Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. refren

    Czy oglądasz porno?

    Nie wszystko, co ludzie kupują, jest dobre. Napisałam już wyżej w skrócie, co jest w tym złego. Pisałam też nieraz o tym obszerniej. Jeżeli uważacie, że to nic złego, to Wasz wybór. Z mojej strony wygląda to tak, że ci co oglądają pornografię, zwykle rozdrapują każde moje zdanie, szukają kruczków jak na procesie i uprawiają nieraz myślową ekwilibrystykę, żeby udowodnić, że to nic złego. Ale to co jest zepsute, jest zepsute i nie będzie nigdy dobre. To co zgniłe, jest zgniłe. Niektórzy rozróżniają bez żadnych argumentów zgniłe jedzenie i dobre - na smak. Inni jedzą zgniłe jedzenie, bo taki wykształcili w sobie smak i przekonują siebie, że to nie szkodzi - tak według mnie jest z oglądaniem pornografii. Jeśli ktoś ma taki smak, to właściwie nie mam już argumentów. Jest to wtedy trochę rozmowa jak ze ślepym o kolorach. Więc smacznego.
  2. refren

    Czy oglądasz porno?

    Nie wiedziałam, że to, że producenci czerpią zyski z pornografii, to teoria spiskowa.
  3. refren

    Czy oglądasz porno?

    Bo to zgniłe jajo, które producenci podrzucają ludziom, żeby zarobić kasę i upodlenie miłości. Wirus infekujący ludzką wrażliwość. Seks powinien być czymś intymnym, nie towarem.
  4. refren

    Czy oglądasz porno?

    nie, i jestem z tego dumna
  5. Każde małżeństwo musi mieć umiejętność pokonywania trudności, inaczej nie przetrwa, a na pewno zawsze się jakieś pojawią - te czy inne. Zanim się pobierzecie pewnie będzie okazja to sprawdzić, czy umiecie sobie radzić w trudnych sytuacjach - bo chyba na razie nie bierzecie ślubu. Na pewno też będziecie wystarczająco długo razem, żebyś się przekonał czy dziewczyna Cię akceptuje takiego, jakim jesteś. Depresja i lęki to nie jest moim zdaniem coś, co rozwala samo w sobie jakąś relację. I nie jesteś gorszy przez te problemy.
  6. Nazwa zaburzeń ani jakie bierzesz leki nie określają tego, kim jesteś. Według mnie masz takie same szanse na stworzenie związku jak każdy - wszystko zależy od tego czy wiążesz się z właściwą osobą i czy zachowujesz się w sposób dojrzały. Skoro pracujesz, to jesteś samodzielny - nie widzę przeszkód, żebyś układał sobie życie. Co do przyszłych teściów - mogę mieć obiekcje albo nie, ale na to nie masz wpływu. Znasz dziewczynę dopiero dwa tygodnie, zobaczysz jak będzie i nie gdybaj. Jak będziesz funkcjonował za 5 lat, tego nikt nie przewidzi, ani najlepszy lekarz ani wróżka. Ale to zależy w dużym stopniu od Ciebie. "Sukces jest wynikiem właściwej decyzji". Znam jedno małżeństwo, które się poznało w psychiatryku, to były poważniejsze rzeczy niż lęki i depresja, lekarze nie dawali im szans, a dają radę mimo trudności. A czasem zdrowi robią ze swojego życia katastrofę.
  7. refren

    Gender

    Papież nie, ale przerażają mnie nadinterpretacje w mediach i myślenie życzeniowe komentatorów - ciągłe doszukiwanie się w zwyczajnych słowach przełomu, podkreślanie różnic, że niby papież idzie nową drogą ... A poza tym, że ma własny styl, to cały czas nie mówi nic, czego by nie można znaleźć w katechizmie Kk i sam do niego odsyła. Co do "lewactwa" - z początku trochę się bałam, że Franciszek chce sprowadzić Kościół do organizacji charytatywnej, a religię do humanizmu, ale on sam mówi o tym, że tego nie wolno robić, więc na pewno tego nie zrobi.
  8. refren

    Gender

    Nie wiem czy słyszeliście o Jej Perfekcyjności na UW? http://wsumie.pl/nie-przegap/71593-jej-perfekcyjnosc-rzadzi-na-uw http://wsumie.pl/nie-przegap/71333-uw-finansuje-propagande-lgbt
  9. Ładne, uspokaja mnie i jak tego słucham, to znowu chce mi się modlić (bo nieraz mi się nie chce): [videoyoutube=nctPJzUwPRk][/videoyoutube]
  10. toz to mechanika kwantowa. A Ty mowisz, ze jej nie lubisz Mówiłam chyba tylko, że jej nie ogarniam i że (sorry) nie wierzę również, że Wy ogarniacie. Ale czasem przeczytam jakiś artykuł - jest to dla mnie doświadczenie metafizyczne - bo nic nie rozumiem i mnie to przekracza. A ja lubię doświadczenia metafizyczne
  11. zujzuj, myślę, że dyby zapytać dzieci z podstawówki co to znaczy "opłukać się w krwi baranka", to będą potrafiły to wyjaśnić - że baranek to Jezus itd. Co do zrozumienia "istoty", to chyba nawet żaden święty nie rozumiał w pełni, jak np. opłatek się staj ciałem Jezusa - w sensie fizycznym (bo wiara mówi o dosłownej przemianie). To są skomplikowane kwestie, co znaczy być czymś i nie być. To znaczy w codziennym doświadczeniu nie, ale jak już ktoś się zabiera za te Wasze ulubione kwarki i kwanty, to pojawiają się też problemy natury filozoficznej, nie tylko fizycznej - co znaczy że coś jest i inne. Wiara nie wymaga rozstrzygnięć w jaki sposób powstał świat (choć można to oczywiście badać rozumowo), w jaki sposób fizycznie Jezus zmartwychwstał itd. Nie wymaga też znajomości teologii. Gdyby to było potrzebne, to Jezus by o tym nauczał, a nie "Błogosławieni cisi...", Królestwo Boże jest jak perła...", itp. Poza tym w wierze jest coś takiego, że każdy może ją mieć na swoim poziomie - nawet dzieci są w stanie intuicyjnie łapać różne rzeczy i mogą mieć silniejszą wiarę niż profesor teologii. Każde zdanie z Ewangelii dziecko jest w stanie zrozumieć, a wraz z dorastaniem to rozumienie się pogłębia, dorasta wraz z nim. Natomiast odtwórcze powtarzanie jakichś fraz i kwiecistość mowy, to inny temat, niektórzy mają do tego skłonność. Może religijność katolicka stwarza do tego okazje, ale to samo robią nieraz wyznawcy inni "systemów": wojujący ateiści, feministki, czytelnicy Coelho, ludzie po wielu latach psychoterapii itd.
  12. No Bóg jest pojęciem dla nas ludzi dość abstrakcyjnym, bo jest innym bytem niż my, a te frazy z Barankiem i inne mają swój sens symboliczny, choć dla kogoś słuchającego z boku mogą brzmieć śmiesznie, zwłaszcza w niektórych zbitkach. Jezus- jak przekazują Ewangelie - używał raczej prostego języka, choć posługiwał się analogiami (nie wiem czy dobre wybrałam określenie) i porównaniami - nie mówił zawsze wprost. Opisywał Królestwo Boże w przypowieściach, żeby opisać to co nieznane porównując do czegoś znanego. Widać tam po prostu jest inaczej niż na Ziemi i nie da się tego opisać wprost. Tak samo mówienie, że Bóg jest ojcem - to opisywanie czegoś nieznanego przez znane, że Bóg kocha nas jak dobry ojciec - nie oznacza to, że Bóg jest mężczyzną, bo nie jest ani mężczyzną ani kobietą.
  13. zujzuj, myślę, że styl mówienia niekoniecznie wynika z wiary, ja mam dość abstrakcyjny i zdecydowanie mam bardziej rozwiniętą prawą półkulę niż lewą - tak sądzę. Podobnie jak mój ojciec i brat przyrodni. Używam w dużym stopniu intuicji, dążę do absolutnej syntezy gubiąc szczegóły. Ale znam osoby wierzące, w tym księży, którzy mówią bardzo precyzyjnie i konkretnie.
  14. Dlaczego zakładasz z góry, że nie mam pojęcia o czym piszę? To dość aroganckie. Książkę, którą cytuję (z pamięci) czytałam w całości i inne de Mello też. Pisał to akurat w kontekście odróżnienia fascynacji od miłości, że fascynacja zaburza spojrzenie na drugą osobę, a miłość właśnie rozjaśnia, widzi się tę osobę taką, jaka jest naprawdę, bez upiększeń. Przy czym miłość rozumiał zdaje się zarówno jako coś pomiędzy mężczyzną i kobietą, jak też miłość bliźniego - nie dam głowy, że na pewno, ale w kontekście całej jego filozofii wydaje mi się to prawdopodobne, a poza tym nawet jeśli nie, to nie ma sprzeczności z moim użyciem. Przez "człowiek powinien" wyrażam swoje osobiste przekonanie, jaki powinien być dojrzały chrześcijanin czy może w ogóle dojrzały człowiek.Może to brzmi zbyt kategorycznie, ale to tylko moje zdanie, też marzenie (również o sobie). Co do kwestii woli, to długi temat i nie wiem dokładnie, o co Ci chodzi, ale mówię o postawie a nie chwilowych emocjach, więc nie jest to niemożliwe, żeby to osiągnąć, choć na pewno niełatwe. -- 29 wrz 2013, 18:31 -- Biblia mówi inaczej, ja wierzę w Biblię, Ty widać w coś innego. Nasze wierzenia są po prostu niespójne. -- 29 wrz 2013, 18:33 -- To znaczy może też piszesz na bazie Biblii, ale inaczej ją interpretujemy.
  15. To się trochę nie zgadza z linią nauczania kk i konserwatyzmem jako takim- tam człowiek z definicji, z natury jest zły. Albo inaczej, ma w sobie pierwiastek zła(i niekoniecznie ma to związek z grzechem pierworodnym)- może dopiero tej przywary się pozbyć. To russoizm zakładał, że człowiek z natury jest dobry. My chyba mamy taką linię, że człowiek był doskonalszy przed grzechem pierworodnym. Teraz ma w sobie dwie cząstki - tą zepsutą i tą, która dąży do doskonałości. Trudno mi rozstrzygnąć, która natura jest pierwsza, a która druga w życiu każdego pojedynczego człowieka. Wiem na pewno, że według mojej wiary człowiek nie został stworzony do tego co naturalne, tylko do tego, co nadnaturalne - a więc ma zdolność, żeby wyzwalać się z pomocą Boga ze swojej zepsutej natury (bo pierwotnie był bliski aniołom, a nie zwierzętom).
  16. Człowiek głębokiej wiary powinien patrzyć na innych z miłością. A jak napisał de Mello, i ja się z nim zgadzam, "nie ma nic jaśniej widzącego niż miłość". Nie potrzeba wypierać zła, kiedy się wie, że Bóg go nie zamierzył i że nie takich chciał ludzi - złych. Na zło patrzy się jako na słabość. Widzi się człowieka słabego, a jednocześnie widzi się w nim potencjał dobra - czyli równocześnie widzi się go takiego jakim jest i takiego, jakim Bóg chciał, żeby był (przynajmniej do tego według mnie powinno się dążyć). Mam tu na myśli patrzenie na innych ludzi, ale na siebie chyba też dobrze tak patrzeć, żeby się nie załamać, ale też widzieć swoje błędy. Tylko wtedy patrzy się n siebie jakby przez pryzmat miłości Boga. To trudne, ale bardzo dobre doświadczenie, polecam. Dobrze ukształtowane sumienie mówi jasno, co jest dobre, a co złe - tak mówi nauka Kk. Nie można wypierać swoich grzechów, tylko należy się z nimi zmierzyć, nazwać je (po to jest spowiedź), poszukać środków zaradczych. A to, że katolicy łamią nieraz przykazania wynika z tego, że są ludźmi - nie ma takiego człowieka, który by nie zgrzeszył. Nie ma w Kościele dogmatu o bezgrzeszności katolików, natomiast jest o grzechu pierworodnym - którym dotknięci są wszyscy i który zepsuł ludzką naturę i teraz jest podatna na zło.
  17. deader, nie mamy na wszystko regułki i nie wiemy, kiedy Bóg wysłucha modlitwy, a kiedy nie, zrobi co będzie chciał.
  18. Wydaje mi się, że każdy musi i tak znaleźć równowagę między przeciwieństwami w sobie - bo ma w sobie różne pierwiastki, często sprzeczne pragnienia. Szukanie tej równowagi jest nieuniknione. Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie, którzy mówią, że musi istnieć zło, boją się, że chrześcijaństwo chce im zabrać część ich własnej natury, którą uważają za "złą", a w której są takie rzeczy jak np. egoizm, seksualność, agresja, chęć dominacji itp. Ciężko mi uwierzyć, że ktoś akceptuje zło w postaci krzywdzenia innych, zabójstw, kradzieży, nałogów. Chyba, że chodzi o dualną wizję rzeczywistości - coś w rodzaju, że teza potrzebuje antytezy i np. bez pewnych wydarzeń, które określimy jako złe nie byłoby dobrych? Człowiek jest wartościowy ze swoimi wadami. Z jednej strony jest powołany do doskonalenia się i przezwyciężania swoich słabości, z drugiej strony wydaje mi się, że wada i zło, to nie to samo. Pytanie właśnie czym jest wada - czy jest jakimś złym przyzwyczajeniem, które wpływa na kogoś destrukcyjnie czy nazywamy tak jakąś cechę charakteru - a jest według mnie tak, że niektóre cechy w pewnych okolicznościach są złe, a w innych dobre, to co nazywa się zwykle wadami, to złe spożytkowanie jakiejś cechy charakteru, która mogłaby służyć czemuś dobremu, a nadmiernie rozwinęła się w gorszym kierunku. -- 29 wrz 2013, 13:52 -- Poza tym akceptacja czyichś czy własnych wad może być dobra. Każdy ma jakieś wady i nikt się nie pozbędzie wszystkich. -- 29 wrz 2013, 13:59 -- A propos modlitwy - kiedyś byłam na mszy, gdzie ludzie składali różne prośby do Boga na karteczkach, a potem je odczytywano, było mnóstwo o uzdrowienie, wyjście z nałogów, ale zapamiętałam inną : ktoś poprosił o piękną żonę. Spodobało mi się to, bo widać po tym, że ten ktoś traktuje Boga naprawdę serio
  19. Oh, na pewno nie będzie...
  20. Tak przy okazji, skoro jesteśmy przy kosmitach: Jak się pogodzić raz na zawsze z tym, że nie stworzę związku z żadnym kosmitą? Jak żyć bez kosmity? Czy da się żyć bez seksu z kosmitą?
  21. To chyba ze wszystkim tak jest, że inaczej się coś tłumaczy dzieciom, a inaczej starszym, bo dzieci nie mają wykształconego myślenia abstrakcyjnego. Wyjątkiem jest może odpowiedź na pytanie "skąd się biorą dzieci" - zaczyna się zwykle tłumaczyć dość abstrakcyjnie, a im dziecko starsze, tym więcej konkretów.
  22. Nie przesadzajmy znowu z tym wysokim poziomem forum do zaniżenia... Dla mnie ankieta jak ankieta, ani specjalnie mądra, ani wyróżniająco się głupia, nie takie tu były tematy.
  23. O dziwo? Też bym się nie przespała, widać jestem rasistką, ale żyjemy w czasach po Simonie. Poza tym - dokonam właśnie rasistowskiej, negatywnej stereotypizacji - jest duże prawdopodobieństwo, że "osoba czarnoskóra" wykorzystuje głupotę Polek, które chcą zobaczyć jak to jest z czarnym i że r**cha wszystko jak leci albo szuka ofiary do tego, żeby wziąć ślub i zalegalizować pobyt. Oczywiście, że nie wszyscy są tacy, ale i tak nie wierzę, że stworzyłabym związek z kimś, z kim dzielą mnie duże różnice kulturowe - nie pociąga mnie to, więc pójście z kimś takim do łóżka, to dla mnie strata czasu. W ogóle nie interesują mnie raczej obcokrajowcy (wiem, że ktoś "ciemnoskóry" może się urodzić i wychować już w Polsce, ale i tak bym chyba nie chciała, wolę Polaków albo chociaż Słowian). Nawiasem mówiąc, miałam kolegę, który kręcił się na studiach w kręgu Simona, podobno kiedy jakaś dziewczyna się wahała, patrzył jej w oczy z żalem i mówił smutno "You don't want me", a później się użalał, że to przez jego kolor skóry.
  24. Popatrz na to jak na związek - w każdym związku pojawiają się czasem negatywne uczucia, ale to nie znaczy, że kogoś nie kochasz - miłość to w gruncie rzeczy wybór, że jesteś z tym kimś. Poza tym Bóg nie oczekuje na pewno miłości idealnej, bo wie, że nie jesteś idealna. Oczekuje rzeczy na Twoją miarę i może bardziej szczerości niż tego, co wymuszone. Sam zresztą potrafi wypełnić niedoskonałości Sobą, jeśli ktoś tylko ma chęć, by z Nim być. To samo mogłabym powiedzieć o swojej mamie.
  25. EmInQu, rzadko mi się podobają wklejani tu faceci, ale Bruce Willis jest ok. Nawet w zapiętej koszuli byłby seksi- dla mnie może nawet bardziej
×