
mark123
Użytkownik-
Postów
12 773 -
Dołączył
Treść opublikowana przez mark123
-
Ja często słyszę głosy, gdy przysypiam, ale to jest podobno normalne.
-
A mnie radość sprawia stimowanie, fantazjowanie i słuchanie muzyki i chyba tyle.
-
[videoyoutube=QNC3Dr0Rtpg][/videoyoutube]
-
Wpływ kozmarów sennych z dziecinstwa na psychikę.
mark123 odpowiedział(a) na mark123 temat w Pozostałe zaburzenia
Przejadanie się przed snem? Może to głupio brzmi, ale chyba coś w tym jest. Może w niektórych przypadkach tak. W moim raczej nie, ja raczej niejadek byłem. -
Ja to chyba zazwyczaj nie wiem, co czuję, jeśli chodzi o te szczegółowe uczucia. Ale tak sobie myślę, że może to i lepiej.
-
Wpływ kozmarów sennych z dziecinstwa na psychikę.
mark123 odpowiedział(a) na mark123 temat w Pozostałe zaburzenia
Ja swój sen potrafiłbym opisać. Ja po tym śnie przez następne kilka lat miałem koszmary, nie dokładnie to samo, ale o tym samym. Ja też wtedy miałem prawie 7 lat, gdy się to zaczęło. U psychiatry nie byłem (poglądy rodziców na to nie pozwoliły). Ale wtedy byłem w poradni psychologiczno-pedagogicznej w innej sprawie i przy okazji była mowa też o tym, ale w ogóle nie zwrócili na to uwagi. Z resztą w mojej okolicy raczej nie było dobrych lekarzy dziecięcych (nie tylko psycholog u mnie w dzieciństwie coś spartolił). Ciekawe, co jest przyczyną takich snów. -
[videoyoutube=L9lCP-VIjQI][/videoyoutube]
-
Słucham muzyki, piję colę, próbuję się otrząsnąć po nudnych wykładach.
-
No, strasznie muli, a wczoraj wieczorem to czasem w ogóle nie działało. A co do tematu, to zależy w jakim sensie miałbym być z niego zadowolony/niezadowolony, forum jak forum, normalne.
-
Wpływ kozmarów sennych z dziecinstwa na psychikę.
mark123 odpowiedział(a) na mark123 temat w Pozostałe zaburzenia
Ja np. swój najgorszy koszmar senny z dzieciństwa pamiętam dość dokładnie, pamiętam nawet, co o której godzinie działo się w tym śnie. Tak w dużym skrócie to mój sen był o bliżej nieokreślonych przedmiotach, które chciały wwiercić mi się w ciało. Po tym śnie przez kilka miesięcy miałem problem, żeby dokładnie spojrzeć na swoje ciało i przez kilka lat nocne stany lękowe. Po tym śnie pojawił się także lęk przed powietrzem w otworach i trochę lęk przed wysokością, które pozostały do dziś. Coś takiego chyba nie zdarza się u większości. -
Wpływ kozmarów sennych z dziecinstwa na psychikę.
mark123 opublikował(a) temat w Pozostałe zaburzenia
Mam takie pytanie, o czym może świadczyć sytuacja, gdy ktoś w życiu dorosłym pamięta dokładnie koszmar senny z dzieciństwa i ciągle ma w sobie część lęków z nim związanych ? Co może być przyczyną koszmaru, który częściowo wpływa na psychikę w dorosłym życiu ? -
Ja ostatnio płakałem (w sensie, żeby mi przez dłuższy czas łzy leciały) jakieś 6 lat temu. Po płaczu zacząłem w myślach naśmiewać się ze swojej słabości, a tak, żeby bardziej ryczeć, to jakoś w okresie podstawówki.
-
Słucham muzyki, piję energetyk, jem obiad, myślę, co zrobić z piątkowym kolokwium.
-
Ja siebie nie akceptuję i nie rozumiem, ale toleruję (chyba).
-
Mój płacz kojarzy mi się z momentami, gdy ktoś jest na mnie zły, gdy ktoś mi dokucza, ze szpitalem oraz pobytem w pseudoszkole, do której kiedyś skierował mnie psycholog. Ogólnie płacz jest dla mnie oznaką słabości i strachu.
-
Ja chyba w przeszłości czułem się bardziej dorosły, niż obecnie. Miałem też poważniejsze podejście do życia i chciałem coś w nim osiągnąć. A w szkole w podstawówce czy gimnazjum to wśród rówieśników czułem się prawie jak jakiś dziadek, obserwując ich zachowanie. Teraz chyba jestem bardziej dziecinny, dodatkowo mam wrażenie, że cały czas "lecę w dół", nie mam poważnego podejścia do życia, coraz mniej skupiam się na rzeczywistości, coraz więcej czasu poświęcam na "przebywanie" w świecie fantazji i fantazjowanie chyba coraz bardziej mam dziecinne. Ale jest w pewnym sensie plus tego, że nie skupiam się na rzeczywistości, przynajmniej ten ogólny nastrój mam normalny. Nie wiem, jaki bym miał ogólny nastrój, gdybym mocno skupił się na rzeczywistości i tym co powinienem zrobić.
-
No tego jeszcze nie wiem dokładnie, jak zmniejszyć ten lęk, szczególnie lęk przed pierwszą relacją z psychologiem, ale może wkrótce przyjdzie mi do głowy jakiś sposób.
-
Moi tak samo. U mnie pije matka i od niej "wszyscy się odwrócili" --> jej słowa, w rzeczywistości tylko jej rodzice się od niej odwrócili, nigdy zresztą się nami wszystkimi nie przejmowali, no chyba, że coś chcieli, a rodzina od strony mojego taty chciała pomóc w leczeniu mojej matki i dlatego jej zdaniem oni się od niej odwrócili. Ciągłe jakieś uwagi na ich temat... "Patrz! Wszyscy są tacy źli, a ja taka dobra, bo nie ćpam ani Cię nie zabiłam!" Ale do rzeczy... Słuchaj, ja widzę jedną drogę, tą, którą ja obrałam. Wybierz się do najbliższego Ośrodka Terapii Uzależnień i Współuzależnienia, tam Ci pomogą. (wszystkim to radzę, bo wiem z autopsji, że to odpowiednia droga ) -- 19 lis 2012, 02:12 -- PS. Ile masz lat? Mam 22 lata. Ja akurat nie znam przyczyny z powodu której zostały zerwane kontakty ze sporą częścią rodziny. Chyba nie poszło o alkohol, bo rodzina raczej nie wie, że mój ojciec nadużywa. Żeby rozpocząć naprawę swojej psychiki, to najpierw musiałby mi się chociaż zmniejszyć lęk przed relacjami społecznymi, może wtedy pojawiło by się choć trochę motywacji, bez tego nie ruszę. Druga sprawa to taka, że te sytuacje, które miały miejsce od momentu dzieciństwa, które pamiętam, na zdrowy rozum chyba nie mogły wywołać DDA (no chyba, że mój organizm inaczej reaguje w wyniku problemów neurologicznych) przez co mam obawy, że może być potrzebna hipnoza, żeby dowiedzieć się, co naprawdę działo się w dzieciństwie, którego nie pamiętam, co tym bardziej mnie zniechęca, bo nie palę się tego, by być zahipnotyzowanym.
-
Jem kolację, piję colę, przeglądam forum i rozmyślam.
-
Nie rozumiem tylko pewnej rzeczy, bo zazwyczaj DDA pamięta awantury, a u mnie jakoś to jest wszystko dziwnie. Rozważałem także, żeby poszukać jakieś strony, gdzie by można było napisać do specjalisty zarówno o tym, jak i o moich pewnych objawach (czy jedno ma związek z drugim), ale na razie się waham, bo pisanie od razu bezpośrednio do kogoś konkretnego bardziej mnie krępuje.
-
Psychicznie chyba od kofeiny i internetu.
-
Mój ojciec pił już podobno, zanim się urodziłem. Jest osobą, której lepiej za bardzo się nie sprzeciwiać. No i podobno w jego dzieciństwie też był problem alkoholowy w jego rodzinie. Brat mojej matki też pił. Moja matka jest częściowo nadopiekuńcza, częściowo rozpieszczająca. Moja babcia od strony mojej matki jest rozpieszczająca. Nie wiem za bardzo, jak to na początku wyglądało. Z tego, co mi matka mówiła kiedyś, to gdy była w ciąży dochodziło do awantur i przemocy. W pierwszym roku mojego życia moja matka, ojciec, babcia, brat mojej matki i ja mieszkaliśmy pod jednym dachem. Później już tylko ja z rodzicami. Po moim urodzeniu w moich pierwszych 5-ciu latach życia podobno czasem zdarzało się, że z matką musiałem uciekać do pewnej osoby, bo ojciec za bardzo się awanturował. Zaś mój ojciec twierdzi, że całe moje dzieciństwo było bardzo spokojne. Ja z moich 5-ciu pierwszych lat życia nie pamiętam całkowicie nic, więc nie wiem, czy racje ma mój ojciec czy moja matka. Odkąd pamiętam swoje dzieciństwo, mój ojciec pił codziennie, ale nie było już żadnych awantur. Jedynie drobne incydenty czasami się zdarzały, typu kłopotliwy powrót ze spotkań rodzinnych, albo gdy przyjeżdżał czasami pijany z pracy i potem marudził. Tylko raz z tego, co pamiętam zdarzyło mu się, że przez chwilę mnie nie poznawał. Po tego typu sytuacjach matka zostawiała mu jakąś karteczkę, a potem głośnawo o tym rozmawiali. Poza tym było już normalnie. W zasadzie, to w tej części dzieciństwa nie przeszkadzał mi alkohol w rodzinie, jedynie, gdy ojciec np. na mnie krzyknął, lub dał klapsa, albo zamknął na chwilę w pokoju, to czułem się zagrożony. Po następnych kilku latach nawet incydentów już nie było, mój ojciec przestał także czasem wracać pijany z pracy, w dni robocze pił tylko po pracy i tak zostało. Moja matka często grzebała w "moich" rzeczach, ale wydawało mi się to normalne. A gdy np. wybrała coś za mnie w sklepie co miało być dla mnie, to nie protestowałem w obawie przed konfliktem (a gdybym np. nie chciał, żeby ruszać coś "mojego" lub gdybym chciał wybrać coś, co się mnie podoba, a nie jej, to by wrzeszczała lub by się obraziła. No i wyręczała mnie w wielu rzeczach. Spotkania rodzinne były przeważnie nudne. Większość osób piła alkohol (ale przy spotkaniach rodzinnych to chyba normalne) i rozmowa była głównie o chorobach, a ja słuchałem i się nudziłem. Gdy miałem coś koło 11 lat, spotkań rodzinnych już nie było. Moi rodzice zaczęli narzekać, że ten to jest taki, a ten taki, przede wszystkim w innych widzieli wady. Gdy zaś bywałem u babci, to przez nią już byłem w pełni wyręczany, pełny luz i często lubiła zdrobniale do mnie gadać. Często chodziłem z nią do jej znajomych u słuchałem rozmów o chorobach. Czasem przebywał u niej mój wujek (brat mojej matki), często oglądałem u niego filmy z kaset, również raczej nie przeszkadzało mi, że on w międzyczasie pije, gdy oglądam film. 2 lata temu po wielu latach przerwy doszło to pewnych dwóch incydentów, najpierw pomiędzy moimi rodzicami, później pomiędzy moim ojcem, a mną. Od tamtej pory coś mi się dziwnego stało, bo wiele rzeczy u moich rodziców zaczęło mnie denerwować, zaczęło mnie również denerwować to, że ojciec pije. Jeśli o mnie chodzi obecnie to gdy coś już robię, to jestem strasznym perfekcjonistą w obawie przed krytyką, a gdy jeszcze nie robię, to próbuję uniknąć odpowiedzialności za to; w realu ustępuję nawet temu, kto nie ma racji; czuję strach przed kimś, kto jest nade mną i przed gniewem. Często bywam bardzo nerwowy, ale staram się tego nie okazywać, w obawie przed krytyką, a gdy czasem bywam smutny, to również staram się zbytnio tego nie okazywać, tu zaś obawiam się jakby nadmiernej uciążliwej litości. Gdy się śmieję, to robię to cicho, nie wiem czemu, mam wrażenie, że nie powinienem się głośno śmiać. Czuję się znacznie gorszy niż inni, mam bardzo niskie poczucie własnej wartości, jestem pesymistą, ale ogólny nastrój mam raczej normalny. Jestem obojętny na pochwały itp. gdyż mam wrażenie, że na to nie zasługuję, kojarzy mi się to jakoś też z uciążliwą litością. Nieswojo się czuję w towarzystwie osób wyluzowanych, ale przede wszystkim tych młodych. Od wielu lat lubię pić colę i od jakiegoś czasu napoje energetyczne, mając nadzieję, że będzie mi potem fajnie. Nie wyobrażam sobie dłuższego czasu bez coli. Czasami mam myśli, czy byłoby mi fajnie, sięgając po alkohol. Mam też wrażenie, że ze względu na swoją nerwowość nie miałbym cierpliwości do dzieci, ale to mi nie grozi, bo raczej nie zamierzam zakładać rodziny z pewnych innych powodów. Nie wiem, co jest istotne, a co nie, dlatego napisałem tyle. Czy na podstawie mojego opisu da się stwierdzić, czy jestem DDA lub DDD czy nie jestem ?
-
Moje najśmieszniejsze natręctwa to np. gdy miałem jakieś 13-14 lat brudziłem sobie dłonie dłonie, wiele razy mnie matka przyłapała, wiedziałem, że będzie krzyczeć, ale nadal tak robiłem i zdarzało się, że z takimi rękami byłem wśród ludzi.. Inne natręctwo, które mam od paru lat to związane z napojami gazowanymi, które czasem też przy ludziach robię. Muszę dokręcić konkretną ilość razy, bo inaczej mam uciążliwe myśli, że się całkiem wygazuje. Zaraz potem muszę tak jakby posmerać nakrętkę w drugą stronę, inaczej mam myśli, że gwint się zniszczy. Jeszcze mam też tak, że jak wieczorem gaszę światło, to muszę jeszcze popukać w przełącznik, mimo, że widzę, że światło jest zgaszone. Ze śmiesznych, to chyba tyle.
-
Rodzice, niektóre zachowania ludzi i to, że nie rozumiem siebie.
-
Zdolność otwierania się,mówienia o swych problemach.
mark123 odpowiedział(a) na 331ania temat w Psychologia
Czy mi forum pomoże, tego nie wiem. To forum może być dla mnie mini terapią lub sprawdzianem, kiedy będę gotowy na psychologa/psychiatrę. Wiem, że ze wszystkich zaburzeń forum mnie nie wyleczy, ale teoretycznie może zmniejszyć mój lęk przed relacjami z ludźmi, który jest dość silny i pisanie na forum jako zarejestrowany użytkownik wywołuje u mnie pewien dyskomfort. Dopóki nie ośmielę się znacznie udzielać w dyskusjach to u psychologa/psychiatry raczej nie mam czego szukać, bo tam stres jest znacznie większy.