Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. Z tego, co wiem, z chrześcijańskiego punktu widzenia miłość nie jest uczuciem tylko "wolą" i dlatego można ją ślubować - bo same uczucia są zmienne i nie można tylko na nich polegać. Ta wola oznacza m.in, że ktoś stara się pielęgnować uczucia, świadomie nie dopuszczać do ich wygaśnięcia - na tyle, na ile ma na to wpływ) czy oddalenia się od męża/żony ( miłość w chrześcijaństwie, a przynajmniej w katolicyzmie się łączy raczej z małżeństwem czy zamiarem jego zawarcia).
  2. Może tak jest, ale może też niektórzy lubią zmienność i chodzenie po klubach czy czatach i im to nie przeszkadza.
  3. Seks kojarzy mi się z seksem. Miłość też - i tu jest jakiś punkt zaczepienia :) Seks nie jest dla mnie wykonalny bez zauroczenia, fascynacji drugą osobą - i musi być tu czynnik osobowościowy, musi być jakaś historia, emocje, uczucia - i jakiś czas to musi dojrzewać. Miłość jest dla mnie czymś innym niż uczucia, jest po części wyborem, decyzją, postawą jaką się przyjmuje wobec zakochania, dojrzewa jeszcze dłużej. Seks bez miłości jest więc dla mnie (teoretycznie) wykonalny, ale uważam, że nie jest to dobre. Pomiędzy zauroczeniem a miłością jest u mnie zakochanie - czyli moment, kiedy poza fascynacją pojawia się chęć związku, marzenia o tym, planowanie. Bez tego, myślę, że także seks jest dla mnie niewykonalny albo na granicy możliwości - musiałabym się chyba choć na chwilę oszukać, że znajomość ma jakąś przyszłość, a jeśli potencjalny partner by mi w tym "przeszkadzał", sugerując, że niekoniecznie mamy przyszłość, to by mi się odechciało - nawet nie na rozsądek, tylko emocjonalnie - bo taka asekuracja mnie odrzuca. Ktoś kto mówi "nie mogę ci nic obiecać" jest dla mnie zimną, oślizgłą rybą, choć wcale nie oczekuję szybko deklaracji i zobowiązań. Odpowiedziałam, pomijając (z pewnym wysiłkiem) kwestie moralne i kwestię sensu życia
  4. MalaMi1001, a masz jakiś dowód, że to co mówi, jest prawdą, że faktycznie nie mieszka już z żoną dwa lata? To, że ona nie chce mu dać rozwodu, to może być ładna ściema, może on wcale też nie ma w planie się rozwodzić? Myślę, że Kestrel i pinda mają rację. Oceniać może w ogóle nie ma prawa, ale wiedzieć czy się chce spotykać dalej czy nie, jak najbardziej ma, nie ma obowiązku, żeby spotykać się z każdym np. rok, a potem dopiero podejmować decyzję- nieraz się ją podejmuje i po jednej randce, czasem po kilku tygodniach- różnie bywa. Czyli może jeszcze będzie fajnie w łóżku, ale tak poza tym, to nie ma czasu... Więc może problem się już rozwiązał.
  5. refren

    Trzy pytania

    EmInQu, 1. Bo ludzie nie podchodzą do wszystkiego teoretycznie, a strach jest nieprzyjemny. 2. Według mnie w ogóle nie istnieje odbiór rzeczywistości poza świadomością. 3. Żadne. 1. Czy melancholia ma według Ciebie jakiś wymiar pozytywny? 2. Jeśli musisz oszczędzać, to na czym oszczędzasz w pierwszej kolejności? 3. Czym można Cię absolutnie zniechęcić na pierwszej randce?
  6. evka, jeśli ktoś ogląda pornografię, to to ustawia jego oczekiwania wobec seksu i partnera - dlaczego miałby Cię nie porównywać? To może brzmi brutalnie, ale moim zdaniem, to jest nieuniknione, co najwyżej może Ci o tym nie powiedzieć, choć to i tak wariant optymistyczny. Myślę, że ktoś kto nie ma krytycyzmu wobec pornografii nie widzi powodów, dla których miałby nie oczekiwać od partnerki podobnych zachowań jak na filmach, a porównania same się nasuwają. Jeśli masz dwóch kochanków, to ich porównujesz, taki mechanizm, pornografia jest niby tylko wirtualna, ale przeżycia nie, więc działa tak samo. Nie chcę już uogólniać, ale zetknęłam się w życiu z negatywnymi przypadkami - zarówno w opowiadaniach, jak i osobiście, a nie zetknęłam się ani razu z kimś, kto ogląda i nie jest choć trochę zwichrowany. Oczywiście to zwichrowanie jest pewną moją oceną, bo komuś innemu być może to, co mi się nie podoba (i nie mówię tu nawet o formach seksu, tylko o postawie partnera) może się wydać normalne.Jeśli dwójka ludzi w związku ogląda porno, to mają może podobne oczekiwania, ale jeśli robi to tylko jedna osoba, to będzie marnie. I wiem też, że wiele kobiet cierpi z powodu tego, że ich partner ogląda - bo zaczyna być bardzo krytyczny wobec ich wyglądu, ciała i inne są też problemy - w dodatku społecznie uważa się, że pornografia jest ok, i to one się zastanawiają, czy wszystko z nimi jest w porządku, wpadają w kompleksy, depresję - smutne.
  7. Rozpoczęcie tematu wiara a seks, to nie jest atak...
  8. Jaki antyklerykalizm, co ty chrzanisz?! W szkołach jest wybór, można iść na religię lub na etykę. Czyżby i wg Ciebie antyklerykalizm to nienarzucanie wszystkim 'jedynego prawdziwego' wyznania oraz brak przyzwolenia do własnych poglądów polityczno-społecznych. Też mam ochotę zapytać "co Ty chrzanisz", mówiłam o antyklerykalizmie carlosbueno, przy czym w dużym stopniu żartobliwie, bo nie wydaje mi się on szczególnie zapiekły.
  9. Skłaniam się raczej ku "po ślubie", bo z wielkich uczuć można robić też wielkie głupoty. Jeśli piszę o miłości, to raczej mam na myśli nie intensywność uczuć, tylko że seks według mnie powinien się łączyć z czymś, co po staroświecku nazywało się uczciwością zamiarów - to znaczy jeśli się idzie z kimś do łóżka, a jednocześnie się jest zamkniętym na tę osobę - nie obchodzi mnie, co się z nią będzie działo za tydzień, jest mi obojętna, albo tylko się bawię, zaspokajam swoje potrzeby - to jest to zgrzyt, i myślę, że jest odczuwalny niezależnie od tego, czy się wierzy czy nie. -- 24 paź 2013, 13:18 -- detektywmonk, a co Cię zainspirowało do tego, żeby złożyć taki wątek?
  10. Ja to jestem za wprowadzeniem do szkoły lekcji seksu, tacy gimnazjalisci z ostatniej klasy albo licealiści powinni miec obowiązkowe zajęcia praktyczne z koleżankami z klasy albo z przeszkolonymi instruktorkami, bo jak w tym wieku se nie zaczną go uprawiać to mogą wyrosnąć na takich niedorajdy jak ja. Bycie niedorajdą, to pół biedy, ale ten antyklerykalizm... A tak serio, nie sądzisz, że Twoje doświadczenia (czy ich brak) rzutują na Twoje poglądy?
  11. Chyba rzeczywiście masz słaby dzień. Ale ja też, bo nie działasz mi zupełnie na nerwy. Z chorobami królika - podoba mi się teoria Twojego dziadka, ja bym wypróbowała na ludziach... -- 23 paź 2013, 22:51 -- No ale Ty nie jesteś przecież wierzący. Ale Ty jesteś i namawiasz mnie do rzeczy sprzecznych z Twoją wiarą. Ciągle piszesz że seks to tylko przy wielkim uczuciu najlepiej po ślubie i ogólnie drażni cię dzisiejszy przesiąknięty seksem świat a mnie namawiasz do tego żebym se poruchał bez zobowiązań no ale katolicy słyną z hipokryzji Bez przesady zaraz z tym namawianiem, tylko napisałam pewną myśl... Ale jeśli wolisz się nawrócić i chciałbyś o tym z kimś porozmawiać, pisz. Myślę, że gorsze jest namawianie kogoś do rzeczy sprzecznych z jego wiarą niż z własną. Co do świata przesiąkniętego seksem - bardziej drażni mnie obecnie świat przesiąknięty kłamstwem oraz próby wtłaczania dzieciom na siłę tej seksualności - w dodatku w chorej wersji (gender). Co do hipokryzji - cóż, jestem tylko katoliczką, jak słusznie zauważyłeś. Nie oczekujmy ode mnie zbyt wiele
  12. No ale Ty nie jesteś przecież wierzący.
  13. carlosbueno, nie wiem czy to po chrześcijańsku, ale czekam na ten dzień, kiedy wreszcie stracisz tę swoją cnotę, przestaniesz marudzić i może nawet przestaniesz być taki antyreligijny - bo opuści Cię frustracja, że realizujesz w życiu katolickie zasady, choć nie chcesz.
  14. Uprzejmie reaguję na aluzję - już mniejsza z tym, co ja sądzę o teorii ewolucji, ale nie nudzi Was rozpatrywanie każdego prawie tematu z punktu widzenia ewolucyjnych przystosowań? Międlenie tego nawet przy tak miłym temacie jak seks? Nie wywracają Wam się flaki od tego a la naukowego języka (okropna dla mnie maniera, ale zauważcie, że z uprzejmości nie napisałam nawet "pseudonaukowego" tylko "a la naukowego"...)? Nawiasem mówiąc, Hans, jak na fascynata nauk ścisłych i przyrodniczych, to co Ty wiesz o królikach... ,
  15. Bo tylko okresowo ma taką potrzebę, w przeciwieństwie do ludzi.
  16. _ bardzo trafnie napisane ( choć nie jestem kobietą , dzięki Bogu ) W większości przypadków pewnie tak jest i dobrze, że tak jest, ale szczęście i przyjemność to coś zupełnie innego. Ktoś może mieć więcej przyjemności z seksu "zabronionego" - na przykład z czyjąś żoną - bo to budzi w nim więcej emocji, ale mówiąc "szczęście" mam na myśli jakiś trwały stan i chyba nasycenie - nie seksem, a dobrem. Można mieć masę seksu w życiu, a być ciągle nienasyconym i gorączkowo czy nałogowo się rzucać w poszukiwaniu kolejnych emocji, po których przyjdzie dołek, a dołek ktoś będzie chciał zatkać następnymi przygodami - i tak bez końca. -- 23 paź 2013, 20:16 -- Niedawno przeczytałam taką opinię, że kiedy jesteśmy naprawdę szczęśliwi, to sobie tego nie uświadamiamy - tylko widzimy to potem z perspektywy czasu - "wtedy byłem taki szczęśliwy". Coś w tym jest. -- 23 paź 2013, 20:34 -- Jest dokładnie na odwrót - ruchanie się 'jak króliki' dla przyjemności tym nas odróżnia od reszty, że robimy to dla przyjemności a nie chęci posiadania potomstwa jak reszta zwierząt. Nie sądzę, żeby króliki były świadome tego, że z ruchania wyjdzie im potomstwo, czy żeby miały taką chęć, parzą się, bo tak im każe instynkt czy potrzeba biologiczna, którą czują, tak jak głód. Człowiek też odczuwa ten "głód", ale ma jakiś wybór, bo ma rozum ( przynajmniej potencjalnie).
  17. w seksie raczej o przyjemnosc.. Myślałam raczej o życiu. Ha, ha, ha, to się nazywa rzeczowe podejście do tematu. -- 23 paź 2013, 19:49 -- Uprawiając seks raczej ciężko jest się modlić, a przynajmniej w grę wchodzą tylko krótkie modlitwy Ale tak serio - znam małżeństwa, które nie uprawiały seksu przed ślubem, wyglądają na szczęśliwych. Choć nie wiem czy to wszystko się sprowadza do "przed ślubem" i "po". Myślę, że ktoś wierzący narzuca sobie pewną dyscyplinę - jeśli np. ma żonę/męża, to nie powinien się za bardzo wkręcać nawet w fantazjowanie o kimś innym, bo to może go emocjonalnie oddalić od męża/żony, narazić na skok w bok. Brzmi hardcorowo, ale też samo to się nie zrobi - żeby wytrzymać z kimś przez całe życie, to wymaga cholernego wysiłku i wyrzeczeń. Tak sądzę, choć będę wiedzieć dokładnie, jeśli mi się kiedyś uda tego dokonać. Zawsze ma znaczenie, tylko ludziom się wydaje, że żadnego nie ma.
  18. No ale możesz spać spokojnie, to też szczęście ... -- 23 paź 2013, 19:15 -- A przy okazji, dlaczego piszesz "Akcie" z dużej litery?
  19. Kojący fizycznie, ale kojące jest według mnie budzić się przy kimś, od kogo nie ma się ochoty uciec i komu można dać coś więcej niż chwilę przyjemności, być z kimś szczerze i radośnie, a nie krzywo się uśmiechać z rana. -- 23 paź 2013, 18:55 -- taaa....
  20. Kalebx3, jesteśmy inaczej zbudowane, ale chyba nie jesteśmy aż tak inne, jak sugerujesz :)
  21. Seks z miłością wcale nie musi być'' przyjemniejszy '' ni z ten ben bez miłości. Tak, ale pytanie czy chodzi o przyjemność czy o szczęście.
  22. Oczywiście, że nie zawsze idzie, ale czy coś z tego wychodzi dobrego, kiedy nie idzie?
  23. Mówiłeś, że dziewczyna chce się wyszumieć i wygląda na to, że rzeczywiście tak, moim zdaniem musisz się z tym pogodzić i pozwolić jej na wolność - bo im bardziej będziesz ją chciał zatrzymać przy sobie, tym bardziej Ci będzie uciekać. Im bardziej będziesz od niej uzależniony, tym szybciej poszuka kogoś innego - i to może właśnie zaczął się ten efekt. Jeśli chce się rozejrzeć za kimś innym, trudno - i tak nie masz na to wpływu, co zrobi, jeśli rzeczywiście łączy Was coś ważnego, co ma przyszłość - to powinno jej przejść, jeśli nie - i tak by się z czasem rozpadło. Na razie moim zdaniem nie stało się nic strasznego - ma prawo, żeby ktoś inny jej się podobał, ale to o niczym nie przesądza. Dobrze, że zacząłeś te małe kroki - cokolwiek będzie z Twoim związkiem, i tak na tym wygrasz, rób to dla siebie, a nie żeby jej nie stracić. Na razie moim zdaniem nie ma dramatu, nie załamuj się - nie takie rzeczy mogą się jeszcze wydarzyć w Waszym związku, jak jej kilka sms-ów o tym, że ktoś jest fajny. Jeśli ludzie są ze sobą dłuższy czas - kilka lat, to nie ma bata, żeby nie było żadnej konkurencji - i trzeba to przerobić - jeśli poznając innych nadal wybieramy osobę, z którą jesteśmy, jako tę jedyną - to związek się umacnia, jeśli nie, to lepiej, żeby się teraz rozpadło niż np. po ślubie. -- 23 paź 2013, 01:50 -- Bierz przykład ze starszych pokoleń, oni wiedzieli, jak trzeba z kobietami
×