Dzień dobry.
Z rana ciotka zadzwoniła, będąc (co dało się usłyszeć przez telefon) w stanie bardzo kiepskim.
Pojechaliśmy tam z tate, ale ona nie chciała nas wpuścić przez jakąś godzinę i mówiła że z nikim nie chce rozmawiać.
I tak z godzinę się dobijaliśmy, aż w końcu straciłem cierpliwość i powiedziałem coś w stylu "ciotka, otwieraj te drzwi do uja wafla, bo zaraz Ci je wyebje razem z zawiasami", a ona wiedząc że to rzeczywiście się może zdarzyć, otworzyła... i tylko wódą zajechało...
No i po co dzwonić po pijaku po ludziach i straszyć?