
aardvark3
Użytkownik-
Postów
726 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez aardvark3
-
Sylosis, Persephone - melodic death metal, najlepszy na smutki i doly, zaglusza wszystko
-
Atrium Carceri -- 07 mar 2014, 09:00 -- i Lunarsea
-
pije Zinfandel Rose
-
1. rozmyslam nad zamowieniem na dekoracje duzego zegara sciennego 2. tesknie 3. tesknie 4. tesknie 5. jeszcze 23,5 dnia do 30 marca
-
https://www.youtube.com/watch?v=ihiuq2n7_uQ no i znowu dolujemy :/
-
Tesknie jak potepieniec -- 06 mar 2014, 01:20 -- moje B przyjechalo wczoraj, zostawilo wehikul na podjezdzie. Zawiozlam go na lotnisko dzisiaj w poludnie. Wraca 30 bm
-
to nie jest dol, to jest Row Marianski!
-
Dream Theater (ci mnie k*rwa dzisiaj napadlo zeby tego akurat sluchac!?)
-
zbieram sie do Kanturk zawiezc rekoczyny do sklepu - i tak juz od godziny 11...
-
arwena - dzieki za przypomnienie Yggdrasil Tool i jakies ramoty z lat 80-tych, ktore mi moje panisko podrzuca
-
znow Frosttide
-
znow Midlake -- 02 mar 2014, 17:25 -- Karl Jenkins - Requiem
-
W moim rodzinnym domu byla mania oszczedzania na wszystkim, mimo iz nie bylo biedy jako takiej. Ale byla ta psychoza niedostatku i niechec nawet do innowacji w domu. Pieniadze byly tematem tabu. Jako dziecko nie mialam prawa ich posiadac (bo pieniadze demoralizuja) - gdybym dostala jakies pieniadze czy znalazla czy co tam - musialam oddac matce. Dostawalam tylko na uzasadnione potrzeby, nauke. Nic nie kupowalam sama bo z zalozenia kupilabym jakies byle goowno i wydala niepotrzebnie majatek. Gdy rozpoczelam prace i studia - musialam oddawac wyplate w domu. Cala. Jak potrzebowalam na cos - musialam prosic matke a ona autoryzowala. Mysle ze to stanowilo baze do mojego podejscia do pieniedzy. Przez lata samodzielnosci radzilam sobie bardzo dobrze, bez problemow. Najgorsze przyszlo, gdy przez wlasna naiwnosc stracilam dorobek calego zycia i znalazlam sie z trojka dzieci (najmlodszy syn wlasnie sie urodzil) bez dochodu, bez pracy i z dlugami. Komornik mi siedzial na karku. Jakos to przetrwalam, w rok pozniej trafila sie okazja pracy za granica (dar od losu - zwazywszy warunki, sama prace i place - w recepcji u fotografika ktorego wiekszosc czasu nie bylo bo pracowal w terenie, mialam do dyspozycji jego caly dom, ktorym sie przy tej okazji opiekowalam a w ktorym byla jego pracownia). Ale od tamtej pory musze miec jakies oszczednosci, zaplecze finansowe, backup w razie czego. Mam do wydawania ciezka reke ale - jak Candy - nie zaluje sobie na np wakacje, hobby, elektronike z wyzszej polki. Jak bylam sama to kupowalam sobie rozne rzeczy i takim sposobem jestem, mozna rzec, urzadzona. Nic mi w tym momencie nie potrzeba.
-
Grupa rowiesnicza... Idac tym tokiem rozumowania... Grupa rowiesnicza w dziecinstwie: szkola - mobbing (plus wychowawczyni), ulica, podworko - najlepsi kumple (same chlopaki bo dziewczyny nie chcialy sie bawic z takim dziwadlem jak ja) z ktorymi robilo sie bomby i wysadzalo okoliczne sracze, zbieralo sie naboje na poligonie na Krzemionkach, podpalalo papierosy i podpijalo alkohole ukradzione rodzicom, chodzilo na grande na owoce (majac wlasne sady), kopalo pilke na lakach... K*rwa, jednak fajne dziecinstwo mialam gdyby odjac pierd*lnietych rodzicow i ten mobbing w podstawowce
-
Hehehe ja palilam nalogowo 23 lata - rzucilam 11 lat temu. Z buta niemalze. I jakos bym nie zapalila... Tzn blancika tak ze trzy buszki ale teraz mi nie trza bo humor mam dobry z automatu. -- 27 lut 2014, 09:00 -- w temacie
-
https://www.youtube.com/watch?v=DhRWrf5-XH4 -- 27 lut 2014, 09:58 -- polski rock'80 https://www.youtube.com/watch?v=TKFiS8kNP-g https://www.youtube.com/watch?v=QsELUAIz_30 https://www.youtube.com/watch?v=kM3uPfwWmhY
-
Alez ona biedna i nieszczesliwa - wezze rzuc wszystko - meza, dzieci, dom - i jedz jej pomoc bo ona zginie marnie... Przeczytaj co pisze Candy i co napisalam ja. Nie jestes w zadnym stopniu odpowiedzialna za czyjekolwiek wybory, w tym wlasnej matki! jest sama bo tak zdecydowala, tak pokierowala swoim zyciem, Ty nie masz z tym nic wspolnego. Przez cale lata bylam samotna matka, wychowujaca nie dosc ze uposledzone dziecko to jeszcze dwoje mlodszych. Corke wyksztalcilam. Syn jest na 2 roku. Nie przeszloby mi nigdy przez mysl, ze sa mi cos za to winni. Uznalam, ze powinnam im dac wsparcie i szanse. Po to, by corka skonczyla studia meczylam sie tutaj z toksykiem - mowie to Wam, jej w zyciu tego nie powiem - chyba nawet tak nie mysle na codzien. Czasami tylko, gdy sobie przypominam tamta gehenne - dokonalam takiego wyboru bo byl optymalny na tamten czas. terax tez wspieram syna na ile potrafie bo uwazam, ze taki jest dobrowolny obowiazek rodzica. Moglam mu powiedziec ze mam w dupie jego studia i niech wypierd*la do pracy. Zamiast tego zrobilam wszystko by otrzymal stypendium, granta i zeby zdobyl wyksztalcenie. Nikt mi w tym nie pomogl. Ale dzieki temu wiem, ze potrafie sobie poradzic i nie musze wymagac wsparcia. Dzieci sa dorosle - niech ucza sie zyc samodzielnie. Masz choc swiadomosc, ze dzieje sie zle. To jest wplyw Twojej toksycznej matki. Od urodzenia dzieci zaczynaja sie obowiazki i juz nie ma to tamto. Studenckie zycie poszlo w niebyt. Trzeba sie przestawic. Inaczej zorganizowac czas - ale pociesze Cie - jak juz dzieci dorosna, beztroskie czasy wroca, tylko Tobie sie nie bedzie juz chcialo szalec Mnie wlasciwie nie brakowalo imprez ani nie pamietam, zebym to tak odbierala - skonczylo sie cos fajnego. Moze czas na mnie wtedy przyszedl zeby na dupie usiasc? Za to teraz hulaj dusza piekla nie ma Tzn imprezy mnie nie bawia zbytnio ale we dwoje jakies szalenstwo to jak najbardziej. Kameralnie.
-
kurkafelek - rodzicielka megatoksyczna. Zrobila Ci przez te wszystkie lata niezle pranie mozgu. Teraz to musisz odkrecic - sama dla siebie. Chyba najtrudniej bedzie Ci zrozumiec, ze ona jest dorosla, odpowiedzialna za wszystkie (jakiekolwiek) swoje decyzje. Ty ani ktokolwiek inny nie ma z tym nic wspolnego. To jest trudna droga, sama ja przeszlam. Czulam sie winna, szantazowana emocjonalnie przez matke - toksyczke odkad pamietam. Ze ja wykanczam swoim postepowaniem i podejmowanymi decyzjami. Ze przeze mnie jest chora, miala zawal, nie sypia po nocach, jest drazliwa itp itd. Ze gdyby nie ja, to ojciec by zyl. No zesz k*rwa - o plamy na sloncu tez pretensje. Lykalam jak pelikan i wpadalam w coraz glebsze poczucie winy. Z drugiej strony robilam wiele zeby od niej uciec, odciac sie - nie zawsze skutecznie. I tego wlasnie Tobie zycze - skutecznie sie od niej odciac. Bo tutaj nie ma wyjsc posrednich tylko radykalne ciecia! Uciekalam przez tyrania i szantazem emocjonalnym, zwiazanym z tym permanentnym poczuciem winy - w malzenstwa. Z deszczu pod rynne. Wszedzie lepiej byle dalej od matki. Ale ona umiala mysia dziura wcisnac sie w moje zycie i truc, nie majac wlasnego. Nie dopusc do tego we wlasnym zyciu bo zapowiadaja sie niezle atrakcje z taka mamusia pozal sie Boze. Wreszcie skutecznie ucieklam - za granice. Najpierw do pracy, potem na stale. Kosztowalo mnie to wiele, przed kilkoma laty dopiero zaczelam psychicznie wychodzic na prosta po kolejnym, tym razem bardzo toksycznym i przemocowym, zwiazku. Tam matka nie mogla mnie juz dosiegnac. A ze stracila psychicznego zywiciela jej dysfunkcji - kilka lat pozniej przeniosla sie na tamten swiat. Miala sluszny wiek ale mogla jeszcze pozyc bo w pelni sil fizycznych i umyslowych (jak na prawie 90 lat) byla. I genetycznie dlugowieczna rodzina. Tak sobie mysle, jakze trudno znalezc wsrod ludzi kogos normalnego, zwyczajnego, bez wiekszych zaburzen, dysfunkcji (a jesli juz, to swiadomego ich i nie obarczajacego nimi innych) - gdzie nie spojrze to jakies egzemplarze. Ludzie sami sobie stwarzajacy problemy - a przy okazji najblizszym pieklo z zycia. Jestem dysfunkcyjna, przyznaje - moze coraz mniej im wiecej we mnie swiadomosci. Pracuje nad tym, chce zyc szczesliwiej, lepiej - dla samej siebie.
-
Hammock, a zaraz pewnie bedzie Sigur Ros
-
Jakbym wiedziala ze sie przewroce to bym se usiadla
-
slucham muzyki i pisze wiersze na trzezwo ewenement
-
Glupiemu niewiele do szczescia potrzeba - mam juz cala dyskografie La Tulipe Noire