
mark123
Użytkownik-
Postów
12 773 -
Dołączył
Treść opublikowana przez mark123
-
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
mark123 odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Byłem pełnoletni, ale nie umiem robić niczego tak, by być pewien, że rodzice się nie dowiedzą. Przed ogólnie rozmową (w tym przypadku z psychologiem) oraz przed rodzicami. -
Przyjść pijanym na dzisiejsze zajęcia z pewnego przedmiotu.
-
Dziś prawdopodobnie rozstrzygnie się, czy nadaję się do dalszego pisania pracy inżynierskiej i czy będę miał potem jakiekolwiek szansę na obronienie; czy jednak jest beznadziejnie.
-
Ja zaś mam i wolne ruchy i nie jestem wysoki i nie mam siły fizycznej (nawet około 10 kilo mi się dość ciężko trzyma).
-
Wkurza mnie, gdy ktoś podczas silnie stresującej dla mnie sytuacji mi mówi, że nie mam czym się aż tak stresować.
-
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
mark123 odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Powiedziałem tylko o tym, co mogłem nie obawiając się, że rodzice będą mieć pretensje. Sam nie wiem tak dokładnie, czy bardziej w udaniu się do psychologa przeszkadza mi lęk/strach, czy bardziej lenistwo. Ja mam tak, że staram się w jak najmniejszym jak dam radę stopniu okazywać niektóre emocje, złości z powodu obawy przed krytyką, a wielu innych z powodu, że to dla mnie wstydliwe oraz nie mówię nikomu o emocjach. Mówienie o emocjach poza internetem też byłoby zazwyczaj dla mnie wstydliwe. Ja gdy czuję wstyd, to też się nie czerwienie i nie trzęsą mi się ręce (trzęsą się czasami podczas lęku), ale mam ochotę "zapaść się pod ziemię" i czasem też spuszczam głowę w dół. -
Ja miałem około 15 minut spacerem (zarówno ze strony ojca jak i ze strony matki, bo jeśli chodzi o odległość, to mieszkali w podobnej). Ale chodziłem do babci od strony matki. Z dziadkiem od strony ojca miałem spokojne relacje, ale nie rozmawiałem z nim za bardzo. Z babcią od strony ojca to nie wiem za bardzo, jakie relacje miałem, bo umarła w momencie, kiedy jeszcze bardzo mało pamiętam z dzieciństwa. Ja chodziłem, bo bardziej lubiłem być u babci niż u rodziców. A czemu bardziej lubiłem być u babci, to tak dokładnie nie wiem. Też lubiłem ciszę, ale w dzień, najlepiej taką "głuchą". Czasem u babci wyłączałem telewizor i zamykałem tykające zegarki w szafie, by była cisza. W nocy ogólnie już ciszy nie lubiłem, bo miałem lęki, a cisza jeszcze bardziej je nasilała. Moi rodzice obecnie chyba nadają się na bycie w miarę normalnymi dziadkami, ale ja na bycie chociaż w miarę normalnym ojcem już nie.
-
Dwa nowe smaki się pojawiły. Pierwszy to orzech kokosowy, a drugi jest taki poziomkowo-malinowy. W Lidlu też pojawiły się pewne nowe dwa smaki energetyka, ale tych mi się nie udało dorwać.
-
Ja prawie co każdy weekend byłem u babci. Bywałem w sumie u niej na weekendy do 14-go roku życia, z małymi wyjątkami, a potem z pewną przerwą. Lubiłem u niej być oraz nocować. Przerwa była, gdy na stałe wprowadził się do mojej babci jej syn (brat mojej matki), wcześniej bywał tylko czasami. Po pewnym czasie brat matki stał się przez picie dość schorowany i prawie nie schodził z piętra na dół i znowu przez pewien czas, (ale już dość niedługi) bywałem u babci na weekendy. Potem jakoś przestało mi się chcieć tam chodzić na weekendy, nastąpiło to mniej więcej w tym samym czasie, gdy moje zaburzenia się trochę nasiliły.
-
Kupno dwóch nowych smaków energetyka z Biedronki.
-
Na zrobienie awantury w biurze administratorów serwera.
-
Piję Be Power o smaku orzecha kokosowego.
-
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
mark123 odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ja byłem u neurologa jakiś czas temu w sprawie zawrotów głowy, szumu w uszach, gwizdek i ciemności przed oczami, tyle że ja to miewam zazwyczaj tylko czasami i krótko. Ale 3 lata temu były takie 2 dni, w których musiałem się trochę o ściany opierać, żeby normalnie chodzić, bo zawroty były silne. O tym, że jestem bardzo słaby manualnie, powolny, nieśmiały i nie nawiązuję kontaktów z ludźmi i że bardzo łatwo się stresuję neurologowi też mówiłem, ale i tak nie o wszystkim powiedziałem. Miałem robione pewne badania głowy, ale wyniki wyszły dobre. Neurolog zauważył, że się jąkam, gdy do niego mówię i że się trzęsę u niego w gabinecie. Powiedział, że jestem kłębkiem nerwów i że mam poważne problemy emocjonalne i powinienem iść do psychologa. Ja jak wszedłem na stronę z listą emocji, to miałem wrażenie, że wielu z nich nie potrafię czuć. Albo jest tak, że potrafię, a mam problem jedynie z nazywaniem swoich niektórych emocji. No akurat na puncie wizyt u psychologa czy psychiatry, to moi rodzice nie są za bardzo tolerancyjni. -
Też mam tak, że jak ktoś do mnie zagada, to nie umiem za bardzo podtrzymać rozmowy. W realu w ogóle nie umiem podtrzymać rozmowy, a w internecie trochę umiem, tylko jeśli rozmowa dotyczy rzeczy, które mnie interesują, ale jest ich bardzo niewiele, a jeśli jakiś inny temat lub luźna dyskusja o byle czym, to w ogóle nie umiem.
-
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
mark123 odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
To było tylko podejrzenie, nigdy nie dostałem diagnozy uszkodzenia OUN. Nie wiem, co na co może wpływać. Ogólnie w poradni psychologiczno-pedagogicznej i u neurologa byłem w sprawie silnej nieśmiałości, problemów manualnych, powolności oraz bardzo niewyraźnego pisania. Miałem więcej nieprawidłowych cech, ale tylko o tym matka zdecydowała się powiedzieć. Ale przyczyna wstydu, to bym trochę bardziej obstawiał, że wynika z jakichś negatywnych przeżyć w bardzo wczesnym dzieciństwie, bo nie słyszałem o wstydzie endogennym. No chyba, że istnieje taki, tylko ja o nim nie słyszałem. Ja jestem jednocześnie samotnikiem, nie ciągnęło mnie za bardzo do nawiązywania kontaktów oraz od zawsze odkąd pamiętam, bałem się i wstydziłem, gdy miałem coś mówić, nigdy nie miałem ani jednego kolegi/koleżanki. Mnie wyszło 83, na pytania, na które nie znałem odpowiedzi, nie odpowiadałem w ogóle, bo strzelać się nie powinno, by wynik był jak najbliższy prawdy. Mnie też dużo rzeczy wkurza, nawet tych prostych, tyle, że u mnie wkurzenie szybko się blokuje i już nic nie czuję. Ale przez ten czas, gdy jestem wkurzony, to mnie czasem trzęsie ze złości. Nerwowy zacząłem się robić jakieś 5 lat temu. Wcześniej to prawie wcale nawet nie odczuwałem złości. No domyślam się. Najprędzej bym się udał do specjalisty, jakby mi matka kazała. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
mark123 odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ja nie miałem nigdy postawionej żadnej diagnozy, tylko w poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdy miałem jakieś 7-8 lat stwierdzili, że jestem bardzo mocno wstydliwy i trochę zamknięty w sobie. A neurolog podejrzewał u mnie uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego. Na razie się nie leczę. Też muszę dostawać jasne i zrozumiałe. Na uczelnie, na którą chodzę przyjmują w zasadzie każdego, kto złoży papiery, osoba z takim niskim IQ też by się chyba dostała, jeśli by miała zdaną maturę. Ja nie miałem nigdy robionych normalnych testów na inteligencję, tylko taki internetowy sobie jakiś czas temu zrobiłem, ale internetowym to chyba nie należy się sugerować. Od dziecka jestem bardzo wrażliwy, wtedy jeszcze się filmami nie interesowałem, ale przejmowałem się wszystkim, co się działo w odniesieniu do mnie, bardzo łatwo można było mnie urazić, wystraszyć. Bawić w pełni na luzie też się nie potrafiłem z nikim, bo każda przegrana w jakiejś zabawie była dla mnie porażką i czułem się do niczego. Nie unikam za bardzo jakichś filmów, oglądam to, co mnie interesuje. A akurat przebieg filmowych niebezpiecznych wydarzeń, czy dobrze się skończą, interesuje mnie bardzo. Czasami zastanawiałem się, co jest przyczyną, ale na razie nic nie przychodzi mi do głowy. Dr House pewnie by wiedział Ja do dziś się boję nawet prostych awantur. Jak 3 lata temu podczas pewnej awantury rodzice się pokłócili i ojciec na chwilę przycisnął matkę do fotela i powiedział jej, żeby nie zapominała, kto tu rządzi, to serce chciało mi "wyskoczyć" i trzęsłem się jak galareta i miałem wyobrażenia, że awantura przekształci się w znacznie gorszą i ojciec rzuci się na mnie i zacznie mnie bić. Nigdy mnie nie bił, ale ja nie ufałem rodzicom tak do końca, a szczególnie ojcu. Awantury nie zaczęły się ponownie, była to tylko jednorazowa akcja, potem dalej normalnie, bez awantur. Ja nie wdaję się w żadne konflikty, wolę ustąpić nawet temu, kto nie ma racji, niż się pokłócić. Ja byłem bardzo posłuszny, dość zdyscyplinowany i cichy, chciałem, żeby ludzie nie zwracali na mnie uwagi, w porównaniu do rówieśników to byłem prawie ideałem spokoju. Bardzo nie lubiłem dzieci, które nie umiały się zachowywać, robiły co chciały. Ja nie czuję naturalnie, co jest objawem miłości. Najbardziej jawnie objawy miłości okazywała mi moja babcia, bo oprócz większości gestów, to w tych wspomnieniach, które pamiętam, to jako jedyna mówiła mi, że mnie kocha, ale mimo to nigdy nie czułem, że to miłość. Co do rodziców, to matka mówiąc w skrócie to tak połowicznie dawała gesty, a ojciec w małym stopniu. Ja raczej nie kocham swojej rodziny (siebie też nie). Z powodu strachu/lęku oraz z powodu lenistwa. Ja odkąd pamiętam, starałem się całkiem unikać kontaktu wzrokowego w przypadku obecności kogoś, kogo w ogóle nie znam oraz przez chwilę w przypadku wejścia do pomieszczenia, gdzie jest dużo ludzi. Robiłem to z powodu wstydu. Ogólnie tyczyło się to wszystkich grup wiekowych, ale z trochę większym naciskiem na dzieci i nastolatków. No a w przypadku kogoś, kogo w miarę znam, to całkowicie kontaktu wzrokowego nie próbuję unikać. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
mark123 odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
U mnie wygląda to tak: jestem niesamodzielny, nie umiem podejmować decyzji, bardzo łatwo się stresuję, raczej nie mam empatii (a nawet jeśli mam, to nie taką, jaka być powinna), uczuć wyższych raczej nie mam słabo rozwiniętych, ale mam raczej niskie IQ, obstawiam, że trochę ponad 80. Ja też się na takich rzeczach nie znam. Ja mam tak, że potrzebuję sporo czasu, by się nauczyć obsługi jakiegoś urządzenia, ale sporą rolę odgrywa tutaj mój lęk przed krytyką, że jeżeli nie przeanalizuję milion razy, to coś zepsuję i będzie jakaś awantura. A gdy zaś nie ma kontroli drugiej osoby, to uruchamia się mój wewnętrzny krytyk: "nie ruszaj tego, bo i tak nic nie umiesz i zepsujesz" itp. Ja nie wiem, jaki byłem we wczesnym dzieciństwie nie pytałem się nigdy o to, a okres w którym już w miarę znam swoje zachowanie zaczyna się od zerówki. Ja gdy na filmie widzę kogokolwiek, kto jest w niebezpieczeństwie przez drugą osobę/istotę, to mam ochotę wejść do telewizora i zrobić porządek z tą drugą osobą/istotą porządek, tyczy się to nawet niektórych filmów niby z gatunku komedii. Nawet miewam wtedy pewne dolegliwości somatyczne, czasami też spaceruję przy telewizorze. A gdy jest reklama, to wyobrażam sobie w głowie, że wkraczam do tego filmu i zaprowadzam porządek. Gdy się wszystko skończy dobrze, to odczuwam radość i ulgę. Taki średni raczej. Oprócz żalu i podniecenia raczej nie czuję żadnych innych emocji (ale całkiem pewny być nie mogę, bo nie zawsze potrafię zidentyfikować swoje emocje. Skojarzeń żadnych nie mam. Najpierw było tak (we wcześniejszym dzieciństwie) że nie lubiłem być jakkolwiek brudny, gdy zauważyłem na sobie jakiś brud, musiałem jak najszybciej wymyć/wytrzeć. Czułem wstręt (nie lęk) do brudu, a także gdy zauważyłem na sobie jakiś brud, czułem wstyd. W przypadku dłoni się to zmieniło, gdy zaczęły rozwijać się moje preferencje seksualne. Zacząłem też, gdy nikt nie widział, brudzić swoje dłonie lub pocierać, by były chociaż mocno spocone, aby poczuć podniecenie oraz wyobrazić sobie, że w ten sposób zabieram brud z dłoni jakiejś wymyślonej osoby. Potem przekształciło się to w pewien rytuał, zacząłem robić pewne rzeczy z dłońmi konkretną ilość razy. W czasie wykonywania rytuału też pojawia się erekcja. Zaniechanie rytuału, gdy czuję potrzebę go wykonać, powoduje u mnie pewne wyrzuty sumienia. Mnie kiedyś coś matka wspominała, że czasem uciekałem z nią do babci. Dziś mam coś takiego, że jak ktoś jest w złym nastroju i coś potłucze, to się zlękam i czuję trochę, jak małe dziecko. Awanturnikiem był także brat mojej matki, ten podobno często po pijaku się odgrażał, że wszystkich podpali. Ale on mieszkał w towarzystwie moim i moich rodziców tylko w moich pierwszych miesiącach życia. Ja od ojca raczej nigdy żadnej poważnej kary nie dostałem, tylko czasem klapsa ręką, albo zamknięcie w pokoju, a mimo to nigdy nie czułem się bezpiecznie, gdy ojciec był wkurzony. A ja nie potrafię rozpoznać, czy moi rodzice dawali mi miłość, czy nie. W moim przypadku źródła moich lęków raczej w większości tkwią w wydarzeniach, których nie pamiętam, a także przyczyna pewnego snu, który mi się przyśnił, gdy miałem niecałe 7 lat, a niektóre jego skutki odczuwam do dziś. Ja tylko mam możliwość wypytania się matki o więcej szczegółów, ale nie robię tego, bo nie wiem, czy by chciała mówić oraz głupio by mi było wypytywać. Mojemu ojcu zdarzyło się rzucić psem. Ojciec był na podwórku z psem mojej babci, na podwórko wbiegł kot, pies zagryzł kota, a mój ojciec uniósł psa nad swoją głową i rzucił nim o taką budkę z grubej blachy. Z pewnych wyliczeń wiem, że miałem wtedy jakieś 7 lat. Nie pamiętam tego osobiście, ale ojciec o tym kiedyś opowiadał z dumą. Nie wiem, czy byłem wtedy w domu, czy na podwórku, bo tego ojciec nie mówił. Potem ten pies, gdy przychodziło się do babci, to niby chciał się przywitać z moim ojcem, ale wtedy także się kulił, drżał i czasem sikał. U dzieci ZA w Polsce normalnie się diagnozuje, natomiast u dorosłych też, ale rzadko. Jest też tak, że przy diagnozowaniu osoby dorosłej ZA łatwo pomylić z osobowością schizoidalną, osobowością schizotypową i schizofrenią prostą. Diagnostyka ZA u dorosłego jest podobno bardzo trudna. Ja też mam cechy aspergerowe od dzieciństwa. A co do kontaktu wzrokowego, to mam tak, że się wstydzę patrzeć komuś prosto w oczy. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
mark123 odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ja się zawsze bałem przemocy, a nawet zwykłej złości też. Gdy w telewizji widzę przemoc, to też się trochę stresuję, ale oglądam, bo jestem bardzo ciekawy zakończenia, "dopinguję" by ofiara została uratowana, a sprawca ukarany. Potem w głowie zaczynam sobie wyobrażać, że ta ofiara potrzebuje pocieszenia, robi mi się jej żal i wtedy pojawia się podniecenie i chęć masturbacji. Jeszcze większe podniecenie i jeszcze większą chęć masturbacji odczuwam w przypadku dłoni. Gdy np. widzę lub wyobrażam sobie, że ktoś ma chore albo brudne dłonie, to robi mi się tej osoby żal oraz zaczynam czuć podniecenie i chęć masturbacji. Podczas masturbacji wyobrażam sobie pewne działania, które podejmuję by pomóc. Moje pierwsze podniecenie seksualne w życiu było związane z kredą na dłoniach. Robiło mi się żal tych, co mają ręce brudne z kredy. Potem podczas masturbacji wyobrażałem sobie pewne działanie (nie chodzi o mycie, inne działanie sobie wyobrażałem) mające na celu im pomóc. Mój ojciec też był kiedyś agresywny po pijaku. Gdy moja matka była w ciąży, to podobno zdarzała się przemoc fizyczna. Po moim już raczej jej nie było (ewentualnie skończyła się, gdy miałem kilka miesięcy), a ojciec z tego co mi wiadomo wyładowywał agresję na przedmiotach oraz urządzając słowne awantury. Potem było coraz spokojniej. W roku, w którym poszedłem do zerówki, to już raczej tłuczenia przedmiotów nie było. A tak dokładnie, kiedy się awantury zakończyły to nie wiem, bo nie pamiętam zbyt dobrze, co się działo w pewnych sytuacjach (nie mam pełnych wspomnień z dzieciństwa). A nigdy nie wypytywałem matki o szczegóły. Osobiście pamiętam tylko jedną awanturę, miałem jakieś 7-8 lat, ale wtedy to matka wykazała się pewną fizyczną agresją wobec pewnej osoby (ale to było jednorazowe), mój ojciec tylko słowną wobec pewnej innej osoby. Pamiętam trochę, że matka "użerała" się z ojcem, gdy był pijany podczas powrotu ze spotkań rodzinnych. Wiem, że gdy miałem jakieś 10-11 lat, to już nawet słownych awantur nie było. Ojciec co prawda nie przestał pić, ale nie awanturuje się (wyjątek tylko stanowiła pewna sytuacja 3 lata temu). A wobec zwierząt też mojemu ojcu zdarzało się kiedyś być agresywnym. Zazwyczaj problemy rozwiązuje za mnie matka, która zaś była zawsze nadopiekuńcza i "prowadziła mnie za rękę" we wszystkim. Ja nie umiem jak na razie rozwiązywać problemów. Nie wiem, nie byłem diagnozowany pod tym kątem, ale biorąc pod uwagę objawy i kryteria ICD-10, to nie wykluczone, że mam. Rozumowo to ja raczej też nie uważam płaczu za słabość, ale odczucia mam takie, że to słabość, bez względu na powód. Mój ojciec nigdy nie płakał, a gdy zmarła moja babcia (jego matka) to dziadek się trochę popłakał, a ojciec nie uronił łez. Też nie lubię, jak ktoś do mnie mówi zdrobniale, czuję się wtedy też słaby. Moja babcia głównie tak do mnie mówiła w dzieciństwie, (ale wtedy i tak to przy niej czułem się najlepiej, najbardziej jej ufałem, że na pewno nie zrobi mi krzywdy). Nie lubię też, gdy moja babcia mówi do mnie, że mnie kocha, ponieważ emocjonalnie nie rozumiem dokładnie, o co chodzi. -
Jem obiad i piję podjełczałą colę.
-
Mnie się dzisiaj śniło, że ścigałem jakiegoś faceta po ulicach jakiegoś miasta, potem jakoś znalazłem się w jakimś sklepie z napojami i szukałem czegoś, a potem byłem w domu mojej babci z matką na piętrze, a na dole był chyba ten facet, ja najpierw byłem w pokoju, a potem w kiblu i zacząłem coś robić przy kranie od umywalki.
-
Ja w większości dostawałem oceny normalnie, czyli im więcej się nauczyłem, tym lepsza ocena oraz im subiektywnie łatwiejszy materiał tym lepsza ocena.
-
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
mark123 odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Co do przytulania, to nie jestem całkiem pewny przyczyny, ale hipotezę mam taką, że u mnie odczucie, że przytulanie jest związane ze słabością wzięło się stąd, że matka przytulała mnie, gdy płakałem mając jakiś problem. I powstało takie skojarzenie, że jest przytulanie - jest problem, jest źle, ktoś się po prostu lituje nade mną; nie ma przytulania - nie ma problemu, jest dobrze. Później automatem wytworzyło się skojarzenie, że jeśli jest problem, to ktoś jest zbyt słaby, by go rozwiązać. Na moje podejście do przytulania mogły wpłynąć także moje aspergerowe cechy. Jako słabość, zacząłem traktować też płacz. Tutaj też mam tylko hipotezę, że wynika to z tego, że gdy miałem jakieś 13 lat, zdałem sobie sprawę, że do tej pory byłem beksą, no i doszedłem do wniosku, że normalnie nic z tym nie zrobię, bo mam tak jakby patologiczną nadwrażliwość emocjonalną i postanowiłem nie okazywać emocji, żebym sam mógł ze sobą spokojnie wytrzymać oraz żeby inni mogli spokojnie ze mną wytrzymać. W sumie pod względem odczuwania emocji (a kiedyś także okazywania) jest przeciwieństwem swojego ojca. -- 09 cze 2013, 14:26:37 -- Mnie by raczej w ogóle przez gardło nie przeszło, żeby powiedzieć coś do kogoś zdrobniale, albo jakieś czułe słowa, nie widzę za bardzo sensu w takim mówieniu, w przytulaniu, jeśli chodzi o logikę, też nie widzę sensu. Moi rodzice mówili i mówią czasami do siebie czule, zdrobniale, zdarzało im się i zdarza też przytulać (wtedy jestem obojętny na to), ale czasem także zdarza im się to w sytuacjach, kiedy nie powinni tego robić (mówiąc w skrócie okazują sobie czasem uczucia i jednocześnie są wkurzeni i obrażeni na siebie). Kiedyś mnie to w ogóle nie wkurzało, ale obecnie bardzo wkurza, bo to jest sprzeczność, mam ochotę im przyłożyć wtedy. Kilka lat temu zorientowałem się też, że moja matka czasami uprawia sex z moim ojcem, gdy ten jest pijany, będąc jednocześnie wkurzona na niego, że jest pijany. To jest jeszcze większa sprzeczność i wkurza mnie to wtedy jeszcze bardziej. -
Też się czasem zastanawiam, co będzie, jak nie będzie rodziny. Bo istnieje takie prawdopodobieństwo, że nie przyjmą mnie do żadnej pracy, albo jak przyjmą, to zaraz wywalą. Pozostanie wtedy tylko jedno rozwiązanie, raczej oczywiste.
-
Jaki wpływ na wasze życie/emocje ma muzyka ?
mark123 odpowiedział(a) na degenero temat w Nerwica lękowa
Gdy słucham Kontrust, to czuję się najbardziej wolny. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
mark123 odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
U mnie wygląda to tak, że gdy jest mi żal kogoś z pewnych powodów (obojętne czy kobiety, czy mężczyzny, chociaż trochę częściej tyczy się to kobiet) lub gdy wyobrażam sobie, że się nad kimś lituję, to jestem jednocześnie fizjologicznie podniecony seksualnie.