. nvm

    Gorsza osoba?

    Z jednej perspektywy tak.Ale z innej perspektywy, ci, co mają dzieci, martwią się o nie i są za nie odpowiedzialni, przez co mają ograniczone pole manewru. Mniej mogą, więc są w tym sensie "gorsi" od osób elastycznych, wolnych i nieograniczonych w ten sposób. Poza tym ci, co mają dzieci, egoistycznie zaspokajają swoje potrzeby emocjonalne, zmuszając do istnienia nowe istoty, które później mogą przez to cierpieć. Czarni to czysta rasa. Biali to mieszanka z neandertalczykami ;D
  4. nvm

    Gorsza osoba?

    Z drugiej strony można zaakceptować swoje uwarunkowane perspektywy (i pozwolić płynąć związanym z nimi emocjom) - w pewnym sensie jestem gorszy, w innym sensie jestem lepszy :)
  5. nvm

    Chciałbym umrzeć

    Wszystko mi jedno - jeśli nie ma mojego ego, to jest ok, reszta to didaskalia xD Ale tak inaczej trochę patrząc, to: Bentinho trochę się ostatnio zmienił. Może to moja projekcja, ale odnoszę wrażenie, że on czuje tak naprawdę pustkę i wypełnia ją swoją aktywnością. Jeszcze niedawno był moim ulubionym. Jest zauroczony wszystkim? W moim odczuciu jakby mniej niż wcześniej - dla niego to tylko iluzja. Mam jakieś dziwne odczucie, że się pogubił, a ja razem z nim. Poza tym robiłem jego kursy: https://www.trinfinityacademy.com/courses/ Byłem podjarany, było fajnie. Aż do lekcji 1 z Empowerment 2. Zrozumiałem to tak, że jesteśmy wiecznymi tułaczami i tak naprawdę nigdy nie zaznamy spokoju Tzn. możemy osiągnąć oświecenie, ale ono jest tylko tymczasowe - później znowu wpadniemy w ignorancję i cierpienie, wszystko co najgorsze nas jeszcze może spotkać. Niby bo sami będziemy tego chcieć, tak jak niby teraz też dzieje się wszystko tak jak chcemy (jako nasze "wyższe ja"). Ale co z tego, jeśli nie lubię tego czego chcę? ;D Dla mnie to trochę frustrujący paradoks. Z drugiej strony, Bentinho wiele mi dał, na wiele rzeczy mi otworzył oczy i pozwolił mi się wyemancypować. Poza tym mam poczucie, że ja i on jesteśmy podobni - o dziwo nawet w wyglądzie są podobieństwa. Może coś z genami ;D Tony Parsons...podekscytowała mnie właśnie ta jego konsekwencja i bezkompromisowość...bo w końcu w tym wszystkim była jakaś spójność, wcześniej coś mi zgrzytało. Ale w pewnym momencie słuchając go zacząłem czuć niepokoje i lęki egzystencjalne. Zwłaszcza po przeczytaniu komentarza pod jednym z filmików "Roztopienie w obrazie = wieczne potępienie". Poza tym zgadzam się z Bentinho co do tego, że może być pułapką wiara w brak wolnej woli. Toteż najbardziej bym się obecnie skłaniał ku Eckhartowi Tolle...od niego zresztą zacząłem... Z czym się nie zgadzasz? Jednak ostatnio jakoś nie mam już za bardzo ochoty się zagłębiać w te materiały...coraz mniej nowego z tego wynoszę...wielokrotnie czytałem już te same książki duchowe...obecnie bardziej już szukam odpowiedzi w sobie samym z jednej strony, a skupiam się na zwykłym życiu z drugiej... PS: Pytanie za 100 punktów - czy wiesz ile Bentinho ma dziewczyn? Wrzucił na swój kanał filmik, w którym one opowiadały o swoim związku z nim (i ze sobą nawzajem), ale niedługo później go skasował
  6. Lilith, a cóż innego mogę teraz robić niż rozmawiać na psychologiczno-filozoficzne tematy z ciekawymi ludźmi, skoro i tak nie mogę zasnąć?
  7. nvm

    Chciałbym umrzeć

    Mam trochę podobnie, tak samo jak Ty Ale tak konkretnie, to marzy Ci się zostanie nowym: a) Eckhartem Tolle, b) Tonym Parsonsem, czy c) Bentinho Massaro? Do każdego z nich pasuje w jakimś sensie ten opis, ale jednak są to 3 różne warianty "śmierci ego" (można też być sceptycznym, czy rzeczywiście Bentinho tego doświadczył).
  8. Znowu wstałem, jeszcze nie zasnąłem. Przypomniał mi się pewien wątek na forum i postanowiłem tam napisać.
  9. nvm

    Skojarzenia

    Strzelbo-topór.
  10. Może trochę. Po pierwsze dlatego, że istniejesz. Po drugie dlatego, że (prawdopodobnie) jesteś istotą żywą. Po trzecie dlatego, że (prawdopodobnie) jesteś człowiekiem. A czy nie może być tak, że miłość się nie manifestuje, bo jest czymś przykryta - podobnie jak słońce może być zakryte chmurami, ale to nie znaczy iż go nie ma? Na przykład jeśli zaślepiają nas emocje, to może przeszkadzać w manifestowaniu się miłości, ale czy to znaczy, że tej miłości nie ma?
  11. Symboliczne przesłania ku przestrodze. Na przykład sny, w których szykowałem się do wyjścia i ciągle tak się zagłębiałem w wykonywane czynności przygotowawcze, ich powtarzanie, sprawdzanie i poprawianie, że byłem coraz bardziej spóźniony.Albo sny, w których odkładałem na później to co najbardziej chciałem zrobić, najpierw robiąc rzeczy mniej fajne (chcąc być wiernym swojemu wewnętrznemu systemowi). I przez to nie zdążałem bo sen się kończył :)
  12. A co to takiego ta miłość bezwarunkowa, że nie istnieje?
  13. http://ps-po.pl/2017/12/29/jak-pokonac-duchowa-depresje-problem-acedii-odcinek-1/ Samego filmu nie oglądałem, ale w komentarzach jest ciekawa dyskusja.
  14. nvm

    Oświecenie

    http://ps-po.pl/2017/12/29/jak-pokonac-duchowa-depresje-problem-acedii-odcinek-1/ Samego filmu nie oglądałem, ale w komentarzach jest ciekawa dyskusja.
  15. nvm

    Suchar na dzisiaj :)

    Czy nie myślisz o tym, o czym ja nie myślę?
  16. Możliwe, że mam skłonności maniakalne. Od liceum, szczególnie od związku z byłą dziewczyną. W pewnej traumatycznej dla mnie sytuacji nauczyłem się dysocjować (pamiętam jak stwierdziłem, że wolę zwariować niż cierpieć). Później miewałem histeryczny śmiech. Czasem się nakręcam pozytywnie, trochę wbrew sobie, na przekór cierpieniu które gdzieś tam czuję w środku, tak trochę na wreda
×