-
Postów
394 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Tornado
-
Czasami wymagamy od siebie zbyt wiele... też tak kiedyś mówiłam, że samo nie minie... jednak kiedy przestawałam się koncentrować na tym, z czym sobie nie radziłam zajmując się czymś innym, okazywało się po wróceniu do sprawy, że jest ona wielce nieaktualna i że jednak minęło samo... może nie wszystko, ale wiele rzeczy, które dodatkowo przeszkadzały w radzeniu sobie...
-
ziemiowit1978, sposób jest, trzeba tylko odpowiednio do sprawy podejść. Przeczytaj jeszcze raz proszę tę moją długą wypowiedzź i zastanów się w odniesieniu do niej nad swoim podejściem. Wysnucie wniosków łatwe nie jest - czasami wiele czasu zajmuje, ale wydaje mi się że zamknąłeś się na rozwiązanie... To, co się dzieje z Twoim organizmem to najzwyklejsza nerwica. Praca nad nią rozwiąże te problemy.
-
Widzę panno że dalej tkwisz w swoim kokonie i nosa z niego wystawić nie chcesz. Każde z nas kiedyś kogoś skrzywdziło, czasami nie raz, każde z nas też coś jak to nazywasz Ty i Duran - zniszczyło. Ale to wcale nie znaczy, że wszyscy jesteśmy złymi ludżmi. Czasami nie mamy wybru by jakoś postąpić, czasami popełniamy błąd za błędem - i jest to żecz najzwyklejsza na świecie. Jeśli jest jednak coś do wyjaśnienia, naprawienia - zrobić to można jak tylko nadarzy się ku temu okazja. Jeśli czegoś naprawić nie można - trudno - stało się, ale wszystko idzie dalej, a rozdrapywać w nieskończoność przeszłości nie można. Często wydaje nam się też, że wyżądziliśmy komuś krzywdę, źle nam z tym miesiącami - a ta osoba już po kilku tygodniach zapomina o wszystkim. Nie można tak użalać się i męczyć z każdą drobnostką, bo nie na tym życie polega - nikt nie jest perfekcyjny. Możemy ew. dążyć do perfekcjonizmu, ale też musimy sobie uświadomić, że mamy pełne prawo do niedoskonałości. Jesteśmy tylko ludźmi.
-
panna_nikt! Zagalopowałaś się i to nieźle. Jeśli zakładasz z góry wszystko, że jest źle, że Cię nikt nie rozumie i na dodatek nie próbujesz - to jasne że lepiej nie będzie zbyt szybko - na WŁASNE życzenie. Zastanów się kobieto co mówisz i co robisz. Zamknęłaś się w swój kokon i mimo iż Ci w nim źle nie wyjdziesz z niego i już bo nie?! STOP. Chyba nie tędy droga. Ale do tego musisz niestety też i sama dojść - nikt za Ciebie z takiego stanu Cię nie wydobęcie, nie pomoże ni trochę w momencie kiedy się zapierasz rękami i nogami....
-
Droga Panno, a czytałaś moje posty? prawdopodobnie wiele wątków możesz odnieść również do siebie - proponuję przemyślenie niektórych kwestii i spróbowanie podojścia jakby z boku wszystkich spraw po to, by ocenić, co jest prawdą a co nie, co jest ważne... To, czy jest dla nas samych ratunek - bez względu na to, co by się nie działo - zależy tylko od nas...
-
Lariana, upadki to rzecz normalna i przytrafiają się każdemu, nawet ludziom, którzy nie uważają się za nerwicowców czy nie mającym depresji. Wiem, że taka nasza przypadłość, że lubimy się koncentrować na nszych upadkach zbyt mocno - też to robię i też z tym walczę. Ale odkąd sobie uświadomiłam, że do upadków też mam prawo i że im mniej się na nich skupiam i później rozpamiętuję, tym bardziej błache mi się wydają i nawet jeśli się nawarstwiają i przestaję sobie na powrót radzić z samą sobą - szybciej się z tego wygrzebuję. Kiedyś pozbycie się myśli samobójczych zajmowało mi kilka miesięcy, ostatnio trwało to kilka tygodni - jest coraz lepiej i coraz łatwiej... Tobie też tego życzę - bu było coraz łatwiej w upadkach - bo one będą - nie znikną całkowicie... A zobaczysz, że będzie lepiej szybciej niż się tego spodziewasz. Jeśli mogę coś doradzić, postaraj się tylko od czasu do czasu obiektywnie spojrzeć za siebie, co osiągnęłaś - skupiając się właśnie na tym - idź dalej... Podejrzewam że podobnie jak u mnie - z czasem ta dalsza droga przed tobą będzie miała coraz więcej sukcesów - wystarczy je tylko wychwycić i docenić...
-
My z mężem mamy oboje nerwicę. Co prawda teraz w sierpniu braliśmy ślub cywilny - kościelny jeszcze przed nami, ale oboje poradziliśmy sobie ze wszystkimi dodatkowymi emocjami. Skupiliśmy się poprostu na naszej miłości, na tym że mamy siebie, i że będzie to wyjątkowy, niepowtażalny dzień. Kłóciliśmy się nie raz i to dość ostro w momencie kiedy dokuczały nam obojgu na raz stany nerwicowe, nie potrafięc wtedy racjonalnie i z wyrozumiałością podejść do naszych problemów. Było też kilka sytuacji - nawet niedaleko przed ślubem, że stwierdzaliśmy tkwiąc w swoich stanach iż nie możemy żyć razem, psuło to cały dzień lub 2... Jednak łączące nas uczucie zawsze mówiło inaczej, zawsze nas wyprowadzało na prostą i pozwoliło w pełni skoncentrować się na wielkości i wyjątkowości czekającego nas dnia. zwracało naszą uwagę na to, że to, co się z nami dzieje w tych gorszych momentach jest przejściowe, że pracujemy nad sobą, zależy nam na pomocy sobie nawzajem i warto iść dalej - bo damy radę. Podam też taki przykład już z samego ślubu. Był moment bardzo nieprzyjemny, ale podeszliśmy do niego tak samo - incydent trwał zaledwie 10-15 minut, ale wiedzieliśmy z czym mamy do czynienia i nic nie było w stanie nam zdmuchnąć świetności tego dnia, po którym pozostały nam same dobre wspomnienia, a kilka łez nikomu nie zaszkodziło. Tak więc koncentracja na tym, co dla nas najważniejsze, pozwala zwalczyć lęki, dodać sił a nawet i zmniejszyć nerwicowe objawy...
-
Też tak myślałam, że jestem za słaba i nic z tego nie wyjdzie. Czas jednak pokazał coś innego. Nie można się zbyt mocno sugerować emocjami, bo potrafią zgubić i ominąć to, co najlepsze, co jest tuż obok nas a czego nie dostrzegamy poddając się emocjom.
-
Lariana, nie wymieniłaś nic, co miałoby powodować stan bliski samobójstwa... Osoby które mają do czynienia z nerwicą i depresją na codień poprostu tak mają. Raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale takie objawy jakie wymieniłaś i ja posiadam, a wcele nie uważam że musiałabym z tego powodu się zabijać /no - może tylko tyle że nie zgubiłam się dzisiaj i staram się zwalczać wszelkie objawy braku koncentracji,obojętności i apatii jak tylko się pojawiają postanowieniem, że jestem silniejsza niż to wszystko i dam radę iść do przodu dalej/. Przepraszam, że tak ostro zaczęłam wypowiedź ( nie miałam zamiaru urazić), ale uważam, że się nieco zagalopowałaś... Proponowałabym wyciszenie albo dobrą muzykę - i uszy do góry - było źle, ale będzie lepiej.
-
Nie wiem, czy jest to jedna z najlepszych pozycji jakie pokazały się na ten temat, ale swego czasu dostępna była w "Klubie dla ciebie". Debbie Shapiro "Wpływ emocji na zdrowie. Twoje ciało mówi, co czuje dusza." Psychologiem nie jestem :) Miałam jednak w liceum bardzo silne postanowienie zmiany swojej sytuacji i doszłam do takich a nie innych wniosków... Trwało to jednak bardzo długo. Cierpliwość się opłaciła :)
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Tego niestety nie potrafimy racjonalnie ocenić, kiedy nam nic nie wychodzi - dopiero z perspektywy czasu potrafimy przyznać temu powiedzeniu rację... Tak przynajmniej wygląda to u mnie... -
Witaj ivette73 :) Może zaskoczę, może nie, ale rozumiem Cię doskonale. Mogłabym nawet (patrząc na Twój opis sytuacji i to co za mną), że reagujesz tak, jak zareagowałabym ja na Twoim miejscu. Wiedz jednak proszę, że im więcej się na czymś skupiamy, czegoś się obawiamy, czegoś poprostu nie chcemy, to jest tego coraz więcej. Rzecz normalna. Potrafimy w takim skupieniu - nieświadomie i nie celowo wywoływać u siebie różne stany. Wiem, że zostało udowodnione badaniamii, że nasz umysł ma potężną moc jeśli chodzi o nasze własne samopoczucie. Nasze nastawienie, sposób myślenia, koncentracja na pewnych rzeczach potrafi mieć wielkie odzwierciedlenie na naszym zdrowiu. Nie czytałam o tym wiele akurat kiedy miałam swoje największe problemy z samopoczuciem, dopiero całkiem niedawno wpadła mi w ręce o tym książka, ale do wielu rzeczy dochodziłam sama. Mój tok myślenia (Ponad 2 lata mi zajęło dojście do tego, że potrafię mieć siną wolę.): Co to znaczy mieć silną wolę? Odmówić, gdy Cię częstują narkotykiem, rzucić palenie, nie poddać się presji jaką wywiera na nas tłum? Zawsze takie odpowiedzi, domysły krążyły po głowie... Zagłębiłam się jednak w to dalej... Silna wola wykazywana jest wtedy, gdy nie zgadzamy się na coś, co miałoby nam zaszkodzić i nie poddajemy się temu. OK. Ale przecież nerwy mi też szkodzą, przejmowanie się wszystkim co wokół, niewiara we własne siły i możliwości, poddawanie się różnym stanom, emocjom... Przeciwstawienie się temu będzie ćwiczyło i wyzwalało moją wolę, aż w końcu będę mogła ją nazwać "silną wolą"... ..Jakby uzupełnieniem do tego toku myślenia było zapoznanie się z terminem autosugestia. Jej ćwiczenie pozwala właśnie dążyć do silnej woli... ...nie jestem słaba - mam co prawda problemy z sercem, wciąż zadyszka, różne ciśnienie, zawroty głowy - ale to wcale nie znaczy, że jest źle... organizmowi pewnie czegoś brakuje - w trakcie emocji tyle różnych substancji organizm wytwarza, że pewnie jednych jest za dużo a innych są braki... nie cieszę się niczym - brakuje organizmowi tego, co wyzwala radość... przejmuję się wciąż wieloma sprawami - organizm ma już dość - trzeba mu pomóc... ..od czego zacząć... ciężko stwierdzić - spróbować warto chyba różnych metod - każda coś swojego wniesie - może się uda "wspólnymi siłami".... wyciszenie przy muzyce relaksacyjnej - raz, modlitwa - dwa, spacery i obserwacja przyrody - trzy, rozmowy z zaufanymi ludźmi - cztery, no i piąta rzecz - najważniejsza - wiara w siebie - dążę do konkretnego celu, więc go osiągnę - co z tego że jest porażka jedna i druga - nie od razu rzym zbudowano - trzeba być cierpliwym. Wyćwiczyć pogodę ducha i pozytywne nastawienie do świata, innych ludzi i wreszcie do samego siebie. Starać się widzieć te najmniejsze i najdrobniejsze rzecz, które mogą cieszyć, które są piękne i które warto pielęgnować - one są najważniejsze, bo składają się na piękno całego naszego życia, a tak często ich nie widzimy, nie doceniamy.... Może ten tok myślenia trochę zagmatwany - myśli zazwyczaj takie są Ale jak zastanowić się nad każdą pojedyńczą częścią tych myśli - zaczyna się to wiązać w jedną logiczną całość. Kolejne lata spędziłam nad wprowadzaniem tego wszystkiego w czyn - czasami to zaniedbywałam - wtedy problemy się nasilały - ale po uświadomieniu sobie przyczyny dlaczego mogę sie tak a nie inaczej czuć fizycznie i psychicznie starałam się od nowa wdrożyć w to "inne spojrzenie". Autosugestia jest naprawdę silna - przynajmniej potrafi być, jeśli się w nią uwierzy... Do dziś się tego wszystkiego uczę... Mam nadzieję, że nie namąciłam zbyt wiele... Nigdy mi nie wychodziło wyrażanie własnego toku myślenia w piśmie czy w mowie, trudno mi też ocenić czy mi to teraz wyszło, czy nie. Ale jedno jest pewne. Nad tym co napisałam i co jest ewentualnie zrozumiałe - warto się głębiej zastanowić - nie wystarczy tylko ot - raz preczytać... A jeśli wyciągnąłby ktoś z tego jakieś własne wnioski, które mogłyby pomóc - pomóc należy tym wnioskom wejść w życie - uwierzyć w nie - ja uwierzyłam - i nie żałuję, a stan zdrowia - choć określam za fatalny - jest o wiele lepszy niż kiedyś... Jeszcze wiele pracy przedemną. Przede wszystkim przeczytam w końcu całą tą książkę o wpływie nas samych na własne zdrowie - może znajdę jakieś dodatkowe wskazówki - znaleźć musiałabym tylko na to czas... ///dodam jeszcze jedno - nie szukajmy 100% szczęścia - takie coś nie istnieje - zawsze jest jakaś przeszkadzajka. A zresztą, wszystko zależy od nas, od naszego nastawienia, co dla nas znaczy 100% szczęścia... Jeśli uda nam się choć trochę zauważyć szczęścia w naszym życiu - trzymajmy się go i pielęgnujmy na tyle, na ile możemy - ono będzie dla nas największą siłą :) A jeśli nagle to szczęście zniknie - zawsze pozostaje jeszcze inne - nic nie ginie całkowicie - trzeba tylko umieć szukać i nie poddawać się - często szczęście też samo nas znajdzie i zawsze jest coś, co tej siły może nam dodać...///
-
Z sercem mam podobne problemy - stricto związane wszystko jednak z nerwicą... Najgorsze objawy miałam w liceum (lekarze też nic nie potrafili ocenić co, jak i dlaczego) - wtedy jeszcze oprócz samego serca i objawów o których piszesz miałam strasznie skaczące ciśnienie - w ciągu kilku godzin z niedociśnienia robiło się nadciśnienie i na odwrót. Pomogła tak naprawdę praca nad sobą (swoimi nerwami) i też po części leki jakie lekarz domowy po obejrzeniu wyników wszystkich wyników badań i wysłuchaniu moich relacji przepisał mi na te problemy (mimo iż lekarz domowy, to leki były właśnie na nerwicę i depresję). Po roku odstawiłam leki - to co mogły pomóc pomogły - nie było później długo zmian (unormowało się przynajmniej ciśnienie) - ale dalsza praca nad sobą pozwoliła niemalże wyeliminować problemy z sercem... czasami mam na powrót jeszcze kłucie serca, zadyszki itp, ale to tylko w sytuacjach nasilenia nerwicy czy nawrotów depresji, nad czym jeszcze cały czas pracuję.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
To, co piszesz Darku związane jest również z wiarą w siebie, zaufaniem w swoje siły, spójż więc na mój wcześniejszy post - może on coś pomoże... ... Nauczyłam się już w trakcie swoich wędrówek, że nie można się całkowicie zamykać w swojej skorupce, twierdzić, że jestem taki i owaki, że zawsze coś mi tak a nie inaczej wychodzi - tak jak wszystko się wokół nas zmienia tak i my sami się zmieniamy. Stąd konieczność odkrywania siebie samego wciąż i na nowo. Tyle razy zdążyłam się już samą zaskoczyć, że coś dodatkowo potrafię, co zawsze mi nie wychodziło, że inaczej podchodzę do pewnych spraw - takie odkrycia potrafią naprawdę podbudować i dać choć odrobinę nadziei... ///czasami taka myśl mi przychodzi (może głupia), że choć wielu z nas ma nieraz do życia żal o to, że jesteśmy ludźmi, to jak się bliżej przyjrzeć jesteśmy - nawet sami dla siebie - nieprzewidywalni, że aż ciekawi sami w sobie.../// -
Witaj daroh, Miło, że zdecydowałeś się na rejestrację. Aktywne uczestnictwo w forum być może będzie w stanie choć trochę Ci pomóc. Piszesz, że czekasz na jakąś poprawę... Nie można jednak trwać bezczynnie, a nadzieję trzeba pielęgnować, aby mogła się zmienić w wiarę... wydaje mi się, że prędzej czy później dojdziesz do takich samych wniosków Witam i zapraszam do rozmów :)
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Tak naprawdę wielu z nas obwinia się za to, za co nie powinno. A dlaczego? Bo nie znamy własnej wartości, nie potrafimy jej dostrzec, docenić, mieszamy ją z błotem. Dla nas "ja" jest niczym... popadamy w skrajności. Trzeba próbować wyważyć pomiędzy zapatrzeniem we własne ego a mieszaniem samego siebie z nicością. Trudno jest, bo doświadczamy wiele porażek, bo to co za nami i w nas przesłania nam oczy przed innym podejściem do samego siebie. Jeśli przeczytaliście to co napisałam - przemyślcie to conajmniej kilka razy. Jeśli zamotałam - wyjaśnię. Sama mam wielkie problemy z zaakceptowaniem samej siebie i ciągłym poczuciem winy, ale uważam jednak, że do czegoś już doszłam. Gdyż te problemy nasilają się tylko przy nawrotach depresji - jeśli zaczynam znów wychodzić na prostą - wiem że coś znaczę, że mam wpływ na wiele czynników, jestem w stanie wiele zdziałać, czyli jakaś wartość we mnie jest. Może nie do końca w nią wierzę, ale jest mi łatwiej ją odkrywać i śmielej iść przed siebie - nie tylko ja mam problemy, nie tylko ja popełniam błędy, więc nie mam się co obwinniać... ....po tych ostatnich koszmarnych kilku dniach - staram się dojść do siebie... to co napisałam - to już wiem - a wciąż ucieka.... Zastanówcie się proszę - nie raz, nie dwa. Może znajdziecie coś w tym dla siebie, może nawet w czymś przyznacie mi rację... -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Coraz gorzej Zamykam się wciąż coraz bardziej. Mój kochany się denerwuje i ma cały czas do mnie pretensje jeśli chodzi o zachowanie... a ja nie potrafię... nie umiem wyrazić... nie mam najmniejszej ochoty też opowiadać na około (tak by powiedzieć to z czym mam problem powiedzieć wprost, krótko, zwięźle i na temat), bo nie mam siły - im więcej próbuję, tym bardziej się zamykam, coraz bardziej się zapadam w siebie... On czasami wręcz zmusza mnie do rozmów na które nie mam ochoty, które budzą we mnie niepokój, wstręt do świata i samej siebie - nie słucha, gdy daję znać bezpośrednio lub nie że nie chcę takich rozmów... Twierdzi, że chce pomóc - a przez takie sytuacje jest coraz gorzej... staję się wręcz agresywna. Dla niego najważniejsza rozmowa - dla mnie wyciszenie - kiedy ten horror się skończy ?? Mam już dość. Kompletnie dość. DLACZEGO MUSZĘ ŻYĆ ?? Po co to wszystko - po co miłość, po co życie... NIE CHCĘ TEGO WSZYSTKIEGO -
....Im mniej sobie radzimy sobie z codziennością, tym większa chęć poczucia czegoś innego, odmiennego... ...Ja mam tak dzisiaj dość silnie... Nie chcąc jednak natrętnego wracania przez niektórych do dzisiejszego dnia "bo coś dzisiaj sobie zrobiłam i dlatego..." wiszę w powietrzu niewiedząc co z sobą począć. Bez celu, bez koncentracji, bez niteczki nadziei, że kiedyś to miałoby się zmienić... Wiem, że jutro nowy dzień, nowe wyzwania - ale co z tego? Nawet jeśli trochę sił nabiorę, szybko się wyczerpią, wrócę do tego samego stanu... ...nie wiem, czy w coś wierzę, nie wiem, czy miałoby to jakikolwiek sens - w sumie tak samo jak nie ma sensu samookaleczenie. A że robimy w życiu tyle rzeczy bezsensownych, nawet to, że żyjemy - więc co za różnica...
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Chciałabym zniknąć. Przestać istnieć. Trzyma mnie tu tylko to, co człowiecze, czyli to co najwstrętniejsze. ...niemożliwością jest niebyt, więc i niemożliwe osiągnięcie spokoju... NIENAWIDZĘ ŚWIATA I ŻYCIA W NIM -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Znów stwierdzenie, że życie do bani... Z upływem czsu coraz mocniej się w tym przekonaniu umacniam... Po co powstają też życia nowe? Niepojętym jest ich powstawanie, niewiarygodne aż straszne. Na dodatek przyczyniamy się (mam na myśli przyszłe matki) do skazywania istot na byt. Na życie, które może pociechy i będą szanowały, ale pewnie tylko gdy będzie im dobrze... Skazani na... ....ech - nawet nie warto o tym się rozpisywać ni mówić ni myśleć... czy coś wogóle warto? Coraz częściej przekonuję się, że nie... -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Jak narazie ciąża przebiega prawidłowo. Małe się tylko kręci i wierci (a ma dopiero 3 miesiące) tak, że ginekolog miał problem by je całe uchwycić na zdjęciu.... Jednak nie tylko ono jest problemem (utrzymanie dziecka będzie problemem dość dużym...). Mam kłopoty z porozumieniem się ze swoim partnerem. Planujemy wziąść w sierpniu ślub, a dzisiaj rozmawiamy o rozstaniu... Wiem, że oboje mamy ciężkie charaktery, oboje nerwicę (przy czym ja bardziej lękową, on bardziej natręctw) - ale brak porozumienia między nami jest nie do zniesienia. On ma swoje racje i ja mam swoje racje - nikt nikomu nie chce ustąpić na dłuższą metę. Nie będę się rozpisywać - bo o co chodzi dokładnie nie muszą wszyscy wiedzieć - wiele osób z forum zna mojego partnera. Nasza miłość była jedynym sensem w moim życiu - przy ostatnich kłutniach - poczucie sensu istnienia zachwiało się u mnie poważnie.. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Po co żyć i jeszcze w dodatku dawać życie? Okropieństwo. Człowiek raz pod wodą raz na wodzie - tylko się męczy. Jedni są w tym wytrwali - anni wogóle... nie zaliczam się do tych, co wogóle - bo już od 6 lat by mnie tu nie było - ale wytrwałość mi się już kończy. Niektórym na mnie zależy - nie wiem po co. prędzej czy później i tak się zawiodą - więc czy się zawiodą mną żyjącą czy moją śmiercią - co za różnica? Pretensje byłyby tylko o dziecko - że razem z sobą i je zabiłam - ludzie wiecznie mają o coś pretensje. Nie wiem czy i jak kontynuować tą włuczęgę przez życie... -
Ja akurat jestem przykladem bez leków. Kiedyś takowe miałam przepisywane - ale pomogły mi niewiele - poprawiły tylko nieco stan zdrowia - uregulowało mi się ciśnienie, ale doszłam do siebie dopiero po ich odstawieniu... Sposoby mogą naprawdę przeróżne. Samodzielne terapie muzyką relaksacyjną, modlitwa, rozmowy z bliskimi, zaufanymi osobami... Ostatnio pomogła mi jedna mala rzecz - wczucie się w emocj osób, które dowiedziałyby się o moim zamiarze lub fakcie dokonanym. Starałam się wyobrazić, jak ja bym się czuła, gdyby moje dziecko chciało popełnić nagle samobójsto lub gdyby je popełniło... Uczucie straszne, wielki wstrząs... Odciągnęło mnie to od myśli samobójczych - czasami jescze o tym do czego doszłam zapominam, ale zawsze w porę dociera do mnie spowrotem wszystko.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Czy brzydkim kaczątkiem jest być aż tak źle? (o ile ktoś twierdzi, że nim jest) Brzydkie kaczątko wyrosło na pięknego, białego łabędzia - na to już niewiele osób zwraca uwagę. Nawet jeśli teraz nam przeszkadza brak zainteresowania, nie znaczy wcale, że tak będzie zawsze. Wszystko się zmienia. Łącznie z naszymi uczuciami, emocjami, strachami, stanami - w długim odstępie czasu już nie są identyczne... Czasami chciałabym pobyć sobie takim brzydkim kaczątkiem - nieco samotności, wciąż nowe wyzwania dzięki którym można stać się silniejszym... i wielka przemiana w perspektywie... -
- I po co się tak pielęgnuje to życie? - Bo jest pięknym darem. - Też mi dar - po co on komu? - Jest w nim wiele cudu. - Nie widzę w nim cudu ani sensu bycia. - To otwórz oczy i patrz, przyjrzyj się, rozejrzyj się wokół...oprócz tego, co widzisz na codzień, jest wiele jeszcze innych rzeczy, z których można czerpać radość, które właśnie ten sens nadają... Jeśli teraz tego nie widzisz - nie marw się, nie poddawaj - siadaj na ławce i patrz, aż któregoś dnia obserwacji dostrzeżesz. - Strata czasu. - ....A denerwowanie się, wściekanie, stwierdzanie o bezcelowości życia, o braku sensu - czyż to też nie jest strata czasu? Jeśli masz mało czasu - zrób stop na 15 minut, gdy masz go więcej, obserwuj dłużej. Obserwuj wszystko - nie oceniaj odrazu, przemyśl to, co widzisz dokładnie. Tylko obiektywnie! - Nie ma sensu. - Widzisz - nie potrafisz teraz obiektywie do tego podejść - nic nie stracisz - a możesz zyskać wiele. I jeszcze jedno - pamiętaj, że jesteś częścią tego, co obserwujesz, nie jesteś istotą "nie z tej ziemi". Ciebie też to wszystko co widzisz obejmuje i dotycz, jest częścią Ciebie. I patrz na świat rzeczywisty - z balkonu czy z ławki w parku - nie przez pryzmat telewizji czy radia, bo one obiektywne być nie potrafią, coś narzucają... - No nie wiem... - Spróbuj - naprawdę nic nie tracisz. Tylko obserwuj regularnie i wytrwale, nie nastawiaj się negatywnie - czyty obiektywizm. - Ale to tylko to, co naokoło - moje życie jest inne. - Naprawdę? Też jesteś istotą kroczącą po tej samej ziemi, mającą te same potrzeby. Obserwując świat - obserwujesz po części siebie. Sbrubuj proszę - później oceń. Później, to nie znaczy po 10, 20 obserwacjach - to za mało - cierpliwie patrz... Aż zauważysz te najdrobniejsze szczegóły, które często są najpiękniejsze.