zmienny, :) polepszylo sie na tyle, ze byly dni bez natrectw, moglam sie zrelaksowac, smiac sie, spac bez tabletek nasennych:) Anafranil nie wiem czy mi pomaga teraz..biore go 10 lat..wg mojego psychiatry on juz nie działa na mnie..ale mimo wszystko go biore bo uzaleznilam sie od niego psychicznie i to takie moje placebo o_O nie umiem go odstawic..kazda proba konczy sie panika.przez 10 lat brałam 37 mg..od lipca( od nawrotu kolejnego) zwiekszono mi do 75...teraz biore 50...a wiec malusie dawki. W okresie nasilenia lęku brałam tez 3x dziennie pernazinum 25 mg i na noc miansec 10 mg..pernazyne szybko odstawilam, miansce czasem brałam..jak czułam, ze noc bedzie nieprzespana. Terapia na pewno mi duzo pomaga..rozumiem mechanizm natrectw i leków..czasem nawet sama rozwiaze jakis konflikt wewnetrzny..czasem umiem powiedziec STOP natrectwom..wiedza w tym przypadku jest bardzo wazna..nie boje sie tak jak kiedys tych natrectw, umiem je wyciszyc...oczywiscie nie zawsze sie udaje. Najgorzej jak zaczne sie nakrecac i nie powstrzymam tego..wtedy to leci jak lawina...'boję się, ze się boję'. 10 lat temu na pewno bardzo pomogly mi leki, ale tez zmiana otoczenia, studia itd. Teraz siedze caly czas w domu, nie mam pracy..i to z pewnoscia nie sprzyja 'wychodzeniu na prosta'...zajecie czyms mysli naprawde czyni cuda. Ech bardzo tesknie za remisja, za dystansem, za beztroskim spaniem i spokojnym przeplywem mysli.....hahaha tymczasem ja kazda pierdolew analizuje..kazda drobna mysl...no i zero dystansu do siebie i do swiata grrrr fakin kot:D