omeeena
Użytkownik-
Postów
6 031 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez omeeena
-
slow motion, ja też mam takie plany... O właśnie! JAKBY KTOŚ Z WARSZAWY SŁYSZAŁ O WOLNYM ETACIE, TO PROSZĘ O KONTAKT!
-
Upiekłam pasztet i pozmywałam góóóóórę garów! Na dziś dość!
-
slow motion, od stycznia 2012?
-
A ja do 17 lutego. A jak dobrze pójdzie, to do maja.
-
amelia83, dokładnie, hahahaaaa!!!
-
albo: co masz zrobić dziś, zrób jutro.... -- 20 gru 2012, 15:37 -- A w ogóle na grzyba sprzątać, jak jutro i tak koniec świata?
-
Candy14, jak mawiają: z brudu jeszcze nikt nie umarł...
-
monk.2000, oj tam oj tam, zaraz tam STARYCH... Jeszcze rok temu pamięć śmigała z prędkością światła. Za sprawnością umysłu z czasów szkolnych to dawno tęsknię. Zaliczałam sprawdziany po rzuceniu okiem na notatki 10 min przed dzwonkiem albo po 3 krotnym przepisaniu ściągi. A teraz? Nawet TeleTydzień wydaje się czasem, jak dzieło Freuda
-
Skrobie pismo do ZUS... Rany, jaki ja mam pusty łeb! Kilka zdań sklecam jak domek z kart podczas wichury! A kiedyś wszystkim znajomym trzepałam podania od ręki! Nawet pozwy rozwodowe!
-
jasaw, jasne, coś za coś... Tylko nie przypuszczałam, że będę spłacać ten dług przez połowę mojego życia. Kiedy zostałam (z wyboru zresztą) samotna matką, czekałam, aż córa podrośnie i jeszcze pożyję, jak człowiek Opiekę nad matką brałam pod uwagę później, kiedy już jako staruszka nie będzie w stanie sama się ogarnąć. Proza. A tu nie dość, że niemal nie mam własnego życia, to jeszcze ciężko wytrzymać codzienność. Ech....
-
Telefon od znajomego... -- 20 gru 2012, 13:10 -- I post Candy14, powyżej
-
Myślę, co szalonego zrobić, czego nigdy nie robiłam. Jutro przecież kończymy naszą kadencję na tym padole
-
jasaw, zgadzam się całkowicie. I nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że skończę jako jej sublokator. Na nasze wspólne mieszkanie wpłynęły niezależne od nas czynniki. Ciężko zachorowałam i wylądowałam w szpitalu, przez co zwolnili mnie z pracy. Matka powiedziała, że nie będzie przyjeżdżać do dziecka i jeśli ma pomagać, to u siebie. Nie miałam wyjścia, musiałam się przeprowadzić. A kiedy już zaczęłam stawać na nogi i myśleć o samodzielności, ona na 8 miesięcy poszła do szpitala i po 8miu ciężkich operacjach wyszła inwalidką... Reszty nie muszę chyba dopisywać...
-
monk.2000, u mnie to wszystko rozwijało się bardzo powoli i z ukrycia. Dłuuuugi czas w ogóle nie dopuszczałam myśli, że to jest TO. Szok przyszedł kiedy jazdy osiągnęły szczyt. Jak obuchem w łeb! Przerażenie i ból. I niepodważalna pewność, że nigdy z tego nie wyjdę. Teraz prawie nic nie pamiętam. I rzeczywiście podział: PRZED CHOROBĄ i TERAZ zawitał w moim życiorysie na stałe.
-
fatuma03, z mężem to się można za łby wziąć, opiertolić, dać ścierą bez łeb, a matka zaraz zaczyna te swoje biadolenie o byciu niechcianą zawalidrogą. Nawet przy świątecznym stole potrafi nam serwować takie przedstawienia. A nie ma jeszcze starczych zaćmień umysłu...
-
monk.2000, w drodze stwierdziłam, że co mnie to w sumie obchodzi? Jak się zwalę, to przecież inni będą mieć problem. Ale profilaktycznie zajęłam sobie miejscówkę przy oknie. I nawet pomstująca staruszka by mnie z niej nie ruszyła.
-
Gadałam z nią setki razy! Słucha (ale czy słyszy?), kiwa głową, potakuje....A potem i tak własny scenariusz w zależności od sytuacji. Niesamowicie ciężkie jest współżycie z nią. I tak źle, i tak nie dobrze. A ja od wszystkich ciągle słyszę: masz lżej, jak mieszkasz z matką...
-
Nawet nie wiedziałam, że mnie złapie. Już niemal w butach byłam. Ale spięłam się i poszło dobrze. Tylko w autobusie dziwnie się na mnie patrzyli. A może mi się wydawało....
-
To Snejana, dziś zaprasza? Cholera, a ja się pierogów nażarłam...
-
fatuma03, dlatego właśnie musimy się nauczyć nie dołować nawet jak jest powód
-
Biadolę nad czapką, która od wczoraj nie wyschła. I w ogóle chyba klikaniem o pierdołach próbuję zabić czas do wyjścia, bo nie wiem czemu, mam znów pietra.
-
Tomcio Nerwica, dobrze, że nie wykładasz chemii...................na półki w Biedronce
-
Jeszcze nic, ale zaraz wychodzę do koleżanki
-
Mój ex też miewał trzydniówki...ale raczej tygodniówki. Tylko raczej go wtedy głowa bolała, nie gardło