
sorensen
Użytkownik-
Postów
271 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez sorensen
-
Otoczenie dawało znać o tym. W szczególności kobiety. Ja przecież nie ubzdurałem sobie że jestem mało atrakcyjny, przekonałem się o tym z wiekiem. Nawet to było dla mnie zaskoczeniem bo przecież w domu mamusia i jej koleżanki mawiały że synek taki fajny;) Trudno żebym interesował się kimś kto mnie w ogóle nie pociąga. Od desperacji jestem daleki. -- Wt sie 16, 2011 8:27 pm -- Ooo widzisz, mnie to nawet największe pasztety świata nie próbowały podrywać. Po prostu mega gigantyczne zero. Zupełnie jakbym był przezroczysty. -- Wt sie 16, 2011 8:29 pm -- Pewnie że tak. Gorzej jeśli nie dość że masz zryty łeb to jeszcze wizualnie lokujesz się poniżej granicy przeciętności. -- Wt sie 16, 2011 8:31 pm -- Hiihihi u mnie to akurat nikt nie jest zaskoczony:) Zwłaszcza znajomi, ja nawet nie musiałem im mówić że nikogo nie mam, od razu wiedzieli:) No ale przynajmniej nikt mnie nie podejrzewa o bycie gejem:)
-
Ale zobacz, masz przynajmniej niezły punkt wyjścia. Ja wyglądam bardzo nieatrakcyjnie, więc raczej trudno to nadrobić. I też niestety nie jestem ani wygadany ani pewny siebie czy coś w tym guście. Więc jest jak jest i coś cienkie perspektywy widzę. Ja też się z żadnymi nie spotykam ponieważ nie wiem skąd miał bym je wziąć. Nie liczę tutaj mężatek z pracy, z którymi czasem pogadam. Kiedyś próbowałem portali randkowych ale jak pewnie się domyślasz nie miałem powodzenia:)
-
Wśród znajomych kobiet nie ma ani jednej wolnej:) Myślę że może to być też problem z atrakcyjnością, bo to ma akurat największy wpływ na powodzenie (co jest dość oczywiste).
-
Heh ja jestem po 30 i mam od zawsze zerowe powodzenie u kobiet. To jest dopiero problem, bo nawet nie ma z kim próbować umawiania się, wszystko zajęte a nawet zaobrączkowane:)
-
Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia
sorensen odpowiedział(a) na maura temat w Psychoterapia
Głupie pytanie - skąd wiadomo jaki rodzaj terapii jest dla danej osoby odpowiedni? Korzystałem już z całego multum psychologów i psychoterapeutów, terapii indywidualnych i grupowych ale nic mi to nie daje. -
Ehhh kolejny tego typu przypadek. A już miałem nadzieję że tylko ja tak mam:) Zauważyłem że trafiają się co jakiś czas ludzie z takimi problemami, ale jeszcze nigdy nie spotkałem (wirtualnie bądź pozawirtualnie) kogoś kto by miał podobne trudności i je przezwyciężył. Ja też mam zero znajomych czy przyjaciół (i tak było zawsze, a co gorsza jestem od Ciebie starszy), nie wspominając już o kontaktach z kobietami. I również nie mam zielonego pojęcia co z tym zrobić. A właściwie to wyczerpały mi się pomysły. Tak więc jeśli pewnego dnia uda Ci się coś z tym zrobić to napisz, bo bardzo mnie ciekawi czy z takiego dołka bez perspektyw można się wyrwać. I jeszcze coś - mam trochę doświadczenie w dziedzinie prób wychodzenia z takiego stanu. I powiem Ci że to naprawdę nie jest łatwe. Nie chciałbym Cię zniechęcać, ludzie są wszakże bardzo różni, ale przerabiałem różnego rodzaju terapie, korzystałem z rozmaitych podsuwanych, bądź opracowanych przez samego siebie pomysłów. Ale to zupełnie nie zdało egzaminu.
-
Ja ostatnio zauważyłem, że jeśli tkwi się w samotności bardzo długo to wówczas taki stan wydaje się być zupełnie naturalnym. I co więcej niełatwo choćby wyobrazić sobie coś innego. Wydaje się to bowiem zbyt abstrakcyjne, nienaturalne i nierzeczywiste. Przypuszczam że w pewnym momencie nie da się już tego zmienić.
-
Owszem, to całkiem możliwe. Tylko że na to akurat trudno poradzić. A niekoniecznie musi nam doskwierać depresja.
-
Mam wrażenie że całe mnóstwo rzeczy odstrasza. Desperacja, nieśmiałość, samotność cholera wie co jeszcze. I to jest problem bo często nie wiemy czemu tak się właściwie dzieje. Co gorsza, czasem nawet nie wiedzą tego inni ludzie, tylko po prostu nie mają ochoty na nawiązanie znajomości. Bo wcale nie jest tak że brak owej desperacji musi coś zmienia. Może być identycznie (tak to było u mnie) I można tak w tym tkwić do końca życia, miotając się i próbując coś zmienić. -- N cze 12, 2011 3:43 pm -- Tak, tylko musi dobrze trafić, inaczej się tylko zniechęci. Bo marnych psychoterapeutów jest w tym kraju jeszcze więcej niż marnych fryzjerów
-
Brak poczucia własnej wartości, własnego "Ja"
sorensen odpowiedział(a) na napoleon temat w Kroki do wolności
Chciałem już napisać że też tak mam ale niżej wyczytałem o tym podrywaniu przez dziewczyny więc.....albo nie jesteś chudy (a przynajmniej nie tak bardzo) albo ja jestem brzydszy niż sądziłem:) U mnie to zawsze tak było że jak szukałem to nie wychodziło, a jak nie szukałem to.....też nie wychodziło. Ale powiem Ci że masz zbyt romantyczno-idealistyczne podejście. To się przeważnie źle kończy. -
Brak poczucia własnej wartości, własnego "Ja"
sorensen odpowiedział(a) na napoleon temat w Kroki do wolności
Skoro sama Cię podrywała a nie była urżnięta jak świnia to znaczy że prawdopodobnie jej się spodobałeś. Pomyśl o tym. Mnie np. nigdy żadna dziewczyna nie próbowała nawet podrywać, choć zapewne jestem sporo starszy od Ciebie. To również weź pod rozwagę:) Są różne rodzaje psychoterapii, teoretycznie każda jest inna. Nikt Cię nie weźmie za świra, z takiej formy pomocy korzystają całkowicie normalni ludzie którzy mają jakieś problemy. A Ty je masz. Tak więc nie jest to złe rozwiązanie, ważne tylko żeby trafić na odpowiednią osobę bo inaczej stracisz czas (i często też pieniądze) Ja to niestety dogłębnie przerabiałem. -
Ale serio? Bo ja nawet nie zauważyłem że w ogóle jakiś lek biorę
-
Nie mam nikogo poza rodzicami.
sorensen odpowiedział(a) na Golden_Queer temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ja nawet nie mam obojga rodziców. Poza tym też nie mam nikogo, a niestety sporo lat na karku. Problemu nie udało mi się rozwiązać. -
U mnie to działa pośrednio. Sam wygląd nie wpływa na moje samopoczucie, ale np. świadomość bycia nieatrakcyjnym dla płci przeciwnej już tak
-
No bo teoretycznie wszędzie. Teoretycznie. W praktyce to ja np. nie mam zielonego pojęcia gdzie można poznać poza szkołą/studiami albo netem:)
-
Dokładnie tak jak ja. Powinni mnie chyba w podręcznikach umieścić, albo w Sevres jako wzorzec męskiej nieatrakcyjności:)
-
Hehe ja mogę tylko powiedzieć jak wygląda facet który ma zerowe powodzenie:)
-
Ale na świecie jest sporo osób zdolnych, takich które np. ukończyły dobre szkoły albo trudne kierunki studiów. Ja się do nich nie zaliczam bo mi intelektu zabrakło. Czasem podejmuje się próby, działania, starania. Lecz niewiele z tego wynika, albo nic nie udaje albo efekty są totalnie nieadekwatne, niewspółmierne do nakładów. To jest szalenie frustrujące
-
Jest jeszcze kwestia zdefiniowania szczególnych osiągnięć. Istotą zaniżonej samooceny jest chyba deprecjonowanie własnych osiągnięć. I pomimo tego że dana osoba wyróżnia się (np. uczy się w bardzo dobrej szkole bądź uczelni i ma świetne wyniki albo należy do mensy albo jest laureatem jakichś prestiżowych konkursów bądź olimpiad) to jednak uważa że jest do niczego. Natomiast ja miałem na myśli kogoś kto nie ma żadnych osiągnięć ani zdolności. I kto trzeźwo ocenia swoje możliwości, tak jak wspomniani piłkarze reprezentacji San Marino:)
-
Tylko że brak osiągnięć nie oznacza że dysponuje się przez to atrakcyjnymi cechami charakteru;) Stwierdziłem tylko że brak zdolności i osiągnięć pozwalają orzec o niezbyt wysokich możliwościach co przekłada się na niską samoocenę, ale ta samoocena jest jednocześnie adekwatna. Jeśli piłkarze San Marino stwierdzą że są słabi to znaczy że mają zaniżoną samoocenę? Raczej realnie i trzeźwo oceniają swoje możliwości bo po prostu są słabi. Poza tym osiągnięcia są w sumie podstawą dokonywania jakichś życiowych podsumowań. Psycholog może obiektywnie spojrzeć pod warunkiem że posiada hmmm sporą wiedzę na temat takiej osoby. A czasem stwierdzenie o zaniżonej samoocenie bierze się znikąd, kompletnie bezpodstawnie. Tak na zasadzie "Masz zaniżoną i koniec!":)
-
W tym damsko-męskie, więc kolega się jednak nie mylił:) -- Pn maja 16, 2011 3:53 pm -- Ooo mam podobne spostrzeżenia. Chyba właśnie dlatego że wszyscy już mają własne kręgi znajomych i to im wystarcza. Jeśli dorzucimy do tego rodzinę, karierę itp to nawet nie mają na to po prostu czasu.
-
Trochę uprościłeś, bo jednak brakuje mi ogólnie znajomych i życia towarzyskiego. Ale oczywiście kontakty z płcią przeciwną się w tym zawierają. Zresztą to chyba normalne że facet po 30stce odczuwa taką potrzebę.
-
Ja brałem to paskudztwo bardzo długo, w całkiem sporej dawce. Efektów ubocznych nie miałem żadnych. Terapeutycznych tym bardziej. Problem się pojawiał jak np. zapomniałem wziąć tabletkę, wtedy następowały jakieś dziwaczne zawroty głowy.......trochę nieprzyjemna sprawa. Dosyć ciężko się go też odstawiało.
-
Skoro jest zaniżona oraz zawyżona to musi też istnieć adekwatna. Czyli taka która jest stosowna do posiadanych możliwości. A jeśli owe możliwości są niskie to samoocena jest taka jak jest. Jeśli chodzi o mnie to nie patrzę przez pryzmat niskiej samooceny tylko własnych dokonań, osiągnięć i zdolności. Samoocena byłaby zaniżona gdybym napisał np. "No tak, ukończyłem najlepsze liceum, studia z wyróżnieniem na prestiżowej uczelni, maluję, rysuję, śpiewam, gram na fortepianie, wydałem kilka książek itp itd cokolwiek, ale ogólnie to jestem do niczego i beznadziejny"
-
Filmy, książki, magnez........szacun ludzie, normalnie szacuneczek że coś takiego Wam pomaga.