rotten soul, u mnie to jest tak, że czasami rozpaczam nad tym, że mam taki dom, taką sytuację, że czemu ja i wgl... a czasem uważam swoją sytuację jako właśnie taki pozytyw, który sprawił, że zechciałam pomóc innym, że dzięki temu w przyszłości może będę świetnie się sprawdzać na stanowisku jakiegoś wychowawcy/opiekuna/być może terapeuty - wszystko się może zdarzyć, o tym zdecyduję, gdy przejdę swoją terapię.
Także różnie. Jak wpadam w ten stan złości, smutku, żalu... To jest trudno z tego wyjść i nie tylko myślę o bieżących sprawach, ale by sobie dokopać przywołuję te inne, niemiłe słowa, wydarzenia...