
refren
Użytkownik-
Postów
3 901 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez refren
-
Proszę o pomoc kogoś kto pomoże mi się zmienić, dorosnąć.
refren odpowiedział(a) na Adam456 temat w Zaburzenia osobowości
Mam wrażenie, że chcesz być bardziej "dorosły" w znaczeniu stylu zachowania, chciałbyś umieć zachowywać się jak Twoi koledzy, bo Ci się to podoba. Ale nie można się zachowywać jak ktoś, kim się nie jest, nigdy nie będziesz swoimi kolegami tylko zawsze sobą - wersją oryginalną. Na szczęście. Jeśli masz jakiś ideał siebie, tego jaki byś chciał być, to do niego dąż. To co tworzy człowieka, to różne doświadczenia, zainteresowania, role, których się podejmuje, umiejętności, marzenia. Szukaj tego co sprzyja Twojemu ideałowi. Zbytnie myślenie o tym, jak odbierają Cię inni, jak się zachować, jaki przybrać styl może paraliżować, usztywniać. Lepiej to wyłączyć, olać a odblokuje się spontaniczność. Ludzie dojrzewają w różnym tempie, w ostatecznym rachunku moim zdaniem lepiej mają ci, którzy dojrzewają dłużej - bo nie wpadają w stagnację. I to działa trochę jak z produkcją rzeczy, im bardziej ma mieć złożony system, tym dłużej powstaje. Pierwszy miesiąc po odstawieniu marihuany jest najgorszy, pojawia się depresja, trzeba się przemęczyć, potem będzie lepiej. -
To chyba tylko dla Was jest nie do ogarnięcia, że można czcić Maryję dziewicę i uprawiać seks, który służy bliskości z drugą osobą. Każda rzecz staje się bożkiem, kiedy ją stawiamy wyżej od Boga. Każda rzecz ma dla siebie właściwe miejsce w hierarchii, natomiast szatan uwielbia, żeby rzeczy ziemskie stawiać na miejscu Boga, a Boga "strącać". Stawianie czegokolwiek wyżej Boga jest kultem bałwochwalczym, choć dana osoba nie ma świadomości, że czci bożki, ponieważ jednocześnie musiałaby dostrzec, że jest od nich uzależniona i że oddalają ją od Boga, więc szatan woli nam tę świadomość rozmydlać.
-
To jest ciekawe, że nie jesteście nawet w stanie znieść myśli o dziewictwie Maryi. Mam wrażenie że seks jest dla wielu ludzi bożkiem, tak próżnym, że nie może znieść kultu Maryi, który mu zagraża.
-
Że dogmat o dziewictwie Maryi samym swoim istnieniem obraża kobiety ? Specyficzna logika.
-
Masz na myśli moje zdanie o Bogu, stwórcy człowieka? Ciekawe określenie. Chore jest takie interpretowanie katolickiego wychowania, wygląda trochę na obsesję na punkcie katolickiej etyki seksualnej, którą zresztą ma większość osób atakujących religię.
-
Jedynie przekonanie, że istnieje jedna prawda, jaką jest Bóg. Nie wiem czemu pogląd, że istnieje wiele prawd albo ze nie można nic stwierdzić o Bogu, miałby być lepszy. A na tym forum jest dziwnie dużo osób, których trzęsie na samą myśl o Bogu i jakoś nie wyglądają na zdrowych, choć nie lubię takich argumentów, ale sam zacząłeś. Nazywanie wychowania religijnego indoktrynacją jest jak dla mnie indoktrynacją.
-
Ale ciężko bez prawdy, jaką jest Bóg, stwórca człowieka.
-
Uznał nawet, że ateiści to istoty rozumne
-
Jest też pytanie czy Bóg, wiara jest dla Ciebie wartością, którą chcesz zachować w życiu, czy nie ma dla Ciebie znaczenia. Jeśli to pierwsze, to jest to droga z pozoru trudniejsza, bo w jakiś sposób trzeba konfrontować swoje lęki, obsesje z tym co mówi wiara, ze swoim poznaniem Boga, ze swoim sumieniem. To budzi opór i lęk, ale też jest to droga, na której możesz się w pełni zintegrować jako osoba, nie wyrzucając wiary i pytań egzystencjalnych do kosza. Owszem, myślę że powinieneś unikać na razie czytania, oglądania, słuchania treści na temat piekła, opętania, bo tylko Cię to rozbija, nie rozwijać praktyk religijnych, jeśli to nie jest dla Ciebie budujące, nie czytać szalonych dyskusji na portalach katolickich, nie wchodzić w linki z jakimiś rewelacjami itp. Ale takie lęki, jakie masz, wynikają raczej z wykrzywienia, przeinterpretowania, wyjaskrawienia pewnych prawd religijnych a nie z samej wiary czy nauki Kościoła. Dla mnie lekarstwem były rozmowy z księdzem psychologiem, który specjalizuje się w takich problemach i który prostował moje pomysły, podobne Twojemu, że jesteś złodziejem, bo napiłeś się napoju siostry, wyznaczał miary, które nie były dla mnie usztywniające, ale też pokazywały gdzie jest istota jakiejś "zasady", której nie można zgubić, gdzie tkwi zło i które dawały mi szansę rozwoju. Relacja z Bogiem i powrót raczej do obrazu Boga, który miałam przed nerwicą, do tego co zdrowe. Poza tym moim zdaniem kluczowe jest zrozumienie, że Bóg szanuje wolność człowieka i nie chce, żeby robić coś na siłę, jakby nie będąc sobą. Nie chce, żebyśmy się nagle gwałcili i byli kimś innym, mamy piękną drogę do przejścia w swoim rozwoju, razem z Bogiem, do autentycznego pragnienia dobra i nie można jej niszczyć przez próbę samouświęcania się pod wpływem lęku. A Bóg naprawdę istnieje i przychodzi w swoim czasie z pomocą, nie zostawia nikogo, kto Go wzywa. Wszystko inne może zawieść, ale nie Bóg. Chyba że w Niego nie wierzysz, to nie ma sensu moje pisanie, ale też Twoje zmagania religijno-duchowe wtedy nie mają.
-
To jest jedyny powód? Ale chyba Kościół nie mówi, że jak się napiłeś napoju siostry to jesteś złodziejem ani że szatan Cię opęta? Spowiedź Wielkanocna to przykazanie kościelne czyli dla katolików praktykujących, które ma ich zabezpieczać przed tym, żeby nie stali się niepraktykujący. Jeśli nie praktykujesz, nie chodzisz do spowiedzi, do kościoła, to w kwestii ewentualnego nawracania wyzwaniem jest dla Ciebie pójść w ogóle do spowiedzi i według mnie nie ma znaczenia, że akurat w Wielkanoc nie byłeś. Jeśli nie masz w sobie chęci do spowiedzi poza lękiem, to według mnie nie jesteś po prostu do niej gotowy. Robienie rzeczy na siłę nie ma chyba sensu. Na spowiedzi spowiadamy się z grzechów a nie z poglądów. Owszem, jeżeli popełniasz jakieś grzechy według nauki Kościoła i nie uważasz, że są to grzechy, nie chcesz się poprawić, to możesz nie dostać rozgrzeszenia. Ale jeśli masz po prostu jakieś przekonanie, które się nie zgadza z nauką Kościoła (albo tak Ci się wydaje), to według mnie nie jest to wina sama w sobie, choć warto dać sobie szansę i rozmawiać o tym na przykład z księdzem czy poznawać różne opinie. W moim odczuciu Bogu bardziej się nie podoba to, kiedy nie chcemy z Nim rozmawiać niż to, że się z Nim nie zgadzamy. Nie zgadzaj się, ale rozmawiaj.
-
Jakiego chrześcijaństwa są zaprzeczeniem? Rozwiń myśl. Zapewne jakiegoś chrześcijaństwa, które się rozwinęło poza Kościołem, skoro Kościół jest jego zaprzeczeniem. Kościół się reformuje, niektórzy widzą sprzeczność między Soborem Watykańskim II a wcześniejszą tradycją, Kościół i teologia mają bogate życie, które nie sprowadza się do obrazków w demotywatorach.
-
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
refren odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Nie chcę stać się potworem - wiem, że sumienie czasem bywa przydatne Mam tutaj na myśli poczucie winy wynikające z dążenia do zaspokojenia własnych potrzeb - np. teraz, bo potrzebuję spokoju, a w celu jego uzyskania musiałam kogoś zranić. O wyrzutach sumienia odnośnie rodziców nawet nie wspomnę, bo choć nie myślę o tym i nie rozkminiam wciąż jak niedobrym dzieckiem byłam, wiem, ze to też jest w mojej ułomnej podświadomości głęboko zakorzenione. To nie jest egoizm, że ratujesz swój spokój, tylko konieczność. Równowaga psychiczna to coś, czego nie można poświęcać tylko po to, żeby ktoś nie czuł się odrzucony. Gdy jedna osoba chce związku, a druga nie chce, to nie mogą obie spełnić swoich potrzeb. Twój były chłopak może zaspokoić swoje potrzeby związane z miłością z kimś innym. Gdybyś była gotowa na związek i gdyby on był obiecujący, to nie musiałabyś go przerywać, tylko czułabyś się w nim dobrze albo miała siłę i chęć, żeby nad nim pracować. Jeśli nie chcesz nigdy nikogo zranić, to masz przed sobą perspektywę spełniania masy dziwnych żądań, noszenia pomarańczowo-różowego sweterka od cioci, przytakiwania wszystkim we wszystkim, tylko nie wiem co zrobisz jak zakocha się w Tobie dwóch facetów jednocześnie. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
refren odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Owszem, ale tego nie przeskoczymy. Poza tym cheiloskopia pisze o swoich problemach, więc nie oceniamy, zajmujemy się jej dobrem, jej uczuciami, lękami itd. Ma prawo czuć się dobrze i w zgodzie ze sobą, jeśli by tu pisał jej były chłopak, to pewnie też byśmy się starali mu pomóc. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
refren odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
zobojętniony, nie wiem czy jesteś M., ale od początku Twoich wpisów widziałam, że się z nim utożsamiasz i są tu jakieś uczucia osobiste. Odbierasz całą historię jako film o dobrym i złym bohaterze, zły powinien przegrać, a dobry w nagrodę za swoje zalety, poświęcenie dostać rękę księżniczki. Ale ona była zła i wolała złego dresa. Tylko że uczucia to rzecz subiektywna, osobista, to że widzowi się wydaje, że bohater "pozytywny" pasuje do księżniczki to jeszcze nie znaczy, że ona podziela to przekonanie. To że jeden był zły, to nie znaczy że drugi musi być dla niej dobry, na dwóch się świat nie kończy i zauważ, że cheiloskopia nie wybrała wcale K., tylko, jak mi się wydaje, chce w ogóle odpocząć i się sama pozbierać (inny schemat niż w Twojej historii). Nie rozumiem Twojej wiary, że wszystko się może ułożyć, namawiasz dziewczynę by dała szansę gościowi podobnemu do Ciebie i zarzucasz jej, że to ona jest stronnicza. W miłości zresztą nie ma stronniczości, bo kochanie to nie jest ocena. Zgadzam się z NN4V, który pisał o szantażu emocjonalnym M. i jeśli ktoś nie przyjmuje do wiadomości, co druga osoba mu komunikuje, to nie za dobrze to wygląda. Gość ją zamęczał narzekaniem jaki jest beznadziejny, wszystko bierze do siebie, dość histerycznie reaguje na prośbę cheiloskopi o trochę czasu - jak dla mnie, to on nie radził sobie z lękiem przed odrzuceniem, to nie jest zdrowe. Ale to jego problemy, cheiloskopia, jak dla mnie to obie te relacje nie były za dobre (a relację tworzą dwie osoby, jedna może być winna, że krzywdzi, ale druga odpowiada za to, że na to pozwala) i super, że idziesz do tej grupy terapeutycznej, warto poznać i zmienić swoje schematy. -
Tylko że kolega elan wkleił link na temat tego, że Kościół jest zbyt nowoczesny, odszedł o tradycji a Jan Paweł 2 był niebezpiecznym modernistą. Nie wiem czy Wam to pasuje, proponuję czytać więcej niż same tytuły.
-
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
refren odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Czemu masz dość sama siebie? -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
refren odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Musi sobie z tym jakoś poradzić. To po co się męczyć? Ani Tobie ani jemu nic z tego dobrego nie przyjdzie. Nie dawaj kolejnej osobie wchodzić sobie na głowę. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
refren odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
To jest pytanie do Ciebie samej, ale moim zdaniem za dużo tu wątpliwości i wydaje mi się, że największą ulgę przynosi Ci myśl, żeby na razie nie być w żadnym związku, a najważniejsze chyba teraz, żebyś znalazła spokój. -
Może jest jakiś powód?
-
Co do wizji Leona XIII to ja znam wersję, w której Jezus odpowiada "– Więc próbuj, jak potrafisz.", co ma dla mnie osobiście wydźwięk "możesz mącić, ale ostatecznie możesz Bogu naskoczyć, bo i tak dobro wygra". https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2013/08/23/wizja-papieza-leona-xiii-z-1884-roku-dialog-szatana-z-chrystusem-histotia-powstania-egzorcyzmu-do-sw-michala-archaniola/
-
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
refren odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Myślę że musisz przeżyć ten ból i żal, uświadomić sobie straty i cierpienie, żeby się uwolnić. Mi aż smutno jak to czytam. Dobrze że to już za Tobą, możesz bogata w doświadczenie iść dalej. To nie chodzi o to, że Twój były chłopak był potworem, ale że nie potrafił inaczej, nie rozumie czym jest zdrowy związek, ma taką a nie inną osobowość, schematy, kompleksy i nie zmieni się, jeśli nie zrozumie że ma problem, może to wymaga przerobienia całego dzieciństwa, terapii, tylko że on nie jest tym zainteresowany. Raczej obwinia wszystkich, tylko nie siebie. Pisałaś, że wiesz z fejsbuka że ma nowy, szczęśliwy związek, ale to może być tylko iluzja, że ten nowy związek czy znajomości są takie fantastyczne, raczej spodziewałabym się z czasem podobnych problemów jak w przeszłości, albo zwiąże się ze słabą kobietą o obniżonym poczuciu własnej wartości, albo kolejne związki się rozpadną. W każdym razem jakoś nie wierzę, żeby były zdrowe i szczęśliwe. Lęk jest w tym momencie zrozumiały. Potrzebujesz czasu, uczuciowość wróci, zwłaszcza że oddychasz teraz zdrowym powietrzem a nie toksynami. Będzie już tylko lepiej, ale dobrze żebyś się zastanowiła (może z psychologiem?) co sprawiło, że tkwiłaś w obciążającym Cię związku. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
refren odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Skoro wszedł na Twoje konto i trafił na ten wątek, to z pewnością czytał go dalej - to nie jest problem znaleźć to forum i temat przez internet, jak się już raz na nim było. No i prawdopodobnie przeczytał, że czujesz się osaczona jego miłością, że się dusisz i że nie lubisz czułości, w domyśle jego czułości, że myślisz o byłym i bardzo go to zraniło. Moim zdaniem jest jeszcze trochę drogi przed Tobą do otrząśnięcia się z poprzedniego związku, widzę niespójność, piszesz że tamten men Cię bił, a potem że traktował Cię jak księżniczkę, piszesz, że maniakalnie Cię kontrolował i był zazdrosny, ale jednak widzisz w nim jakieś świetlane zalety, które mają sprawiać że inni w porównaniu z nim wypadają gorzej. Dobrze jakbyś zrozumiała, że jego dwa wcielenia, "potwór" i "kochający narzeczony" to dwie strony toksycznej osobowości, które są nierozłączne i się nawzajem nakręcają. Nigdy nie będzie tak, że zniknie potwór i zostanie ideał. Schemat poprzedniego związku wyglądał chyba tak, że Twój chłopak był dla Ciebie nie w pełni dostępny uczuciowo, a Ty starałaś się zasłużyć na jego miłość i go zmienić, byłaś osobą, która "goni". Być może ten schemat nadal masz w głowie i ciężko Ci być z kimś, kto jest dostępny, boisz się bliskości. Wydaje mi się też, że obecny (albo już nie) chłopak był z kolei uzależniony od Ciebie. Ta akcja z bratem dziwna. W tym drugim związku miałaś poczucie bezpieczeństwa i sama mogłaś uciekać od bliskości, przyjmując rolę z pozoru wygodniejszą. Coś z tym trzeba wszystkim zrobić, nie obwiniaj się, to wymaga zrozumienia siebie i pracy. Polecam ten portal, w czytelni są dobre artykuły i ebooki. http://www.kobieceserca.pl/ -
Ego, mi się to wydaje trafne i logiczne, odnajduję w tym swoje wnioski z mojej dość długiej praktyki dyskusji z ateistami i chociażby czytania tego forum, ale są to czyjeś prywatne przemyślenia filozoficzne, z którymi się nie musisz zgadzać, chyba za bardzo postawiłam sprawę, jakby to była jakaś prawda objawiona. Ale jakby nie było, wbrew temu co piszesz, to nie jest tekst o tym, że gumki wymyślił szatan, nie wiem czy zrozumiałaś.
-
ego, to nie jest tekst tendencyjny, tylko trafny, napisany przez kogoś, o raczej szerokim spojrzeniu na rzeczywistość. Nie można zabiegać o pozytywne spojrzenie na wiarę poprzez rozmydlania prawdy. A czytając to forum naprawdę mnóstwo można znaleźć potwierdzeń myśli z tego tekstu, wiele osób ma problem ze zrozumieniem wyjątkowości człowieka i degraduje to co ludzkie na przykład do chemii w mózgu, miłość wyłącznie do jakichś instynktów na bazie ewolucji, niektórzy nawet wpadają z powodu tych błędnych ścieżek w doła i determinizm. Niektórzy wprost piszą, że człowiek jest przypadkowym tworem, zwierzęciem, któremu najbardziej poszczęściło się w ewolucji, więc nie wiem gdzie tu tendencyjność. Również ciężko zaprzeczyć, że np. aborcja służy wygodzie osób, które nie chcą ponosić konsekwencji swoich czynów, w gruncie rzeczy w imię nieskrępowanego niczym seksu degraduje się płód do "zlepku komórek", którego można się w razie konieczności pozbyć, aby nie przeszkadzał w dalszym życiu.
-
Trafna diagnoza ateizmu: Ateizm czyli urojona wizja człowieka: http://www.eioba.pl/a/481b/ateizm-czyli-urojona-wizja-czlowieka ...Punktem wyjścia ateizmu nie jest zatem problem teologiczny, lecz problem antropologiczny, czyli wiara ateistów, że nie ma istotnej różnicy między człowiekiem a zwierzętami. Ateiści wierzą, że nasza świadomość jest jedynie subiektywna, wolność jedynie pozorna, a miłość to tylko kwestia biochemii. Podstawą ateizmu jest oderwana od rzeczywistości wizja człowieka. Tak, jak zwierzę nie ma odniesienia do Boga, tak też człowiek w wizji ateistów rzeczywiście takiego odniesienia mieć ani nie potrzebuje, ani nie potrafi. Tyle tylko, że ateizm alienuje człowieka od tego wszystkiego, co w nas specyficznie ludzkie i co sprawia, że jesteśmy w stanie zachowywać się w jakościowo inny sposób niż zwierzęta. Ateizm to system, który nie widzi istotnej różnicy między antropologią a zoologią, między popędami a wolnością, między instynktem a miłością. Ateiści widzą w człowieku zwierzęcość, a w zwierzętach dopatrują się człowieczeństwa. ... To, co ateizm proponuje jako sposób na życie, sami ateiści uznają za najbardziej „naukowe”, „racjonalne” i „postępowe”. Tymczasem w rzeczywistości ich pomysły polegają na powtarzaniu najbardziej archaicznych i prymitywnych mitów o tym, że człowiek może być szczęśliwy wtedy, gdy nie będzie jakościowo różnił się w swym postępowaniu od zachowania zwierząt. Ateiści proponują to, co łatwe, a nie to, co prowadzi do rozwoju i radości. W konsekwencji proponują łatwy seks zamiast trudnej miłości, łatwy sposób na kierowanie płodnością (antykoncepcja, prezerwatywy, aborcja) zamiast odpowiedzialnego rodzicielstwa, łatwy „luz” zamiast trudnej odpowiedzialności. W pogoni za tym, co łatwe, ateiści przyjmują nawet tak irracjonalny mit, jak przekonanie, że w jakiejś fazie swego rozwoju człowiek może nie być człowiekiem. ... Czołowe miejsca na liście największych ludobójców wszechczasów zajmują właśnie ateiści. To nie przypadek, że również w naszych czasach ateiści szydzą sobie z Jezusa, który kochał i uczył kochać, ale nie szydzą sobie z ateistycznych zbrodniarzy, a nawet doszukują się pozytywnych aspektów ich zbrodniczej działalności.