Skocz do zawartości
Nerwica.com

nvm

Użytkownik
  • Postów

    2 356
  • Dołączył

Treść opublikowana przez nvm

  1. Faktem jest, że nie bardzo wiem w jaki sposób decyzje podejmować...i mam ciągłe wątpliwości, czy aby na pewno to dobra decyzja, czy może jednak jakaś alternatywna będzie lepsza...powoduje to u mnie frustrację, wewnętrzne spięcie i jest męczące...
  2. nvm

    Być lubianym

    Być może. Ale jeśli chodzisz do szkoły, w której przez 6 lat nikt (okresowo: prawie nikt) Cię nie lubi, w której jesteś pośmiewiskiem, kozłem ofiarnym i popychadłem, a rówieśnicy Cię gnębią (fizycznie i psychicznie), to czyż nie warto nauczyć się zachowywać w sposób, który sprawi, że inni będą Cię traktować lepiej, że będą Cię lubić? Moim zdaniem było warto. Poza tym: co to znaczy: "Być lubianym za to, jakim się jest"? To "jakim się jest", to jest coś, o czym trzeba wciąż na nowo decydować. Nie istnieje żadna statyczna osobowość. Istnieje tylko dynamiczny proces stwarzania siebie wciąż na nowo. No chyba, że "bycie jakim się jest" jest równoznaczne z folgowaniem swoim starym nawykom, pójściu na łatwiznę, wyrzucaniu z siebie wszystkiego co ślina na język przyniesie i odrzuceniu pracy nad sobą?
  3. Ja mogę powiedzieć tyle: byłem rok temu na 3 wizytach u psychodnaymicznej psychoterapeutki. Fajnie było móc tak się wygadać, ale odniosłem wrażenie, że ona nie bardzo mnie ogaraniała. Natomiast latem byłem na jednej rozmowie (kwalifikacyjnej na terapię) u psychoterapeutki Ericksonowskiej. Fajnie mi się z nią rozmawiało. Odniosłem wrażenie, że ona mnie rozumie. Potrafiła swoimi słowami opisać to, co jej mówiłem, pytała mnie czy to się zgadza i dochodziliśmy do porozumienia. Sprawiła wrażenie, że może być w stanie mi pomóc.
  4. Poznałem ją z moim kolegą. Zaczęła spędzać czas z nim, a ja zostałem na lodzie. Próbowałem z nią o tym porozmawiać, ale ona ozięble i obojętnie powiedziała, że jest zmęczona i idzie, w taki sposób jakby w ogóle nie widziała żadnego problemu. Jakby tego było mało - później próbowalem jej unikać, żeby o niej zapomnieć. Ale ona przychodziła tam gdzie ja byłem, umiejscawiała się niedaleko. Może chciała, żebym tym dotkliwiej doświadczał bólu jej utraty? Bo tak właśnie było - jej chłodna obecność niedaleko w kontraście do niedawnej czułości, którą mi okazywała, była dla mnie bardzo dotkliwa. Może właśnie o to jej chodziło, o taką sadystyczną satysfakcję z ranienia moich uczuć? Skąd wiesz? Czemu ją usprawiedliwiasz, skoro jej nie znasz? Wszystkie dziewczyny są święte?Może od początku sobie to wszystko ukartowała, by zabawić się moimi uczuciami? Pytałem po latach, bo to stare dzieje. Twierdzi, że wiele "nie pamięta". Sprzedała mi jakąś hipotetyczną historyjkę, ale średnio mnie przekonała. To stare dzieje. Zrobiłam tak po latach (patrz wyżej). Ten opis to bardziej pasuje do mnie... No tak. Swego czasu miałem okazję usłyszeć, jak to może wyglądać z drugiej strony. Pewna moja koleżanka zwierzała mi się z demoniczną satysfakcją, że zamierza rozkochać w sobie pewnego gościa, a później "jak będzie fajnie", nagle go porzucić, żeby go zabolało. No własnie dla mnie ta czułość była czymś bardzo intymnym...i to raczej ona była bardziej rozseksualizowana...
  5. Szczerze mówiąc, to z reguły nie mam dokładnego obrazu tego, co konkretnie mógłbym stracić. Po prostu pojawia się taki niepokój/lęk, jeśli ciągle się nie kontroluję i nie rozważam ciągle swoich wątpliwości. Myślę, że jest to lęk przed: nieznanym utratą kontroli zrobieniem czegoś głupiego Przykładowo: teraz wchodzę na forum, sprawdzam wiadomości, sprawdzam posty. Może przez to mi się coś zasiać w umyśle i będę musiał to przetrawić, w moim umyśle może powstać chaos, który może mnie wewnętrznie "rozedrgać". Wchodzę mimo wszystko, bo chcę zaufać tej wewnętrznej inspiracji - nie chcę się blokować neurotyczną samokontrolą - ale się boję, lękam się, czuję niepewność. Idę w nieznane. Nie bardzo. Dla mnie każda decyzja coś zmienia - jeśli nawet nie w sytuacji zewnętrznej, to w moim wewnętrznym systemie operacyjnym.
  6. Hej, Jak wygląda u was podejmowanie decyzji? Ja mam tak, że jest sobie moja wewnętrzna spontaniczność, która ma ochotę coś zrobić. Ale często pojawiają się lęki/obawy/wątpliwości, że mogę przez to stracić coś cennego. I wówczas mam 2 albo 3 opcje do wyboru: Zaufać mimo wszystko intuicji, wybrać flow, ignorując lęki i wątpliwości; jest wówczas poczucie niepewności i pójścia w nieznane...jest lęk związany z ryzykiem, ale jest też poczucie lekkości, świeżości, spontaniczności; jest poczucie braku kontroli nad swoim życiem, ale z drugiej strony jest lżejsze samopoczucie i zarazem - jakimś dziwnym trafem - "los" się jakby do mnie wówczas bardziej uśmiecha, pojawiają się znienacka ludzie i sytuacje, które dodają do mojego życia coś dobrego Błagać i żebrać swój umysł o aprobatę, poprzez analizowanie, czy aby na pewno to jest dobra decyzja; wówczas opuszcza mnie radość życia, wszystkiego mi się odechciewa, tracę kontakt ze swoją wewnętrzną spontanicznością, moją duszę spowija mrok, a ja staję się coraz bardziej zlękniony i zamknięty w sobie, kiszący się w smrodzie swoich wątpliwości i obaw Zastygnąć w bezruchu; efekt podobny jak powyżej Wynaleźć sobie jakąś inną czynność, zamiast tej, którą na prawdę chciałem zrobić; efekt podobny jak powyżej, choć może w mniejszym stopniu Czy jestem w tym sam? Czy tylko ja tak mam? Czy ktoś czuje tak jak ja? Czy to nerwica natręctw?
  7. Gdzie przebiega granica? Im bardziej się zagłębiam w analizowanie, tym bardziej tracę kontakt ze swoją wewnętrzną spontanicznością i tym bardziej czuję się zniechęcony, wszystkiego mi się odechciewa, tym bardziej jestem zatracony w myślach...
  8. nvm

    zadajesz pytanie

    Kolacja (zapewne za dużo orzeszków ziemnych) i wątpliwości (jak zwykle). Jak uwolnić się od narcyzmu?
  9. nvm

    Chciałbym umrzeć

    Jaki etap? Moim zdaniem przesuwanie się uwagi, to rzecz normalna i dziejąca się u praktycznie każdego. Przesunięcia mogą być mimowolne, ale można też celowo skupić na czymś swoją uwagę.
  10. nvm

    Chciałbym umrzeć

    Ja tam nie widzę u siebie braku cech. Nie wiem nawet jak taki brak cech miałby wyglądać :) Widzę, że jestem subtelny i energetyczny. Widzę, że mogę kierować wolą. Poważnie? Piszesz od siebie? To nie jest przylgnięcie do duchowej perspektywy, wywołane zachwytem nad duchowymi materiałami?
  11. Winny! Aż tak to nie, uff, mało brakowało
  12. nvm

    Chciałbym umrzeć

    Ok, bądźmy zatem bardziej precyzyjni. Jestem subtelnym, świadomym bytem energetycznym. Świadomym duchem, obdarzonym wolą. Teraz piszę bardziej z obecnego czucia, wcześniejszy tekst był bardziej intelektualny. Na zdrowie :) Serio tak się widzisz, czy przyjąłeś taką perspektywę?
  13. nvm

    Chciałbym umrzeć

    Być może, z pewnej perspektywy, według pewnych narracji. Tych bardziej skrajnych, według mnie. Jestem JA, jako osoba/jednostka. Jest moje ego. I jest moja dusza. Staram się wybierać swoją duszę, a nie swoje ego. Z różnym skutkiem :) EDIT: Przykładowa sytuacja: moje ego czuję się poniżone (odżywa pewnie trauma z dzieciństwa) i chce się odruchowo odgryźć. W lepszych chwilach wybieram, żeby jednak tego nie robić, zaniechać tej reakcji. Wybieram wówczas w ten sposób swoją duszę :)
  14. nvm

    Chciałbym umrzeć

    Ja, czyli ja. Po prostu. Osoba. Indywidualna jednostka, obdarzona wolną wolą i rozumem
  15. nvm

    Chciałbym umrzeć

    Tak, a nawet nie. Moje ego jest chyba ciągle obecne, nie przypominam sobie, żeby gdzieś odchodziło Staram się jedynie korygować/powstrzymywać jego nadmierne wyskoki.
  16. nvm

    Chciałbym umrzeć

    Nie kupuję tego. Nie rozumiem tego. Nie czuję tego. Złe polecenie lub nazwa pliku Tak.
  17. nvm

    Chciałbym umrzeć

    Zrozumienie czego? Nie wierzę w zrozumienie. Wierzę w psychoterapię. Wierzę w od-uczenie się dysocjacji. Wierzę w uważność. Wierzę w poddanie. Wierzę w odwagę. Wierzę w radość. Wierzę w miłość. Wierzę w dobro.
  18. nvm

    Chciałbym umrzeć

    Jedyne co znalazłem, to koniec szukania. Przecież jeśli stawiam sobie chęć dotarcia "stąd" "tam" (do oświecenia), to zaprzepaszczam chwilę obecną. Jak taka postawa ma prowadzić do oświecenia? Oświecenie to miraż, fatamorgana :) Obecnie "szukam" jedynie drogi do wewnętrznej jedności ze swoją duszą. Chcę z nią lepiej współpracować.
  19. nvm

    Chciałbym umrzeć

    Nie przypominam sobie niczego takiego. :) Dążenie do oświecenia jest dla mnie próbą ucieczki od życia, od siebie, od trudności, od problemów, od swoich emocji, od wyzwań, od niepewności. Jest chęcią pójścia na łatwiznę, tak to widzę.
  20. nvm

    Chciałbym umrzeć

    Ja szukałem? Czego szukałem? Ok. Szukałem świętego spokoju.
  21. nvm

    Chciałbym umrzeć

    Czyli czego?
×