Skocz do zawartości
Nerwica.com

depas

Użytkownik
  • Postów

    2 260
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez depas

  1. Tego typu badań na pewno jest całe mnóstwo, ale my nie do końca wcale poznaliśmy samo działanie mózgu jako organu, a co dopiero zrozumieć w pełni takie złożone kwestie jak nastrój, lęki czy takie a nie inne funkcjonowanie człowieka. Pewne cechy i skłonności się dziedziczy, pewne są kształtowane we wczesnym dzieciństwie i potem trzeba lat terapii żeby naprawić powstałe wtedy szkody, bez żadnej gwarancji że się uda. A jeśli chodzi o chemię mózgu, to spotkałem się z badaniami które całkowicie przeczą teorii o niedoborach czy wahaniach poziomu serotoniny, dopaminy itd. Nie pamiętam szczegółów ale chodziło z grubsza o to że u zdrowych ludzi również te neuroprzekaźniki miały często 'niewłaściwe' poziomy, co znaczyłoby po prostu że główna koncepcja depresji jest błędna i nawet nie wiadomo dlaczego antydepresanty w ogóle czasem działają, a tym bardziej już dlaczego nie. Także nie da się jeszcze tych spraw zbadać jak grypy czy innych 'prawdziwych' chorób, jeszcze daleka droga do tego.
  2. Na mnie z leków które wymieniłeś najlepiej działała sertralina, trochę mnie ożywiła i polepszyła nastrój, ale za bardzo podkręciła lęki przy okazji i musiała pójść w odstawkę. Jeszcze niedawno, kiedy wydawało mi się że lęk mam opanowany, myślałem żeby do niej wrócić, ewentualnie dołożyć odrobinę do paro, ale teraz to byłoby niemożliwe.
  3. To dość długo, ja poczułem poprawę po miesiącu a uboki przeszły po 2 tygodniach mniej więcej na dawce 75mg. Kiedy po paru latach wchodziłem znowu na wenlę uboki męczyły mnie dłużej, jakieś 5 - 6 tygodni. 10 to faktycznie kupa czasu, może to faktycznie nie dobry lek dla Ciebie.
  4. Też poddałbym się hibernacji z chęcią, ale mnie nie muszą już wybudzać, dziękuję.
  5. U mnie pierwotny był lęk, depresja pojawiła się później. Dokładniej to depresja i zaburzenia nerwicowe. Dlatego już w pierwszej klasie liceum trafiłem do psychiatry, chociaż wiedziałem dużo wcześniej że nie wszystko ze mną ok i powinienem zobaczyć się ze specjalistą. Szkoda że moi rodzice byli bardzo 'wyrozumiali' dla moich dziwnych zachowań i nie wysłali mnie do kogoś wcześniej. Ale ogólnie to mam zaburzenia osobowości, a to jest po części już wrodzone, przynajmniej pewne cechy charakteru (albo jego brak), więc wszystkiego naprawić by się i tak nie udało.
  6. U mnie jest dokładnie tak samo, dlatego nie widzę już u siebie możliwości trwałego "wyleczenia", tylko i wyłącznie takie gaszenie właśnie.
  7. Myślę że tak, przynajmniej w tej dawce (100mg), w niższych raczej przeciwnie. Mi pomogło od pierwszej tabletki, już pierwszą noc na niej miałem normalną w końcu. Podobnie drugą, ale następnie pojawiła się szybko senność za dnia w miejsce pobudzenia. Zeszłej nocy (5tej na ami) spałem już znowu źle, z wybudzaniem itd. Zobaczymy jak będzie dalej.
  8. Ja również podobno je mam. No i faktycznie tak jest że ludzie wyczuwają jakby takie myślenie, może człowiek tworzy wokół siebie pewną aurę i podświadomie jest to odbierane.
  9. Ja zacząłem paro od razu od 30mg. Zmiana na 40 trochę zmniejszyła lęk kiedy mi skoczył w górę, ale poza tym nie odczułem większej różnicy.
  10. Patryk29, powiem tak, anhedonię i apatię odczuwam przez mniej więcej połowę swojego życia, więc to utrudnia odpowiedź na Twoje pytanie. Powiem tak: stosując paroksetynę nie jest na pewno gorzej niż było z tym u mnie wcześniej. Ewentualnie pierwszy miesiąc byłem trochę bardziej apatyczny, potem zrobiło się normalnie, czyli nie bardzo Ale porównując w tym względzie leki które brałem, na sertralinie na pewno apatia była mniejsza niż normalnie, trochę rozruszał mnie ten lek, czego o paro nie mogę powiedzieć.
  11. Też męczyła mnie senność i osłabienie po paroksetynie, ale teraz, po już ponad pół roku brania nie odczuwam tego za bardzo. Jeśli chodzi o wenlafaksynę, ludzie różnie reagują na ten lek. Na tym forum całkiem sporo osób pisało że są po tym leku ciągle zmęczone, senne i tak dalej. U mnie było na odwrót, w dawkach 75 i 150mg nie czułem żadnej senności, raczej delikatne pobudzenie jeśli już. Nigdy mnie ten lek nie "mulił", tak jak na przykład początkowo paroksetyna czy niektóre inne leki.
  12. Kimek, brałem wenlafaksynę dwukrotnie i muszę przyznać że początki z tym lekiem są trudne, doświadczałem takiego samopoczucia o którym piszesz, plus jeszcze parę innych rzeczy. Ale to mija z czasem, u mnie po okresie krótszym niż 2 tygodnie było już zupełnie normalnie. A potem tylko lepiej, bardzo zmniejszyły mi się lęki, spadło napięcie emocjonalne. Uważam ten lek za najlepszy przeciwlękowo antydepresant jaki brałem, a brałem prawie wszystkie. Zresztą jestem pewien że wrócę jeszcze do brania tego leku, oceniam go lepiej niż paroksetynę ktorą teraz biorę.
  13. Dark Passenger, to ciekawe że na tych wyższych dawkach pojawia się taka senność, całe to gadanie o wpływie na dopaminę i ogólnie stymulującym (niektórych) działaniu. 100mg rzeczywiście postawiło mnie na nogi i dodało nieco energii, początkowo wywołało nawet delikatną akatyzję. Ale jestem pewien że ta senność musi minąć z czasem, choćby miko brał bardzo długo 200mg i nie pamiętam żeby skarżył się na ciągłe zmęczenie, podobnie sporo innych ludzi z forum.
  14. Stifler19, w takiej dawce jak mam w podpisie czyli 300mg, praktycznie żadne. Ale kiedy wezmę niekiedy, doraźnie 600mg działa rozluźniająco, uspokaja nieco podobnie do małych dawek benzo. Ludzie piszą że w dawce 3x300mg na dzień działa dobrze przeciwlękowo i wycisza. 900 albo więcej wzięte na raz, no tu już robi się rekreacyjnie. Ale większość czasu biorę jak przepisane te 300mg rano z resztą leków i nie wyczuwam żadnego działania. W ogóle dostałem gabę jako stabilizator zamiast topiramatu który działał zdecydowanie lepiej w tej kwestii.
  15. Tomek858, ja bym Ci zasugerował zainteresować się baclofenem, brałem go z paro, naprawdę dobry lek, pomaga na lęki i napięcie emocjonalne.
  16. Moim zdaniem standardową procedurą po dłuższym braniu wenli powinno być właśnie stosowanie innego ssri. Wiem jak okropnie można się czuć kiedy odstawia się wenlę z dnia na dzień, zabrakło mi leków na 7 dni i było koszmarnie, jak uzależnienie i nagłe odstawienie benzodiazepin albo gorzej. Kiedy jednak po 2 latach brania wenli, na dawce 150mg, lekarz postanowił że zmieniamy na fluoksetynę, po prostu wziąłem ostatni raz wenlę, następnego dnia już fluo i to wszystko, przejście gładkie i przyjemne, naprawdę wcale nie trzeba się męczyć nie wiadomo jak długo z odstawianiem wenli, wystarczy zrobić tak jak to opisałem. Owszem, przez tydzień ewentualnie parę dni dłużej, odczuwałem te wenlafaksynowe prądy (brain-zaps), ale to wszystko jeśli chodzi o objawy odstawienne. W moim przypadku było to po prostu kontynuowanie leczenia dlatego brałem tą fluoksetynę przez dwa lata, ale uważam że miesiąc lub dwa brania fluo wystarczą żeby 'wyleczyć' się z wenli, a z odstawianiem fluoksetyny nie ma juz potem problemu.
  17. slow_down, na objawy somatyczne skuteczny ma być opipramol. -- 18 lip 2014, 01:27 -- Dark Passenger, jak z sennością na sertrze, dalej męczy?
  18. Amnothing, zopiklonu nigdy nie miałem szczęścia próbować, ale kiedyś brałem trochę zolpidem w celach czysto rozrywkowych, dobrze rozumiem i znam to o czym piszesz. Zwłaszcza lubiłem po ciemku spacerować po swoim pokoju, halucynacje były niezwykle realne i prawie wierzyłem że to co widzę dzieje się naprawdę, na przykład jacyś ludzie w moim pokoju siedzący na kanapie, albo wijące się wokół mnie rośliny, jakieś przedmioty poruszające się itd. Poza wizualnymi doznaniami lubiłem też ten stan pół jawy, pół snu, czegoś pośrodku, bo to nigdy nie były tylko zaburzenia percepcji ale i świadomość u mnie przechodziła w bardzo specyficzny stan. Mogę to przyrównać chyba tylko do dekstrometorfanu ale przyjemniejsze i delikatniejsze dla ciała, na pewno mniej chaotyczne. Już ponad 10 lat nie miałem styczności z zolpi, jeśli kiedyś się trafi będę szczęśliwy.
  19. Tak, 300mg to tak jak nic, nie wiem dlaczego dr wymyślił taką mikro ilość, ale widocznie widzi w tym jakiś sens, ja - nie bardzo. Tymczasem na szczęście nie przepisał mi karby dzisiaj, za to zaskoczył mnie wyborem amisulprydu. Spodziewałem się raczej jakiegoś p-psychotycznego młota na noc, a tu proszę. Wziąłem dziś już pierwsze 100mg i rzeczywiście nieco się uspokoiłem, zwolniłem obroty. Póki co wygląda na to że doktor dobrze kombinuje, zresztą znamy się profesjonalnie już z 8 lat i zawsze miałem do niego 100% zaufania.
  20. Czyli od dzisiaj biorę 100mg amisulprydu. Kilka lat temu dostałem go w dawkach 25-50mg na rozruszanie, ale nie było żadnej reakcji. Teraz setka ma mnie uspokoić, zmniejszyć lęk. Zobaczymy co z tego będzie, już dziś wziąłem pierwszą dawkę i wygląda na to że faktycznie, jest nieco lepiej jakby. -- 25 lip 2014, 15:56 -- Ponad tydzień na ami, zdecydowane zmniejszenie napięcia i złości, lęki również obniżone. Niestety, poszło za bardzo w drugą stronę i jestem cholernie senny w dzień, nie da rady nie położyć się po południu na parę godzin. Do tego pewnego rodzaju otępienie i zobojętnienie, jak emocji było za dużo i kotłowały się we mnie, tak teraz jestem ich prawie pozbawiony. Czekam cierpliwie aż ta senność i zmęczenie zacznie stopniowo mijać, na razie trzyma się mocno. Generalnie lek się sprawdził, aż za bardzo. -- 29 lip 2014, 15:14 -- Blisko 2 tygodnie i senność w dzień minęła zupełnie, utrzymuje się dobry nastrój i jestem spokojny. Tylko spać powolutku coraz mniej się chce w nocy. Ale bardzo zadowolony jestem z tego leku, nie wiem czy doktor będzie chciał wjeżdżać na 200mg ale nie miałbym nic przeciwko.
×