-
Postów
3 501 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez antylopa
-
Szukając kiedyś informacji o tym zabiegu napotkałam się na artykuł Pani Psycholog pt: Rutyna boli. Pacjentki opowiadały, jak czuły się po różnych badaniach ginekologicznych. Ale pomyślałam sobie, że teraz mamy XXI wiek i coś takiego raczej nie ma już miejsca wiec szłam z innym nastawieniem, że całkiem co innego będzie bolało. Ja nie wyobrażam sobie, żebym przeprowadzała bolesne badania fizykalne. To jest w ręcz dla mnie nie do przyjęcia, bo wiem, że ja osobiście uczestnicza w takim badaniu nie chciałabym, żeby mnie bolało. A potem nagle w telewizjii wielka nagonka na kobiety, które nie badają się....szkoda, że nikt ich się nie zapytał dlaczego?
-
Czyli mamy sie przyzwyczaić do traktowania jak świnie... To ja chyba podziękuje za życie
-
Długo się zastanawiałam, czy opisać to co mnie dzisiaj spotkało.... Zastanawiałam się też czy to dobry wątek, żeby to opisać. Ale tak to najlepszy wątek dla ofiar losu takich jak ja. Od kilku miesięcy chodził mi po głowie jeden zabieg, który musiałam mieć wykonany. Niestety sprawy kobiece, wiec co miesięczne wizyty u ginekologa podnosiły mi ciśnienie i powodowało kołatanie serca. Ale ok, Pani Doktor jest złotym człowiekiem, powiedziałabym, że aniołem i jak jej powiedziałam o tym dlaczego nie współżyje i co mnie spotkało, każde badanie starała się wykonywać bezboleśnie i to jej wychodziło. Umówiłyśmy się, że zabieg ona wykona. Ale niestety ciągnęło się to za długo i zapisałam się tam gdzie jest mniejsza kolejka będąc pewna, że każdy ginekolog jest taki delikatny. Nastał dzień i godzina zabiegu. Oczywiście przez 3 miesiące codziennie czytałam o histeroskopii diagnostycznej z obawy, że będzie cholernie bolało. Nie polecam czytania google przed takimi zabiegami. Ok, Pani położna mnie przywitała, miła kobieta kontaktowa, opowiedziała mi wszystko co i jak będzie wyglądało. Podpięła kroplówkę z ketonalem i tak sobie leżałam i czekałam na Pana Doktora. Bo przecież ja mam zajebiste szczęście do mężczyzn...delikatnych mężczyzn..... W końcu po pół godziny pojawił się Pan Doktor, doktor nauk medycznych wiec wiedza na temat kobiet w małym paluszku.... Wparował kazał usiąść na fotelu i tyle co chce pamiętać.... Miałam wrażenie, ze mnie rozerwie, jeżeli ma żonę i jest taki to na pewno musi się leczyć psychiatrycznie, bo ból który mi towarzyszył spowodował, że poczułam się jak świnia na uboju.... Patrząc na to, że bardziej obawiałam się bólu samego zabiegu to on akurat był w miarę ok. Wiecie co mnie najbardziej boli???? Nic mi nie dała terapia, nic mi nie dała bo nie potrafiłam powiedzieć, że nie jestem workiem kartofli i czuje,że bardzo boli, wiec Pan Doktor robił co chciał ze mną a ja błagałam w myślach, żeby skończył.... Badanie trwało 3 minuty a ja mam wrażenie, że cofnęłam sie do momentu gwałtu. I nie, nie jestem przewrażliwiona. Jestem załamana i czuje, że osiągnęłam dno emocjonalne, które pochłania moją głowę. Dawno nie wpadłam w taką histerie i płacz...
-
Dzisiaj lepiej A nawet można powiedzieć szczęśliwa, bo spotkanie było udane A Ty?
-
A co to za chwila? I co to za spokój. Mieć codziennie lęki, nie wstawać z łóżka, odkładać życie na później...to nazywasz spokojem?
-
A od kiedy żyjemy na chwile? Na chwile to można usiąść na ławeczce i pomarzyć.
-
Dobrze wiesz, że chowanie pod dywan nie ma sensu... Nic Ci to nie da a tabletkami leczysz tylko objawy a nie przyczyne
-
Ale spokojnie, to tylko narazie pisze a jutro pewnie stwierdze, że nic sie nie dzieje
-
Własnie sprawdzam gdzie mogę jutro zadzwonić i umówić się do lekarza gdzie maja od razu psychoterapie...aż jestem w szoku, że w ogóle to robie...
-
O kurde to sama muszę walczyć
-
Czyli możemy już zacząć szukać
-
O i NFZ ma takich lekarzy?? Niesamowite. A myślisz o terapii na NFZ czy prywatnie?
-
45 minut hmmm. Szacun mam ochotę się zapytać o czym rozmawiacie?
-
@Lilith a może ja jestem groźna tylko nikt nie umie mi tego powiedzieć żarcik A zastanawiałaś sie kiedyś nad terapią u mężczyzny?
-
Nieeee, zwariowałaś ??? Bo przecież mogłabym znowu wylecieć z gabinetu za agresję słowną albo znowu ktoś by mi powiedział, że kończymy bo już nic nie wnoszę do terapii...aż mnie ciarki obleciały. Herosi górą
-
Hmmm ja mam najgorzej z zaufaniem. Jak czytam czasami wypowiedzi na temat miłości do T to zastanawiam się co ze mną nie tak. Przychodzę wywalam co mam wyrzucić, bujamy się przez 50 minut i do widzenia. W du..ie ma co ja czuje, z jakimi emocjami zostaje cały tydzień sama. A potem nagle dzień dobry p. Agnieszko jak minął tydzień. W srak i wspak. Zawsze mi się to cisnęło na usta a koniec końca zawsze walnęłam, że wsyzstko w porządku, że poradziłam sobie z emocjami bo przecież jestem silna i twarda i żadne potowry mnie nie przygniotą. I tego nie moge przejść
-
Czyli kilka lat latania w depresji i manii dla mnie aby otworzyć drzwi i wyrzucić potwora z szafy
-
@Ginko biloba pewnie masz racje. Tylko dość długo potrzebowałam, żeby dojść do tego, że to on jest gnojem i on jest winny a nie ja. A teraz to to wszystko rzutuje na moje życie i tułam się z jednego bagna do drugiego i jeszcze dwa metry mułu.
-
Wiem, wiem tylko ciężko się z tym pogodzić. Więc podejrzewam, że psychodynamiczna byłaby najlepsza. Ciężko mi uwierzyć, że wogóle można się uwolnić od tego
-
I tutaj pies pogrzebany. Bo ja bym chciała kilka spotkań, przepis na życie, zapominam o przeszłości i żyjemy na nowo. Dostaje nowe życie.
-
Wiesz, ja nigdy nie miałam okazji przepracować przeszłości, która dość mocno mi teraz przeszkadza. I nie wiem czy musze ja przepracowywać, czy zostawić ją w spokoju a zająć sie tym co tu i teraz, bo np chciałabym normalnie zacząć żyć bez strachu przed dotykiem
-
Tak, wiem z czym to się je. Tylko wiem, że każdy Terapeuty jest inny i inaczej reaguje, rozmawia, Niestety nie wiem jaki nurt wybrać i to najbardziej mnie wstrzymuje przed działaniem.
-
Jak przyszłam na drugą terapie byłam pewna ,że bede miała ogromny problem, żeby przybliżyć mój problem ale jednak nie. Pamiętam jak jechałam jak katarynka z czym mam problem i z czym sobie nie radze. I słowa T : o kurcze ale szybko Pani mówi. A potem to powiedziałabym ,że duuuu...a i koniec
-
Boje sie tego, że znowu spotkam kogoś, kto zrezygnuje z dnia na dzień i zostanę z tymi wszystkimi emocjami całkowicie sama
-
A to, rzeczywiście byłby problem