Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. Widmo, to prawda, kiedy się czułam dobrze, to mnie tu nie było.
  2. Zauważyłam, że kiedy wchodzę w górkę i gonitwę myśli, to koją mnie smętne, łzawe, refleksyjne piosenki; jeśli się w nie wczuwam, to trochę mnie wyrównują i mam ulgę. https://www.youtube.com/watch?v=T2X7gdg0IGU -- 22 maja 2014, 20:45 -- Wolfx, osoby, które się dobre czują nie siedzą na forum. Znam osobiście osoby z CHAD, które żyją normalnie albo prawie normalnie. Też jestem na etapie, że mnie wkurza takie gadanie, choć sama to zrobiłam powyżej. Ale ciężko się czuć dobrze, kiedy masz wiedzę, że nawet podczas remisji będziesz nadal "chory" i że nie możesz nigdy wyzdrowieć. Przypadkowo trafiłam w necie na opinie o lekarce, która chyba ma bardziej pozytywny przekaz, jeśli wierzyć tym opiniom, zastanawiam się czy sie do niej nie wybrać (tylko z kasą krucho) http://forum.gazeta.pl/forum/w,15184,89836557,89845121,Re_wyleczyc_sie_z_CHAD.html?v=2
  3. U mnie codziennie jest mniej więcej tak samo ostatnio, rano depresyjny ból, potem kilka godzin względnie normalnych, w trakcie których robię sobie nadzieję, że już będzie dobrze, a potem chwilowy skok nastroju do góry, potem lekka gonitwa myśli - i nastrój już siada, bo widzę, że coś ze mną nie tak. Nie potrafię do końca zatrzymać pociągu, który mi jedzie przez głowę.
  4. _Jack_, może teraz nie czujesz się najlepiej, ale całkiem możliwe, że dasz radę, a praca da Ci stabilizację i to też wpłynie dobrze na nastrój. U mnie się dużo poprawiło, kiedy znalazłam pracę, choć nie jest to praca specjalnie wymagająca.
  5. refren

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=CWE2USHzbBM][/videoyoutube]
  6. No, faktycznie genialne http://portalwiedzy.onet.pl/76892,,,,choroba_szpitalna,haslo.html Też kiedyś nie miałam przez parę miesięcy emocji i udało mi się samej je sobie przywrócić, chyba że zadziałał czas potrzebny do regeneracji czegoś tam po ciężkiej fazie choroby, w każdym razie bez zmiany leków.
  7. Byłam niedawno na mszy z modlitwą o uzdrowienie w św. Zygmuncie w Warszawie, opiszę jak to wygląda, gdyby ktoś się zastanawiał czy iść. Najpierw jest zwyczajna msza, potem adoracja N.Sakramentu - prowadzona. W czasie mszy, w trakcie modlitwy wiernych każdy z obecnych może wypowiedzieć swoją intencję. Podczas adoracji wypowiadają się ludzie prowadzący ją nieraz w sposób osobisty, np. dziękują Bogu za jakieś rzeczy ze swojego życia. Po adoracji i błogosławieństwie jest coś takiego jak "słowa poznania", to znaczy część wyznaczonych osób przekazuje jakby treści, które ma dostawać po natchnieniem Ducha Św. Są to fragmenty Pisma Św, które "Jezus kieruje w sposób szczególny do wszystkich obecnych osób" albo przesłania nakierowane na pojedyncze osoby np. "Jezus uzdalnia młodego mężczyznę do wybaczenia swojemu ojcu i dotyka jego nerwicy natręctw" albo "Jezus błogosławi w sposób szczególny kobiecie, które martwi się o swoje nienarodzone dziecko". Potem jest czas na "świadectwa" czyli ktoś, kto poczuł że jakieś słowo jest skierowane do niego albo jakiś czas temu na innej mszy było, albo kiedyś doświadczył szczególnego działania Boga w swoim życiu, może o tym opowiedzieć. Na koniec ksiądz nakłada każdemu kolejno ręce na głowę i błogosławi. Jak można się zorientować z tego opisu, jest to full service :) (całość trwa 3 godziny), myślę, że rzadko msze z modlitwą o uzdrowienie tak wyglądają. To może budzić kontrowersje, ale też moim zdaniem może być dla kogoś pomocą. Myślę, że to wersja dla ludzi o mocnych nerwach, ale może się mylę. Kiedyś miałam zastrzeżenia do tej formuły ze słowami poznania, że zbyt magiczna, a ostatnio czekałam jak na zbawienie "a może coś będzie do mnie". Nic takiego nie odczułam, żeby coś było do mnie, ale uspokoiłam się trochę po tej mszy, nabrałam więcej zaufania do Boga i zwyczajnej nadziei, że nie zostawi mnie w dołku. A to według mnie już dużo. -- 20 maja 2014, 01:19 -- Prowadzi to Odnowa w Duchu Św, stąd chyba specyficzny klimat. Nie należy się dziwić, jeśli w trakcie mszy ktoś zacznie np. klaskać do jakiejś piosenki. Lepiej idąc tam, uodpornić się na taki styl.
  8. A ja wjechałam na 200 kwetiapiny, to był mój niezastąpiony lek jeśli chodzi o napięcie ruchowe i teraz też ogarnął z grubsza moje zmienne jazdy, gonitwę myśli, wewnętrzny motorek. Problem w tym, że nie wyrównałam się jeszcze w 100 procentach, mam chwile lekkiego przyspieszenia myślenia, poza tym na 200 czuję się zupełnie stłumiona i ogłupiała, a to jest minimalna dawka terapeutyczna. I nawet bez tej gonitwy nie wiem czy jestem sobą czy coś mną kręci, momentami boję się, że jestem automatem, któremu ktoś włącza różnymi przyciskami programy. Natomiast lekarz, u którego dziś byłam, nie widział we mnie nic szczególnego.
  9. S jak..., ale możesz funkcjonować bez leków? Jak długo bez nich Ci się udało?
  10. nwckg, nie ma chyba takiego związku, w którym ciągle czuje się pozytywne emocje: fascynację, namiętność, ciepło itp, przynajmniej ja nie słyszałam o czymś takim. A z kolei wspólne przebywanie z kimkolwiek na okrągło jest trudne i trzeba do tego przywyknąć, przy czym tak zupełnie się nie da, bo każdy potrzebuje trochę prywatności. Możliwe, że ktokolwiek byłby na miejscu Twojego chłopaka, denerwowałby Cię tak samo, bo nie jesteś przyzwyczajona do ciągłego przebywania razem. A to, że druga osoba zaczyna we wszystkim wkurzać zdarza się i w małżeństwach, znam takie przypadki i wcale nikt nie dochodzi do wniosku, że nie kocha. Miłość to nie to samo co uczucia i emocje, bo te są zmienne i mogą się zmienić nawet kilka razy w ciągu dnia.
  11. Też nic nie wiem o gostku (ciekawe w jakim teraz jest stanie), ale ten wpis daje mi nadzieję, przejrzałam też dyskusję pod tym i wyszło mi, że o poziomie zdrowia w dużym stopniu decyduje wiara w możliwość wyleczenia. I z tego powodu cieszę się, że nie miałam dotąd zdiagnozowanego CHAD tylko zaburzenia osobowości (przez 10 lat). Myślałam "skoro zaburzenia osobowości, to kiedyś się wyleczę", przychodziły kolejne kryzysy, a ja z nich wychodziłam i myślałam za każdym razem, że może to już ostatni. Między nimi w miarę normalnie żyłam, tak jakbym miała już być zdrowa. Gdybym myślała, że to nieuleczalna choroba, to bym chyba już zeszła. Odkąd mam podejrzenie CHAD moja równowaga psychiczna się rozwaliła i lecę w dół.
  12. Znalazłam taką wypowiedź na innym forum, co o tym sądzicie? Tam rozwinęła się ciekawa dyskusja. http://www.depresja.ws/topic/7956-wyleczylem-sie-sam-bez-lekow-%3B/
  13. No ja mam właśnie przypuszczalnie stan mieszany/szybka zmiana faz po odstawieniu wenlafaksyny, na której się czułam dobrze (przed odstawieniem lekko za dobrze).
  14. Mój lekarz powiedział, że się mieszczę między dwójką a spektrum (i chyba właśnie ten stan mieszany przemawia za II.) Mam obecnie zmiany "faz" kilka razy w ciągu dnia, ale dominuje niepokój i przyspieszenie myślenia.
  15. Dzięki za odpowiedź. Mój lekarz mówi, że jeśli mam CHAD, to nie powinnam już w ogóle brać antydepresantów i chce, żebym wjechała na 200 lamo. Ja bym wolała być na mniejszej dawce, a kryzysy zbijać dodatkowymi lekami, wenla albo ketrelem, bo te dobrze na mnie działają. No ale to moja koncepcja leczenia, niestety nie jestem lekarzem, pewnie mnie lekarze sprowadzą na ziemię.
  16. Przeczytałam o tym sama wcześniej, ale lekarz też to podejrzewa i tak mi zapisał ostatnio w karcie, mówi, że dużo na to wskazuje.
  17. Może Ci się zaostrzyła ta przepuklina? Nie sądzę, żeby to miało związek z wenlafaksyną, nigdy nie słyszałam, ani nie czytałam żeby ktoś miał coś takiego po niej. Miałam kiedyś kulę w gardle, ale nie na wenla, moim zdaniem to był efekt tłumionych emocji, pomogło sztuczne nakręcanie w sobie w jednej krótkiej chwili entuzjazmu i radości, miałam wrażenie, że jak bombarduję tym tę kulę, to się rozchodzi.
  18. Chyba miałam myślenie magiczne, polegające na wierze w to, że jest dla mnie nieuchronne przeznaczenie i że w każdym momencie życia mam do wyboru drogę "prawdziwą" i "fałszywą" czyli złą, a pomyłka w wyborze okrutnie się na mnie zemści. Na myśleniu, że mam odczytać, jaką iść drogą "wsłuchując się w siebie" czy szukając jakichś znaków. Nie wiem dokładnie w jaki sposób mi przeszło (może po prostu dorosłam), ale przejście od "odczytuję" do "tworzę" swój los było wyzwalające.
  19. Marian_Paździoch, dzięki za odpowiedź. Lekarz zaproponował mi lamo, nie byłam dotąd na stabilizatorze, ponad dwa lata jechałam na wenlafaksynie 37,5 i było ok, czasem miałam zjazd, ale zbijałam go ketrelem albo wchodziłam na 75 wenla i dość szybko zjazdy mijały (tak do dwóch tygodni). Na wenla zaczęłam się czuć "zbyt dobrze", odstawiłam i się zaczęły jazdy. Teraz jestem na ketrelu, bo musiałam sobie zbić potworne napięcie i się zastanawiam czy wjeżdżać na stabilizator czy zostać na ketrelu, skoro znosi mi teraz pomału jazdy. A te jazdy to przypływy energii, nagłe zmiany nastroju, czasem euforia która przechodzi w gonitwę myśli i okropny niepokój z pobudzeniem ruchowym, a potem przygnębienie. To wskazuje na stan mieszany w CHAD. Jeszcze mam jedno pytanie: czy ktoś bierze lamo w dawce poniżej 200?
  20. Pytanie do osób na lamo, czy nie czujecie czasem, że Wasze uczucia i myślenie twórcze są przytłumione? Jak jest np. ze słuchaniem muzyki, odbieraniem filmów - ma to nadal smak?
  21. Może kiedy się modlisz, to się uspokajasz, znika lęk przez diabłem czy niesamowitością, więc nie masz tego koszmaru. To może na wszelki wypadek uważaj na kobiety, może to jakieś ostrzeżenie [videoyoutube=_ZQk27FzFwY][/videoyoutube]
  22. Nie wiem jak odróżnić, ale tu (niestety) piszą, że może wywołać: http://www.afektywna.pl/chad/
  23. refren

    Melancholia

    Statek pływający od portu do portu, ruiny albo puste miejsce po starym domu, deszcz, stare zdjęcie czy bilet, schody donikąd, skrzypce na obrazie, samotna kobieta po 30tce gapiąca się w okno Kot dachowy więziony w domu, patrzący przez szybą na ptaki na drzewach -- 21 lis 2013, 00:34 -- o tak ! źródło zadumy i milczenia...
×