bei
Użytkownik-
Postów
2 209 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez bei
-
Wiadomo. Nawet somo prosto z puszki, ale to też ponoć niezdrowe, bo ma za dużo cukru.
-
Jako dziecko Jako dziecko pamiętam najbardziej podobało mi się takie z dużą pianką. To był taki efekt wow, że z czajnika można było taki efekt uzyskać.
-
Ja na mokate bylam zwykle zbyt dużą sknerą i piłam takie z biedronki. Raz na jakiś czas zaszalałam i kupiłam piernikowe albo coś w ten deseń. U mnie w pracy cappuccino z ekspresu to głównie piana. Dobre, ale ja nie potrafię się rozkoszować tylko raz dwa i wypite. Żeby pic wolniej to potrzebuje żeby kawa była gorąca, a nie ciepła.
-
Nie sadze od dawna (pewnie z połowę życia), a kawa z mlekiem lepiej mi podchodzi. Smakowały by mi tez wszelkiego rodzaju cappuccina i kawy 3 w 1 z marketu ale to niezdrowe, wiec nie pije.
-
Rozpuszczalna ponoć jest niezdrowa. Ja z ekspresu piję tylko w pracy. Lubię ameriacano z mlekiem, ewentualnie coś mlecznego cappuccino albo mochiatto. Espresso jest dla mnie za gorzkie.
-
Powyżej jednej łyżeczki to już dla mnie mona kawa, bo ja pije z jednej raczej czubatej i dodaje mleko. Dzis kupiłam sobie syrop orzechowy do kawy. Ciekawe czy będzie dobry. Nie wiem czy piłam kiedykolwiek z syropem.
-
Miałam trochę zabawną sytuacje w aptece. Poszłam wykupić receptę od psychiatry na anafranil. Przy okazji pomyślałam, że zapytam czy mogę zrealizować dalszy ciąg recepty od endokrynologa. Myślałam że ostatni sms kod jest od psychiatry, a przedostatni od endokrynologa. Endokrynolog przepisał mi na ostatniej wizycie euthyrox i dekristol (wit. D). Podałam kod z przedostatniego SMS a pani powiedziala że to recepta na anafranil, która juz zosta wykupiona. Podałam więc kod z ostatniego SMS i pani powiedziała, że to jest recepta na anaframil i mogę ją wykupi. Zamotałam się i powiedziałam coś w stylu "to jest witamina D pod inna nazwa, prawda?" Panie zaczęły się śmiać i jedna z nich powiedziała " no można tak powiedzieć". Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że anafranil to nie dekristol. Powiedziałam "ok, już wiem co to jest", ale nie wiem czy nie pomyślały że myślę, że łykam witaminę D zamiast psychotropów.
-
Umyłam samochod żeby mi ptasie kupu nie wymarły lakieru.
-
Ja przez to że zmieniłam pracę i chciałam "ładnie wyglądać" zrobilam sobie manicure żelowy. Byłam juz raz na uzupełnieniu i za niedługo pasuje mi pójść znowu na uzupełnienie. Moj terapeuta powiedzial, że robienie takich paznokci powoduje,że te prawdziwe stają się miekkie. Z tym, że ja się chyba pomyliłam jak mu o tym opowiadalam i powiedziałam, że mam z akrylu, ale to chyba nie ma znaczenia.
-
Mam zalecane przez endokrynologa 20000j/tydzień.
-
Praktycznie co sobote. Trochę martwi, ale terapeuta który jest lekarzem powiedział, że widocznie tego potrzebuje. Psychiatra też nie zareagował na to w żaden sposób jak powiedziałam, że soboty przesypiam. Choć nie podniósł mi dawki leku, to może to była jakaś reakcja. Pomysle o zrobieniu sobie jakieś badań. Odpuściłam też ostatnio trochę z suplementacją witaminy D, może mam niedobór.
-
Ja tak mam przez bakteriofobie. Nie lubię czuć, że ktoś jest tak blisko że możemy się przypadkowo dotknąć, albo gdy czuję kogoś oddech na sobie, nie mówiąc już o dotykaniu mnie wózkiem, koszykiem czy dotykaniu zakupów które trzymam. Zawsze zaluje jak jest tlum w sklepie, że musiałam akurat o tej porze wpaść na pomysł, żeby do niego wejść.
-
Ja już zaczynam ziewać. Myślę o drugiej kawie.
-
Tez nieźle. Ja ogólnie nie jestem zadowolona z tego jak wyglada u mnie sobota, bo jednak chciałabym zrobić coś konstruktywnego zamiast przespać cały dzien. Terapeuta mowi ze to niezwykle, ale jak tak mam to widocznie moj organizm tego potrzebuje. Tez mam ale ja mam regularny. Fajnie ze u ciebie wraca do normy. Znalazłam. Pomogło mi odtworzenie wydarzeń. Ostatnio chciałam ją przespać do pojemnika. Okazało sie że jest przespana, tylko pojemnik zostawiłam razem z innymi pustymi. Choć pojemnik jest przezroczysty to jakoś nie zauważyłam, że jest w nim kawa, dopóki nie wzięłam go do ręki.
-
Wstaje po 18h... Szukałam kawy,ale w tym bałaganie chyba nie znajdę.
-
No nie wiem... . Jeśli się przyjemnie sie np. że ktoś będący w tej terapi na niby, podzieli się z terapeutą czymś o czym nigdy nikomu nie powiedział, to sam ten fakt może już spowodować jakieś efekty, niezależnie od tego czy terapeuta wykaże jakieś zaangażowanie czy nie.
-
Mam tylko byłego faceta (raczej nie nazywe go kolegą, bardziej znajomym) i ludzi z pracy.
-
Myślę, że tak samo jak wygląda obecnie, tj. czy czuje się lepiej, albo czy otoczenie widzi pozytywną zmianę.
-
Wbrew pozorom zejście nie było trudne, gorzej potem, ale myślę, że tu sytuacja życiowa dużo namieszała. Teraz wróciłam do leków i uważam, że to była dobra decyzja. Chyba nie. Ja mam tylko często suchość w ustach tak że czuje taki kwaskowaty posmak i nie wiem czy nie śmierdzi mi przez to z ust. Może kogoś zapytam .
-
Zadzwonili, że nie utworzą tej grupy z angielskiego do której chciałam się zapisać. Proponują kurs indywidualny albo grupowy na podstawie podręcznika ktory już przerabiałam innej szkole. Jak bym wiedział, że jej nie utworzą to może znalazłabym coś innego, a tak zostałam troche na lodzie bo pewnie w innych szkołach kursy już się rozpoczęły. A już miałam pytać kierownika czy firma mi za to zapłaci... w sumie mogę też zapytać, czy zapłaci mi za lekcje indywidualne.
-
Od pierwszego postu wątku czułam się nie zachecona do dyskusji, wręcz czułam, że postawienie sprawy w pewien sposób do tej dyskusji zdecydowanie zniecheca. To czy terapia jest dla kogoś czy nie to indywidualna sprawa, tak samo to czy z danym terapeuta uda się nawiązać współpracę czy nie. Do terapi raczej nie da sie kogos z music, to nie jest substancjanktora mozna podać komus siłą. W całej swojej historii leczenia nie spotkałam psychiatry, który by zniechecał do psychoterapi, wręcz przeciwnie, od początku zostałam skierowana na drogę, że "tak to się leczy". Stawianie psychoterapi w takim świetle, jak w tym wątku, jest dla mnie wobec tego dziwne. W końcu wielu psychiatrów podpisało się swoim nazwiskiem rekomendując psychoterapię, jak również wielu psychiatrów zajmuje się jej prowadzeniem. Gdybym była na poczatku leczenia, nie chciałabym trafić na ten temat. Istniałaby ryzyko, że wzbudzilby on u mnie dodatkowy lęk. Nke dość że mam się otworzyć przed obcym człowiekiem, to musialabym sie bić sie z myślami czy to nie jest oszustwo. Ja nie znam światopoglądu swojego psychoterapeuty. W sensie nie wiem na kogo głosowały w wyborach ani czy chodzi do kościoła. Na samym początku oczywiście myślałam że to ważne. Wydawało mi sie że skoro jednym z moich problemów byl skrupulatyzm na tle religijnym to idealnym psychoterapeuta wydawał mi się ksiądz. I już na początku spotkałam się z zaskoczeniem, bo gdy znalazłam taka osobę to usłyszałam od niej, że mój psychoterapeuta nie musi być nawet osobą wierząca. Jakiś czas później trafiłam do tego ksiedza do gabinetu i choć nie dogadaliśmy się i skończyło się na jednej sesji z której wyszłam z placzem, to trzymam się tego co usłyszałam od niego podczas tej pierwszej rozmowy telefonicznej. Czy terapeuta jest dla mnie autorytetem. Owszem. Staram sie mieć zaufanie do osób z którymi mam terapię, do ich intencji i stanu wiedzy. Czy to jest naiwność, wątpię. Zdarzyło mi się powiedziec terapeucie,że sie myli, że uważam inaczej, że nie o to mi chodziło, czy nawet,że jest dziwny. Jego autorytet nie polega na tym, że sie go boje, że przyjmuje w ciemno wszystko co od niego usłyszę, tylko, że jestem otwarta żeby wziąść z tej relacji to czego potrzebuję.
-
Ja od terapeutów raczej słyszałam, że to ja jestem ekspertką od swojego życia.
-
Ja kiedyś miałamam w takiej formie spotkania na NFZ, nie wiem czy mogły być częstsze, raczej nie. I choć terapeutka powiedziała mi żebym sobie poszukała kogoś innego choć ja nie chciałam, to trudno byłoby mi powiedzieć, że jest złą terapeutka. Miałam z nią może 6 spotkań i tak naprawde w pewien sposób zdołała mi przez ten czas pomóc. Choć z jednej strony czułam, a może nadal czuje sie przez nią skrzywdzona przez to, że przerwała to tak nagle, to w gruncie rzeczy odczuwam chyba większą wdzięczność, niż żal.
-
Ja tez nie radziłam sobie w szkole, ale tak wyszło, że na psychoterapię trafiłam dużo później. Czasami sie zastanawiam czy moje życie mogłoby wyglądać inaczej gdyby to miało miejsce powiedzmy 10 lat wcześniej. A może po prostu tak miało być. Szkoda ze nie trafiłaś na specjalistę któremu moglabys zaufać i mieć poczucie, że możesz wszystko powiedzieć. Np. mój nie ma.
-
Ja tez raczej jako psychoterapię traktuję te spotkania które odbywały się co tydzień lub codziennie na oddziale dziennym. Moze i spotykałam się z jednym terapeutów przez ponad dwa lata ale to było właśnie co 2,3,4 tygodnie i nie traktuje tego raczej jako psychoterapi tylko bardziej jako taki sposób wygadania sie, porozmawiania sobie. No to masz inne podejście do życia ode mnie.