
veronique
Użytkownik-
Postów
350 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez veronique
-
wiem, że moje dziecko chce być kochane, i zasługuje na to, ale ja nie umiem mu tego dać... sama jestem niezdolna do miłości, takiej zdrowej, bo na tej destrukcyjnej to się akurat trochę znam. Nie chcę dawać takiej miłości jemu. Jeśli przeżyje jakimś cudem, nauczę się je kochać i o nie dbać, na razie nie umiem się nim zaopiekować.
-
warrior11, może i chce żyć, ale wie, że nie jest w stanie temu podołać, nie ma na to siły. Łatwiej jest mu się poddać i stłamsić swoje pragnienia, pozbyć się nadziei, bo tylko na tyle je stać.
-
moje głęboko śpi i udaje, że nie istnieje. Ma nadzieję, że uda mu się wszystkich oszukać. Chce zniknąć ale nie potrafi tego zrobić.
-
Ja wytrzymałam prawie cztery lata. Dość łatwo przyszło mi powstrzymanie się kiedy znalazłam zamiennik. Byłam całkiem od tego wolna, żadnych ciągot. Przypadek sprawił, że do tego wróciłam. Teraz nie jest tak łatwo przerwać. Zastanawiam się ile jeszcze cięć potrzebuję, żeby dojść do wniosku, że wystarczy, powiedzieć sobie dość i odpuścić to.
-
Już zapomniałam jak bardzo lubiłam kiedyś piłkę nożną!! Tzn oglądać. Właśnie sobie przypomniałam, że wciąż ją uwielbiam!
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
veronique odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Przytyłam, i znów zaczynam sobie mieszać w głowie. Jak ostatnio byłam w tym najgorszym okresie, schudłam i to mi się bardzo podobało, miałam nadzieję, że już tak zostanie na zawsze. A wraz z poprawą samopoczucia waga ponownie wzrasta i to mnie frustruje. Daje mi to kolejny powód do autodestrukcji, fizycznej jak i psychicznej. Czasem naprawdę nie wierzę, że mogę być tak głupia. -
Yvaine, wiem o czym mówisz. Tak, mam tak samo. Nie walczę ze sobą, bo wiem, że nie wygram, ale wiem też, że za jakiś czas mi przejdzie. Ja nie robię tego ciągle, raz na jakiś czas wpadam w takie ciągi kilkutygodniowe i muszę to przetrwać, wyrobić swoją normę i tyle. To pewnie nie jest najmądrzejsze działanie, ale jak spróbuję się powstrzymać, nie będę umiała myśleć o niczym innym i zamiast się uspokajać i wyciszać, tylko bardziej się nakręcę.
-
Co prawda na bezsenność nie mogę narzekać, bo doskwiera mi raczej nadmierna senność, ale problem chyba podciąga się pod zaburzenia snu. Otóż od kilku tygodni mam koszmary, rzucam się całą noc po łóżku, budzę się wykończona, więc zasypiam ponownie, a po chwili znów to samo. Nie dotyczą niczego konkretnego, są bardzo różne, często nawet nie do końca pamiętam co w nich było takie straszne, ale wstaję tak otumaniona, że potrzebuję sporo czasu, żeby dojść do siebie. Nie przychodzą codziennie, czasem dwie-trzy noce mam spokój i jak już myślę, że to zbieg okoliczności, to kolejny mnie nawiedza. Nie widzę żadnej przyczyny tych snów, nawet nie umiem w większości żadnego przytoczyć, więc jak mogę z tym walczyć? Wiecie skąd się biorą u Was koszmary senne, jeśli je macie?
-
Yvaine, też się bardzo boję o mojego młodszego brata, że będzie taki jak ja, mam tylko nadzieję, że jest znacznie silniejszy ode mnie. Robię wszystko co w mojej mocy, żeby nic podobnego nigdy go nie dotknęło. Nie zniosłabym tego, jest dla mnie najważniejszy na świecie.
-
Artemizja, niosaca_radosc, wiem, że macie rację, ale same wiecie, że to nie jest łatwe. Przyznałam się, w tym tygodniu, a raczej dałam do zrozumienia, bo nie umiałam powiedzieć wprost. Jak wyszłam z gabinetu miałam wrażenie, że wszyscy ludzie, których mijam wiedzą o tym. Miałam świadomość, że to tylko mój wymysł i odpędziłam od siebie te myśli, ale kiedy wróciłam do domu, znów chciałam to zrobić, na złość wszystkim, na złość sobie. Nie zrobiłam, siostra miała mi tyle do powiedzenia, że nie opuszczała mnie na krok i nie dała zamknąć drzwi do pokoju, a jak poszła spać to jakoś się powstrzymałam. Najgorsza jest myśl, że na kilka dni odpuściłam, ale wiem, że za tydzień, dwa, miesiąc pewnie znów to zrobię. Chyba że moja T będzie tak genialna, że jakoś pomoże mi się z tego wygrzebać, ale to raczej nie przychodzi z dnia na dzień. Jadę do domu, tylko na jeden dzień, muszę pomóc trochę rodzicom przy remoncie. Boję się, że ktoś zobaczy przez przypadek opatrunki, że nie upilnuję się i za wysoko podniosę ręce, bluzka podciągnie się do góry... Szykuję się jakby to było niezwykle trudne przedsięwzięcie. Ale dam radę, nie? Poradzę sobie z tym, pouśmiecham się, pogadam o pierdołach, przetrzymam te 24 godziny i nie dam nikomu powodu do podejrzeń. Wgl fajnie wiedzieć, że Wam się udało z tego wygrzebać, mam nadzieję, że za jakiś czas będę mogła do Was dołączyć.
-
Mama mnie wkurza, zwłaszcza kiedy próbuje mnie o coś wypytać i nie trafia do niej, że nie chcę o tym mówić. Mogłabym skłamać i byłaby szczęśliwa, bo uważałaby, że wie wszystko, a tak ma problem. Tylko, że mi się nie chce kłamać, chcę, żeby wiedziała, że nie wie wszystkiego i nigdy się nie dowie. Tylko ona potrafi mnie tak wyprowadzić z równowagi. Na szczęście tato taki nie jest. On pyta tylko o błahostki i powtarza "żyj swoim życiem". Przynajmniej nie wtrąca się w nieswoje sprawy.
-
chyba stanęłam w miejscu. Albo raczej się cofnęłam. Powinnam się przyznać na terapii, że znów to robię, ale nie potrafię, czuję się taka zażenowana. Co mam powiedzieć? Pocięłam się bo tak? Naprawdę nie wiem czemu to robię. Siedzę i patrzę, potem opatruję rany, dezynfekuję wszystko, chowam sprzęt i żyję dalej. Po co, do cholery po co ja to robię?! Chyba mogłabym się powstrzymać, ale jakoś tak myślę "jeszcze tylko kilka i na dzisiaj koniec". Nie boli, nie przynosi ulgi, to jest puste działanie prowadzące donikąd. Mam wrażenie, że to nie ja, że ktoś inny we mnie to robi.
-
Moja T zadała wczoraj trudne pytanie, odpowiedziałam krótkim zdaniem i tyle, zapatrzyłam się jak zawsze za okno (na marginesie to cholernie lubię to okno), ale najwyraźniej czekała na coś więcej, a ja nie umiałam nic więcej powiedzieć. Po dłuższej chwili wyrwała mnie z zawieszenia pytaniem: -O czym Pani myśli? -Teraz? -No tak, teraz. (uśmiech) -O tym, które buty moja siostra założyła dzisiaj do pracy. -(zdziwienie) A jak Pani do tego doszła? -Nijak, po prostu wczoraj mnie pytała, które najbardziej pasują do nowej sukienki i zastanawiam się, czy wybrała te, które jej poleciłam. -A jak to się ma do tego o czym mówiłyśmy? -Nie ma się wcale. po chwili wybuchnęła śmiechem i chyba jej trochę ręce opadły, dodałam tylko, że nie chcę o tym mówić i zmieniłyśmy temat na kolejny "trudny", ale wyraz kompletnego niezrozumienia na jej twarzy na wspomnienie o tych butach-bezcenne.
-
Pytanie do osób, które chodziły na psychoterapię prywatną
veronique odpowiedział(a) na Asembler temat w Psychoterapia
Ja chodzę do prywatnej przychodni i zawsze dostaję paragon za wizytę u psychiatry i za psychoterapię. -
Artemizja, nie robiłam tego od lat, bo to nigdy nie pomagało i dlatego tak mi wstyd, że sprawdziłam po raz kolejny, że nie działa, a teraz jestem wściekła na siebie za tę słabość.
-
nie wytrzymałam, zawaliłam po raz kolejny
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
veronique odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
warrior11, ale dzisiaj to on jest szczęśliwy, a ja nie. Najgorsze jest to, że ja nie umiem/nie chcę wybaczyć, jestem tak wściekła, że wydaje mi się, że usatysfakcjonowałoby mnie jego nieszczęście, a z drugiej strony cieszę się, że mu się udało. Może nie umiem się pogodzić z tym, że to nie dla mnie się zmienił, że ja walczyłam, a kto inny teraz z tego korzysta. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
veronique odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
warrior11, chcę się pozbyć przeszłości, bo ciągnie się za mną jak cień i nie pozwala ruszyć naprzód. Nie wiem czy chcę zapomnieć, czy zrozumieć, wybaczyć, nie umiem się pogodzić z tym co było, z decyzjami jakie podjęłam i jakie zostały podjęte za mnie. Chcę sie od tego uwolnić, bo z tymi wspomnieniami nie umiem żyć. -- 10 kwi 2015, 10:39 -- A jestem nienormalna, bo człowiek, który jest w dużej mierze odpowiedzialny za mój stan, jest tym, którego jak chciałam uratować, którego chcialam zmienić. Wyszedł na prostą ściągając mnie w dół i odbijając sie ode mnie. Pozwoliłam na to, to jest nienormalne. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
veronique odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Rozsypałam się. To naprawdę był dobry dzień, a jeden durny sms totalnie go zniszczył. Nieważne, jak bardzo staram się pozbyć przeszłości, ona nie da o sobie zapomnieć, nigdy się od niej nie uwolnię. Mam totalnie spaprany mózg, jestem naprawdę nienormalna, już nawet nie umiem nazwać tego, co to cholerstwo ze mną robi. -
antylopa, myślę, że wtedy nie będzie mnie już to obchodzić
-
antylopa, to skończę z tym, mając nadzieję, że nie ma żadnego życia po życiu i że to zapewni mi totalnie nieistnienie. Wiesz, nie wszyscy w to wierzą, ale ja tak... świadomość śmierci pobudza do życia. Miałam dwa razy tak, że myślałam, że życie się dla mnie skończyło. Z jednej strony czułam totalny spokój, świadomość, że za chwilę skończy się i cierpienie, że ogarnie mnie błoga nicość, ale z drugiej... poczułam, że jeszcze chcę żyć, jeszcze tylko jeden dzień. Taka myśl pojawiła się na totalnej krawędzi i chyba dzięki niej wciąż tu jestem, bo za każdym razem, gdy zaczynam wątpić i chcę się poddać, kiedy tracę resztki sił, przypominam sobie tamten ostateczny moment i tamtą myśl i dochodzę do wniosku, że skoro dałam radę znieść tyle, to nie pozwolę sobie na tchórzostwo. Ale wiadomo, może nadejść moment, że przestanie mnie to obchodzić i po prostu przekroczę granicę.
-
antylopa, nie wiem, ale mam nadzieję, że tak. Chciałabym skopać życiu dupę i poczuć satysfakcję, że nie dałam się zniszczyć. Na razie kiepsko mi idzie, ale będzie lepiej, musi być.
-
niezbyt popularne czy masz już przyozdobione drzewko w świąteczne pisanki?
-
wkurza mnie malowanie pisanek! w zasadzie to może nie tyle samo ozdabianie jajek ile kompletna niemożliwość cieszenia się tym, że jest jak tak słodko i cudownie. Mamy nas stole sztuczne jajka, farbki, kleje, ozdoby, pióra, brokaty, mamy pyszne ciasto i wszyscy uczestnicy zabawy mają radosny nastrój, a to mnie wyprowadza z równowagi. Przecież to tylko głupie jajka, po co tyle afery... Jasne, że mogę wyjść, ale nie chce mi się nigdzie iść, to jest mój dom. To siedzę sobie obok i staram się nie psuć nikomu nastroju, totalnym niejaraniem się malowaniem cholernych jajek!