
bei
Użytkownik-
Postów
1 904 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez bei
-
niemoc, chociaż nie wiem czy mnie wkurza, bo w najgorszych momentach nawet nie mam siły się wkurzać . -- 18 mar 2014, 20:13 -- mongolia84, że tak zapytam: "jakie pytania?", tylko się na mnie nie wkurzaj -- 18 mar 2014, 20:16 -- Mnie zawsze wkurzało jak ludzie pytali "co zdawać na maturze" na forach o kierunkach studiów, czasami nawet nie podając o jaką uczelnie chodzi, jakby nie mogli sprawdzić w warunkach rekrutacji .
-
Zaproszenie do znajomych na Facebook - co ja poradzę jak taka prawda .
-
Że we wszystkim doszukuje się problemów, nawet w tym że mogłoby ich nie być, ehh Że mając mnóstwo planów, zbyt wolno posuwam się do przodu Że uśmiecham się do ludzi... (i udaje że wszystko gra), którzy obgadują mnie na prawo i lewo Że się pogubiłam w tym życiu i że to akurat ja Że nie mogę sobie kupić wszystkiego co bym chciała. Że codziennie jestem biernym palaczem i kiedyś mogę dowiedzieć się że mam raka płuc, mogę cierpieć i nie będzie to moja wina.
-
miła pani w rejestracji
-
Wariaci na drodze i pijani kierowcy. Dzisiaj samochód na piskach hamował przede mną na pasach (nie, nie chciałam się zabić- miałam zielone światło).
-
jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty
bei odpowiedział(a) na temat w Psychoterapia
A psychiatra daje skierowanie do konkretnego psychoterapeuty/ psychologa, czy można sobie pójść do kogo się chce? -
Jak dziadek nie chciał mi dać kosić trawy kosą. Byłam mała i bał się że sobie coś zrobię. No i niby mieliśmy spróbować tak że razem będziemy trzymać- nie wyszło wbiłam kosę w ziemię . Mina dziadzia była świetna, ogólnie wspominam go supr, mam takie zdjęcie gdzie go mocno przytulam, ma taki czerwony nos (miał odmrożony), a na tym zdjęciu może wydawać się jakby to od tego ściskania. Wakacje u dziadków ogólnie chyba miło wspominam, moje dzieciństwo w domu momentami też nie najgorzej. A coś bardziej na czasie- piesza pielgrzymka do Częstochowy 2 lata temu.
-
że jestem taka nieogarnięta i że ciągle mam pecha
-
że kupiłam udka na promocji
-
alicja_31, nie wiem, ja nie ukrywam że sama trochę obawiam się małżeństwa. Nie wiem czy mama rozpatruje to w ogóle na zasadzie poświęcania się, dla niej rozwód nie istnieje po prostu, więc w ogóle nie bierze go pod uwagę. Nawet nie wiem czy chciałabym żeby moi rodzice się rozeszli - chyba nie, ale chciałabym żeby było inaczej. Ja też jestem wierząca, więc ma to na pewno wpływ na moje myślenie. Kościoła daje możliwość separacji,dokładnie nie wiem na jakich zasadach, na pewno nie można się wtedy z inną osobą wiązać, dokładniej trzeba by księdza pytać. Takie coś znalazłam:"Ważnym zadaniem Kościoła jest wyjaśnianie małżonkom, że w obliczu poważnego kryzysu ich związku, należy szukać rozwiązań mądrych i uczciwych, a nie rozwiązań „łatwych”. Oznacza to, że krzywdzony małżonek ma prawo do obrony, do wezwania policji, rozdzielności majątkowej i separacji włącznie, ale nie ma prawa do łamania własnej przysięgi małżeńskiej i do wchodzenia w nowy związek". Czasami też katolicy starają się o uznanie, że małżeństwo od początku było nieważne.
-
alicja_31, jedni ludzie są wierzący, inni nie i u jednych i u drugich zdarzają się problemy. Uważam, że mój ojciec nie dał by sobie życiowo rady bez mamy.
-
Rozwiązywanie krzyżówki w wykonaniu mojego ojca- cały czas mruczy hasła pod nosem - już nie mogę Oglądanie telewizji w wykonaniu mojego ojca- praktycznie kiedy tylko może dorwać pilot, nie ważne co, ważne byle był włączony, zawsze można też co 5 min zmieniać program, zresztą o czym ja piszę przecież po tych 5 min przed tv on już śpi- a jak ktoś wyłączy budzi się i włącza na nowo. Trochę przekoloryzowałam ale tak to podświadomie odbieram. Palenie, zwłaszcza nieszanowanie tego, że ktoś nie pali
-
Nie mam problemu z odmawianiem. W szkole średniej byłem jedynym abstynentem w klasie; zawsze odmawiałem, gdy ze strony rówieśników zdarzyły się pytania, czy idę z nimi pić. Ja nie piłam przed 18-nastką w ogóle . Czasami nie jest łatwo odmawiać, nie tyle na zasadzie powiedzenia "nie", tylko żeby do kogoś to dotarło... Nieraz jak ludzie są pijani natrętnie namawiają kogoś innego do picia- nie wiem, może myślą że nie może być tak, żeby tylko oni mieli kaca? Że też im tego alkoholu nie szkoda, przecież jak ktoś nie chce i nie sprawia mu to przyjemności, a wręcz przeciwnie to tak jakby wylać...
-
wpływ matki na dziecko i jego rozwój.
bei odpowiedział(a) na forwhomthebelltolls temat w Strefa Rodzica
Często jest niestety tak, że problemy mają swoje podłoże w dzieciństwie i jeśli wtedy ktoś dorosły odpowiednio nie zareaguje to potem człowiek się męczy. Sytuacja jest trudna gdy nie można w tej kwestii liczyć na rodziców, zostaje jeszcze niby szkoła, ale tam mam wrażenie często myślą na zasadzie: " no jak to mamy zaproponować psychologa, co sobie o nas rodzice pomyślą, że chcemy z ich dziecka zrobić nie wiadomo kogo?" Pamiętam jak mi w szkole ciągle powtarzano ze jestem smutna. W podstawówce dyrektorka jak koło mnie przechodziła mówiła "dlaczego ty zawsze jesteś taka smutna, poważna, nigdy się nie uśmiechasz, popatrz na..., zawsze taka uśmiechnięta" i nic. Raz jeden nauczyciel przyjechał do mnie do domu, żeby niby porozmawiać o moich stosunkach z koleżankami, ale rozegrał to tak fatalnie, naprawdę... nic mi nie pomógł. Zamienił z mamą kilka zdań na zewnątrz, zapytał czy się skarzę, mama powiedziała ze nawet nie, a potem do mnie "to co miałam mówić, że skarżysz się na ...?". Ta dziewczyna była córką nauczycielki. -
alicja_31, między nami w kwestii stosunku do tych spraw rożni nas pewna rzecz: moi rodzice nigdy by się nie rozwiedli - kwestia religii. Co do winy obojga to się nie wypowiem, bo nie wiem. Co do partnerstwa się zgadzam, z tym że dla mnie :wtedy razem latamy i staramy się nie pozwolić drugiej osobie brnąć w g...o . Wtedy np. w kwestii alkoholu jedna ze stron nie boi się powiedzieć drugiej, że już wystarczy.
-
Rozmowa
-
Ano tak, rodzice rodzicami, a życie życiem. Bedę się bała przejść obok gimnazjum , powinni ustawiać wcześniej znaki ostrzegawcze: "Uwaga gimnazjum. W celu uniknięcia zgorszenia prosimy wybrać inną trasę."
-
Szkoda nerwów na takich, ale jednak pasowało by żeby ktoś im jakieś dobre wartości wpoił. To jeszcze takie dzieciaki, że przed kolegami zgrywają cwaniaka, a jakby co to nie wiadomo czy by z płaczem na skargę nie polecieli.
-
Wkurza mnie jeszcze bezczelna młodzież? Nawet nie wiem czy to pod młodzież podchodzi. Czasami przechodzę obok takiej jednej szkoły podstawowej. Kiedyś jak szłam mijałam grupkę chłopaków, nie wiem ile mogli mieć lat (ok 11?) w końcu to podstawówka i jeden z nich mówi do mnie, jakby nie było o dużo starszej od nich, kompletnie obcej osoby "obciągniesz mi". Zatkało nie. Jakieś 2 lata temu w zimie, też w tych okolicach, jeden z grupki chłopaków rzucił śnieżką w plecy starszej pani. Ja się go pytam " bije ci?". Odpowiedź: "bije". O sposobie wyrażania się tych dzieci nie będę pisać powiem tyle, że uszy więdną.
-
Że przez pół dnia nikt ze mną nie porozmawia
-
alicja_31, myślisz że ja rozumiem? Nie i na razie chyba nawet nie chce rozumieć. Tutaj nikt się nie pyta tej żony czy ona rozumie ten układ, a jak odpowie że nie to najwyżej film się cofnie a mąż wróci trzeźwy. Ja pisałam na poważnie o sytuacjach, kiedy wraz z powrotem do domu osoby pijanej wszystko staje się koszmarem... Swoją droga przedstawiony przez Ciebie układ też mnie nie bawi. Ależ ja wybredna jestem
-
alicja_31, żartujesz z rzeczy, które niekoniecznie są śmieszne. Chociaż tyle że oboje wam było dobrze...
-
Ja nie wiem czy mój ojciec jest alkoholikiem, ani czy ja jestem DDA. Jeśli za alkoholizm uznaje się to że ktoś przez to cierpi (jak często? ile razy?)- na pierwsze pytanie odpowiedziałabym tak. A jak u was z odmawianiem? Ja nie mam z tym problemu, od taty wiele razy słyszałam (zwłaszcza po pijaku), że on nie może odmówić, bo nie miał by wtedy znajomości i nie dali byśmy sobie rady...
-
Moje, tzn. nie wymyśliłam sama... Z dzieciństwa: "Życie to nie jest bajka niech każdy o tym wie, Bajka powtórzyć można życia niestety nie." Dla mnie z podtekstem religijnym: "Życie, to nie żadna bajka, ani piękny sen. Życie, to prawdziwa walka, o jeden słuszny cel." Mnie to przerosło... ale nie przegrałam, przynajmniej nie całą wojnę.
-
Mój mały- wielki sukces: wstałam dzisiaj o 4.30 i nie spóźniłam się na autobus, byłam z siebie taka dumna. Wczoraj wreszcie zarejestrowałam się do dentysty, dla mnie to dużo znaczy.