
refren
Użytkownik-
Postów
3 901 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez refren
-
Ciągłe podniecenie, a wiara katolicka i skrupulatyzm
refren odpowiedział(a) na nakręcona temat w Nerwica natręctw
Hans, sam sobie posiedź w ciemnicy. Eksperymentalnie. -
Co Wy gadacie. mezczyzna23, nie masz problemu z orientacją tylko z własnym strachem i nie jesteś tu pierwszy z taką wkrętką. Nadmiar tematyki gejowskiej, forsowanie tezy o tym, jak wielu jest ukrytych gejów, którzy sami o tym nie wiedzą, wpędza niektórych w obsesje. Jeśli pociągały Cię kobiety, to dlaczego nagle miałyby przestać? Jeśli kiedyś kochałeś jakąś kobietę, to dlaczego miałbyś nie kochać żadnej w przyszłości? Jeśli odczuwasz pociąg seksualny do kobiet, to znaczy że możesz być w związku z kobietą, że zawsze masz taki wybór. Nie jesteśmy chorągiewkami na wietrze, jakieś tendencje w nas przeważają, mamy też wpływ na kształtowanie swojej tożsamości, która jest czymś głębokim i złożonym. Zwykle osoby z tym natręctwem obsesyjnie sprawdzają, czy podniecają ich osoby tej samej płci, ewentualnie boją się, że to poczują lub ich strach wywołuje nawet takie iluzje, że może tak. Rozdrapują, badają każdy ułameczek myśli, wrażeń. To do niczego nie prowadzi, bo tylko przestają czuć, co jest autentyczne, a co nie. Lepiej jakbyś w to nie brnął, bo to żer dla nerwicy. Wyluzuj, obejrzyj ulubione filmy, zrób coś przyjemnego dla siebie.
-
Nie to forum, -> www.zadane.pl Może to rozwinięcie wątku: post1906705.html#p1906705
-
Ciągłe podniecenie, a wiara katolicka i skrupulatyzm
refren odpowiedział(a) na nakręcona temat w Nerwica natręctw
To co piszesz, to pewne szkodliwe, krążące wśród części katolików (też księży) uproszczenie, które maksymalnie jeszcze wyostrzasz. Człowiek nie może żyć bez myśli erotycznych i podniecenia. Każda myśl na temat seksu może wywołać podniecenie, taka jej natura, to nie znaczy, że nie możemy takich myśli inicjować. I kiedy mamy erotyczne wyobrażenia, to raczej oczekujemy, że nas to podnieci, a nie, że na przykład zaczniemy płakać. Więc skoro wiemy, że to nastąpi, to można powiedzieć, że specjalnie inicjujemy. Ale to jest nasza biologia, dynamika seksualna, płyniemy tylko na falach morza, które falować i tak będzie. Nie jest tak, że możemy myśleć o seksie tylko przez chwilę "przez przypadek", bo inaczej to grzech. To by było absurdalne. Nie ma seksualności bez fantazji seksualnych. Nie możesz się odciąć od cząstki siebie, nie mieć wglądu we własne pragnienia, zabronić sobie wstępu, nie używać wyobraźni seksualnej. Chodzi o to, żeby takie wyobrażenia kierowały się na relację, miłość, a nie na mechaniczny seks wyłącznie dla rozładowania seksualnego (czyli pornografię). Seks służy miłości. I chodzi o to, żeby nie nakręcać się w sposób sztuczny na zasadzie "nudzi mi się, to sobie obejrzę pornola", to znaczy, żeby nie szukać inspiracji do masturbacji, nie pielęgnować jakichś skryptów, które specjalnie do niej służą, nie zapełniać sobie tym pustki. Jeżeli na przykład wyobrażasz sobie seks na przemian z różnymi facetami, żeby tylko się zaspokoić, to jest już coś nie tak i niespecjalnie to rozwija w kierunku miłości małżeńskiej. Teksty o "specjalnym wywoływaniu myśli erotycznych" jako o grzechu piszą moim zdaniem księża, którzy sami sobie nie radzą ze swoją seksualnością i potrzebują na siebie bata. W dodatku księża nie mają się żenić, a dla człowieka, który ma takie zadanie w przyszłości wyobraźnia seksualna to jest dar służący wzmacnianiu miłości między dwojgiem ludzi. Pewien ksiądz zresztą, który pracuje psychologicznie z siostrami zakonnymi stwierdził, że wszystkie bez wyjątku mają fantazje erotyczne, tylko jedne sobie z tym radzą, a inne nie. Może być tak, że przez Twoje unikanie myśli o seksie, żeby nie "wywołać specjalnie" podniecenia, Twój popęd szuka sobie innych dróg, żeby przejść przez cenzurę i dojść do głosu i idzie Ci w jakieś nietypowe zajawki. Nie wiem o co chodzi z podniecaniem się stresem, smutkiem, ale to jest jakieś bezosobowe, nie ma w tym żadnej drugiej osoby, partnera, przynajmniej tak to brzmi. Czyli nic dobrego z hamowania się nie wychodzi, przeciwnie, możesz mieć problemy z życiem seksualnym w przyszłości. Nie jestem oczywiście autorytetem moralnym ani katechizmem (swoją drogą nie kojarzę tam rzeczy, o których piszesz, że to nauka Kościoła), nie chcę Ci ustawiać sumienia, ale jako skrupulantka przerobiłam temat, z pomocą duchową. U mnie się to sprawdza. -
Nie wiem czy mają akurat skłonność do ateizmu, osoby z Aspergerem po prostu inaczej funkcjonują w świecie i w religii też. Co do nieortodoksyjnego patrzenia na religię, to jesteś od niego bardzo daleko, wręcz o lata świetlne :) Myślę że Twoje problemy wynikają raczej z doświadczeń w rodzinie. Dzieci z Aspergerem wiele rzeczy robią "nie tak" i nie rozumieją czemu, nie wiedzą, czego inni od nich oczekują. Z tego co pisałeś, to Twój ojciec był bardzo surowy i nawet dla zwykłego dziecka to by było ciężkie, a Ty w dodatku nie byłeś zupełnie winny swoich nietypowych zachowań. Znam osobę z tym problemem i wiem, że tacy ludzie nie uczą się w sposób naturalny typowych zachowań społecznych i mają problem z oceną zachowań innych, ale intelektualnie są w stanie wszystko zrozumieć, o ile im się to wytłumaczy. Nie wiem czemu zakładasz, że trzeba powiedzieć "wiele grzechów", wydaje mi się, że zwykle nie ma ich szczególnie dużo. Kolejny raz powiem, że powinieneś mieć specjalny, prosty rachunek sumienia, może i to ograniczenie liczbowe byłoby dla Ciebie dobre, nie jestem spowiednikiem, ale myślę że w tym limicie 10-u grzechów to się zupełnie zmieścisz i jeszcze wolne miejsce zostanie. :) Jak trafisz kiedyś na spowiednika, który będzie życzliwy i poczujesz, że Cię rozumie, to umów się z nim na rozmowę, niech Ci ustali specjalny, krótki i jasny dla Ciebie rachunek sumienia. Jeśli jesteś z Warszawy, to kogoś mogę polecić.
-
Nie możesz odpowiadać za coś, z czego nie zdajesz sobie sprawy. Łaski uświęcającej nie traci się bezpowrotnie, po to jest spowiedź, żebyśmy ją odzyskiwali, to jest sakrament przebaczenia. Podczas spowiedzi Bóg odpuszcza też grzechy niewypowiedziane, o ile ich z pełną świadomością i wolnością nie zatajamy. A zresztą już chyba wszystkie wielokroć wyspowiadałeś. Nie wiem czemu tak uparcie wracasz do dzieciństwa. Jesteś tu i teraz i Bóg jest z Tobą w teraźniejszości. Idź do przodu, nie zamartwiaj się. No właśnie, czemu? To znaczy nie uważam Cię za idiotę, ale dlaczego Bóg miałby nie rozumieć Twoich ograniczeń? Ale skąd to stwierdzenie o łatwości? Dlaczego uważasz, że łatwo zostać potępionym? A to akurat jest zdaje się uznawane za tajemnicę, której nie można objąć logiką :) Estetyka jest w pewnym stopniu subiektywna i nie jest ostateczną miarą. Może się zmieniać w trakcie życia i mają na nią wpływ różne doświadczenia. Sęk w tym, że był, mamy seksualną, pożądliwą naturę i patrzymy na świat z punktu widzenia tej właśnie seksualnej natury, a stan pierwotny to dla nas abstrakcja. Napiszę teraz na Twoją modłę: "moja natura wkurza się, że gdyby nie grzech pierworodny, to nie byłoby radości z seksu i że stan lepszy to akurat ten pozbawiony tego" :) Ale daję jej do tego prawo. I uznaję, że to jestem ja, że to moja natura. Jeśli ktoś jest daltonistą, to nie rozumie czym są niektóre kolory, a my jesteśmy daltonistami pod tym względem, że nie rozumiemy co to stan, kiedy człowiek był bliski aniołom. Po prostu. Problem w tym, że Ty nieraz bardzo specyficznie to Objawienie rozumiesz, po swojemu. A poza tym sam piszesz: Masz konflikt pomiędzy intelektualnym, "suchym", sztywnym rozumieniem świata, a rozumieniem naturalnym, intuicyjnym, z emocjami, potrzebami. Ale nie jest tak, że to pierwsze jest tożsame z Objawieniem. To dwie części Ciebie, które nie są zharmonizowane. Ta druga jest pod butem, stłamszona. To tylko Twój lęk, przypuszczenie. Poza tym pomiędzy upośledzeniem a byciem "pospolitym grzesznikiem" są jeszcze takie rzeczy jak zaburzenia osobowości np. brak dojrzałości, sztywność moralna, a skrupulantyzm, który bywa tego efektem, to wcale nie jest jakieś "co najwyżej", to bywa poważny problem, który rozbija człowieka, utrudnia mu poważnie życie. I też wymaga specjalnego traktowania. Tylko chyba nie miałeś żadnej gruntownej diagnozy, więc nie wiadomo. Modlitwa nie musi być długa ani według schematu. Można się modlić własnymi słowami, nawet krótko, tyle, na ile jesteś w stanie. Bóg na pewno woli krótką autentyczną modlitwę niż modlitwy długie, jeśli są wymęczone. On chce naszego serca. A roztargnienie w czasie modlitwy jest normalne, zwłaszcza jak się odmawia modlitwy według formuły. Bóg nie czyha na każde Twoje potknięcie, tylko Cię słucha, jak bliska osoba. Jeśli się zresztą nie umiemy wystarczająco modlić, to Duch Św. modli się za nas. Czyli być może kiedy się zamyślasz, to On jedzie dalej :) Co do spowiedzi. Jest obowiązkowa raz w roku. To jest minimum. Jeśli się chcesz spowiadać więcej poza tym, to wtedy, kiedy masz taką potrzebę. Nie ma musu. Powinieneś mieć też specjalny, prosty rachunek sumienia, złożony z niewielu, podstawowych problemów. Jeśli Ci nie pasuje ten, który wklejałam (http://www.pingwin.waw.pl/forum/forum.php?rcpt=&forum=fidel:10&id=12003 ), to może pogadaj następnym razem ze spowiednikiem czy nie pomógłby Ci sporządzić takiego. Ze skrupulantami, z tego co wiem, postępuje się tak, że mają się spowiadać tylko z rzeczy ewidentnych i podstawowych, na bazie Dekalogu. To tylko 10 punktów.
-
Moja pierwsza wspaniała wizyta u psychiatry aka dr Musztarda
refren odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Depresja i CHAD
bedzielepiej, kiedy się to czyta, to nie ma się wrażenia, że masz problemy z koncentracją. :) Pośmiałam się, bo co innego zostaje. Moja opinia zabrzmi jak "woda ma to do siebie, że się zbiera, a potem spływa do Bałtyku", ale leki można zmniejszać, kiedy się czujesz dobrze. Branie każdego leku psychotropowego ma jakieś koszty. Na przykład osłabienie koncentracji, moim zdaniem SSRI/SNRI trochę otumaniają, ja na przykład uczyć się mogę tylko na dawce minimalnej. Dlatego trzeba się wzmocnić, po to jest m.in terapia, lepiej polegać na tym, co się ma w sobie, na własnym konstruktywnym myśleniu niż na lekach, które z pozoru mogą czasem załatwić to i owo, ale każdego dnia jest ryzyko, że "przestaną działać". Jeśli chodzi o lęki przed ludźmi, to wydaje mi się, że to jest coś, co trzeba sobie ułożyć, przefigurować w głowie i jest to możliwe. Są takie okresy w życiu, że bez leków by się w ogóle wypadło poza nawias. Ale jak czujesz się dobrze, to pomału zmniejszaj. To znaczy po jednym obniżeniu odczekaj parę tygodni/miesięcy i jeśli się nie pogorszy można próbować następne. Punktem wyjściowym jest dobre samopoczucie, więc jak się i tak czujesz źle, to nie ma co się męczyć, tylko lepiej zwiększyć, żeby dojść do stabilnego stanu. SSRI/SNRI się ciężko odstawia, po odstawieniu są nawroty, przekaźniki szaleją i ciężko to przetrwać. Dlatego ludzie biorą latami. Niestety to leki uzależniające, ale skuteczne w trakcie przyjmowania. Czyli nie leczą, a podtrzymują. Idąc do psychiatry nie oczekuj za wiele prawdy na temat leków. Oni uczą się i siedzą w gabinecie po to, żeby je przepisywać, taką sobie wybrali misję, jak chcesz się leczyć bez leków, to nie masz co wchodzić do gabinetu. -
Powodzenia! Jeśli masz dość, to nie bój się bólu po rozstaniu, jest mniejszy niż się tego obawiamy.
-
Ogólnie ludzka natura ma defekty, ale nie odbiegasz w żaden sposób od normy, a jeśli chodzi o chorobę, to naprawdę myślę że niewiele się poradzi bez gruntownej terapii. To bardzo okrutne traktowanie małego dziecka, chyba przez tą atmosferę ukształtował Ci się obraz surowego Boga, którzy każe za głupstwa lub wtedy, kiedy się nijak na karę nie zasłużyło. Na pewno wiele innych rzeczy w Tobie przez to ucierpiało. Psycholog naprawdę by się przydał. Przygotowałeś się na tyle, na ile byłeś w stanie, umyślnie nic nie zataiłeś, a nawet jeśli, to nie byłeś dojrzały, nie ma sensu do tego wracać, to nic nie wnosi w Twoje życie, jesteś już na innym etapie. Jeśli czujesz obawę, że zataiłeś jakiś grzech, to znaczy, że nie chcesz tego robić i nie ma tu żadnej u Ciebie potrzeby nawracania się i niepotrzebnie jątrzysz. A że Twoje spowiedzi powinny być traktowane specjalnie, to jest prawda, tylko trzeba by było, żebyś znalazł jakiegoś mądrego i przystępnego księdza i poszedł z nim porozmawiać, nawet bez spowiedzi, na Twoim miejscu powiedziałabym, że mam problemy, o których chce porozmawiać. Dobrze, jak by się ktoś Tobą zajął.
-
Fajna wypowiedź Franciszka http://radioem.pl/doc/2878419.Nadzieja-na-Boze-milosierdzie-czyni-wolnym
-
http://www.uzaleznienieodmilosci.pl/page/cz_uom_3/
-
A jak będziesz go wyrzucać przez miesiąc, coś to zmieni? Jeśli on nie ma żadnej konstruktywnej refleksji i chęci zmiany, to przecież nie zmienisz się za niego. Możliwe, że on ma lęk przed bliskością, potrzebuje osoby niedostępnej, którą będzie mógł "gonić", ale nie jesteś jego terapeutką i też nie możesz brać całej "pracy nad związkiem" na siebie, jeśli on mówi, że nie może z nikim być, to na tę chwilę może jest to prawda, w każdym razie nie brzmi to tak, jakby chciał o Wasz związek w jakikolwiek sposób walczyć i jakby nie wyobrażał sobie bez Ciebie życia... A dlaczego to Ty masz się starać?
-
-
ładne, choć jak na myślenie skrupulata zdecydowanie za optymistyczne :)
-
Masturbow, nie zastanawiaj się zbyt głęboko, Bóg tego nie pochwala. Ale że myślenia? Na to wyszło
-
ben rei, czasem powiesz coś z sensem, szkoda że niechcący.
-
Masturbow, nie zastanawiaj się zbyt głęboko, Bóg tego nie pochwala.
-
buka, łazisz za ben rei i się wciąłeś nam w wymianę złośliwości. Uważaj gdzie piszesz.
-
Ty również poproś o to swojego pana. Tylko że on nie daje rozumu, ops
-
to ja chyba tak samo..hmm i pozwala mi to grzeszyć naprawdę ostro. między innymi opuszczając mszę świętą, pozwalając sobie o jedno ciasteczko bezowe za dużo i całując się z języczkiem:> Ja się całuję i opycham ciastkami po mszy i nie muszę "eliminować" Boga, sesese
-
Schizofrenia się nie wyklucza z byciem artystą, często współwystępuje, o czym świadczy wiele biografii znanych ludzi.
-
F64.9. Gender Identity Disorder (Gender Dysphoria)
refren odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia osobowości
Chodzi mi o to, że Twoja niechęć do własnej płci nie wynika z przyczyn obiektywnych tylko subiektywnych, Twojej osobowości, doświadczeń, np. z dzieciństwa, przekonań. -
Nasturcja, to jest oznaka dużej wrażliwości, że nie chcesz nikomu zrobić krzywdy. Na pewno możesz zrobić z niej dobry użytek w swoim życiu. Ale nie jesteś wszechwiedząca i nie jesteś w stanie przewidzieć wszystkiego i wszystkiego mieć pod kontrolą. Przeciwnie, im bardziej drobiazgowo wchodzisz w różne kwestie, tym mniejszą masz kontrolę nad swoim życiem i tracisz racjonalne myślenie. Takie analizowanie to tak, jakbyś chciała cały świat oglądać przez mikroskop. A mikroskop się nadaje tylko do specyficznych obserwacji, jak będziesz przez niego patrzyła na otoczenie, to nic nie zobaczysz. Musisz sobie, póki co, pomniejszyć skalę patrzenia na problemy. Ważne jest Twoje zdrowie, stabilność, a nerwica przez całe życie może być gorsza niż poronienie, bo wiele z poronień zachodzi samoistnie i kobiety nawet o tym nie wiedzą. A potem mają i tak dzieci. Jeśli nie masz intencji, żeby się pozbywać ciąży, to nie szukaj w sobie chęci zrobienia komuś krzywdy. Nie musisz być bardziej odpowiedzialna niż przeciętny człowiek. Na razie może weź jako priorytet to, żeby się czuć autentycznie i nie być zniewoloną przez jakieś rytuały czy roztrząsanie. Można sobie wymyślać ciążę od nie wiadomo czego, ale to będzie "świat równoległy" a nie rzeczywistość.
-
Dlaczego tych grzechów ma być cała masa? Bóg nie patrzy na nasze życie jako sumę grzechów. Nie jesteśmy zbawieni przez swoje uczynki, ale przez wiarę. Dlatego jest spowiedź, bo Bóg nam przebacza grzechy. Różne rzeczy, których zwykle nie jesteśmy świadomi, niwelują kary za grzechy. A Bóg jest sędzią sprawiedliwym i miłosiernym. To jedna z podstawowych prawd wiary.
-
Widzę, że w różnych miastach są imprezy pod hasłem "sylwester dla singli".