Skocz do zawartości
Nerwica.com

520m.n.p.m.

Użytkownik
  • Postów

    309
  • Dołączył

Treść opublikowana przez 520m.n.p.m.

  1. Mijają kolejne tygodnie a ja nadal nie wiem czego chce, żyje bez celu i bez sensu. Ostatnio się zastanawiałam po co ja się urodziłam? Niby dostałam szansę, bo miałam się nie urodzić, rodzice mnie nie chcieli, a ja tej szansy nie wykorzystuje. Może moim przeznaczeniem było się nie urodzić? Oszukano los i los mnie pokarał? Istnieje coś takiego jak los i przeznaczenie? A jeśli nie istnieje to tym gorzej, bo jestem niedorajdą życiową. Hmm... A może tylko ja tak myślę, a ktoś kto spojrzał by zboku, zazdrościł by mi? Co jest myślą a co faktem, co miarą sensu?
  2. To po co wszyscy każą mi leczyć depresje? Nie wierzę w to, że depresja jest uleczalna.
  3. Być może mam depresje, ale nie chce tabletek, nie wierzę ani trochę w ich skuteczność. Jak jakiś związek chemiczny może zmienić moje życie, przeszłości nie da się już zmienić, a wkurza mnie jak się wmawia ludziom, że mają wpływ na własne życie. Jaki wpływ ma człowiek na to, że bliska osoba umiera? jaki wpływ ma się na pracodawcę żeby mnie zatrudnił jak nie znam dobrze języka angielskiego, owszem mogę się nauczyć ale to zajmuje więcej czasu niż miesiąc, jak można się uczyć języka obcego jak nie ma się czasu? można rzucić wszytko i jechać do Abudżabi, taaa wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, jaki wpływ ma się na to, że się jest samotnym? ludzie wredni, uzależnieni, agresywni, mają żony, dziewczyny, chłopaków, a dziewczyny, które nie potrafią nawet herbaty ugotować dzieci, to widocznie ja jestem jeszcze gorsza od nich. Jeśli istnieje cudowna tabletka, która jest wstanie to wszystko zmienić to podajcie nazwę, już dzisiaj idę do apteki, tylko żeby nie było, że trzeba ją całe życie zażywać i czekać na efekty dopóki się wątroba nie rozpuści, max kuracja powinna trwać 2 tygodnie. To co jest taka tabletka?
  4. Podobno kto nie wie czego chce, znajdzie się tam gdzie nie chce i tak właśnie mam. Nie wiem co chcę robić w życiu zawodowym, a mam ponad 30 lat. Mam byle jaką pracę, którą znalazłam na przeczekanie, aż się dowiem czego chce ale to "przeczekanie" trwa już rok, dla mnie za długo, każdego dnia kiedy idę do pracy i z niej wychodzę uświadamiam sobie, że nie chcę tam więcej przychodzić i to mnie dobija jeszcze bardziej. Kiedy szukałam pracy długo nie mogłam znaleźć, bo nie wiedziałam czego chce, miałam za dużo pomysłów, teraz nie mam żadnych bo nic mi się nie chce. Wiem, że trzeba jakoś zarabiać pieniądze, więc zarabiam, ale jestem nieszczęśliwa, mam dużo zaoszczędzone chociaż mam wynagrodzenie minimalne, kupuje tylko podstawowe rzeczy, bo nie wiem nawet na co wydać pieniądze. Jestem samotna, nie umiem wychodzić do ludzi, próbowałam, nie potrafię, nie chcę, zdiagnozowałam u siebie ludziowstręt, główne objawy to: wkurzanie się na głupkowaty śmiech koleżanek, które śmieją się ze swojej głupoty, wkurzanie się na kolegów, których pasją jest picie piwa, wkurzanie się na sąsiadów, których pasją jest koszenie trawnika w sobotę popołudniu, wkurzanie się na siebie, że mnie ludzie wkurzają, że jestem samotnikiem. Jedyne istoty jakie mnie nie wkurzają to zwierzęta, przynajmniej nie gadają głupot, ja też nie lubię gadać, jestem milczkiem i kiedy chce sobie pomilczeć np. z psem w sobotę wieczorem to akurat sąsiad musi się oddawać swojej pasji Nie mam pasji, nie mam marzeń, nie mam planów. "Jak człowiek nie marzy – umiera. " Ryszard Riedel Wiem, że stara jestem ale doradźcie mi coś, jak dobrze przeżyć tą starość, bo dzieciństwa i młodości nie było, a dorosłość nie była ciekawa, to żeby chociaż na starość trochę radości.
  5. 520m.n.p.m.

    Kim on jest?

    Nigdy nie ignoruj wroga bo wtedy cię pokona. Z wewnętrznym krytykiem nie należy dyskutować ale nie lekceważyć. Po pierwsze trzeba sobie uświadomić, że on jest, po drugie znaleźć na niego metodę, a po trzecie liczyć się z tym, że walka będzie długa i trudna. A jeśli się okaże, że twój wewnętrzny oskarżyciel to twoje wnętrzarze dziecko, które poprzez to "pyskowanie" chce zwrócić na siebie swoją uwagę? Nie wiesz tego jeszcze
  6. 520m.n.p.m.

    Kim on jest?

    Witaj :) Czytając i szukając informacji na temat DDD/DDA natknęłam się na pojęcie "wewnętrzny oskarżyciel" lub "wewnętrzny krytyk", to on. Skąd się wziął? Instalują nam go w dzieciństwie rodzice, nauczyciele, koledzy, sąsiedzi, znajomi, w momencie kiedy jesteśmy najbardziej bezbronni, kiedy nie potrafimy jeszcze ocenić czy to co mówi nam mam np. "jesteś do niczego", jest prawdziwe czy nie, ufaliśmy im wtedy bezgranicznie i bezgranicznie wierzyliśmy i uwierzyliśmy. Teraz w dorosłym życiu nie musi już być rodziców, kolegów, żeby nas krytykować, tego krytyka mamy w sobie. Jak się go pozbyć? Nie jest łatwo. Jak ja sobie radzę? Po pierwsze trzeba poznać swoją wartość, faktyczną, to nie prawda, że można być całkiem do niczego lub idealnym, trzeba poznać swój charakter, swoje zalety i wady. Po drugie z wewnętrznym oskarżycielem nie należy dyskutować, kiedy zaczyna swoje żale trzeba kazać mu się zamknąć!!! Ma się zamknąć i już. Ja mam taką ulubioną piosenkę, jak zaczyna mnie oskarżać to mówię mu przymknij się! i zaczynam sobie ją śpiewać. Po dłuższym okresie (kilka miesięcy) działa to automatycznie. Jeżeli jesteś wierzysz w Chrystusa to polecam od razu zaznaczam, że nie uważam, że jesteś opętany, dręczony, nawiedzony. Bardzo mądre zdanie w 33 minucie.Pozdrawiam powodzenia
  7. Hej. Moja wiedza na temat nerwicy jest niewielka, ale ze swojego doświadczenia wiem, że takie napady lęku i niepokoju, że jestem śmiertelnie chora przychodziły z nienacka, bez powodu, bez znaczenia czy byłam spokojna czy zdenerwowana (ja sobie wymyśliłam, że mogę mieć wściekliznę). Przypuszczam, że w twoim przypadku to tylko i aż nerwica. Leczysz się?
  8. 520m.n.p.m.

    Wigilia

    Najbardziej wkurza to udawanie, że wszytko jest ok. Przecież matka szczerze nienawidzi ojca ze szczerą wzajemnością ojca, siostra ma nas w głębokim poważaniu, żyjąc w luksusach za granicą, nie stać ją na głupi telefon z głupimi życzeniami, brat to olewa i najchętniej by się napił ale nie wolno bo pości, napije się po pasterce. Samotność wśród ludzi. Wesołych Świąt A Sylwester jest chyba tylko po to, żeby się pokazać z nową połówką i ile to kasy się ma, na jaki to mnie bal stać. Od x lat śpię w sylwestra i żyje, wkurzają mnie o północy te petardy, ludzie ciągle marudzą jacy to biedni są a w ciągu kilku minut wypuszczają w powietrze tyle pieniędzy, i niby to ładne jest? w którym miejscu? jak po kilku minutach wszytko jest tak zadymione, że nic nie widać, a psa muszę po tym pocieszać przez dwa tygodnie. I tak nic się nie kończy i nie zaczyna, ziemia jest okrągła, świat się kręci w kółko, człowiek się tylko starzeje i głupieje. Szczęśliwego Nowego Roku, ale i tak nikt za nas naszych marzeń nie spełni, trzeba się natyrać, żeby się okazało że nie było warto. Czy warto żyć? Uważam, że warto, mimo wszystko, na złość im wszystkim, żyć bez udawania, że jest ok wtedy będzie ok.
  9. A co jeśli wiara nie czyni cudów, co jeśli się wierzy a i tak wszytko idzie na odwrót?
  10. 520m.n.p.m.

    Samotność

    Ja tych pojęć nie mylę
  11. 520m.n.p.m.

    Samotność

    Igranie z ogniem To nie lęk tylko zdrowy rozsądek Dziwne to wszytko, najpierw piszesz, że ci na niej cholernie zależy i wykorzystujesz to uczucie do zmiany siebie a później, że ten kontakt jest bezuczuciowy. W którym momencie kłamiesz? Po to żeby kochać innych, bo człowiek to taka istota, która chce kochać i być kochana inaczej ginie.
  12. 520m.n.p.m.

    Samotność

    Jeśli to do mnie to nie, nie możesz Po pierwsze gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że cholernie mu na mnie zależy to bym od tej osoby uciekła aż by się kurzyło, bo to znaczy, że ta osoba ma jakaś manie na moim punkcie. "Wytłumacz mi proszę, dlaczego wykorzystanie własnego silnego uczucia do kogoś w celu zmiany siebie jest niemoralne?" Po drugie uczucia nie zmieniają człowieka na trwale tylko na czas trwania uczucia, uczucie znika, człowiek jest taki jak przedtem. Trwałej zmiany można dokonać tylko poprzez naukę tak, żeby w mózgu powstały nowe połączenia neuronowe (czy jakoś tam), na to potrzeba czasu, ćwiczeń, powtórek, a uczucia to tylko burza hormonów, które zmieniają działanie mózgu ale tylko na chwilę. Co w tym niemoralnego? A no to, że w tym czasie dajesz komuś nadzieję, bawisz się jej i swoimi uczuciami, krzywdzisz siebie i tego kogoś też. Nie wiem co w tym niemoralnego, to zależy jak to się skończy, ślepy kulawego prowadzi, sam sobie odpowiedz jak daleko zajdziecie. Ustaliliście coś czego nie da sie ustalić, nie da sie ustalić że się w kimś zakochasz, nie da sie ustalić że ktoś się w tobie nie zakocha, uczuć się nie da ustalić. Najlepszą motywacją do zmiany siebie powinna być miłość do samego siebie, np. ktoś pali papierosy i postanawia rzucić ale nie dla mamusi, tatusia, dziewczyny, tylko dla siebie. I nie nazywaj "krótkotrwałej radości" szczęściem.
  13. 520m.n.p.m.

    Samotność

    Tak, i nie lubię w nie patrzeć. To spróbuj się przełamać, spojrzeć w oczy temu facetowi, który tam jest i powiedzieć mu, że pomimo tego że jest taki, smaki i owaki to fajny z niego facet i że go kochasz. Nawet nie wiesz jakie to trudne, tzn. powiedzenie sobie: "Bobby6 (czy jak tam masz na imię) KOCHAM CIĘ", mnie to zajęło trochę czasu liczony w tygodniach, a potem się popłakałam. Spróbuj, nic nie tracisz Lecę, przemyśl to dobranoc ... wszystkim
  14. 520m.n.p.m.

    Samotność

    Taka banalna historyjka, którą pewnie znasz: "Pewien Indianin Cherokee nauczał swoje wnuki. Powiedział im tak: - Wewnątrz mnie odbywa się walka. To straszna walka. Walczą dwa wilki: jeden reprezentuje strach, złość, zazdrość, smutek, żal, chciwość, arogancję, użalanie się nad sobą, poczucie winy, urazę, poczucie niższości, kłamstwa, fałszywą dumę, poczucie wyższości i ego. Drugi to radość, pokój, miłość, nadzieja, chęć zrozumienia, hojność, prawda, współczucie i wiara. Dzieci myślały o tym przez chwilę, po czym jedno z nich zapytało: - Który wilk wygra? - Ten, którego karmię - odpowiedział stary Indianin." Decyzja należy do ciebie Bobby6
  15. A to co usłyszałaś to prawda czy tylko czyjaś opinia? Po co się rozbijać na atomy jak to może być nie prawda?
  16. 520m.n.p.m.

    Samotność

    A wiesz chociaż jaki jesteś w środku i na zewnątrz? Potrafisz zdefiniować to co ci się w tobie nie podoba? Dużo znam osób, które nie akceptują siebie ale tak naprawdę nie wiedzą co z nimi jest nie tak. Masz lustro?
  17. 520m.n.p.m.

    Samotność

    ... Odpowiedź na pytanie drugie: W przypadku, kiedy ta druga osoba będzie jedyną motywacją do zmiany tej pierwszej, to wtedy ta druga osoba nie będzie kochana tylko UŻYWANA i teraz: mamy wolność i ja uważam, że używanie człowieka w tym celu jest niemoralne, złe i ta druga osoba na to nie zasługuje, zwykłe pasożytowanie. Słownik Języka Polskiego używanie, używać 1. posługiwać się czymś; użytkować; 2. wyręczać się kimś, korzystać z czyichś usług; 3. brać coś jako lekarstwo, używkę, przyprawę itp.; 4. korzystać z czegoś przyjemnego; bawić się; hulać Odpowiedź na pytanie pierwsze: Osoba, która nie akceptuje siebie, nie potrafi być szczęśliwa sama, nie znajdzie szczęścia w drugiej osobie, bo jak go znajdzie skoro sama nie wie co to jest akceptacja i bycie szczęśliwym? Wcześniej czy później zacznie dostrzegać wady tej drugiej osoby i jej je wypominać lub porównywać się z tą drugą niby "kochaną" osobą, może też dojść do wniosku, że albo nie zasługuje na tą drugą osobę albo ta druga osoba nie zasługuje na niego. A co jeśli ta druga osoba zdecyduje się odejść? Co się stanie z akceptacją i szczęściem? Odpowiedź: odejdzie razem z tą osobą. I co potem? Lepiej budować poczucie własnej wartości, akceptacji i szczęście w sobie a nie na kimś lub na czymś, wtedy nam tego nikt nigdy nie odbierze, a sami będziemy wstanie dużo z siebie dać szczęścia i akceptacji innym i wcale nam nie będzie przeszkadzało, że coś komuś dajemy bezinteresownie i nie będziemy się bać, że ta osoba to zabierze i odejdzie, pozwolimy jej odejść jeśli będzie chciała, wtedy to się będzie nazywać miłość. Akceptacja siebie to nie "jebnięcie magiczną różczką" to ciężka praca nad sobą i teraz: mamy wolność i ja uważam, że lepsza ciężka, długa praca z porażkami nad sobą, niż droga na skróty czyli rzucić się w ramiona niby "kochanej" osoby i liczyć na to, że to uczucie nigdy nie minie.
  18. 520m.n.p.m.

    Samotność

    Właśnie desperacja a nie miłość. Nie będę nikomu nic radzić bo nie jestem specjalistą od związków, uważam tylko, że związkiem nie powinno się leczyć swojej samotności bo wcześniej czy później ona znowu dojdzie do głosu i będziemy samotni w związku, najpierw trzeba nauczyć się żyć samemu, pokochać całym sercem tę osobę z którą spędza się 24 godziny na dobę - siebie, wtedy nie będziemy potrzebować żeby ktoś bez przerwy nam udowadniał słowami i czynami, że nas kocha, nie będziemy musieli dziewczyną czy chłopakiem leczyć swoich kompleksów i nawet jeśli minie uczucie zakochania i pojawi się znudzenie to i tak będziemy się czuli kochani, bo jak ktoś nie potrafi pokochać sam siebie to nigdy nie poczuje się kochany przez dziewczynę czy chłopaka choćby stanęli na głowie żeby nam to udowodnić. Takie moje skromne zdanie.
  19. 520m.n.p.m.

    Samotność

    Podstawowa zasada to nie dawać zaufania na kredyt
  20. 520m.n.p.m.

    Samotność

    Po jakimś czasie pojawia się przyzwyczajenie i uczucie zakochania mija, nie wiem czego oczekiwałaś, że zawsze będzie tak jak na początku? Jeśli ktoś wchodzi w związek i nawet jest po uszy zakochany to powinien się liczyć z tym, że fajerwerki miną i co wtedy? Jak się nie wie co wtedy to lepiej w związek nie wchodzić. Poza tym o relacje trzeba dbać każdego dnia. A ty jak ukazujesz, że kochasz?
  21. 520m.n.p.m.

    Samotność

    Davin i Zosia_89 ile dziewczyn/chłopaków was rzuciło, ile przyjaciół zdradziło, ile ludzi zawiodło? Odwalcie się dzisiaj, mam zły dzień
  22. 520m.n.p.m.

    Samotność

    Nikogo to nie będzie obchodziło czy ty się dasz czy nie dasz, no chyba że jesteś nieodpowiedzialny i masz wszytko i wszystkich gdzieś, to co nic nie będzie, nic cię nie złamie, bo jak cię może złamać coś co masz gdzieś. Tak trzymaj, dużo szczęścia życzę. Dlaczego mnie wyganiasz? Masz racje ja sobie pójdę
  23. 520m.n.p.m.

    Samotność

    Ty za to nie łapiesz samotności, ale nie martw się kiedyś cię dopadnie bo każdego dopada, wtedy załapiesz. https://www.youtube.com/watch?v=aVs6oAnaTjI już pani mądra wyrwała 5 słów z kontekstu i dorobiła do tego swoją filozofię, może książkę o tym napiszesz? A co zmieni to, że będę mieć pretensje do siebie czy kogoś innego? odpowiem ci, NIC twój problem polega na płytkim myśleniu, ja się nie usprawiedliwiam i do nikogo ani do siebie nie mam pretensji, co nie zmieni faktu, że jestem samotna, umiecie się tylko mądrzyć ale nie potraficie nic mądrego doradzić Idź się bawić gdzie indziej
  24. 520m.n.p.m.

    Samotność

    Ja przez nerwice praktycznie nie mogę wyjść z domu, niestety nie dla każdego to takie 'proste'. kto tego nie przeżył to tego nie zrozumie, bo teraz liczą się tylko zdrowi, młodzi, piękni co chcą się dobrze bawić i chichrać ze wszystkiego, a ty cierpisz to co kogo to obchodzi
  25. 520m.n.p.m.

    Samotność

    można popisać ale i tak to nic nie zmieni tak, bo muszę spędzać z nimi 8 godzin dziennie codziennie taaaa, próbowałam to zaryłam glebę nie wiem nie pamiętam zgadzam się :) Jak mnie wkurza taka gadka, trzeba wyjść do ludzi ble ble ble , a gdzie ja przebywam całymi dniami? , między kim?, zwierzętami? małpami? ufoludkami? Całymi dniami przebywam między ludźmi, helooooł!!!! Chyba że to nie są ludzie, to w takim razie ja też nie jestem ludziem, to kim ja jestem? Nie dziwie się że temu, że czuję się tak bardzo samotna, tak, wyjdź do ludzi byle nie do mnie idź do innych, genialne.
×