Skocz do zawartości
Nerwica.com

520m.n.p.m.

Użytkownik
  • Postów

    309
  • Dołączył

Treść opublikowana przez 520m.n.p.m.

  1. jak ktoś nie wie czego chce a oczekuje ode mnie żebym ja to wiedziała
  2. marzenie - znaleźć na drodze 200 tyś. zł to bym spełniła wszystkie swoje marzenia, spisałam je policzyłam i tyle wyszło cel - patrzeć dobrze pod nogi plany - jak będzie za co to i plan się ułoży
  3. 520m.n.p.m.

    Samotność

    Zgadzam się portale randkowe to przeżytek
  4. "-Wszyscy rodzimy się z takim samym potencjałem wiary w siebie - powiedział. - Później, kiedy odbieramy komentarze rodziców, opiekunów, nauczycieli... (...) - Jeśli nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności wszyscy ciągną nas w negatywną stronę, wyrażając krytykę, zwracając uwagę na nasze niedostatki, błędy i niepowodzenia, to poczucie samoniewystarczalności i samokrytyka wpisują się w nasze zwyczajowe myślenie (...) - Na dłuższą metę najmniejsza niezręczność powoduje, że czujemy się niepewnie, najbardziej drugorzędna z porażek sprawia, że zaczynamy w siebie wątpić, a najbardziej nieznacząca krytyka destabilizuje nas i usuwa grunt spod nóg. Mózg przyzwyczaja się do reagowania negatywnego, a połączenia nerwowe osłabiają się po każdym doświadczeniu. (...) Zdecydowanie był to mój przypadek. Wszystko, o czym mówił, przemawiało do mnie, odbijało się we mnie szczególnym echem. Byłem więc ofiarą życia, porzucony przez ojców, stłamszony przez matkę, dla której nigdy nie byłem wystarczająco dobry. A teraz, mimo że jestem już dorosły, nadal płacę za dzieciństwo, którego sobie nie wybrałem. Moich rodziców już ze mną nie ma, ale nadal cierpię z powodu negatywnych skutków ich działań. Zaczynałem czuć się głęboko zdeprymowany, kiedy nagle uświadomiłem sobie, że to zwątpienie samo w sobie musiało wzmagać utratę mojej pewności siebie. - Jest sposób, żeby wydostać się z tego zaklętego kręgu? - zapytałem. - Nie definitywny. Trudno się z tego wydostać. To wymaga wysiłku.(...)- A przede wszystkim - mówił dalej - te wysiłki muszą być czynione stale, ponieważ nasz umysł jest przyzwyczajony do konkretnego sposobu myślenia, nawet jeśli przez to cierpimy. - Trzeba wypracować nowe przyzwyczajenia umysłu: wystarczająco często myśleć o sobie wartościująco, łączyć to z pozytywnym nastawieniem, aż wytworzą się nowe połączenia między neuronami. Potem się wzmocnią i staną się najbardziej znaczące. To wymaga czasu. - Nie usuniemy złych przyzwyczajeń z umysłu - dodał. - Możemy jednak wypracować nowe i sprawić, żeby były nie do odparcia. Nie da się zmienić ludzi, jak wiesz, ale można wskazać im drogę i sprawić, żeby mieli ochotę nią pójść. Zastanawiałem się, jak głębokie było koryto mojego braku pewności siebie. Czy uda mi się kiedyś wypracować w sobie tę pewność, spokój wobec krytyki wszelkiego rodzaju? Czy będę umiał rozwinąć tę wewnętrzną siłę, która pozwala stać się niewrażliwym na ataki? Przecież prześladowcy zdają się atakować tylko najsłabszych z nas. - A więc co mi pan radzi w odniesieniu do mojego problemu? - Najpierw musisz wiedzieć, że dam ci zadanie, które będziesz wykonywał codziennie przez... sto dni. - Sto dni! To nie długość zadania mnie przeraziła, lecz perspektywa pozostawania w szponach Dubreuila przez tak długi czas. - Tak, sto dni. Chodzi o to, co właśnie ci wytłumaczyłem. Nie tworzy się nowych przyzwyczajeń umysłu z dnia na dzień. Jeśli będziesz wywiązywał się z zadania, które ci dam, przez tydzień, w niczym ci ono nie pomoże. Zupełnie w niczym. Musisz powtarzać je wystarczająco długo, żeby się w tobie zakorzeniło. - O co chodzi? - To proste, ale dla ciebie nowe. Każdego wieczoru poświęcisz dwie minuty, żeby przemyśleć swój dzień, który właśnie minął, i przypomnieć sobie trzy rzeczy, które ci się udały, z których jesteś dumny. - Nie jestem pewien, czy codziennie dopuszczam się tylu aktów brawury. - Nie chodzi o brawurowe czyny. Mogą to być drobne działania i niekoniecznie w pracy. Może poświęciłeś chwilę, żeby pomóc niewidomej staruszce przejść przez jezdnię, kiedy sam się spieszyłeś. Może poinformowałeś sprzedawcę, że wydał ci za dużo reszty, albo powiedziałeś komuś same dobre rzeczy, jakie o nim myślisz. Widzisz, to może być niewielka rzecz, ale taka, która obudzi w tobie poczucie dumy. Nie musi to być koniecznie jakieś działanie. Możesz być też zadowolony ze sposobu, w jaki zareagowałeś, z tego, co czułeś, dumny z tego, że zachowałeś spokój w sytuacji, jaka zazwyczaj wyprowadza cię z równowagi. - Rozumiem." Bóg zjawia się incognito - Laurent Gounelle beast6, do decyzji o podjęciu terapii się dojrzewa, nie rób niczego na siłę i wbrew sobie, daj sobie czas, aż będziesz gotowa, tylko nie czekaj w nieskończoność, po co masz cierpieć
  5. To wszytko jest do przepracowania, dlatego nie bój się, polecam ci książkę "Toksyczni rodzice"- Forward Susan, jest na internecie w pdf. To, że nie chcesz mówić o rodzicach wynika z tego, że się wstydzisz, pytanie tylko czy Ty masz się czego wstydzić? Czy Ty jesteś winna temu że masz takich rodziców? Musisz odnaleźć powoli w sobie swoją wartość, bo ona tam jest, baaaardzo duża i wyjątkowa . Znam taką metodę którą wyczytałam z książki "Bóg zjawia się incognito" na poprawę poczucia własnej wartości. Przez 100 dni codziennie wieczorem poświęć 2 minuty na to, żeby się skupić na 3 rzeczach z których jesteś tego dnia dumna. Nie muszą to być jakieś wielkie sprawy, np. ustąpiłam staruszce miejsca w autobusie jestem z siebie dumna, nie dałam się wciągnąć plotkowanie o koleżance jestem z tego dumna, udało mi się kupić piękne pachnące jabłka na ryneczku jestem z siebie dumna, itp. itd. I tak każdego dnia coś nowego przez 100 dni, ja już widzę u siebie efekty po dwóch tygodniach. Tą drugą książkę też polecam :)
  6. Cześć Nie zamartwiaj się tak , sam fakt, że masz świadomość swoich problemów to bardzo dużo. Ja kiedy uświadomiłam sobie, że jestem DDD też myślałam jak Ty, „że inaczej już nie będzie, że jestem skazana na zagładę, nie potrafię żyć normalnie jak inni ludzie tylko zawsze na odwrót”, ale powoli zaczęłam to zmieniać i teraz wiem, że będzie inaczej tylko nie od razu. Najpierw uporządkowałam swoje uczucia do rodziców, rodzeństwa, dalszej rodziny, znajomych, nazywając rzeczy po imieniu. Bardzo się tego bałam np. przyznać, że nienawidzę ojca, że mam żal do matki, ale to przyznanie spowodowało, że ta nienawiść z czasem przeszła albo się zmniejszyła (nie potrafię jeszcze tego określić co się z nią stało) w każdym bądź razie już tak nie boli. Potem uporządkowałam sobie sprawę dotyczącą tego kto jest czemu winny, okazało się, że za większość rzeczy obwiniałam siebie, a prawda była zupełnie inna, to też mi przyniosło ulgę. Też się zakochałam w starszym mężczyźnie, który teraz jest już dziadkiem , uciekałem przed tym, ukrywałam to przed samą sobą, bo nie wolno i bałam się tego uczucia, a przez to było coraz silniejsze (jak to zwykle bywa). W końcu się do tego przyznałam przed samą sobą, to jest miłość platoniczna, bo ten pan był i jest przystojny, czuły, odpowiedzialny, ale nie ma w tej miłości nic złego, każdemu się zdarzy zakochać, nie musi to od razu kończyć się poważnym związkiem, zakochanie to nie grzech. Teraz kiedy go spotkam albo mi się coś przypomni to jest to TYLKO bardzo miłe wspomnienie. Masz dopiero 21 lat i masz rację twoi rówieśnicy są niedojrzali, taki wiek, ale przejdzie im za 5, 10 lat zpoważnieją. Daj sobie czas, uporządkuj swoje myśli, emocje a miłość ta prawdziwa przyjdzie sama. Jeżeli nie radzisz sobie sama z swoimi myślami zawsze możesz skorzystać z darmowej terapii dla DDA. To czy tak już będzie zawsze, czy minie zależy od Ciebie.
  7. A to chłopczyki czy dziewczynki? bo nie dowidzę
  8. czesctoja, Nie chodzi o to, żeby Babcia cię "leczyła", ale o to żeby cię pokierowała, wsparła, doradziła specjalistę. Możesz jej powiedzieć że masz problem i chciałbyś o tym porozmawiać z psychologiem, czy może ci doradzić gdzie pójść najlepiej, czy zna jakiś konkretny adres. Jeżeli sama będzie chciała cię "leczyć" to jej powiesz, że nie chcesz ze względu na to, że jest twoją Babcią. Nie mów co by dziadek powiedział dopóki z nim nie porozmawiasz, bo tego nie wiesz A jak ci opowie to co myślisz to najwyżej mu odpowiesz, że cię nie rozumie i postaraj się mu wytłumaczyć, a jak dalej nie zrozumie to nie musisz korzystać z jego pomocy. Chodzi o to, żeby oni ci pomagali jak rodzina a nie jak specjaliści
  9. Jeżeli poradnia psychologiczna - pedagogiczna jest publiczna to jest darmowa i pomoże zdiagnozować co ci jest, a leczenie będzie zależało od tego właśnie. Mogą to być tylko obawy związane z dojrzewaniem, a może początek czegoś poważnego, lepiej wiedzieć Dobrze że o tym myślisz i chcesz to zmienić, mógłbyś jeszcze porozmawiać o tym z babcią z tego co piszesz to najrozsądniejsza osoba, która może ci pomóc, wtedy na pewno było by ci łatwiej.
  10. Jestem fanką imbiru, poprawia nastrój, gdzieś wyczytałam że ma np. witaminę B6 i B2 i podnosi poziom testosteronu, pomaga przy leczeniu depresji.
  11. czesctoja, głównie przez rodzinkę, a ten strach to może być początek "czegoś" np. nerwicy, dlatego lepiej żebyś poszedł do lekarza zanim się nie wykluje z tego coś gorszego, samo nie przejdzie, a ja zgadywać nie będę bo nie mam takiej wiedzy i nie miałam takich problemów
  12. czesctoja, porozmawiaj z pedagogiem szkolnym, powiedz o wszystkim, on ma odpowiednią wiedzę, żeby powiedzieć ci co z tym zrobić, bo ja się nie znam, nie wiem co ci mam doradzić, nie bój się i nie wstydź się twoich rozterek, od tego on jest, za to mu płacą
  13. Z tego co piszesz wynika, że twoja rodzina była dysfunkcyjna, bez różnicy komu to przypiszesz, braciom, matce, ojcu. Nie przypisuj winy sobie, nieśmiałość, niepowodzenia sportowe, to jak siebie postrzegasz to skutek a nie przyczyna. Byłeś ofiarą przemocy domowej takie są fakty. Ile masz lat?
  14. czesctoja, z tego co piszesz wynika, że twoja rodzina była dysfunkcyjna, to że nie widzisz u siebie "objawów" nie znaczy, że ich nie masz, mógłbyś skorzystać z darmowej terapii dla DDA jeśli zechcesz, to że tu piszesz znaczy, że coś jednak jest nie tak
  15. Otóż to ona1993, otóż to. Jak ci pomóc?
  16. A jakie znaczenie ma dla Ciebie moja odpowiedź? jezeli chcesz być wiarygodna, to duze możesz mi uwierzyć lub nie, to jest Twój wolny wybór
  17. A jakie znaczenie ma dla Ciebie moja odpowiedź?
  18. Zgadzam się, nie wiem czy jest szansa żeby rodzice się zmienili musieli by się przyznać do błędu i musieli by bardzo chcieć, a to graniczy z cudem. Są rodzice, którzy nie potrafią kochać bo nie byli kochani przez swoich ale to żadne usprawiedliwienie.
  19. Artemizja, Bardzo dziękuję za podpowiedź, dam sobie dwa tygodnie a jak nie przejdzie to pójdę do lekarza
  20. Tylko, że Jezus to nie jakaś wyobraźnia, wymyślony stworek, duszek kacperek, czy placebo, tylko prawdziwy człowiek, Chrześcijanie wierzą że to Bóg i człowiek, konkretna osoba, która uzdrawiała, a Chrześcijanie wierzą, że Jezus Zmartwychwstał, żyje i uzdrawia nadal. Potwierdzono, że Jezus jest postacią historyczną. Czytając Ewangelię o Zmartwychwstaniu wyraźnie można zauważyć, że Jezus nie jest duchem ale nadal ma ciało człowieka i rany po ukrzyżowaniu. Podsumowując Chrześcijanie nie wierzą w zabobon tylko w konkretną Osobę, nie modlą się do ducha tylko do Człowieka - Boga i to Jezus uzdrawia a nie podświadomość i wiara w cud.
  21. Miałam przed tym dużo obowiązków i się ty stresowałam że się nie wyrobię, a teraz mam za dużo wolnego i to też mnie stresuje, nie umiem odpocząć.
×