Skocz do zawartości
Nerwica.com

klarunia

Użytkownik
  • Postów

    387
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez klarunia

  1. Bardzo mnie ciekawi, czemu dla was brak płaczu to oznaka siły? Może mi wytłumaczycie? Pewnie dla was to głupie pytanie, bo pewnie jest to dla was oczywiste, ale ja autentycznie tego nie rozumiem. Może też wam to pomoże, jeżeli mi wytłumaczycie? Czasem takie zastanawianie się nad swoimi przekonaniami pomaga.
  2. Tak. I trochę mnie irytuje, że tylu ludzi niepotrzebnie cierpi z tego powodu, bo ktośtam kiedyś powiedział im coś, co w ogóle nie ma sensu.
  3. Bo jestes kobietą proste. Nie. Bo masa kobiet też tak to łączy. Nie ma czegoś takiego, jak prawdziwy mężczyzna. A nawet jeśli ktoś niezbyt inteligentny sobie wymyślił jakieś standardy na bycie prawdziwym facetem, to kto komu wtłoczył do głowy, że musi ich słuchać. I tak każdy decyduje za swoje zachowanie, nawet jesli próbuje się dostosować do jakich chorych oczekiwań.
  4. Nie rozumiem za bardzo tego połączenia płaczu ze słabością. I nie rozumiem też tego parcia ludzi na bycie silnym. Nie jest dla mnie ważne bycie silnym w takim sensie. Nie wiem, co w tym chwalebnego. I trochę mi się nie podoba, że tak wielu ludzi ma takie poglądy, które wydaje mi się, że można łatwo zmienić. Ale mi takich rzeczy nie wpajano, więc nie umiem na to spojrzeć od strony tych, którym wpajano. Dla mnie płacz to płacz. Jak potrzebuję, to płaczę. Jak czuję się smutna, wzruszona, to płaczę. Lubię płakać, czuję się po tym spokojna.
  5. Wiesz, niestety jest to jeden z wielkich minusów bycia takim kimś, jak Ty. Dostajesz od świata to, co dajesz. Skoro chcesz wszystko sam, to moim zdaniem znalezienie dziewczyny będzie graniczyło z cudem. Myślę, że problem nie leży w tym, że masz mało znajomych i nie masz gdzie tej dziewczyny poznać, tylko w tym, że masz do świata takie nastawienie, takie wewnętrzne przekonanie, że Ty wszystko chcesz tylko sam i sam. ja bym na Twoim miejscu raczej stała się trochę bardziej otwarta, ale jeśli nie chcesz, to Twój wybór.
  6. Ja nie rozumiem. Moim zdaniem takie podejście ("nie będę się przed sobą przyznawał") jest bez sensu i takie...głupiutkie. Niby co Ci to da? Cokolwiek by to nie było , skoro nie możesz tego zmienić to przecież i tak musisz to przyjąć, nie masz wyboru. Wmawianie i tak nie zadziała, bo wiesz o tym i kropka. Więc nie rozumiem łer is de point ??? Sama miałam kiedyś pewien problem, który był bardzo wstydliwy i nie dało się tego rozwiązać i często musieli się o tym dowiadywać wszyscy naokoło. No i po prostu się z tym pogodziłam, no bo co miałam zrobić?
  7. Meni, którzy robią wrażenie na każdym. Nie. Są tacy, co robią wrażenie na wielu. Ale nie na każdym.
  8. 16.11.2012 Czuję się senna, bolą mnie mięśnie, wszystko mnie denerwuje i jestem smutna. I nawet dowiedziałam się dlaczego :) Niedobór magnezu :) Taki mały elemencik, a ile potrafi wywołać zamętu.
  9. Wartość ludzka jest jak wielka szafa stojąca na środku pokoju. Różni ludzie mogą przez ten pokój przechodzić i szafy nie zauważyć, udawać, że jej nie ma. Ale ona i tak tam jest, nawet jeśli nikt jej nie widzi. Nawet, jak Ty jej nie widzisz, choć to Twój pokój.
  10. Ojej :/ No dobra, powiem coś jeszcze. Moim zdaniem strasznie poważnie traktujesz tę dyskusję. :/ To nie były ode mnie żadne "argumenty". Po prostu opisałam swój gust. napisałam sobie to ot tak, bo zobaczyłam, że ciekawy temat jest :/ Naprawdę nie traktuję tego emocjonalnie, w ogóle nie obchodzi mnie to. Dla mnie to tylko taka sobie luźna gadka... Chciałam raczej zwrócić się do autora, żeby mu pokazać, że gusta są różne, bo poruszył ten temat. A tymczasem ta dyskusja przerodziła się w jakieś obrzucanie błotem. Nie wiem po co tak oburzacie się o coś, co w sumie wcale was nie dotyczy. Co Cię obchodzi, że mi nie będzie się podobać ta z wklejonego zdjęcia, a za to będzie inna? Czy to naprawdę takie istotne?
  11. Nie napisałam, że ta laska jest koszmarna, tylko, że dla mnie jest koszmarna. Dlaczego nie możecie uwierzyć, że piękno tkwi w oku patrzącego? Że ta dziewczyna naprawdę może się komuś nie podobać? To moja ostatnia wypowiedź w tej dyskusji.
  12. Czemu? Co to ma wspólnego z jadem? I o co w ogóle chodzi??? Oj, chyba Ci się nie podoba, że ktoś odważył się skrytykować Twoją anielicę No dla mnie ona jest straszna... Tak, bo wszystkim musi się podobać to, co Tobie. Mi się np podoba buzia Lily Cole. I Ann Ward No i Szarbat Gula (i na tym słynnym zdjęciu jako dziewczynka i na tym drugiem, kiedy jest strasza). Zajmuję się malarstwem, głównie właśnie portretem i trochę inaczej patrzę na piękno. Czuję, że zaraz zostanę zalana sarkazmem :)
  13. Nie mówię, że ma duży biust, ale mi się podoba jeszcze mniejszy (choć to brzmi dziwnie, bo facetem nie jestem)
  14. A dla mnie szczerze mówiąc ta wklejona laska jest... koszmarna. Ma chyba wszystko, czego nie lubię. Okropne jak dla mnie włosy, mdłe spojrzenie, mało wyraźny charakter twarzy (że możnaby ją pomylić z wszystkimi innymi barbie), za duży biust, i jest dla mnie ogólnie za duża. Podoba mi się filigranowa uroda. Biust max B. Uwielbiam, kiedy ktoś ma taki oryginalny charakter twarzy, coś tylko swojego... Naprawdę nie ma czegoś takiego, jak obiektywne piękno. Ta kobieta spełnia obecne kanony urody. To jeszcze możnaby uznać za obiektywne. Ale obiektywnie piękna to na pewno nie jest. Nie mówię tego na przekór. Naprawdę nie cierpię takiej urody. Atrakcyjność to moim zdaniem tylko złudzenie. To złudzenie polega na tym, że ktoś myśli: "No, mi się nie podoba, ale się nie odezwę, bo pewnie wszystkim innym się podoba, bo spełnia kanon." Dokładnie tak samo jest z popularnością. Jak wziąć takiego "popularnego", ze szkolnej (np szkolnej) "elity" i zrobić ankietę na jego temat wśród reszty, to okaże się, że pewnie jakaś połowa go nie lubi. Czyli dość przeciętnie. Taka moja opinia.
  15. Zawsze jest możliwość rozwoju. Tak sądzę.
  16. No :) a mi się np on nie podoba. Jest milion gustów. Ale jak to czytam, to myślę, że tu chyba nie chodzi o ten wygląd, tylko o coś innego. Nie wiem, czemu w sumie on jest dla Ciebie taki ważny, autorze?
  17. Ale mi chodzi o to, że są inne sposoby na zmianę tego. Tzn jak mężczyzna tego kobiecie nie mowi, to z jej strony podkreślanie jacy inni są przystojni i tez nie mówienie tego jemu jest trochę nie fair. Są inne sposoby. Ale nie o tym w temacie, więc never mind.
  18. Moim zdaniem jeżeli nawet jej nie mówił, a ona też nie powiedziała, tylko zamiast tego wychwalała innych, to sama sobie winna. No ale to moja opinia.
  19. 12.11.2012 Czuję się szczęśliwa. Tylko trochę nieodporna i łatwo mnie "zabić" jednym słowem krytyki. Niestety. Ale i tak się dzisiaj cieszę :)
  20. Nie ma tak, że dla wszystkich kobiet będziesz przystojny. Nie ma w ogóle czegoś takiego, jak absolutna przystojność. Nie ma tak naprawdę przystojnych mężczyzn. Nawet ci, którzy są aktorami, gwiazdami itp. nie są dosłownie "przystojni". To znaczy... mówi się o nich, że są "przystojni", ale to nie znaczy, że są po prostu "ładni i koniec" i jest to OBIEKTYWNA prawda. Oni są tak nazywani, bo podobają się WIĘKSZOŚCI kobiet. Nie wszystkim. Nikt nie podoba się wszystkim. Nawet o tych określanych jako najprzystojniejsi niektóre kobiety powiedziałyby, że są brzydcy. Mi się nie podoba wielu takich "przystojnych". I też nazwałabym ich brzydkimi. Poza tym, jeżeli Twoja kobieta o innych facetach mówi, że są przystojni, a o Tobie nie, to ta kobieta jest... głupia. Co tu dużo gadać.
  21. fajny pomysł :) 11.11 Czuję się trochę przestraszona wszystkim, co mam do zrobienia, ale też szczęśliwa dlatego, że jakąś część tego udało mi się zrobić. Czuję się też taka "przybita" z nieokreślonego powodu.
  22. Wydaje mi się, że autorka chyba jednak trochę boi się ludzi. Lęk może się tak objawiać. Zamiast lęku czuje się znudzenie, niechęć, rozdrażnienie. Prawdopodobnie boisz się, że poprzez rozmowę ktoś się do Ciebie zbliży. Tak mi się wydaje, bo czasem czuję coś podobnego, w gorszych momentach. Wtedy ludzie też wydają mi się nudni i nie mam ochoty z nimi rozmawiać. Podsumowując: myślę, że to może być utajony lęk.
  23. Jeżeli ta osoba nie wierzy, że może zostać pokochana, to nikt nie sprawi, żeby się tak poczuła. Ale jeśli wierzy... ja po pierwsze pilnuję tych wszystkich "podstawowych" rzeczy: spełniania obietnic, dbania o czyjś czas (np. dać znać komuś, żeby na nas nie czekał, jeśli spóźnimy się godzinę itp.). Poza tym słucham, i to też uznaję za niezbędne. Ale przede wszystkim czułość. Mówię ludziom, jacy są wspaniali, uśmiecham się, przytulam ich na pożegnanie i przywitanie, jeśli już trochę kogoś znam. Mówię im o swojej sympatii/miłości wprost, żeby po prostu wiedzieli. Jestem miła, staram się być miła. Nie rozumiem zupełnie, dlaczego ogromna większość ludzi nie ceni bycia miłym. Przecież to tak niesamowicie łączy, tworzy taką cudowną atmosferę, kiedy się z kimś przebywa, można tym bardzo podnieść komuś samoocenę, mówiąc mu, co dobrego się w nim widzi. Ja chcę, żeby we wszystkich moich związkach panowała życzliwość.
  24. Witam. Nie przeczytałam wszystkich wątków, tylko sam temat, więc mam nadzieję, że nie za bardzo powtarzam. Wydaje mi się, że Twój stan psychiczny odpowiada za Twój stan fizyczny. czytałaś może książkę Louise Hay "Możesz uzdrowić swoje życie"? Psychologiczne problemy mogą powodować problemy fizyczne, choroby, nawet bardzo poważne. U mnie zawsze się to sprawdza. I u ludzi, których znam także. Myślę, że gdybyś się o tym więcej dowiedziała mogłoby Ci to bardzo pomóc. jeżeli chodzi o pryszcze to też mogę coś bardzo polecić. Na pewno Ci to nie zaszkodzi, a prawdopodobnie pomoże. Kosztuje ok. 30 zł i wystarcza na pół roku. Moja współlokatorka miała kiedyś problem z cerą. Lekarze powiedzieli jej, że to przez hormony. Stosowała wszystko, co mogła. Jedyne, co jej jakoś zauważalnie pomagało, to leki antykoncepcyjne, ale nie mogła ich brać cały czas i też nie dawały całkiem czystej cery. Dopiero kiedy jej mama przypadkiem weszła do apteki Bonifratrów... Kupiła jej zioła, za te 30 zł. Teraz dziewczyna ma cerę idealną. Na mnie też to działa. Nic mi nie wyskakuje, jak to piję. Pomogło to też jej koledze. Działa to tak, że oczyszcza organizm z toksyn i manifestuje się to w skórze. Jeżeli chcesz, mogę Ci podać skład tej mieszanki, zapraszam na priv.
  25. Ale męczyć się z kimś w małżeństwie tylko po to, żeby się nie poczuł "sam" i "niezrozumiany"? Właśnie ja bym odeszła tym bardziej dlatego, że facet jeszcze się za siebie nie wziął. Nie wiem czemu tak bardzo patrzysz z perspektywy tego faceta. Niestety na tym świecie tak jest, że jak ktoś jest skrzywdzony przez przeszłość i ona w nim coś zapisze, to potem poniesie tego konsekwencje. Jeszcze bardziej kopną go w pupę. Jak np ktoś dorastał w złym domu, to potem często dokuczają mu w szkole itp, o czym sama wiesz. Można się oburzać i mówić, że to niesprawiedliwe. Że przeszłość nas skazuje na coś. Ale tak naprawdę to możemy pozbawić przeszłość władzy nad nami, a nie tylko stać z boku i się przyglądać. Jakbyś nie chodziła teraz na terapię, to byś zmarnowała bardzo dużo czasu i bardzo dobrze, że ten mąż by cię zostawił, bo pomimo tego, że by cię zostawił dałby ci coś cenniejszego, motywację do zmiany. Dzięki temu całe swoje życie mogłabyś naprawić, stać się szczęśliwsza. Ale ty na szczęście zmieniasz sytuację teraz, a nie za kilkadziesiąt lat. Poza tym, ona nie odeszłaby od niego "od razu", tylko po trzech latach. To też dużo czasu, mimo wszystko.
×