Skocz do zawartości
Nerwica.com

aardvark3

Użytkownik
  • Postów

    726
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aardvark3

  1. Niestety, moge sie i pod tym podpisac. Z pewnoscia jest nas wiecej. Rodzice o wysokim poziomie leku indukuja ow lek na swoje dzieci w postaci uogolnionych przekazow jak "swiat jest niebezpieczny", "ludzie sa zli" itp Do dzis odczuwam obawe - lek w nia ewoluowal i jest jego lagodniejsza forma. Np jak mam jakis problem obiektywny (nie do konca wynikajacy z moich dzialan) to sie obawiam o nim mowic. Albo jak cos uznam za problem to juz jest niepokoj. Mam wiele szczescia ze moj partner to czlowiek, na ktorym mozna polegac. Nie potrafie jeszcze dzielic sie z nim wszystkim co we mnie siedzi ale ow teren sie powieksza w miare uplywu czasu. Opory powoli zanikaja. Czuje sie coraz bezpieczneij w dzieleniu sie swoja dysfunkcja. Zawsze bylam taka wobec innych - i teraz do mnie to wraca.
  2. Cierpienie, upokorzenie, zanegowanie indywidualnosci, podporzadkowanie calkowite - bycie marionetka rodzicow (a pozniej kogokolwiek od kogo mozna byc zaleznym w mniejszym czy wiekszym stopniu). Bo jak nie, to... (wyobraznia w tym przypadku nie proznuje, czulam przez cale dziecinstwo ze dezaprobata rodzicow moze zaprowadzic mnie gdzies gdzie nie ma nic, do unicestwienia) Byly wspomniane jakies kary typu oddanie do domu dziecka (sic!) czy do jakiejs zlej rodziny (jak mozna dziecko straszyc ze sie go odda? Przeciez to najgorszy koszmar!), czy osmieszenie przed rodzina (co mialo miejsce bardzo czesto) i najgorsze co pamietam - milczenie matki i spogladanie na mnie z pogarda. Na pytanie co sie stalo odpowiadala: nie badz bezczelna, ty wiesz co sie stalo. Zaleznosc od kogokolwiek to zakaz bycia soba, to ciagla obserwacja, zycie w alercie, odgadywanie mysli tej osoby zeby moc sie przygotowac na to co nastapi (rzadko jest to cos dobrego - a jesli juz to cos sie za tym kryje). Jestes zalezna od nas - masz myslec, mowic, robic to na co my pozwalamy i czego od ciebie chcemy. Masz byc taka jaka chcemy zebys byla. Inna postawa bedzie srogo ukarana. Masz chciec tego, co mozemy ci dac. Masz mowic tak, jak nam sie podoba. Nie masz zadnych praw. Dzieki ze pomogles mi to zwerbalizowac - dotychczas wiedzialam, ze cos jest z tym nie tak ale nie umialam ubrac w slowa. To dla mnie bardzo wazne. Kolejny krok do zdrowienia. Jako bonus z rodzinnego domu wynioslam przekonanie, ze kazdy zwiazek miedzyludzki opiera sie na zaleznosci (nawet kolezenstwo, praca itp). No coz - innej rzeczywistosci nie znalam. Mimo wszystko i chyba jakims szczesliwym zrzadzeniem losu - nie sprzedalam tego dzieciom.
  3. Corka obronila wczoraj doktorat z biochemii na Politechnice Krakowskiej http://www.researchgate.net/profile/Dagmara_Malina
  4. aardvark3

    Asertywność DDA/DDD

    Gunia - i wlasnie takie pozorne drobiazgi buduja asertywnosc - brawo!
  5. [videoyoutube=iBWhKQV4-7Y][/videoyoutube]
  6. Przez wiele lat tak myslalam - ba, wierzylam w to swiecie. Zostaly mi jakies szczatki ale traktuje je jako memento. Juz mi az tak w zyciu nie przeszkadzaja - owszem, bywaja upierdliwe ale nic juz nie sa w stanie zniszczyc. Balam sie nawet brac udzial w grach, konkursach (chyba ze mnie na sile wysylali) a przegrana jawila mi sie jako totalna kleska, osmieszenie, destrukcja. Mimo to udalo mi sie kilka razy, zdobylam ktores tam miejsce (nie, nie pierwsze ) i bylam zadowolona. I przez jakis czas mialam gdzies opinie innych ze "dlaczego nie pierwsze przeciez cie stac". Potem wszystko wracalo do normy. Na studiach bylam cholernie ambitna i chcialam byc najlepsza - bylam bardzo dobra. Zdobylam sobie taka opinie przez dwa lata a pozniej na niej jechalam byczac sie do dyplomu. Odzylam po to, by mnie pozniej zwiazek z toksycznym partnerem wepchnal z powrotem na te sama sciezke z przeszlosci. Ze zycie to jakas rywalizacja czy co? Lepsi, gorsi? Nie ma czegos takiego, chyba ze w naszych chorych umyslach. Kazdy ma jakas indywidualna wartosc, kazdy jest inny. I nie mozna wszystkich pakowac pod jedna kreske ulamkowa. Ale by to zrozumiec, trzeba czasu. Cholernie duzo czasu. I przemyslen... Mysle, ze taka postawa bierze sie z wychowania porownujacego, majacego byc metoda dydaktyczna, a w rzeczywistosci pustaszacego i skrzywiajacego psychike. Ania ma piatke z polskiego, dlaczego ty tylko czworke, nie stac cie? Janusz jest dobry w sporcie a z ciebie zawsze musi byc taka niezgula? Takie przekazy sa z domu, ze szkoly, z grupy rowiesniczej. I powoduja totalny brak wiary w siebie. Przeciez i tak inni sa lepsi ode mnie. Kiedys nie bylo stawiania na indywidualne cechy dziecka - bylo do doopy z wf-u to sie z niego smiali. Zamiast zaakceptowac fakt iz nie kazdy musi byc sportowcem i ze moze owe dziecko jest super z matmy. Nawet jesli pokazalo ze jest dobre w czyms innym to i tak nikt nie zapomnial ze nie umie skoczyc przez kozla. Wytwarza sie sytuacja gdy owo dziecko boi sie cwiczyc bo po raz kolejny cos mu sie nie uda i beda sie z niego smiac, odrzuca je. Z czasem boi sie cokolwiek zaczynac. Boi sie zaryzykowac bo jego wiara w siebie zostala stlamszona. Zamiast podtrzymywac wiare we wlasne mozliwosci - niszczy sie ja pod plaszczykiem "budowania ambicji i sily". Bo "krytyka uodparnia". Trzeba byc silnym itp. Psychiczny malpi gaj.
  7. [videoyoutube=PQ-crCfYErU][/videoyoutube] Idealnie nadaje sie na wspolna noc przy kominku i jej ciag dalszy w sypialni (sprawdzone=potwierdzone)
  8. starocie ktorych pewnie Wasi rodzice nawet nie pamietaja albo nie znaja [videoyoutube=0-J-n51OODw][/videoyoutube] [videoyoutube=8VnnIJDW4Oo][/videoyoutube]
  9. Cos ze zdrowej polki - przez tyle lat nie zestarzalo sie. 20 przykazań Janusza Korczaka dla rodziców. 1) Nie psuj mnie. Dobrze wiem, że nie powinienem mieć tego wszystkiego, czego się domagam. To tylko próba sił z mojej strony. 2) Nie bój się stanowczości. Właśnie tego potrzebuję – poczucia bezpieczeństwa. 3) Nie bagatelizuj moich złych nawyków. Tylko ty możesz pomóc mi zwalczyć zło, póki jest to jeszcze w ogóle możliwe. 4) Nie rób ze mnie większego dziecka, niż jestem. To sprawia, że przyjmuje postawę głupio dorosłą. 5) Nie zwracaj mi uwagi przy innych ludziach, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. O wiele bardziej przejmuję się tym, co mówisz, jeśli rozmawiamy w cztery oczy. 6) Nie chroń mnie przed konsekwencjami. Czasami dobrze jest nauczyć się rzeczy bolesnych i nieprzyjemnych. 7) Nie wmawiaj mi, że błędy, które popełniam, są grzechem. To zagraża mojemu poczuciu wartości. 8.) Nie przejmuj się za bardzo, gdy mówię, że cię nienawidzę. To nie ty jesteś moim wrogiem, lecz twoja miażdżąca przewaga ! 9) Nie zwracaj zbytniej uwagi na moje drobne dolegliwości. Czasami wykorzystuję je, by przyciągnąć twoją uwagę. 10) Nie zrzędź. W przeciwnym razie muszę się przed tobą bronić i robię się głuchy. 11) Nie dawaj mi obietnic bez pokrycia. Czuję się przeraźliwie tłamszony, kiedy nic z tego wszystkiego nie wychodzi. 12) Nie zapominaj, że jeszcze trudno mi jest precyzyjnie wyrazić myśli. To dlatego nie zawsze się rozumiemy. 13) Nie sprawdzaj z uporem maniaka mojej uczciwości. Zbyt łatwo strach zmusza mnie do kłamstwa. 14) Nie bądź niekonsekwentny. To mnie ogłupia i wtedy tracę całą moją wiarę w ciebie. 15) Nie odtrącaj mnie, gdy dręczę cię pytaniami. Może się wkrótce okazać, że zamiast prosić cię o wyjaśnienia, poszukam ich gdzie indziej. 16) Nie wmawiaj mi, że moje lęki są głupie. One po prostu są. 17) Nie rób z siebie nieskazitelnego ideału. Prawda na twój temat byłaby w przyszłości nie do zniesienia. Nie wyobrażaj sobie, iż przepraszając mnie stracisz autorytet. Za uczciwą grę umiem podziękować miłością, o jakiej nawet ci się nie śniło. 18) Nie zapominaj, że uwielbiam wszelkiego rodzaju eksperymenty. To po prostu mój sposób na życie, więc przymknij na to oczy. 19) Nie bądź ślepy i przyznaj, że ja też rosnę. Wiem, jak trudno dotrzymać mi kroku w tym galopie, ale zrób, co możesz, żeby nam się to udało. 20) Nie bój się miłości. Nigdy.
  10. Odpowiadam na pytanie topiku Gwarancja dobrego zwiazku jest: szacunek zaufanie/otwartosc empatia wyrozumialosc zrozumienie umiejetnosc kompromisu potrzeba/umiejetnosc poznawania i obserwacji partnera (w celu lepszego poznania bliskiej osoby) Dodam jeszcze cos, co pewnie bedzie powtorka (bo wiem, ze gdzies juz to pisalam) - trzeba sie najpierw lubic a dopiero potem kochac. Czesto bowiem kochamy sie ale sie nie lubimy.
  11. aardvark3

    Lubicie dzieci?

    Dziwne... Nie przepadam za dziecmi a one do mnie lgna...
  12. [videoyoutube=w4ZqgOnhFT0][/videoyoutube] -- 03 cze 2014, 23:23 -- rozpier*ala system Prog w czystej postaci
  13. aardvark3

    Co teraz robisz?

    pije cos czego nigdy dotad nie trawilam - Hennessy Tzn nie pije ale degustuje bo tego sie pic nie da Slucham zaj*bistej muzyki ktora przed chwila odkrylam I tesknie za swoim partnerem jak chyba nigdy dotad A powinnam przesiasc sie na winde i skopiowac cos do transferu (ale gowniane pieniadze placa wiec sie nie wysilam zbytnio) - jutro tez jest dzien, nie mam samochodu (syn do roboty dojezdza, nie zalatwil wynajmu jeszcze) wiec z buciora trzeba bedzie sprawy pozalatwiac (jakies 1,5 - 2 km w jedna strone. Lenistwo bierze gore). Zaraz zaktualizuje system - spoko, wirus mi nie grozi bo jade na linuxie
  14. aardvark3

    Asertywność DDA/DDD

    Ktos wspomnial porownywanie... Chyba to taka czarna pedagogika byla, bo u mnie w domu rodzinnym na porzadku dziennym. Dawano mi przyklady innych dzieci (skad rodzice wiedzieli, jakie one sa naprawde, nie mam pojecia... - ale dyskutowac sie nie osmielalam) - zawsze na moja niekorzysc. Wiem, wiem - to mialo byc mobilizujace ale skutek mialo wtecz przeciwny. Dlatego tez czesto czulam sie gorsza i sama podswiadomie stosowalam porownania na niemal kazdej plaszczyznie zycia: od wygladu po intelekt, umiejetnosci, zdolnosci spoleczne itp. I zawsze bylo cale mnostwo osob lepszych ode mnie. Pamietam w sredniej szkole przyszedl moment ze odechcialo mi sie czegokolwiek - po co sie mam starac skoro i tak nigdy nie bede wystarczajaco dobra? Ale wracajac do doroslego juz zycia - nie wiedzialam, ze az taki wplyw moze miec przebywanie z niewlasciwa osoba - mam do dzis flashbacki z moich poprzednich, toksycznych zwiazkow. Do ktorych powstania przyczynilam sie sama jako DDD. Nieswiadome DDD. I jestem wspolodpowiedzialna za to co sie w nich wyrabialo.
  15. aardvark3

    Asertywność DDA/DDD

    Dziwne to, ale we wczesnym dziecinstwie bylam dzieckiem pewnym siebie. Nie balam sie publicznych wystapien i nie pamietam siebie rozplywajacej sie pod wplywem pochwal czy placzacej po krytyce, Chyba mialam to gdzies - albo bylam za mala by rozumiec. Ale cieszylo mnie gdy wyszlam przed tlum i zaspiewalam czy wyrecytowalam wierszyk. Bylo to u mnie naturalne i wyplywalo z potrzeby jakiejs. Nie pamietam dokladnie, kiedy to sie zmienilo i co dokladnie wepchnelo mnie do skorupy. Mysle, ze pojscie do szkoly. Bo dotychczas bylam wylacznie pod opieka rodzicow w domu, nie mialam innych punktow odniesienia, z rowiesnikami bawilam sie rzadko lub prawie wcale. Matka wtedy tez stracila nade mna calkowita kontrole bo czesc jej przejela szkola. Szkole bardzo lubilam ale balam sie ludzi, rowiesnikow, nauczycieli, starszych dzieci, obcych... Moze dlatego ze ich nie znalam, mialam za malo stycznosci do tej pory. A rodzice przedstawiali ludzi jako zagrozenie, i ze maja zawsze zle intencje - chca wykorzystac, oszukac, czekaja tylko na okazje i chwile slabosci.
  16. aardvark3

    Czy to ddd?

    I to jeszcze jak! Czytajac Twoj post odnalazlam w nim elementy wlasnego dziecinstwa. Matka miala podobne podejscie do wielu spraw. I tez potrafila byc dobra, pomocna - ale dlaczego wciaz mialam wrazenie, ze stoi za tym mania kontroli? Bo nie bylo sytuacji w ktorej by owych dobrych uczynkow nie wypomniala. Bo ja dla ciebie to czy tamto zrobilam czy tez robie a ty itp itd. Manopulacja, szantaze emocjonalne i fochy byly na porzadku dziennym. Bicia nie zbieralam - dwa razy tylko jak pamietam, tez sznurem. Potem do szkoly nie poszlam bo mialam sine pregi. Oberwalam za to, ze wyszlam w kapciach na dwor - i to za ogrodzenie naszej posesji (czego mi nie bylo wolno bez pozwolenia). Drugi raz dostalam trzepaczka do dywanow - to nie byla klasyczna trzepaczka tylko taki wichajster z grubego plotna zalany zywica (ktorys wujek to przynosil z pracy z zakladow meblarskich, nie mam pojecia do czego to sluzylo ale nadawalo sie do trzepania dywanow i do zabawy). Sladow nie zostawialo a bolalo jak skur*syn. A potem raz od ojca w pysk dostalam ze stalam z jakimis chlopakami i dziewczynami na ulicy. Tyle katowania Sorry, rozgadalam sie o sobie - jak to zwykle bywa gdy czyjas wypowiedz przywraca pamiec. Fajnie ze do nas dolaczylas - rozgosc sie, tu jest fajnie, przytulnie i mozna o wszystkim gadac. Nasze forum pomaga. Serio!
  17. aardvark3

    Asertywność DDA/DDD

    Niestety, nadal mam klopoty z wymaganiem ale sie ucze, spoko Przez lata moalam blokade na wymaganie - ze niby nie mam prawa, ze to bezczelnosc wymagac itp. Ale jak nie wymagasz to na glowe ci wleza.
  18. Moj partner jest z gatunku tych spokojnych, choc jak sie rozgada to ciezko mu skonczyc. Tacy mezczyzni sa uznawani ogolnie za nudnych. Przewidywalnych. Dlatego mnie tak bardzo odpowiada. Pamietam, jak w kilka miesiecy po przeprowadzce do wlasnego domu siedzialam sobie przy komputerze, popijalam winko i - doslownie - celebrowalam spokoj i to, ze nic sie nie dzieje. Latem potrafilam siedziec godzine w ogrodku i wpatrywac sie w gwiazdy - i czulam spokoj, radosc, bezpieczenstwo. Bez toksyn. I niech tak dalej bedzie. Z partnerem robimy raczej nudne rzeczy (mala stabilizacja w przedsionku wieku podeszlego?), zadnych fajerwerkow - no, chyba ze w lozku ale tak wlasnie byc powinno.
  19. aardvark3

    Asertywność DDA/DDD

    Taki maly przyklad braku asertywnosci w moim eks-zwiazku, na samym poczatku. Prosil mnie zebym do niego dzwonila rano na komorke bo mu sie budzik zepsul. A ja glupia torba z Polski do Irlandii z komorki wydzwanialam a ledwie wiazalam koniec z koncem. Jego to nie interesowalo czy te rozmowy naruszaja moj budzet a ja nie mialam odwagi o tym powiedziec. Moze nie tyle odwagi co sie wstydzilam ze jest mi ciezko finansowo (co moglo oznaczac ze jestem niezaradna, ze nie umiem zyc bez pomocy itp). I dawalam sie po chamsku wykorzystywac bo on moje problemy mial gleboko w dupie. Jak zreszta wiekszosc osob z mojego blizszego i dalszego otoczenia. Nauczylam ich ze troszcze sie o nich, wiem co kto lubi, kiedy ma urodziny, imieniny; jaki prezent chce dostac na gwiazdke, o czym marzy, jaki film ostatnio ogladal/a itp. Mnie w taki sposob potraktowal tylko jeden czlowiek - i teraz moj partner ale zeby w przeciagu 54 lat tylko tyle? Nie wiem, na ile byla to postawa "zasluzenia sobie na to samo" - jakiegos chorego przywolywania karmy - a na ile bycie instytucja uslugowa bo to wynioslam z domu. Bycie taka jaka chca mnie widziec inni, zasluzenie na prawo do egzystencji poprzez bycie pozyteczna, dobra, przydatna, potrzebna. K*rwa mac! Nie chcialam by, jak w dziecinstwie, mowili o mnie ze jestem egoistka, sobek, aspoleczny typ - bo kojarzylo mi sie to z totalnym odrzuceniem i cierpieniem. Bylam - innymi slowy - asertywna inaczej Ale nie umialam tego przerwac. Wlasciwie sama nie wiem dlaczego. Nie umialam tez uznac swoich sukcesow, wszysto co zrobilam wydawalo mi sie nic nie warte. Jak to dobrze, ze moge o tym mowic w czasie przeszlym... Cos tam nieco zostalo w glowie ale jest swiadomosc a ona bardzo pomaga. Tak, jak wypisywanie sie tutaj, z Wami. To taka szczegolna i bardzo potrzebna forma terapii.
  20. Nasze dzieci sa najlepszym przykladem, na ile uwolnilysmy sie ze schematu, o ktorym napomknela Candy. Moze i krzywdzilam siebie ale moje dzieci sa juz mniej skrzywione (to ze sa nie ulega watpliwosci - ale nie w takim stopniu jak ja, a to juz jakis postep).
  21. Ogromnie pomaga mi w tym moj partner, czyli jest odpowiednia osoba. Wszyscy przed nim - z jednym chlubnym wyjatkiem - tylko podtrzymywali we mnie owa dysfunkcje. W domu rodzinnym - wiadomo. Juz o tym pisalam. W zwiazkach - lek przed niezrozumieniem, awantura, eskalacja, pogorszeniem sytuacji, wysmianiem, szyderczym upublicznieniem. Pokazaniem gdzie jest moje miejsce. I ze nie mam prawa opowiadac, opisywac swoich rozterek. Nie mam prawa tak odczuwac bo kazdy sie stara jak moze. Kazdy ma swoje sprawy a ja nie powinnam zawracac innym glowy swoimi banalnymi i wyssanymi z palca problemami. Moja specjalnoscia wiec bylo przemilczanie i stara spiewka: jakos to bedzie, przeciez zawsze bylo. Dlatego nie wypalily moje zwiazki. Nie umialam mowic wprost, szczerze co jest nie tak bo a priori odbieralam sobie do tego prawo. Cos mi sie nie podobalo w partnerze, w jego zachowaniu - nie reagowalam tylko zamykalam sie w sobie. A nawet w sytuacjach towarzyskich obawialam sie poprosic np o otwarcie okna (bo bylo mi duszno) czy sciszenie muzyki. Oczyma wyobrazni widzialam ich agresywna reakcje, jak smiem wogole sie o cokolwiek upominac. Podobnie w moim przypadku. Przyjechalo moje Slonce wiec na razie koniec pisania
  22. aardvark3

    Asertywność DDA/DDD

    Gunia76 - mnie to przeszlo gdy zamieszkalam sama. Ale nadal mam szczatkowa postawe "najpierw obowiazek, pozniej przyjemnosc". Nie zjem jak nie posprzatam najpierw kuchni z okruchow i zbednych talerzy, sztuccow itp. Gdybym tego nie zrobila - nie mam spokoju i potrafie zostawic nadgryziona kanapke zeby dokonczyc. To zakrawa na natrectwo Przez lata musialam cos robic bo jak nie robie to jestem leniem i nie zasluguje na nic bo zyje kosztem innych. Jesli ja nic nie robie to ktos musi (chyba sobie wyobrazalam, przez to domowe pranie mozgu, jakas wielka pule roboty ktora sie wykonuje 24/7 bez przerwy) czyli jestem pasozytem. Jprdl ale czad! Jak mnie ktores z rodzicow albo brat matki nakryli na nic nierobieniu to sie zawsze nasluchalam od kazdego z osobna. Dlatego pilnowalam sie caly czas zeby byc w pogotowiu i jak sie pojawi ktores z nich na horyzoncie - cos robic. Uczyc sie. Czytac - ich zdaniem - wartosciowa ksiazke a nie glupoty. Wg ich kryteriow - wartosciowa byla polska, rosyjska i czeska klasyka. Mieli uraz powojenny i uwazali ze trzeba sie uczyc niemieckiego bo nigdy nic nie wiadomo. Wyslali mnie na zajecia pozaszkolne - wreszcie moglam sama do miasta jezdzic!
  23. Przeszlosc nas tlumaczy, ale nie usprawiedliwia.
  24. @Naan - widze, ze mamy wiele wspolnego. Cieszy mnie to. Moj dylemat po czesci zostal rozwiazany rozmowa ale dotyczy zupelnie odwrotnej niz Twoja sytuacji. I bardziej mojej asertywnosci niz czyjegos podejscia, bo na to pierwsze mam wplyw. Okazuje sie, ze mozna wszystko zalatwic stawianiem kawy na lawe i mowieniem co nam lezy na watrobie. Z tym dokladnie mialam problem od zawsze.
  25. [videoyoutube=5KetcJwXmPI][/videoyoutube] [videoyoutube=NtVA9T9pmew][/videoyoutube] ramoty sprzed lat...
×