Skocz do zawartości
Nerwica.com

veronique

Użytkownik
  • Postów

    350
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez veronique

  1. antylopa, cholera, naprawdę masz ciężko, współczuję. Ale rozumiem strach przed dotykiem, problem z wyrażaniem uczuć, to jest bardzo ciężkie do pokonania. Chyba, nie wiem, bo sama jestem dalej wyjścia niż bliżej.
  2. antylopa, hmmm, trudne pytanie, bo postawiłam na totalna szczerość w stosunku do nowego lekarza i terapeuty, więc zmiany widzę takie, że po wyjściu zawsze jestem wyprana emocjonalnie, ale przecież to nie może być łatwe, bo nie idę tam na plotki. Szczerze powiedziawszy, w tym tygodniu pierwszy raz po wyjściu z terapii poczułam ulgę, nie było od razu lepiej czy coś, ale zrzuciłam jakiś ciężar i to całkiem nowe uczucie było cholernie fajne. A z perspektywy czasu, uwzględniając wcześniejszą prawie dwuletnią terapię, która niewiele mi dała, jednak coś dostrzegam. Co prawda w międzyczasie nabawiłam się depresji i stanów lękowych, ale wzrosło moje poczucie niezależności, przestałam się tłumaczyć przed ludźmi i kręcić jeśli nie chcę czegoś mówić, teraz potrafię powiedzieć "sorry, nie chcę o tym rozmawiać" i nie czuć się winną, że odmawiam wyjaśnienia itd. Jedyna zmiana jeszcze to dzięki lekom, teraz jestem w stanie podnieść się rano z łóżka, czy wyjść do ludzi, napady lękowe są zdecydowanie rzadsze, chociaż refleks mi trochę po nich siada. Właśnie odstawiam wellbutrin i zostaję na samej asentrze. A Tobie cokolwiek pomaga? Czujesz, ze psychoterapia coś daje, albo leki, jest po nich lepiej?
  3. antylopa, teraz chodzę do prywatnej przychodni, ale wczesniej byłam na nfz u jednego psychiatry
  4. antylopa, jeszcze nie, leczę nerwice, napady lękowe i stany depresyjne na chwilę obecną
  5. antylopa, tak, mama, dwa lata temu chodziłam do liceum i po atakach nerwicy, wizytach w szpitalu itd mama mnie zapisała
  6. antylopa, jak to co, mama mnie wysłała, dwa lata temu. Obecną podjęłam juz sama w celu ogarnięcia życia i złapania dystansu.
  7. kilka dni temu zaczęłam odstawiać wellbutin 300, wcześniej porzuciłam alvente i lada chwila będę już na samej asentrze
  8. antylopa, dlaczego od razu ściema? to nie przychodzi łatwo, wiem, ale ja mam nadzieję, bo cholernie chcę, żeby było lepiej. Ja mam tylko 20 lat, łapię się wszystkiego, żeby wygrzebać się ze swojego bagna, bo może mam jeszcze jakąś szanse na coś fajnego w życiu. Staram się nie popadać w totalną ciemność, bo długo nie byłabym w stanie w niej wytrzymać i skończyłabym ze sobą, przed tym się bronię rękami i nogami.
  9. antylopa, czasami, nie wiem na ile jest prawdziwe, a na ile tak bardzo chcę je zobaczyć, że wydaje mi się, ze gdzieś tam jest
  10. antylopa, będę z całej siły trzymać za Ciebie kciuki, żeby w ciemności pojawiło się światło
  11. antylopa, no cóż, w takim razie dziękuję mam nadzieję, że u Ciebie z czasem też jest lepiej?
  12. antylopa, no co ty! czego jak czego, ale mądrości to mi najbardziej brakuje mogłabym śmiało startować w konkurencji na najgłupsze myśli i decyzje w życiu, choć mam ich stosunkowo niewiele
  13. antylopa, moja pierwsza psychoterapia była dość nietrafiona, dopiero w tym roku, po zmianie lekarza, leków, terapeuty zaczynam czuć, że to ma sens, wcześniej chodziłam tam tylko ciałem, nie było efektów, bo nigdy nie powiedziałam na głos z czym przyszłam. Myślę, że to nie terapia uświadomiła mi, że dłużej nie dam rady, tylko moje ciało. Jednego dnia po prostu odmówiło posłuszeństwa i z każdym kolejnym tylko się pogarszało. Obecna psychoterapia powoli uświadamia mi, że mogę/powinnam żyć dla siebie, nie dla innych. Jak sama sobie nie pomogę to nikt tego nie zrobi. Muszę stanąć na nogi samodzielnie, polegać tylko na sobie, żeby w przyszłości być w stanie zająć się znów rodzicami.
  14. antylopa, moja cierpliwość ostatecznie kończy się teraz. Ja już nie mam na to siły. Na terapię indywidualną chodzę od dwóch lat.
  15. antylopa, dzięki wielkie. To naprawdę budujące, świadomość, że jest ktoś kto rozumie. Ale ja mam po prostu dość, nie jestem w stanie dłużej się nią zajmować, a ona nigdy nie podoła dbaniu o kogoś, bo jest za słaba. Mam tylko nadzieję, że ja kiedyś się z tego wygrzebię i że ona sobie poradzi.
  16. antylopa, nie chcę, mogłoby być tylko gorzej, ale nawet nie wiem co miałabym powiedzieć. Poza tym nie zamierzam dzielić się z nią swoimi prywatnymi sprawami. Wciąż jestem jej dzieckiem a ona moją mamą, jasne, ale ja mam swoje życie i staram się nim żyć. Nie powiem jej teraz, że "mamo tak się starałaś, a jednak ci nie wyszło, bo piłam kiedy wyjeżdżałaś w delegacje, spotykałam się z ludźmi, z którymi mi nie pozwalałaś kiedy mówiłam, że idę gdzieś indziej, kłamałam w wielu sprawach". Miałam coś do ukrycia, każdy ma, kłamałam, żeby nie ranić, więc teraz tego też nie zrobię. Po prostu uważam, że mam prawo do swoich tajemnic, nawet jeśli wynikają z tego nieporozumienia, nie będę ich unikać kosztem prywatności większej czy mniejszej, bo to jest tylko moje. Obie jesteśmy popaprane. To co mi dolega jest pokłosiem jej problemów zdrowotnych, więc chcę, żeby każda z nas zadbała o siebie, ale oddzielnie. Ja zawalczę o siebie, a ona niech zajmie się wreszcie sobą. Nie wiem, dlaczego nie umiem. Jestem w tym bardziej podobna do taty. Dla mnie ważnych słów się nie nadużywa, bo tracą wtedy wartość. Z resztą one mi wgl bardzo ciężko przechodzą przez gardło. -- 26 mar 2015, 22:17 -- hmmm...ale jestem chaotyczna, mam nadzieję, że cokolwiek da się z tego zrozumieć
  17. antylopa, nie bardziej niż kiedyś. Teraz przynajmniej przeprasza za to, że otworzyła szufladę mojego biurka, a kiedyś uważała, że to jest jej obowiązek, trzepać torbę, sprawdzać paragony w portfelu czy "pomagać w sprzątaniu pokoju". Okej, rozumiem, że się martwiła, naprawdę to rozumiem, ale prawda jest taka, że na niewiele się to zdało, bo jak dziecko chce coś ukryć to ukryje.
  18. pogoda! wiem, że dla wielu szary, zimny dzień to tylko powód do większego doła, ale na mnie właśnie tak działa słońce, więc jak po całym słonecznym i ciepłym tygodniu nastał dzień taki jak dzisiaj, bury, wilgotny, zamglony... poczułam się rano zdecydowanie lepiej. Jedyny minus to taki, że coś mnie rozkłada, ale kaszląca i zakatarzona idealnie współgram z tą marną pogodą chociaż.
  19. antylopa, to było wtedy, kiedy kolejny raz nie wytrzymała i nawrzucała mi (robi to średnio raz na kilka miesięcy), że ona robi wszystko, żeby mi pomóc, a ja się nie staram stanąć na nogi, że nie ma już siły, że wydaje masę pieniędzy na moje leczenie i pragnie zobaczyć chociaż iskierkę nadziei, że wszyscy w domu ją wykorzystujemy, że nawet nie pomyślę jak ona się czuje i martwi, kiedy słyszy moją odpowiedź w stylu "do dupy/ a weź nawet nie pytaj/ nie chcę o tym mówić" na pytanie jak mi minął dzień i szereg innych bzdur, m.in. że czuje się przeze mnie niekochana, bo ja jej tego nie mówię. Kiedy ja naprawdę nie potrafię strzelać takich gatek, ona potrafi mi dziesięć razy dziennie powtarzać, jak bardzo jestem dla niej ważna i jak mnie kocha, a ja nie umiem na to odpowiedzieć, no nie umiem. Po jednej z takich akcji naprawdę chciałam odejść z domu ostatecznie, uwolnić ją od siebie i napisałam, że za bardzo ich kocham, żeby zatruwać im życie i że lepiej im będzie beze mnie. Oczywiście jak nerwy jej przeszły to przepraszała, płakała, że już nie ma siły i czasem nie kontroluje kiedy daje upust swoim emocjom itd, więc odpuściłam. Jak doszłam do siebie zaczęłam po raz kolejny udawać, że nic nie miało miejsca. słabo trochę, z takim początkiem za każdym razem, jestem tym po prostu strasznie zmęczona
  20. julusia, zadzwoniła z płaczem, cała roztrzęsiona... starałam się to jakoś wyjaśnić i przeprosić, ale była nieźle wystraszona. Z drugiej strony nikt jej nie kazał szukać czegokolwiek u mnie w biurku (bo to oczywiście był przypadek, potrzebowała czystej kartki, żeby coś zapisać), choć biorąc pod uwagę, że kiedyś miała w zwyczaju sprawdzać pokój w poszukiwaniu czegoś czego nie powinno tam być, to nie powinnam się chyba dziwić, że potrzebowała czystej kartki akurat z mojego biurka.
  21. Popełniłam błąd. Przed wyjazdem z domu nie posprzątałam dokładnie pokoju. Mama znalazła nie tyle list pożegnalny ile notatkę, na wypadek gdybym jednak nie wytrzymała i nigdy nie miała wrócić do tego pokoju, z krótką wiadomością, że ją przepraszam. Napisałam ją kilka miesięcy temu, a gdy miałam wyrzucić doszłam do wniosku, że jest całkiem ładnie napisana i może się jeszcze kiedyś przydać. Przecież jakbym miała nagle nie wrócić, musieliby posprzątać mój pokój i znaleźliby ją wtedy. Nie miała jej znaleźć teraz, naprawdę tego nie chciałam.
  22. Pewnie usłyszę to jutro jak ochłonie, ale to nic nie zmieni. To nie ma znaczenia, bo to ja teraz jestem na skraju wytrzymałości nerwowej i żadne "przepraszam" czasu nie cofnie. Zawsze przeprasza i zawsze ma wyrzuty sumienia, ale może właśnie dlatego, że zawsze przeprasza to słowo nie ma dla mnie żadnego znaczenia, bo ja swoje przez ten czas wycierpię.
  23. A mnie wkurza powrót faceta mojej siostry do naszego domu! Mam mu tyle do nawrzucania, a on przyjechał z prezentami i ona jest taka szczęśliwa... jak ja mam mu zrobić awanturę w takiej sytuacji, no jak?!
×