-
Postów
12 594 -
Dołączył
Treść opublikowana przez acherontia styx
-
filip133, oj no przepraszam, umknął mi gdzieś Twój post, bo dużo osób na raz pisze dziękuję
-
chmurka66, nie, bo nie ma technikum czy zawodówki dającej zawód, który mam. Tylko studia. Mieszkałam w domu z rodzicami. Bilet na komunikacje miejską kupowałam sobie sama, tak samo jak wszelkie ciuchy. kosmostrada, przekonałaś mnie jak mnie natchnie to pójdę jeszcze po ten syrop klonowy
-
chmurka66, ale mi nikt za naukę nie płacił. Na licencjacie pracowałam w weekendy w kinie i miałam pieniądze na swoje wydatki. Pewnie, lepiej nie robić studiów czy tam technikum, w sensie konkretnego fachu w ręku i siedzieć na bezrobociu, bo tak wygodniej. No wiesz, ja w swoim zawodzie w ofertach mogę przebierać, także jednak te studia mi coś dały. Zarobki może nie są rewelacyjne w moim zawodzie, ale przynajmniej pracę mam zapewnioną jeszcze przez kilka, jak nie kilkanaście najbliższych lat.
-
chmurka66, ale mi nikt za naukę nie płacił. Na licencjacie pracowałam w weekendy w kinie i miałam pieniądze na swoje wydatki. Pewnie, lepiej nie robić studiów czy tam technikum, w sensie konkretnego fachu w ręku i siedzieć na bezrobociu, bo tak wygodniej. No wiesz, ja w swoim zawodzie w ofertach mogę przebierać, także jednak te studia mi coś dały. Zarobki może nie są rewelacyjne w moim zawodzie, ale przynajmniej pracę mam zapewnioną jeszcze przez kilka, jak nie kilkanaście najbliższych lat.
-
filip133, ja może i miałam stypendium rektora i stypendium prezydenta miasta na licencjacie, oceny też miałam dobre, ale uczyłam się bardzo mało. I do dzisiaj pamiętam jak przy stypendium prezydenta miasta część dziewczyn ode mnie z grupy była obrażona, bo pomimo, że one miały lepszą średnią ode mnie stypendium dostałam ja, a one nie. Z tym, że komisja oprócz na średnią, patrzyła też na działalność na rzecz uczelni. No a że ja byłam w samorządzie, w senacie uczelni, zaangażowałam się w akcję rejestracji potencjalnych dawców szpiku na rzecz jednego studenta z naszej uczelni i kilka innych akcji to komisja postanowiła mi przyznać stypendium a nie osobą, które tylko siedzą w domu i się uczą, a nie wykazują żadnej innej aktywności
-
Też tak kiedyś miałam. Jednak kilka przedmiotów na moich studiach pokazało, że osoby, które teoretycznie miały same 4 i 5 kują na blachę a jak przychodzi co do czego leżą na najprostszych rzeczach. Przykład: egzamin z ratownictwa medycznego. Ja przeczytałam tylko raz wytyczne odnośnie podstawowych zabiegów resuscytacyjnych i zaawansowanych zabiegów resuscytacyjnych, koleżanka kuła, że praktycznie umiała całe te 60 stron wytycznych na pamięć. Poległa bo wykładowca w pytaniach nie użył pełnych nazw podstawowe/zaawansowane zabiegi resuscytacyjne, tylko skróty BSL i ASL i pomimo, że umiała wytyczne na pamięć, poległa bo nie wiedziała, które są które. I jeszcze kilka takich przykładów mogę podać
-
Aurora88, ja mam 2 koleżanki, które wyjechały na Erasmusa. Obie po ukończeniu studiów dostały tam pracę za granicą i zostały w tych krajach, do których pojechały. Jedna nawet znalazła tam miłość swojego życia A akurat wcale nie studiowały jakichś kierunków, po których tu w Polsce miałyby pracę zapewnioną. Jak ktoś chce wykorzystać Erasmusa to zdobycia doświadczenia, nauczenia się czegoś itp. to wykorzysta. Jak ktoś jedzie się tylko zabawić to już jego sprawa
-
Wróciłam, wsio załatwiłam w poniedziałek rano jak będę w pracy skonsultuje mnie kardiolog bo oddziałowa dzwoniła mi powiedzieć, że z nim rozmawiała i że mam przytargać dokumentację medyczną skierowanie też załatwiłam, ale mój rodzinny i tak nie jest normalny…jak ze mną rozmawia to nigdy nie wiem czy mówi poważnie czy sobie jaja robi Aurora88, no tylko są zawody, w których bez studiów nie masz szans na pracę kosmostrada, jak to mówią: jak nie urok to przemarsz wojsk... ja kupiłam masło orzechowe, ale po syrop klonowy też się chyba wybiorę jeszcze mówisz, że dobry?
-
A wycofanie się z systemu bolońskiego zamknie studentom drogę do wyjazdów na wymiany zagraniczne w stylu Erasmus, a tego by było szkoda.
-
filip133, w sensie powrót do jednolitych studiów. U mnie na uczelni słyszałam głosy, że powinniśmy wrócić do Liceów Medycznych, a studia tylko dla nazwijmy to "wybranych", bo później studenci mają pretensje, że po co im niektóre przedmioty, że w ogóle beznadzieja itp., a jakbyśmy wrócili do starego systemu to wtedy do Liceum te osoby, które chcą się nauczyć tylko zawodu, a jak ktoś chce więcej to na studia Dobra, spadam do tego lekarza rodzinnego. Życzcie mi powodzenia bo z nim są ciężkie przeprawy
-
filip133, a jak tam Twoje samopoczucie?
-
filip133, a nawet nie wiem jeszcze muszę sprawdzić syllabus, ale raczej mało ciekawe rzeczy o procesie bolońskim, systemie kształcenia przed i podyplomowego pielęgniarek w UE itp pierdoły, które mi się do niczego nie przydadzą w życiu
-
Siema Łobuzy ;] Dzisiaj ja sobie trochę pojęczę, że wstałam rano i nastrój jakiś do dupy zaraz muszę iść do lekarza rodzinnego po skierowanie a nie lubie do dziada chodzić i muszę zadzwonić do oddziałowej co tam ustaliła z dr w mojej sprawie. A no i mamy tydzień amerykański w Lidlu także trza iść po zapas masła orzechowego a po powrocie z "przyjemności" to czeka mnie sprzątanie i nauka na jutro
-
O to, to. Też jestem Zosia Samosia. Chociaż już się nauczyłam oferowaną pomoc przyjmować. Dzisiaj np. jak mnie oddziałowa zapytała czy ma porozmawiać z tym kardiologiem czy sama to sobie załatwię to stwierdziłam, że niech rozmawia, bo ona jako szefowa oddziału załatwi to szybciej, a ja bym pewnie musiała się trochę nachodzić i naprosić, a możliwe, że i tak by się skończyło tym, że musiałabym ją poprosić o pomoc. A z proszeniem o nią już mam problem
-
Ja jakbym w domu powiedziała, że mają mi załatwić wizytę u lekarza to by mnie wyśmiali
-
kosmostrada, uroki pracowania w służbie zdrowia na dniach jeszcze będzie mnie oglądał lekarz, który jest specjalistą od zaburzeń rytmu serca, właśnie ze względu na moje zasłabnięcia, bo mojej koleżanki siostra też tak miała i o mały włos się to nie skończyło dla niej tragicznie (zatrzymała się podczas testu pionizacyjnego), ma wszczepiony stymulator i teraz ma spokój, to oddziałowa zarządziła, że mnie też trzeba sprawdzić dobrze, że pracuje na kardiologii to do lekarza nie będę czekać rok, tylko tydzień Sigrun, to nie ja tak szaleje tylko u mnie w pracy
-
Bry ;] a ja odebrałam opis ustrojstwa, które miałam założone tydzień temu (holtera znaczy się) i hurra….w poniedziałek zakładają mi jeszcze raz się doktorek na mnie uwziął stwierdził, że nie wyszło to o co mu chodziło i będzie mi zakładał do skutku w ogóle, ja pracuje z nienormalnymi ludźmi Stwierdziłam, że sobie zrobię badania krwi tam na poziom żelaza, kwasu foliowego, wit. B12 itp. koleżanka pobrała mi krew i wypisuje moje skierowanie do labu. Ja patrze a ta jak się rozpędziła to zaznaczyła wszystko jak leci, to zaczęłam ją wyzywać, że ma przystopować, bo jak oddziałowa zobaczy co my robimy na koszt oddziału to nas prześwięci. Wchodzi na to oddziałowa, która wiedziała, że chce zrobić badanie krwi bo pozwoliła mi je zrobić na skierowanie podbite przez profesora, tak patrzy na to skierowanie a kumpela do niej czy nie będą się czepiać, że tyle i że za drogo (ja sama chciałam tylko 4 rzeczy, a ta się rozpędziła i zaznaczyła z 15), a oddziałowa 'rób wszystko co potrzeba, skierowanie i tak przecież pójdzie z oddziału' w efekcie za frajer zrobiono mi badanie krwi nawet w kierunku boreliozy i toksoplazmozy (nie wiem po co mi akurat te badania były, ale jak się R. z oddziałową rozpędziły dalej to też zaznaczyły) Się później śmiałam, że jak profesor zobaczy jakie skierowanie on rzekomo podbił i wyraził zgodę na tyle wcale nie tak tanich badań to wszystkie trzy, czyli ja, R. i oddziałowa wylądujemy u niego na dywaniku, bo to wszystko poszło na koszt oddziału
-
chmurka66, jesteś z Gniezna? Jeśli tak to mogę Ci polecić zarówno psychiatrę jak i psychoterapeutę na NFZ, bo też jestem z tej miejscowości
-
Davin, tyż mam dzisiaj takie wrażenie w związku z tym, kończę malować paznokcie, spakuję torbę na jutro i idę do wyra z książką bo jutro pobudka o 4 i do pracy rodacy trza odespać, bo po nocce spałam w dzień tylko godzinę
-
Ale Wy marudzita tu dzisiaj
-
vel. no to chodzisz w tych spódnicach czy nie ? bo przeczysz sama sobie.
-
Aurora88, ja akurat o tzw. chandrze czy tam chwilowych spadkach nastroju w ogóle nie mówię T., bo chandre miewa każdy żebym powiedziała, że coś jest nie halo muszę się źle czuć co najmniej tydzień, albo i dłużej
-
W życiu nie usłyszałam od T., że moje złe samopoczucie wynika z aury za oknem jakby mi takie coś rzekła to chyba bym uznała, że nie ma pomysłu i musi na coś to zwalić i jakoś wytłumaczyć Ja się wyłamię i powiem, że nie marudzę Wróciłam po nocce z roboty - nawet spokój był i dobra wiadomość jest taka, że miałam mieć jutro dyżur z z-cą oddziałowej, a nie mam, bo się zamieniła i bardzo dobrze, bo mnie baba irytuje
-
kosmostrada, no jak o 3 w nocy się zacznie pakować i stwierdzi, że idzie do domu, odmawia przyjmowania leków, jest nielogiczny, twierdzi, że on w życiu na serce nie chorował (2 doba po zawale) i nie choruje to niestety dłuugo dostawał szansę, bo zaczął szaleć w nocy a w pasach wylądował późnym popołudniem
-
wrócić po nocce z pracy, wyspać się, porobić coś konstruktywnego i znowu pójść spać