Już jestem. Nie pisałem wcześniej, bo nie było mnie w domu. Najpierw poszłem w sprawie pracy, potem miałem 1,5h do spotkania z panią psycholog, więc już mi się nie opłacało wracać do domu, to poszłem do cioci i jej zrobiłem zakupy, bo ona po operacji i nie może za mocno szaleć. Potem pojechałem do pani psycholog i wróciłem po wizycie do domu. No ale co w sprawie pracy: pojechałem, zapytali się czy wciąż jestem zainteresowany pracą u nich, skserowali sobie obecne orzeczenie o niepełnosprawności, bo tamto co im pół roku temu dałem to już nieważne, spytali się czy ten numer co mają to wciąż aktualny i czy mogą na niego dzwonić no i... dziękujemy, będziemy wkrótce dzwonić.