Skocz do zawartości
Nerwica.com

bedzie.dobrze

Użytkownik
  • Postów

    225
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bedzie.dobrze

  1. pewnie nie akcpetujesz swojej seksualnosci..tzn. kobiecosci.
  2. Rafał28, typowe mysli dla nerwicy natrectw. Nic nikomu nie zrobisz. Nie analizuj tych mysli..pozwol im plynac. Pewnie tlumisz zlosc..i sie jej sporo nagromadzilo i teraz to uchodzi w postaci natrectw. Powiedz o tym swojemu psychiatrze..no i polecam psychoterapie. Leki działaja tylko obajwow..ie usuwaja przyczyny.
  3. pika30, ja tez chodzę na psychoterapię..juz ponad 2,5 roku i to działa:) Faktem jest jednak to, ze to dlugi, bolesny proces. Trzymam kciuki i wytrwalosci zycze.
  4. ajjj..wrał -- 18 gru 2013, 21:19 -- -- 18 gru 2013, 21:23 -- -- 18 gru 2013, 21:37 --
  5. Moglabym sie pod tym podpisac... Zabawa to cos spontanicznego - u mnie bywalo roznie, mialam okres ze dobrze sie bawilam, potrafilam byc spontaniczna do pewnego stopnia. Teraz niestety... Nie umiem z siebie tego wykrzesac. Mam tendencje do zamykania sie w sobie - ale licze, ze to tez jest przejsciowe. Jako dziecko i "mlodziez" bylam spontaniczna poza domem (szalu nie bylo bo tez mialam blokady ale na ile potrafilam, tzn mam na mysli ze byla we mnie spontanicznosc), potem toksyczne zwiazki wzmacnialy traumy z dziecinstwa (bo taki przeciez ich sens i zasady dzialania, wybieramy takich a nie innych partnerow wlasnie dlatego) - ja poznałam swojego Mężą na portalu randkowym..w opisie miał napisane 'lubię pić'..ajjj chyba to mnie przyciagnęło. Na szczęście okazało sie, ze jest bardzo fajnym człowiekiem..nie pije:) ale jak to bywa z DDA..czasem brakuje tych emocji, tej adrenaliny, napięcia...uczę sie bliskości takiej prawdziwej:) Bardzo trudna sprawa, ale mysle, ze warto.
  6. http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=327 o przebaczeniu
  7. Problem polega na tym, ze boimy sie podejmować decyzje...bo chcielibysmy, aby podjeta decyzja byla zawsze trafna...nas przerazaja konsekwencje podjetej decyzji. Prawda jest taka, ze nie da sie w zyciu uniknac rozczarowac i porazek...to normalna czesc zycia...to jest wlasnie branie odpowiedzialnosci za swoje decyzje.
  8. stressoutguy, sa i takie i takie. Jak na NFZ to najpierw idzie sie do psychiatry, on daje skierowanie na terapie. Prywatnie bez psychiatry. Odwagi:) Zadbaj o siebie..to zaden wstyd isc po pomoc do lekarza, po to oni sa. Jesli Twoi rodzice tego nie akcpetuja, nie przejmuj sie..tu chodzi o Twoje zdrowie.
  9. ale Ty masz 20 lat, jestes dorosły i mozesz sam o sobie decydowac!!!!!! Matka nie musi wiedziec, ze chodzisz np. na psychoterapie. Wazniejsze jest Twoje zdrowie dla Ciebie czy samopoczucie matki, ktora ma w nosie odczucia syna? Masz prawo decydowac o sobie!!! Samemu ciezko bedzie sie uporac z natrectwami..one maja tendencje do skakania po roznych tematach..skonczy sie jedno, zacznie drugie-gorsze. Cos czuje, ze tam mama trzyma Cie mocno w ryzach..taki dyktatorek pewnie z niej. Uciekaj chlopie z domu, dobrze Ci to zrobi...bo widac nie mozesz byc soba w domu, boisz sie przeciwwstawic, bo boisz sie odrzucenia ze strony rodziny..tłumisz emocje i nerwica gotowa
  10. stressoutguy, mi tez sie wydawało, ze seks nie jest tematem tabu dla mnie. Okazało sie, ze moja podswiadomosc mysli inaczej...u Ciebie mysle jest podobnie...Twoja podswiadomosc uwaza, ze seks jest brudny, grzeszny..dlatego 'nękają' Cie święci w czasie uprawiania seksu..Sprobuj sobie przypomniec czy jak byles mały, to rodzice, dziadkowi mowili Ci o seksie w jakis niefajny sposob..wlasnie, ze to zło konieczne. Mozg dziecka pochlania takie rzeczy jak gąbka..i one tam są..w naszej nieswiadomosci.
  11. stressoutguy, tez tak miałam daaawno temu. Po prostu trwa w Tobie konflikt wewnetrzny miedzy Twoimi wartosciami, a popędem seksualnym. Tlumisz pewnie swoje potrzeby seksualne, bo religia zle sie odnosi do np. masturbacji, generalnie cielesnosci....a to nasza najbardziej naturalna potrzeba:). Nie ma w tym nic zlego. Ot, tak mocno wyparłes swoje potrzeby seksualne, ze one po przez natrectwa sie z Toba kontaktuja..'halo, jestesmy tu! Nie zapominaj o nas, zadbaj o nas!' W momencie kiedy uznasz, ze cielesnosc i seks to nic grzesznego, wtedy bluzniercze natrectwa odpuszcza:) Bóg nas stworzyl na swoje podobienstwo..rowniez z seksualnoscia:) No i polecam psychoterapie+leki
  12. moje wewnetrzne dziecko jest przestraszone i samotne..prganie milosci. Obiecałam mu, ze sie bede nim zawsze opiekowała..ze od rodziców juz nic wiecej nie dostanie..ale ja sie o nie zastroszcze. Moje dziecko boi sie pokazac siebie..boi sie emocji..bo boi sie, ze zostanie za nie ukarane....boi sie bliskosci, bo wie, ze jest wrazliwe i łatwo je zranic
  13. ja czesto nie wierze w te pochwały, wydaja mi sie takie malo autentyczne. A jak ktos mnie chwali..ktos wazny dla mnie to sie wzruszam i mam ochote sie rozplakac
  14. nigdy nie umiełam..myślałam, ze jestem nudna, mrukliwa...no, ze wredna zołza ze mnie. Wstydziłam sie tańczyć..bo wydawało mi sie, ze wtedy moje ciało jakos dziwnie wyglada...Pozakładałam tyle masek, ze sama nie wiedziałam kim jestem. No ale co sie dziwic...jak kazdy przejaw mojej indywidualnosci był szybko tłumiony ....kazdy przejaw zlosci był komentowany 'ale ty jestes wredna zołza'..albo obrazano sie na mnie...albo wzbudzano wyrzuty sumienia płaczem. Nawet nie mogłam sobie sama wybrac ciucha, ktory mi sie podobał..bo, gdy mamie sie nie podobał..to, ze ubieram sie jak 'fluś'..albo obrazanie sie. ech...
  15. Anika, a probowalas psychoterapii? Nerwica to często nasza niedojrzałośc emocjonalna...zahamowany rozówj osobowosci, konflikty wewnetrzne..mysle, ze terapueta mogłby Ci pomoc. Leki niweluja tylko objawy na jakis czas...terapia siega przyczyny. Mam znajoma, kotra tez cierpi na nn...tez zaszla w ciaze i miala natrectwa..dała rade:) jej corka juz ma 8 lat.
  16. dlatego trzeba nauczyc sie konstruktywnie wyrazac emocje..nie jest to latwe...ale do zrobienia..trzeba pracowac nad tym i sie nie zrazac. Chodzicie na psychoterapie?
  17. Rodzice czesto mowia ' nie zlosc sie, nie placz,'..kiedy dziecko to robi, rodzic je chce 'ukarac' i np. obraza sie-co jest rownoznaczne z odrzuceniem dziecka...albo osmiesza wyrazane przez dziecko emocje...albo probuje wzbudzic poczucie winy "mama tak cie kocha, a ty sie zloscisz'....dziecko zaczyna tłumic zlosc i smutek, bo chce byc akceptowane przez rodziców.....ludzie nie rozumieja zazwyczaj, ze zlosc jest naturalna emocja i kazdy ja odczuwa..i odczuwanie jej wcale nie oznacza, ze jest sie złym czlowiekiem. Taka stłumiona zlosc kumuluje sie w organizmie...bo przeciez emocje to procesy biochemiczne..ta energia niewyrazona, zostaje w organizmie...no i w koncu jest tego tyle, ze człowieka dopadaja nerwica, depresja..jeszcze inni ze stłumionymi emocjami radza sobie w sposob taki jak np. alkohol, naroktyki. Ja miałam/mam agresywne mysli...boje sie, ze strace kontrole nad soba i zrobie komus krzywde....najwazniejsz, to, to, aby dopuscic do swiadomosci to, ze przezywamy zlosc. Tak naprawde natrectwa sa mechanizmem obronnym, ktore maja nas 'chronic' przed dopuszczeniem wlasnie do swiadomosci tego, ze jest w nas wscieklosc. Łatwiej nam zaakcpetowac natrectwo niz, to, ze ktos moze nas doprowadzic do wscieklosci.....bo mamy zakodowane z dziecinstwa w glowie, ze wyrazanie zlosci= brak akcpetacji ze strony rodziców. I to dalej funkcjonuje w nas..wciaz czujemy sie jak male, zalezne od rodziców dzieci. A KAZDY CZLOWIEK MA PRAWO DO DANEJ EMOCJI, MOZE TEZ JA WYRAZIC W KONSTRUKTYWNY SPOSOB. Jasne..jak tyle lat sie tej wscieklosci tyle nazbieralo..to nie dziwota, ze az czuje 'sie parcie' zeby komus cos zrobic. Ale co innego mysli, a co innego czyny. My mamy problem z odroznieniem mysli od rzeczywistosci. Boimy sie, ze to co pomyslimy, to to zrealizujemy. Agresywne mysli sa normalne...czesto słyszymy jak np. matki mowia wsciekle do dziecka ' ja cie kiedys udusze'...ale nie robia tego. My mamy bardzo mocna cenzure..moralnosc..juz sama taka mysl nas niepokoi...ludzie, ktorzy nie maja problemu z emocjami, traktuja takie mysli jak kazde inne. TO JEST NORMALNE, ZE MAMY AGRESYWNE MYSLI...PRZYJMIJCIE TO DO WIADOMOSCI. Jak sobie z tym radzic? Przede wszystkim nie pozwalac, aby ktos nam mowil co mozemy czuc, a czego nie...jesli sie zloscimy..przezywajmy ta zlosc swiadomie, wyrazajmy ja konstruktywnie. np' Mamo, zlosci mnie, kiedy mowisz, co moge czuc, a czego nie', 'przykro mi jak tak sie zachowujesz'. Ja sama przez powiedzmy 24 lata tłumilam emocje..bo w rodzinie alkoholowej juz tak jest. Ja nawet nie wiedziałam, ze przezywam zlosc czy smutek...uwazałam, ze jestem opanowana i nic mnie nie obchodzi. Dopiero w trakcie psychoterapii, kiedy odblokowały sie emocje..uswiadomiłam sobie, jakie poklady żalu, zlosci, smutku sa we mnie..bo rodzice nie umieli uszanowac moich emocji. Takie uswiadamienie sobie zlosci i agresji w nas nie jest latwe...toz cale zycie myslimy o sobie, ze jestesmy mega zrownowazeni...boimy sie, ze jak damy przyzwolenie na zlosc to nas ona opanuje. Osoby z nerwica natrectw sa zazwyczaj bardzo wrazliwe i czule..i stad ten dylemat jak zaakcpoetowac w sobie zlosc. Poczytajcie sobie o zlosci i jej wyrazaniu. Ja zaczełam stawiac granice ludziom..zaczelam mowic jak mnie cos zlosci...łatwo nie jest. No ale w koncu na swoje zaburzenie pracuje sie cale zycie, wiec, nie da sie tego 'zlikwidowac' w rok. Polecam psychoterapie...ale taka głęboką. Terapia 3 miesieczna jest dobrym wstepem...ale trwałe zmiany wydaje mi sie, ze moze przyniesc tylko głębokie zrozumienie siebie. No i potrzeba czasu.
  18. wściekam się na rodziców, ze mnie odrzucali wciaz...ze wciaz czuje ból zwiazany z pierwotnym odrzuceniem. Wsciekam sie, ze ukojenie tego bólu jest trudne i pracochłonne...ze to tyle trwa..jestem wściekła z tego zmęczenia i bezradnosci. Moje wewnetrzne dziecko cierpi i sie wscieka. Wsciekam sie na wsciekanie się....wsciekam sie, ze jestem teraz pozbawiona 'ochron' i nie mam za grosz dystansu do siebie i swiata. Wsciekam sie, ze sie boje swojej zlosci...bo jest jest ogrom.
  19. u mnie wie Rodzina, znajomi...nie robie już z tego tajemnicy..nie mam się czego wstydzić..a jedynie może dzięki temu też ktoś się przełamie. Dla mnie mówienie o terapii, to element pracy nad lękiem przed bliskością. Czuje wsparcie ludzi:)..często kiedy komuś powiem, ze jestem w terapii, zauważm, ze ludzie sie sami otwierają. Często rozmawiam o terapii z bliskimi...bo jak sami pewnie wiecie, bedąc w terapii człowiek jest cały czas skupiony na sobie;)..hehe rozmawiając z ludzmi, musiałabym znow 'zakładac' maske...musialabym znow nie byc sobą...ukrywanie emocji to nie jest prawdziwe JA człowieka. Powodzenia Kochani! Nie jestesmy sami!
  20. agresywne, natretne mysli zazwyczaj powstaja w wyniku tłumienia zlosci. Załoze sie, ze wiekszosc z Was..uwaza sie, ze sie nie zlosci, ze jest sie opanowanym i trudno Was wyprowadzic z rownowagi. Człowiek tak tłumi emocje...bo, zazwyczaj rodzice nie pozwalaja na ich wyrazanie...potem to sie tak kumuluje i bum zlosc kontaktuje sie z nami w postaci natrectw. Zlosc jest normalna emocja..wystarczy uswiadomic to sobie i natrectwa ida w pizdu..wiem co pisze..sama miałam takie mysli..jestem w terapii:)
  21. Jestem DDA, mam tez natrectwa....cale zycie tłumiłam emocje..za ich wyrazanie w dziecinstwie byłam ośmieszana, obrażano sie na mnie, wzbudzano wyrzuty sumienia....tak mocno wszystko tłumiłam, az nabawiłam sie nerwicy....od ponad dwoch latch chodze na terapie psychodynamiczna...rok temu tama pękła..ogarnęły mną wszelakie emocje..bardzo wystraszylam sie tego stanu...wrociłam do leków..przerosło mnie to. Od pół roku tama pękła na dobre....aktualnie wylewa sie cała masa niewyrazonego smutku, żalu i wscieklosci na rodziców...boję sie..boje sie swoich emocji..sa jak wsciekle psy zerwane z lancucha. Staram sie otwarcie teraz mowic co czuje...i tu pojawia sie lęk..bo im bardziej sie otwieram, tym łatwiej mnie zranic... Mam nadzieje, ze znajdzie sie tez troche miejsca na pozytywne emocje...bo nawet jak odczuwam pozytywne to zaraz pojawia sie mysl w stylu 'i tak to stracisz'
  22. No u mnie tez podobno dokopalysmy sie ...w sumie sama czuje,ze cos do mnie dotarlo..ze w zasadzie cale moje zycie to byla iluzja..upadly wszystkie moje wyobrazenia o swiecie i sobie...nie umiem sie odnalezc..tez ciagle mysle nad powrotem do lekow..byle by poczuc ulge..jestem zmeczona . Kurcze..myslalam, ze jak cos sobie uswiadomie..pocwicze nowe zachowanie ze dwa razy to bedzie ok haha..o ja naiwna kobietka ...im wiecej cwicze i sie staram..tym wiekszy lek i frufrustracja,ze nie ma szybkich efektow...ech..brakuje mi cierpliwosci..ale co sie dziwic..czlowiek ma katar i ma dosc..a co dopiero zycie przez rok permamentnym lekiem, dolem, natrectwami. A moja lekarka ciagle tyllo mi zmniejsza dawki lekow i mowi, ze tylko terapia wyleczy nerwice
  23. A ja sie boje, ze utkne w tym stanie na dobre..ze nie wytrzymam i zrobie cos durnego ( ucieczka)..ze nie ogarne tego i bede juz zawsze nieszczesliwa...
×