Skocz do zawartości
Nerwica.com

zmęczona_wszystkim

Użytkownik
  • Postów

    1 210
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zmęczona_wszystkim

  1. Magiczna, IcyBlues, myślę, że macie zbyt generalizujące opinie o ludziach zdrowych Bycie zdrowym nie jest równoznaczne z płytkością, brakiem wrażliwości, ciągłym gonieniem po imprezach, bo to są akurat zachowania związane bardziej z charakterem. Można być wrażliwym zdrowym człowiekiem i wrażliwym jedynie na siebie, zapatrzonym w swoje dolegliwości chorym bucem. Choroba może przecież wpłynąć negatywnie, jak i pozytywnie, a dużo przecież jeszcze zależy od jej rodzaju. A wśród zdrowych sa przecież ekstrawertycy i introwertycy (i masa innych charakterów), są ludzie o bardziej ograniczonych horyzontach i ci bardziej ciekawi świata. Dla mnie hasło "zdrowy człowiek" oznacza, ze jednostka potrafi funkcjonować w społeczeństwie bez leków, nie mając większych problemów natury psychicznej (bo mniejsze i przejściowe ma chyba każdy). Czasami chyba kierujemy się zbyt szybko ocenami, mówiąc, ze inność (zachowania, stylu, itp.) od razu oznacza chorobę, a przynajmniej zaburzenia. Wrażliwość to normalna cecha, która może towarzyszyć i zdrowym, i chorym. I nie przypuszczam, żeby towarzyszyły ona wszystkim chorobom psychicznym. I jeszcze można toczyć spory, o jaki rodzaj wrażliwości chodzi, bo to też nie jest jednoznaczne (wrażliwość na innych? na swoje cierpienie? na sztukę, itp.)
  2. Nie, wręcz przeciwnie - miałabym ochotę spać znacznie więcej. Po prostu jestem nocnym markiem i tak lubię owszem, podobno tak jest, ale ja zawsze miałam taki zwyczaj i robiłam to nawet w przypadku nawrotów emo. Poza tym to jedyna rzecz, która pomagała mi się skoncentrować i przetrwać dłuższe podróże. I tylko lekturę dobierałam odpowiednio pod tym kątem: beletrystyka, coś wciągającego, ale nie wymagającego głębszego przyswajania Do czytania w domu inna lektura. Czytałam również z autobusach komunikacji miejskiej. Jakbym wtedy nie czytała, to bym w nich ześwirowała kompletnie.
  3. Też przerabiałam kaszki, rozmaite płatki (bo przecież tym się zatruć nie można), kisiele i banany Na punkcie różnistych skórek miałam hopla, a przecież tak naprawdę to żadna skórka nie siadła, a to tylko wyobrażenie. -- 20 mar 2015, 05:06 -- Nie proś, bo jeszcze jakowyś dostaniesz Klaunofobia byłaby chyba najciekawsza, bo trudno spotkać gdzieś na ulicy clowna Ja mam lęk wysokości, a kiedyś w połączeniu z emetofobią to był istny hardkor, więc o ten lęk nie proś, bo on się trochę łączy z emetofobią, tak samo jak np. agorafobia, tzn. strach związany z lękiem wysokości może się przejawiać takimi samymi objawami, jak przy emetofobii. I nie są do tego potrzebne wcale duże wysokości, a kumulacja robi się wtedy nieciekawa -- 20 mar 2015, 05:08 -- A czemu nie potrafisz czytać w środkach transportu? Mnie zawsze to uspokajało, wstrząsy nie przeszkadzały, a umysł koncentrował się maksymalnie na treści i zapominał o objawach. Słuchając muzyki mózg by mi za bardzo szalał
  4. A to już zależy od Twoich priorytetów. Jeśli chciałbyś robić to samo, co oni, a z różnych powodów nie możesz, to możesz mieć złudzenie, że nie korzystasz z życia. Ale jeśli tak naprawdę wcale nie sprawiłoby Ci to maksymalnej przyjemności i wcale by Cię to aż tak bardzo nie satysfakcjonowało, a nawet po pewnym czasie znudziło, to chyba nie ma czego żałować Nie musi Ci przecież sprawiać przyjemność to samo, co innym. Kolejny krok to już udawanie, ze robisz coś, co sprawia przyjemność, bo innym sprawia -- 20 mar 2015, 04:25 -- Podpisuję się pod tymi słowami. A tak ode mnie? To zależy od podejścia. Dla mnie korzystanie z życia, to zarówno czas na obowiązki jak i przyjemności, a przede wszystkim rozgraniczenie tych dwóch kwestii. Fajne i rozsądne podejście. Też się podpisuję. -- 20 mar 2015, 04:54 -- I pod tym się podpisuję. A że każdy realizuje się na swój sposób, to i nie ma sensu porównywanie, czy ktoś korzysta z życia, a ktoś inny nie. Dla kogoś korzystanie będzie się opierać głównie na interakcjach z innymi ludźmi, a ktoś inny będzie się realizował bez nadmiaru ludzi wokół. Dla kogoś korzystaniem będzie picie, różne używki, itp., a kogos innego taki typ spędzania czasu będzie po prostu nudził. Dzięki samorealizacji czas nie przepływa mi przez palce. Częściowo to forum pomogło mi i poprzez pozytywne przykłady, że można się wyleczyć, można zmienić coś w życiu, i poprzez te negatywne: kiedy widać, że niektórzy kurczowo trzymają się swoich zaburzeń, starają się ich nie zauważać i po prostu stoją w miejscu od czasu, kiedy weszłam tu po raz pierwszy (i bynajmniej nie mówię o tych, którzy się leczą, tylko po prostu leki im nie pomagają, itp.) I to jakoś podziałało chyba odstraszająco. Jeszcze kilka miesięcy temu nawet bym tak nie pomyślała, a teraz mam już zupełnie odmienne podejście, więcej nadziei na ułożenie sobie wielu rzeczy: nie wszystkich, bo jednak nie wszystkie zależą ode mnie. Ale na dzień obecny korzystanie z życia to dla mnie właśnie realizowanie się: w sferze uczuciowej (co jeszcze kiedyś wydawało mi się zupełnie niemożliwe ze względu na "brak szczęścia", a teraz całkowicie się zmieniło) i w sferze rozmaitych pasji, które częściowo przeplatają się z pracą. Ku swojemu własnemu zdziwieniu odkryłam, że wracam do dawnych pasji, odkrywam nowe i mam dużo projektów do zrealizowania. Jeszcze niedawno nie miałam nawet siły ani ochoty, żeby jakikolwiek pomysł wpadł mi do głowy. Teraz mam już kilka mniejszych, kilka większych i dwa ogromne projekty, na których realizację czekam z ekscytacją, ale wymagają one dużych nakładów i trochę przygotowań. Ale po prostu mnie to kręci. A nawet myślę sobie, że może mi się udać (bo że te mniejsze się udają, to w to akurat nie wątpię). Lubię przebywać sama i nie potrzebuję nadmiaru osób wokół siebie. Kiedyś czułam, że nie korzystam z życia właśnie dlatego, że nie robiłam tego, co naprawdę sprawiało mi przyjemność, ale wmawiałam sobie, że to, co robią inni, jest fajne i lepsze od tego, co mnie bawi. A tak nie jest. Obecnie swoje kontakty towarzyskie ograniczone są do mojej partnerki, najważniejszych przyjaciółek, kilku znajomych ludzi w realu i kilku znajomości internetowych i pod tym względem nie potrzeba mi więcej. Nawet nie znalazłabym na to czasu I ta banalna prawda: poznać, co się lubi i właśnie to robić, a nie żyć cudzym życiem, cudzymi poglądami i przekonaniami.
  5. Optymistką jestem i wcale nie oczekuję niemożliwego Znam rozmaitych PiS-owych wyborców i, o dziwo, wielu z nich mówi sensownie, potrafi się dogadać, ale słyszy się głównie pieniaczy i to oni psują wrażenie. Nie słychać tych rozsądnych, bo to nie oni pokrzykują o Smoleńsku, nie oni dominują w rozmowach. A w pamięci zostają glównie ci pokrzykujący, bo takie zachowanie rzuca się w oczy. Im bardziej głośno i chamsko, tym lepiej. Powiedziałabym, że gdyby tych pieniaczy nie było, to myślę, że PiS miałby dużo większe szanse we wszystkich wyborach. Rozsądni siedzą po kątach, parcie na szkło i do pokrzykiwania mają okreslone grupy, które ludzi o umiarkowanych poglądach w swoich partiach trzymają w ryzach. A rozmawiać czasami warto, czasami nie. Zależy od rozmówców. -- 19 mar 2015, 22:14 -- Tylko co mu z tego 3 miejsca przyjdzie? W wyborach prezydenckich nic, a potem musiałby założyć swoją partię i tworzyć zaplecze, albo do innej partii się przyłączyć i dac wykorzystać komuś swoje poparcie (gdyby oczywiście chciał w polityce zostać)
  6. Słucham, podaj konkrety, gdzie w moim komentarzu był hejt i dlaczego nie był spokojny. A zadałam w nim tylko proste pytania, na które widocznie nie potrafisz odpowiedzieć spokojnie i bez histerii. W przeciwieństwie do Ciebie nie wyzywałam swoich politycznych przeciwników od półgłówków, bezmózgich idiotów, a tak pisałeś często i to nawet personalnie, itp. Widzisz źdźbło w czyimś oku, a nie dostrzegasz już nawet nie belki, ale całego tartaku w swoim. Cały mój wątek sprowadził się w sumie do zwykłych pytań: dlaczego w przekonaniu niektórych wolno krytykowac tylko jedną stronę i wolno wysmiewac się tylko z pewnych źródeł? A ze napisałam o hejcie na pewnych stronkach - to akurat fakt, wystaczy tam zajrzec i poczytać, zwłaszcza komentarze. I tylko potwierdziłeś to, co napisałam: każdy komentarz przeciwko Twoim poglądom, to Twoim zdaniem hejt. No tak, z takim poglądem się nie polemizuje... I odwrotnie. W wyborach każdych szuka się haka na przeciwników. Tylko dlaczego szukanie haka na jednych jest ok, a szukanie haka na innych już jest postrzegane jako coś wyjątkowo negatywnego? Ogólnie smieszą mnie politycy, którzy domagają się komisji związanej praktycznie ze wszystkim. Takich pomysłów było już wiele i tu 3-4 główne partie w tym przodują. -- 19 mar 2015, 21:10 -- W niektórych przypadkach to bym się nie dziwiła. Szczerze, jakby mi ktoś tak truł i pluł jadem przez cały dzień i tak histeryzował non stop, to bym taką osobę oskarzyła o mobbing i niszczenie atmosfery w pracy. Można sobie gadać w wolnym czasie, ale dogryzać ludziom na okragło - na dłużsżą metę nie da się tego wytrzymać. Ale to powinno obowiązywać wszystkie strony, a niektórzy mają różne standardy. Jak można sobie dawać prawo do wypowiadania się i wolności przekonań, jeśli gardzi się opiniami innych, a już nawet zabranie przez nich głosu uważa się za hejt. Ludzie, którzy w Polsce uważają się za najbardziej opluwanych i nietolerowanych pod względem politycznym, to zwykle ci, którzy sami tak innych traktują. A potem zdziwienie wielkie. -- 19 mar 2015, 21:12 -- I tu się całkowicie zgodzę z Tobą. Prawa do głosowania nie powinni miec ci, którzy mieszkają poza krajem przez 10/20/30 lat i więcej niekiedy.
  7. Ile to osób groziło takimi zapowiedziami. Jak je złoży do sądu i je wygra, to wtedy mozna porozmawiać A swoją drogą, czemu tak agresywnie reagujecie na wszelkie newsy o prawicowych politykach? nic o nich mówić nie wolno? nic im wypominać nie wolno? Kryształowi ludzie? Skoro można prześwietlać innych, to chyba prawej strony sceny politycznej też to dotyczy. To jest naprawde smieszne, kiedy ktoś się burzy, ze wyciąganie czegoś o prawicowym polityku to wymysł, przykład złej woli, itp. Ale o swoim przeciwniku to można wyolbrzymiać nawet zwykłe fakty (zresztą widac to na przykładach wielu forów, gdzie zwykłe banalne incydenty powtarzane są do znudzenia, np. o czytaniu z kartki - kiedyś słyszałam, jak duda wspomniał o tym chyba z 4-5 razy w kilkuminutowym wywiadzie, ale skoro nie miał nic innego do powiedzenia ). A w sprawie rzetelności źródeł, to kolejna żenująca sprawa. Znów jest cud, że wszystkie media, których nienawidzicie, są nieobiektywne, a obiektywne sa tylko wasze. Cóż za zbieg okoliczności Wasze źródła sa tak samo "obiektywne", jak te, które krytykujecie (a te cudne internetowe wydania tak pełne hejtu...). Dlatego jednym z najbardziej żenujących argumentów jest stwierdzenie: no tak, przeczytał to w Gw, albo usłyszał na tvn. To znak, ze już dana osoba żadnych argumentów nie ma. I dlatego dyskusje tu nie mają żadnego sensu, bo zwolennicy niektórych opcji nie potrafią napisac jednego spokojnego komentarza. Od razu nabzdyczenie, zacietrzewienie, napuszenie, obrażanie się, pogarda dla innych (oczywiście pod hasłem: ja przeciez nikogo nie obrażam). A podobno "warto rozmawiać"
  8. No przecież pokazywali to. Wyluzuj z tymi spiskami. Że Ty nie widziałeś, to nie znaczy, że tego nie było -- 18 mar 2015, 00:07 -- Nie frustrować się. To tylko wybory prezydenckie Niewiele zmienią
  9. Uwielbiam takie merytoryczne komentarze
  10. to co prawda OT, ale pytałeś, to odpowiem. Q to skrót od queer albo questioning, co obecnie oznacza po prostu wątpliwości co do którejś z poprzednich kategorii. A dlaczego mieliby nie istnieć? A jak sobie to godzą? Ja się za ich wszystkich wypowiadac nie będę, bo każdy człowiek jest inny, więc sa i ci, dla których to wielki grzech, więc starają się nie prowadzić żadnej aktywności (gdybyś nie wiedział, to za grzech uznaje się aktywność homoseksualną, a nie bycie homoseksualistą), albo grzeszą i mają wyrzuty sumienia, jak pobożni grzeszący katolicy. Są tacy dla których religia to nie tylko etyka seksualna, która wśród kleru wydaje się być stawiana na piedestale, a dla kogoś innego jest inaczej. Ja też wolałabym, żeby religia bardziej koncentrowała się na wielu waznych rzeczach, a nie głównie na sprawach płci i na seksie, ale jak widać, to jest najbardziej pociągające. A szkoda, bo religia mogłaby łączyć ludzi, nastawiając się na ich wspóldzialanie w lokalnych społecznościach, często nie mające nic wspólnego z propagowaniem wiary, ale po prostu ze wspólnym dzialaniem dla dobra danej społeczności. U nas tak nie jest. Smutne to, ale w naszym kraju ludzi łatwiej złączy wspólny wróg, niż wspólny cel, i takie właśnie podejście wykorzystywane jest w polskim kościele (i w polityce): do wyszukiwania wspólnego wroga (chociaż na wielu coraz mniej to działą, a wręcz od kościoła odpycha). Niestety. A wracając do tematu, to w kościołach istnieją nawet organizacje zrzeszajace wierzących gejów, lesbijki, itp. W kwestii ciężaru gatunkowego i tego, co napisałeś o grzechach sodomskich, to ja naprawde dziękuję za taką "pobozność" w stylu: seks przedmałżeński - ok, wyspowiadac się i pozamiatane. Jeśli takie jest podejście, to tak samo można potraktować homoseksualizm w kościele. Co do ciężaru gatunkowe, to polemizowałabym, bo czytałam inne wypowiedzi na ten temat. A w kwestii grzechów sodomskich, to oprócz homoseksualizmu zaliczamy do nich jakikolwiek seks pozamałżeński, masturbację, seks oralny i analny (jeśli nie kończy się wytryskiem w pochwie, itp.) Więc nie róbmy tu sobie swoich własnych kategorii, co jest cięższe gatunkowo Ciekawa jestem, ilu katolików spowiada się z tych wszystkich grzechów sodomskich (a z pewnością nie są to grzechy popełniane tylko raz) i czy również nie ma takiego wybiórczego podejścia, jak wielu wierzących homoseksualistów A tak poza tym zawsze uważałam, że ten nacisk na seks i wieczne o nim mówienie w kościele katolickim i to nadmierne zaangażowanie i zainteresowanie księży czystością moralną swoich owieczek kiepsko świadczy o samej religii, bo wydawałoby się, że ma w niej chodzi o coś głębszego, a tu prawie wszystko kręci się koło dupy
  11. To tylko taki skrót. Zresztą teraz chyba częściej już się mówi: lgbtq To nic nie wyjaśnia - inni są dużo bardziej w swoich poglądach radykalni ode mnie, a do żadnej z tych literek się nie zaliczają. Ot, życie. I nie trzeba mieć wcale takiej orientacyjnej przynależności, żeby mieć podstawową ludzką wrażliwość na drugiego człowieka i nie sprowadzać go do obiektu kpin i szyderstw. Wiem, to się może wydawać Ci dziwne, ale niekoniecznie trzeba być l albo g albo b albo t albo q, żeby nie wyzywać (tak po chrześcijańsku ) innych od dewiantów i zboczeńców. Zreszta zwykle robią tak ci, którzy nie mają nawet z takimi ludźmi kontaktu. Dopiero jak poznają konkretne jednostki, to potem już nie jest to dewiant, tylko marek, krzysiek, czy ktoś tam inny...
  12. I jak z tym ziewaniem? minęło, czy dalej trwa? U mnie to trwało kilka dni, potem mniej, tak sporadycznie, ale to kwestia organizmu. Generalnie nauczyłam się sprawnie oceniać, które mdłości są pochodzenia chemicznego, a które nie. Na początku bywałam po leku bardzo senna, więc to "chemiczne ziewanie" mnie nie dziwiło. Organizm musial się poprzestawiać, przyzwyczaić. Dasz radę. Za to pamiętam doskonale pierwszy obiadek, który zjadłam w całości, z apetytem, bez mdłości, bez strachu, że coś mi będzie dolegać. I docenilam taką prosta rzecz. Ogólnie zrobiło się lepiej, dla mnie to była róznica jak niebo i ziemia.
  13. No właśnie. Świat nie jest taki czarno-biały, jak niektórzy na tym forum uważają. W prawdziwym życiu, jeśli ktoś jest chociaż trochę uważniejszym obserwatorem (czyt. widzi, jacy ludzie są, jak się zachowują, jakie mają poglądy, a nie tylko przypina im partyjne łatki i szufladkuje), to zauważy wiele zachowań, które wychodzą poza ciasne szufladki, które sobie stworzyli inni, starający się nie zauważyć niczego, co nie odpowiada im poglądom. Są prawicowcy / konserwatyści, którzy kościoła wcale nie popierają (nawet chyba na naszym forum), są lewicowcy, którzy są religijni. No i jeszcze te podziały - lewicowiec może popierac przecież postulaty lewicowe pod względem gospodarczym, a obyczajowo być konserwą, i odwrotnie. A prawicowiec też może być tylko gospodarczo na prawo, a obyczajowo liberalny i odwrotnie. A innych połączeń też może być jeszcze od groma w naszej polskiej rzeczywistości A w moim środowisku lgbt też jest rozmaicie - są przecież konserwatywni geje/lesbijki, którzy wcale aktywistów nie popierają, bo są wierzący, są antyklerykalni, i ci pośrodku. Poglądy polityczne przebiegają rozmaicie. Życie pod tym względem jest bardzo urozmaicone, ale niektórzy są tak zamknięci na innych, że jak coś im nie pasuje, to nigdy nie uwierzą, że tak może być, bo to na pewno bajka. Jak widac, prościej uwierzyć we wszelkiego rodzaju spiski, niż w różnorodność ludzi. A ona istnieje i jest ciekawa.
  14. Miałam podobnie na początku przyjmowania leków, zanim organizm się nie przyzwyczaił. To tylko taki odruch. Przejdzie na 100%. U mnie pojawiło się zarówno na początku brania paro, jak i wcześniej, kiedy kombinowałam z innym lekiem tego typu, więc skoro było i na tym, i na tym, to przyczyna musi być tylko taka. Ogólnie na początku brania paro miałam właśnie takie uboki. Im bardziej się na tym koncentrowałam, tym bardziej to czułam, więc wytłumaczyłam sobie, ze to zwykły odruch, z prawdziwymi mdłościami nie ma nic wspólnego, a jak wytrzymam, to potem będzie już tylko lepiej. i było. W końcu SSRI to nie witaminka, więc organizm musi jakoś się na początku do tego przyzwyczaić. Na pewno minie.
  15. W sprawie benzo? Nie na wszystkich każdy lek działa tak samo. Poza tym chyba lepiej wyleczyć się / podleczyć się czymś na stałe niź brac benzo doraźnie, bo to raczej ścieżka donikąd. I wiadomo, ze po tyleu latach cierpień nie ma takiej magicznej pigułki, która by wyleczyla w tydzień No i widzisz - dałaś radę tam, to wyjazd do teściów to pikuś. Tym bardziej, że w szpitalu wieksze szanse były na to, ze ktoś inny może wymiotowac, itp. A sobie z tym poradziłaś
  16. Ale w jakim sensie ma to być wybór rodziców w kwestii przedmiotów nauczania? Czyli za nastolatka decyzje o wyborze szkoły ma podejmować rodzic? Rozumiem jeszcze poziom gimnazjum, bo tu w zasadzie wyboru wielkiego nie ma, ale o szkole średniej też ma tylko rodzic decydować? A myślałam, że tu już powinien odgrywać rolę wybór osoby uczącej się, która wie, co ją interesuje, a nie rodzica, który może kierować się swoimi motywami, pomijając zainteresowania dziecka. Uczeń kończący gimnazjum powinien razem z rodzicami zastanawiać się, jaką ścieżkę życiową wybrać, ale narzucanie mu w tym względzie poglądów rodziców, albo realizowania ich ukrytych ambicji jest, hmm, kuriozalne. I jak to ma wyglądać w przypadku wyboru przedmiotów? Rodzic ma decydować, czy dziecko ma się uczyć matematyki i jakiego języka, pomijając zainteresowania i predyspozycje dziecka? W ten sposób niejeden rodzic zniszczyłby swoje dziecko. Ogólny plan nauczania nie jest bardzo dobry, ale uczeń ma szansę zobaczyć sam, co mu się podoba, a co nie, wybrać przedmioty pod kątem potencjalnych studiów (kwestia matury, wyboru odpowiednich przedmiotów, za które dostanie punkty przy rekrutacji, itp.) Chyba przesadzasz z tym ubezwłasnowolnieniem człowieka do 18 roku życia, a w sumie i dłużej. -- 13 mar 2015, 16:28 -- Tu nikt nikogo nie masakruje Za dużo internetów To jest tylko wymiana poglądów i zawsze komuś, kto swoje poglądy przedstawia, będzie się wydawało, ze one są masakrujące= przekonujące, a komuś innemu wprost przeciwnie. Poza tym temat dotyczący edukacji wcale nie wprowadza takiego ostrego ideologicznego podziału. Są pomysły lepsze i gorsze, są te, które opierają się na poglądach bardziej lewicowych, lub prawicowych. Nie warto szufladkowac każdego poglądu pod kątem ideologicznym, bo potem zamiast rozmowy jest jakiś idiotyczna zabawa w "masakrowanie".
  17. Hmm, może chodzi o to, że w tych przypadkowych kontaktach nie wchodzą w grę uczucia? A w sytuacji z kimś, do kogo coś się czuje, pojawia się ten problem z okazywaniem uczuć, próbą kontrolowania ich, itp.
  18. Nie trać wiary w ten lek. Trochę jednak trzeba na rezultaty poczekać, zwłaszcza, ze chyba wchodzisz powoli od mniejszej dawki. łatwo jest się poddać, myśląc - no tak, znów jest źle, to ten lek mi nie pomoże. Zobaczysz, że kiedyś po prostu wstaniesz rano i nie będziesz rozmyślac, czy po czymś będziesz mieć mdłości, czy nie. Drobne potknięcia przydarzą się jeszcze nie raz. I nie przywiązuj się za bardzo do uspokajacza. Dla pocieszenia powiem, że w moim przypadku nie wpływał on pozytywnie na moje mdłości i pomógł mi właśnie antydepresant. średnio dobre przejścia z benzo sprawiły, że nie uzależniłam się od niego, więc to też pozytyw kuracji. Może to samopoczucie ma coś wspólnego ze zwiększaniem dawki? Albo po prostu nerwy, a lek jeszcze sie nie rozkręcił.
  19. I ja też się nie zgodzę. Ponury, chyba za bardzo osaczasz drugą stronę. Pożyczenie komuś pieniędzy to miły krok, ale wprowadza często niekomfortowe poczucie, że ktoś kogoś chce kupić. Nawet jeśli Ty nie miałeś złych zamiarów, to zawsze druga strona może się poczuć dziwnie. Byłam po drugiej stronie i wiedząc, ze w żaden sposób nie potrafię i po prostu nie chcę odwzajemnić uczuć pewnej osoby, to czułam się niekomfortowo, kiedy dostawałam od tej osoby jakieś prezenty, itp. A pożyczenie jakiejś sumy to też przysługa, która może w takiej sytuacji być różnie zinterpretowana. Ludzie zakochani wyprawiają różne rzeczy, więc nie dziwię się Twoim zabiegom, śledzeniu jej na fb, itp. Nie wiem, co się jej w tobie nie podobało, ale zbytnia nachalność nie jet pociągająca - chyba że grom uderzy w 2 osoby równocześnie. Nie zawsze to się zdarza, niestety. Rozumiem Twoją reakcję po przeczytaniu tej nieszczęsnej wiadomości, ale nie pocieszy Cię przecież to, że takie same sytuacje były także udziałem innych. Ale jest jedna prosta sprawa - im bardziej desperacko będziesz tej miłości pragnął (i wręcz wyobrażał sobie przyszłe dzieci, itp.), to tym mniejsza szansa na sukces. U mnie i u wielu innych się to sprawdziło. Ta desperacja jest po prostu widoczna. Skutecznej recepty na zranione uczucia nie mam. Kiedy byłam nieszczęśliwa i ktoś mi mówił, że mam sobie dać czas, to miałam ochotę zamordować taką osobę. A to taka banalna prawda. Z tej desperacji uwolniłam się właśnie dzięki upływowi czasu i pracy nad sobą. A potem było znacznie lepiej i szczęśliwiej.
  20. to, ze akurat odpowiedziałam w tych 2 tematach, to znaczy, ze za toba chodze? żenada.
  21. Ja ci zadaję pytania, a ty piszesz jakieś głupie odzywki. To są moje pytania do Ciebie związane z tym, jak Ciebie postrzegam. A moje pytanie o to, czy faktycznie byłeś wczesniej t... pominąłeś:)
  22. Bo ten wątek jest powielany, może dlatego nikomu nie chce się pisać. Wątki dotyczące miłości i tego czym jest dla ludzi pojawiały się tu wiele razy i nie dziwię się, że wielu osobom nie chce się pisac po raz n-ty tego samego. Chyba czas zrobić wątek zbiorczy. A może po prostu widzą, że to bezcelowa dyskusja, bo zanegujesz im wszystko? Dlaczego sam nie napiszesz, czym byłaby dla Ciebie? Przecież masz chyba jakieś poglądy na ten temat. Daruj już sobie z tę projekcję, bo to już nudne
  23. Już słyszałam ten argument na forum od jednej osoby.... Tylko nietrafiony. Po prostu nie zmieniam loginu, bo nie mam nic do ukrycia Od czasu, kiedy byłam zmęczona wszystkim, upłynęło wiele. Ja się zmieniłam, w przeciwieństwie do niektórych:)
  24. Nie mam żadnych problemów, a projekcję to Ty stosujesz, zresztą nie pierwszy już raz o tym piszesz. Czy to nie przypadkiem Ty funkcjonowałeś kiedyś na forum jako torres? Te same "argumenty", te same posądzania o projekcję, te same poglądy, itp. Przypisujesz mi dokładnie to, co Ciebie charakteryzuje. A to właśnie dyskusja z Toba jest bezcelowa, bo to Ty uznajesz się za wszechwiedzącego. Ktoś pisze, co uważa za miłość, a Ty piszesz - nie, to nie jest to. Więc jaka to dyskusja? Wmawiasz komuś, że to, co on czuje, to nie jest uczucie. Więc kto tutaj kreuje się na wszechwiedzącego? Postaraj się zrozumieć i nie projektować na mnie swoich problemów
  25. Oj, widzę, ze jednak nie wczytałeś się w ten artykuł, bo on potwierdza to, co napisałam. A psychopaci są uznawani za takowych nie na podstawie tych pozytywnych cech, które też mogą posiadać, jak każdy, i które nie są tożsame z zaburzeniem, a na podstawie całego zbioru negatywnych cech, które właśnie świadczą o posiadaniu takiego zaburzenia, więc pisanie, że to psychopatyczne cechy, dlatego, ze taki skrót myślowy pasował autorowi książki, jest przesadą. Nie wiem, czemu do wszystkiego podchodzisz tak mało refleksyjnie. Cokolwiek byś nie zobaczył, to od razu bierzesz to za pewnik i cytujesz. Zerkałam na stronę, o której kiedyś pisałeś (świat ducha ...), i nawet autor strony sugerował, żeby podchodzić do tego wszystkiego z dozą sceptycyzmu - oczywiscie nawiązuję tu do innego tematu. -- 12 mar 2015, 20:53 -- No widzisz, jak łatwo znalazłeś odpowiedź na swoje problemy. Wróć do tego, skoro ci się podobało, i co za problem?
×