
refren
Użytkownik-
Postów
3 901 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez refren
-
Odpowiedź jest prosta -ponieważ jest to forum osób zaburzonych, a wiadomo, że każdy kto nie podziela rządowego optymizmu, uważa, że sytuacja w kraju idzie w złym kierunku oraz jest eurosceptyczny, ma głębokie problemy emocjonalne i to powoduje jego ekstremalne poglądy, poza tym ludzie zaburzeni mają skłonność do teorii spiskowych, dlatego wydaje im się, że tak obiektywne nawet źródła wiedzy o świecie, jak fakty TVN, mogą być manipulacją. Stąd już o krok do nazizmu, którym jest kwestionowanie, jakoby odmienne orientacje seksualne były darem od Boga, a aborcja prawem człowieka. Co co szowinizmu - oczywiście go podzielam, nie mogę patrzeć na twarz Środy, co świadczy o mojej niechęci wobec wszystkich kobiet, bo Środa jest takim jakby archetypem, kobietą kobiet czy po prostu ikoną pierwszej (czyli kobiecej) płci.
-
Albo po prostu znał kobiety...Ciągle podróżował i niejedno widział.
-
Przeczytałam na nowo List do Koryntian. Takimi minimalistami seksualnymi, to oni znowu nie byli Więc małżeństwo też jest darem, choć św Paweł rzeczywiście nie ma do niego sentymentu, z drugiej strony podchodzi do niego też i po ludzku. Doradza samotność, ale ostatecznie Bóg decyduje, kto do czego ma dar. Różne są interpretacje, o co chodzi z tymi "obecnymi utrapieniami" Więc skoro ślub jest dobry, to ja bym nie marudziła, że św. Paweł powiedział, że dziewictwo jest lepsze. Może czyjś wyjazd na misję też jest dla Boga lepszy niż praca w biurze, ale to nie znaczy, że wszyscy mają pojechać na misję. Św. Paweł mówi kilka razy, że tylko doradza, nie nakazuje.
-
1234qwerty, nikt Ci nie każe traktować go jako zło konieczne, nawet jeśli miałbyś zostać ultrakatolikiem. Więc może tu Cię boli i dlatego chciałbyś usłyszeć, że sama przyjemność jest dobrem w seksie. No ale plan Boga był taki, że to część większej całości, w której też są zwykle dzieci. Co nie znaczy, że musisz się z tym gryźć teraz, jeśli nie zanosi się na razie na Twój ślub. To nie jest zasłanianie braku argumentów, tylko używanie rozumu. Życie nie jest proste jak cep, wiara też nie - zwłaszcza kiedy człowiek ma w sobie masę komplikacji - nie chodzi o to, żeby rozmiękczać prawdy wiary i sobie wybierać fragmenty Biblii które są ważne, ale żeby się lepiej z nimi poukładać i zrozumieć, co mają wnieść do mojego życia - (choć nie do mnie bezpośrednio np. napisał św. Paweł list) dlatego czasem trzeba się nad czymś zastanowić, na przykład nad kontekstem.
-
Biblia nic nie mówi o związkach, tylko o małżeństwie. Potrzeba zaspokojenia seksualnego była zawsze, ale potrzeby seksualne i wrażliwość na tym punkcie nie zawsze były jednakowo rozbudowane ani jednakowo ważne. Kiedyś ludzie mieli inne priorytety, zawierali małżeństwa, żeby np. zjednoczyć majątki, żeby mieć prawowite potomstwo z kimś z odpowiedniego rodu, wejść w koligacje czy żeby żyć "jak pan Bóg przykazał". Dziś seks jest bardzo istotną częścią małżeństwa, ale jeśli uważasz, że najważniejszą, to czeka Cię prawdopodobnie rozczarowanie - kiedy Twoja żona będzie w zagrożonej ciąży czy będzie padać ze zmęczenia od niemowlaka, to się przekonasz, że związek dwojga ludzi to nie tylko seks. Czyli najlepiej jest być samotnym i nie uprawiać w ogóle seksu. Czyli seks w małżeństwie jest dopuszczony dlatego, żeby uniknąć rozpusty, nie dlatego, że jest dobry. Wyróżniony fragment jest wg. Pawła celem seksu w małżeństwie. Krótko mówiąc małżeństwo jest dla słabych, którzy nie panują nad sobą... Tak jak napisałem- mniejsze zło. Z dwojga złego lepszy ślub niż piekło. qwerty, ale czego oczekujesz, że seks zostanie uznany za pośrednictwem religii za dobro absolutne czy za cel, do którego się zmierza? Może ma być sakramentem? Moim zdaniem św Paweł określił cel samego małżeństwa- że jest nim wzajemne zbawienie dwojga, a z tego wynika bardzo dużo. Jeśli kiedyś seks był bardziej narzędziem zaspokojenia się i płodzenia dzieci niż nie rytuałem, to dbanie o zbawienie męża/żony polegało na tym, żeby nie narażać jej/jego na pokusę niewierności. Jeśli w naszej kulturze seks ma większe znaczenie, to musimy to wziąć pod uwagę, bo ktoś z kim żyjemy nie wychował się na bezludnej wyspie (ani zresztą my sami) - jeśli nie będziemy rozumieć jego potrzeb seksualnych, to będzie nieszczęśliwy w małżeństwie, sfrustrowany i też podatny na pokusy - a to wszystko nie służy zbawieniu, tak samo pomijając własne potrzeby też się na to narażamy. Tak naprawdę życie katolików nie różni się wcale radykalnie od życia niewierzących i wiara nie walczy z seksualnością, ale Ty jakby oczekujesz tego, że seks będzie miał miejsce na piedestale - dla mnie to jakieś zachwianie równowagi. Tak jakbyś chciał majtki trzymać na stole - majtki są potrzebne, mogą być brzydsze lub ładniejsze, ale to tylko majtki.
-
Czyli najlepiej jest być samotnym i nie uprawiać w ogóle seksu. On pisze, że lepiej się nie łączyć z kobietą, Ty widzisz, że to o seksie. Owszem, jedno się łączy z drugim, ale nie pomyślałeś, że może chodziło o coś więcej niż żeby nie uprawiać seksu? Jest dobry, o ile pomaga w zbawieniu. Z punktu widzenia wiary wszystko jest dobre o tyle, o ile prowadzi do zbawienia, a nic samo w sobie. Krótko mówiąc małżeństwo jest dla słabych, którzy nie panują nad sobą... Czyli dla większości? Ten list był pisany do określonej społeczności żyjącej w określonym czasie. Musiał uwzględniać potrzeby tej społeczności i aktualną mentalność ludzi, poza tym z tego co wiem, to wtedy chyba chrześcijanie oczekiwali na szybie powtórne przyjście Chrystusa, więc żyli jakby w cieniu końca świata - więc tym bardziej jest zrozumiałe, że św Paweł tak pisał. Jest w tym element wieczny, uniwersalny, ale też jest kontekst - który jest czymś zmiennym. Według Biblii i tradycji chrześć. seks jest efektem grzechu pierworodnego - więc jest rzeczywiście czymś w rodzaju "upadłej konieczności" - z perspektywy wieczności i planu Bożego. A kiedyś ludzie bardziej byli przyzwyczajeni, do myślenia o wieczności i sprawach podstawowych, mniej o wygodzie, przyjemnościach, rozpuście, inaczej też widzieli małżeństwo - więc taki język nie był dla nich niczym szczególnym. Z czasem ludzie stali się bardziej introwertyczni, skupieni na swoich przeżyciach, doznaniach, też potrzebach - więc trzeba było znaleźć język, który bierze to pod uwagę - z punktu widzenia wieczności rola seksu się nie zmieniła, ale zmieniła się w naszej świadomości, wręcz teraz seks jest we wszechcentrum wszystkiego (co jest już przesadą) - więc Kościół zaczął mówić o jego znaczeniu dla miłości między ludźmi, więzi i radości - tak też działa Duch Św., że mówi w sposób, w jaki wymaga tego sytuacja i może odsłaniać różne aspekty tej samej rzeczy - "Mądrość bowiem jest ruchliwsza od wszelkiego ruchu i przez wszystko przechodzi, i przenika dzięki swej czystości" -- 30 paź 2013, 00:59 -- . No właśnie nic w tym szlachetnego, chciało by się powiedzieć nie spełnia swoich obowiązków małżeńskich. Przecież nawet małżeństwo kościelne można unieważnić gdy nie zostało skonsumowane, więc Marii i Józefa również można by było, no i prowokowała męża do skoków w bok. Jakoś to wszystko się nie trzyma kupy no ale to przecież religia, królestwo absurdu. Seksu nie zabiera się do wieczności. Maryja żyła tylko tym, co można zabrać do wieczności - a Bóg tak zrobił może po to, żeby nam pokazać, które to rzeczy, żeby nam się nie myliły z resztą - bo rzeczy, które nie są wieczne nie mogą być wyżej tych, które są. Mają swoje miejsce w życiu, ale nie nimi należy się kierować, bo nimi nie zapracujemy na niebo.
-
słabiutko...liczyłem na klątwę Musisz jeszcze więcej zwracać na siebie uwagę, bardziej być w centrum, to może ktoś z odpowiednimi uprawnieniami Cię zauważy i ją na Ciebie nałoży.
-
Jeśli już wyjdę za mąż, to nie po to, żeby grzeszyć - więc na pewno spróbuję nie stosować sztucznej antykoncepcji (która zresztą jest dla mnie bardzo antyseksualna), poza tym mam już tyle lat, że jak wyjdę za mąż, to będę chciała mieć dziecko/dzieci i nie będę raczej tego odkładać. Uważam, że małżeństwo jest m.in. po to, żeby w nim się rodziły dzieci i że jest to naturalne. Ale myślę, że stosowanie naturalnych metod nie jest celem małżeństwa samym w sobie, jeśli dobro małżeństwa będzie wymagało innego postępowania, to się nad tym zastanowię. Spotkałam się z różnym zdaniem księży na temat "wyjątków", być może wprowadzili mnie w błąd, a być może te zasady nie są tak restrykcyjne i bezwzględne, jakby się wydawało. Znam bardzo religijną kobietę, która przez jakiś czas z powodów zdrowotnych miała podwiązane jajniki - i to było skonsultowane z katolicką poradnią małżeńską - więc może to nie jest takie czarno-białe. W tym momencie uzasadniony "wyjątek" nie wydaje mi się niczym strasznym (ani też czymś szczególnie pożądanym). Jeśli jestem w błędzie - oby mnie Bóg wyprostował, jeśli to będzie konieczne. Trochę lawiruję, ale dla mnie na razie nie jest to ani ważny problem życiowy, ani kwestia duchowa, poza tym moja wiara ma pewien rys "szaleństwa" - wierzę, że Bóg wszystko zrobi tak, że będzie dobrze i w odpowiednim momencie da mi siły do tego, co mam wykonać, zresztą nie wiem czy wiara jest możliwa bez tego "szaleństwa" - a to jest właśnie dla ludzi bardzo trudne, że nad czymś mogliby nie mieć kontroli (a w rzeczywistości iluzji kontroli), chcieli by mieć linkę bezpieczeństwa (czyli poczucie tej kontroli) na przyszłość, choć nie wiedzą, co będą robić za tydzień i nie panują nad tym, co robią dzisiaj. Odpisałam szczerze. Ty jesteś na mojej liście trolli dożywotnio...
-
Jakby ktoś chciał dla odmiany coś o seksie, to niech się nie krępuje, w końcu temat jest "seks a wiara". Przynajmniej kiedyś był...
-
Nie tam, gdzie jest religijne, tylko tam, gdzie jest islam. A dokładniej luteranami. Luter zaczynał jak Lemański : http://www.studentprawa.com.pl/martin-luther.html Skoro człowiek i tak jest niewolnikiem, to co za różnica, diabła czy Hitlera? Cóż, wiara w państwo zawsze się źle kończy. Dlatego tak nie znoszę euro-lewicy. Wolę tych, co uznają prymat prawa Bożego nad państwowym- o czym właśnie mówiłam wcześniej Dopisuję Cię do mojej prywatnej listy trolli. Na miesiąc. -- 29 paź 2013, 21:51 -- Nie można mylić dwóch rzeczy: prymatu prawa Bożego nad świeckim i zlania prawa religijnego i świeckiego. To drugie źle się kończy, bo narusza wolność sumienia czy wolność decydowania o swoim życiu (jak np. islam czy Inkwizycja). To pierwsze jest niczym innym, jak odniesieniem prawa stanowionego do wartości wyższych, czyli czegoś co wykracza poza "tu i teraz" - ponad tendencje utylitarystyczne, pragmatyczne - a tym samym chroni godność człowieka. Inaczej mówiąc, jeśli człowiek nie oprze się na czymś, co go przekracza, tylko na sobie samym, to nie będzie wolny, bo jego natura ciągnie go dół.
-
Myślenie rodem z Iranu ajatollahów i innych islamskich dziczy. Chcesz przestrzegać prawa katoli to je przestrzegaj, ale po co mieszać do tego państwo i jego prawa, przecież to jest sprzeczne z nauczaniem Jezusa. No nie, to jest właśnie myślenie ludzkie, jeśli akceptujesz każde prawo, tylko dlatego, że jest prawem, bez zastanowienia się czy jest dobre i sprawiedliwe, to jesteś świetnie urobioną masą, która nie zaprotestuje, gdy pojawi się jakaś forma totalitaryzmu.
-
Nie rozumiem i nie daj mi to spokoju
refren odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Dobra dotarło już do mnie, że to znowu moja wina. Tylko wkurwia mnie, że za kazdym razem słyszę słowa zachwytu, jaka to jestem piękna i wspaniała, a potem ni z gruchy ni z pietruchy wypierdalaj. Poparzę sobie ryja kwasem i upasę się jak prosiak, może wtedy ktoś normalny zwróci na mnie uwagę. Tyle, że może faktycznie nie mam nic w środku. Czemu Twoja wina? Zakładając, że tak było, to nie jest żadna Twoja wina - bo nie miałaś na to wpływu, ani na problem z poczuciem wartości (bo sama piszesz, że słyszałaś od dzieciństwa teksty, że jesteś beznadziejna), ani na to, że chciałaś wreszcie kogoś, kto Cię doceni - to jest naturalna potrzeba, tylko na Twoim miejscu bym zwróciła uwagę, czy nie byłaś na początku bezkrytyczna wobec gościa - może były jakieś niepokojące sygnały, robił jakieś przykre aluzje, albo mówił rzeczy sprzeczne ze sobą, albo na przemian był blisko i się wycofywał, czy widać było, że coś kręci. Nieraz pod wpływem silnych uczuć się wypiera takie rzeczy, to nie jest wina, bo to się dzieje poza świadomością, tylko można pracować nad tym, żeby na przyszłość nie było poza świadomością. Zresztą w ogóle nie można tu mówić o winie, uczucia się rządzą swoimi prawami. Choć całkiem możliwe, że po prostu nie miałaś szczęścia i nie ma co szukać drugiego dna, ale to Twoje negatywne myślenie o sobie jest niepokojące - to jest jakiś temat do zastanowienia dla Ciebie - przekonania o sobie jakie masz na podstawie tego, co słyszałaś (pewnie od rodziny) w dzieciństwie - bo to Cię może niepotrzebnie obciążać. -
Nie rozumiem i nie daj mi to spokoju
refren odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
To bardzo źle, że wierzysz w swoją beznadziejność. Być może pragnienie akceptacji czy aprobaty, podziwu sprawiło, że łatwo dałaś się poderwać niewłaściwemu facetowi i chciałaś, żeby związek potwierdził wreszcie Twoją wartość (w którą wątpisz), a to, że nic z tego nie wyszło, odbierasz jako potwierdzenie tej beznadziejności i odrzucenie (choć na szczęście masz też fazy złości na tego delikwenta). -
Nie rozumiem i nie daj mi to spokoju
refren odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Może trochę, w sumie przywykłam od dzieciństwa słyszeć takie słowa, więc spływa to po mnie. Najbardziej zabolał sposób w jaki to załatwił i że w moim mniemaniu mnie oszukał. Poza tym gdyby nie przypadkowa rozmowa sam by tego nie załatwił. Pewnie dostałabym maila albo smsa z tekstem, że nie nadajemy na tych samych falach i to był tylko romans. To znaczy jakie słowa słyszysz od dzieciństwa? -
Nie rozumiem i nie daj mi to spokoju
refren odpowiedział(a) na MalaMi1001 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
czyli zadnych wnioskow nie wyciagnal i wszystkie bledy przenioslby na nowy zwiazek. Nie ma tak ze malzenstwo sie rozpada z winy wylacznie jednej osoby Nie no przecież to JA nie nadaję na tych samych falach, a z nim jest wszystko w porządku. To moja wina . Chyba samo to mówi za siebie.... To nie jest niczyja wina, jeśli nadajecie na różnych falach, nie odbieraj jego słów tak, że z Tobą jest coś nie w porządku (bo chyba Cię to dotknęło). -
Kościół nie ustanawia prawa. Katolicy są częścią społeczeństwa i mają prawo, żeby ich szanować, jak też prawo do swoich reprezentantów w sejmie. Poza tym prawo zawsze opiera się na jakiejś idei i nie ma innej możliwości, inaczej się zdegraduje. Nie można mówić o Wymiarze Sprawiedliwości i uniknąć odniesienia do jakiegoś systemu - czym jest sprawiedliwość. Ta siostra dobrze gada: [videoyoutube=pxHF2d25iZw][/videoyoutube]
-
"Drobna tyrania"- czy to nie oksymoron? "niedopuszczanie cudzej racji" - Katolicyzm szanuje wolność sumienia każdego człowieka. Problem w tym, że współcześnie dominującym przekonaniem jest pluralizm - czyli pogląd, że wszystkie światopoglądy są tak samo uprawnione i żaden nie może być lepszy czy gorszy jak też relatywizm - ludzie mają alergię na jakiekolwiek wartościowanie moralne - pretekstem jest nakaż "nieoceniania" żadnej osoby, żeby jej nie skrzywdzić, ale w konsekwencji dochodzimy do zakazu jakichkolwiek ocen moralnych samych czynów - czyli ktoś, kto mówi, że aborcja jest zła jest nietolerancyjny - choć nie atakuje żadnej konkretnej osoby. Tylko kto zadecydował, że pluralizm jest ok i nie wolno się niego wyłamywać? Dla mnie to też forma zniewolenia - bo wierzę, że prawda jest jedna i tak chcę wychować swoje dzieci, jeśli będę je mieć- a lewicowy system europejski dąży do tego, by mi to uniemożliwić. Gdyby chociaż ten pluralizm był przez nich wyznawany konsekwentnie - to byłoby dobrze, ale zasada jest taka "wszystko jest dobre, o ile nie jest konserwatywne". W dodatku ludzie tak mocno uwierzyli w bożka pluralizmu i tzw. tolerancji, że oczekują, że Kościół dostosuje się do ich świadomości i stanie się instytucją demokratyczną, zawiesi naukę moralną i zmieni przekaz na ekumeniczną papkę, w której wszystkie religie będą stały na jednym poziomie. Ale jeśli do tego dojdzie, to przestanie istnieć. Każda religia jest ze swej istoty "fanatyczna", bo uznaje tylko jednego Boga. Współcześnie, im jakiś ksiądz jest bardziej antykatolicki, tym bardziej jest bożyszczem tłumu - patrz Lemański, Boniecki- obaj ewidentnie mają problem z akceptacją nauki Kościoła, do którego należą, Boniecki nazywa "miłym człowiekiem" faceta, który spalił Biblię i był oskarżony o gwałt zbiorowy - a tłum szaleje - wreszcie ludzka twarz katolicyzmu. Domagasz się tolerancji, a używasz agresywnego języka wobec ludzi, którzy myślą inaczej niż Ty. Jakie to typowe. Wiele można zarzucić Korwinowi, ale na pewno nie brak inteligencji. To, że ktoś się z Tobą nie zgadza i ma kontrowersyjne według Ciebie tezy nie oznacza, że jest tępy, chyba że wierzysz, że głoszenie poglądów zgodnych z Twoim oglądem świata jest jej wyznacznikiem. -- 28 paź 2013, 18:58 -- Autodestrukcja - zapomniałam zaznaczyć, komu odpisywałam.
-
Bardzo proszę o dodanie opcji "nie pamiętam". Prośbę swą motywuję tym, że zgadzam się z Grekiem Zorbą, który powiedział "Kobieta może tysiąc razy upaść i tysiąc razy odrodzić się jako dziewica. Zapytasz jak to możliwe? Po prostu nie pamięta".
-
reiben Na ale podaj jakiś przykład tego kłamstwa i coś na kształt dowodów (nie wymagam za wiele). -- 27 paź 2013, 16:15 -- Oczywiście jeszcze lepiej, jakbyś podał jakiś przykład kłamstwa w który wierzę i dałam temu wyraz. Nie piszę, żebyś udowodnił, że nie przekonują mnie fakty historyczne, bo to już zbyt okrutne
-
To slogan. Nie obserwuje się przemocy, aktów terrorystycznych dokonywanych przez katolików z pobudek religijnych.
-
" Robię coś nie tak ", -dokładnie chodzi o metody antykoncepcyjne i poza ten temat nie będe w TEJ dyskusji wychodził. Nie mam niepokoju . Nie najeżdzam na księży . Nie muszę sobie w niczym ulżyć . Jeden Bóg rozliczy mnie z moich słów i czynów. Chcę powiedzieć ,że są księża i księża . Choć wszyscy z nich są powołani do szczególnej świętości , to wielu choć ślubowało celibat ,łamie go . Ja muszę codziennie wypełniac swoje powołanie w małżeństwie , chociażby poprzez wierność Żonie . Ale co niektórzy w Kościele jak widać nie muszą ( choć ślubowali posłuszeństwo ). Pedofile sród księzy też się zdarzają , co jest szczególnie bolesne . Być może ta medialna nagonka ostudzi to ścierwo, oby. Nie pielenuję jadu . Wkur-wiaja mnie takie brudy w Kościele. Jestem o niego zatroskany ,Pan Jezus dzisiaj pogoniłby to kur-eswto w piżd-zieć!, jak pogonil kupczących ze Swiątyni.Nie bronił by ich tylko dlatego ,że są Jego kapłanami. Kościół sie oczyszcza i wierzę ,że jest to Święty Powiew Ducha Świętego . Będzie nas mniej , ale będziemy solą tej ziemi . Też mam nadzieję, że Kościół się oczyści, ale też chciałabym, żeby ludzie się oczyścili z jadu, a media z zakłamania. Podobnie jak Ciebie wkurza, że grzeszni księża wypowiadają się na temat "jak żyć", mnie wkurza, że zakłamane i cyniczne media mówią mi, co mam myśleć. Ja na przykład uważam, że nie ma się co rozczulać nad księżmi i zakonnikami, że tacy są biedni żyjąc w celibacie, bo małżeństwo też jest formą zakonu, o ile ktoś je traktuje serio.
-
Rzeczowy jak Twoje. Dyskusja jest możliwa do pewnego punktu, który Twoja świadomość już moim zdaniem przekroczyła. Nie mam ochoty usłyszeć zaraz, że JP2 był ludobójcą, a Inkwizycja zniszczyła Ci rodzinę.
-
Raczej każdy troll...
-
[videoyoutube=g_YIj02HbQQ][/videoyoutube]
-
Bez przesady z tą skutecznością, to znaczy u kogoś może taka być, ale też są np. kobiety, które mają łatwość spontanicznej owulacji - poza "kolejką" - choćby od udanego seksu albo metoda może być skuteczna, ale sypie się po porodzie - bo cykl zanika na czas karmienia piersią, ale owulacja będzie przed miesiączką kiedy już wróci, więc nie da się jej zauważyć... Kurcze, pewnie mało Cię to interesuje. Chyba powinno być na odwrót, Ty powinieneś mówić, że są nieskuteczne, a ja, że 99 procent :) No jest ta filozofia taka...inna. Też mnie kiedyś nie przekonywała, ale z czasem zaczęła coraz bardziej, niektórych rzeczy na sobie doświadczyłam czy moi przyjaciele, inne zaczęłam oceniać "po owocach" - na przykład po konsekwencjach społecznych odchodzenia ludzi od kolejnych zasad. Co do sprzeczności - są hardkorowo konserwatywni katolicy, którzy uważają, że nawet metody naturalne nie są zgodne z wiarą i wykazują te sprzeczności, sami są super spójni, logiczni i konsekwentni... no ale co z tego, skoro temu, co oni mówią, nikt już zupełnie nie jest w stanie podołać? No ale potępiamy pedofilię, bo jest zła czy tylko jej używamy do tego, żeby pokazać, że Kk nie zasługuje na miano duchowego przewodnika, a nie obchodzi nas walka ze złem- we wszystkich przejawach? Czy to właśnie nie jest obłuda?