Jeśli chodzi o życie, to głównie porównuję swoje w aspekcie robienia czegoś w życiu i zaradności życiowej. Mam wrażenie, że każdemu chociaż trochę chcę się coś robić w życiu, tylko mnie nie, oraz, że każdy jest chociaż trochę bardziej zaradny ode mnie.
a ja od matki słyszałem coś innego, odwrotnego że jestem mądry, wrażliwy, przystojny, kiedyś nawet pracowity. A wyrosłem na gorszego i z większymi problemami niż większość tych po których rodzice jechali i dołowali. No ale w szkole( koledzy z klasy nie nauczyciele) i pracy spotykałem się z zupełnie innymi opiniami negatywnymi zdecydowanie typu frajer, kosmita, mamisynek, przygłup itp i to je uważam za słuszne bo uczciwe a nie przesłonięte matczyną miłością.
Mnie rodzice z tego co pamiętam (licząc od drugiej połowy dzieciństwa - w pierwszej nie wiem, jakie mieli nastawienie do mnie) rzadko określali. A jeśli już się pojawiły określenia, to z pozytywnych kojarzę takie: grzeczny, spokojny, dobrze się uczy; a z negatywnych: dupa, cykor, ciamajda. Ze strony szkolnych rówieśników były raczej trochę specyficzne przezwiska, nie podam ich, bo mógłby teoretycznie ktoś rozpoznać, jakby był z którejś mojej byłej szkoły.
Kiedyś nie miałem pełnego wglądu w siebie i nie uważałem, że negatywne opinie, to coś na co definitywnie zasługuję. Teraz wiem, że zasługuję na ostre krytykowanie i w sumie, jak analizuję siebie z przeszłości, to wtedy także zasługiwałem.