Skocz do zawartości
Nerwica.com

darksky18

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia darksky18

  1. Mam 18 lat, rocznikowo 19... I wiecie? Życie jest do d... u mnie ciagle zmartwienia, problemy i stresy. Mam tylko tyle (albo az tyle) lat i juz wiele przeszlam. I to g... prawda że doswiadczenia wzmacniają. U mnie jest odwrotny skutek- brak checi do zycia, zero marzen, jakichkolwiek nadziei. Wlasnie wrocilam ze szpitala, diagnoza pozbawila mnie zludzen.... Moj stan zdrowia sie juz nigdy nie unormuje, teraz bedą ciagle badania, nowsze drogie i silne leki, drogie wizyty. Pewnie niedlugo znowu do szpitala, bo grozi mi operacja. Leki nie dzialaja. Walczylam, wyrzeczenia, kontrole ale to i tak na marne. I jak tu chciec zyc? W dodatku wiele osob mnie zawiodlo. Nie mam na kogo liczyc, a rodzicow nie bede ciagle martwic. Wszystkie moje starania i ciezka praca idzie na marne....Mam dosc... Mam 18 lat, coz jeszcze moge przezyc? Juz chyba wszystko przezylam. Na pewno los mi da jeszcze po tylku. Chce juz tego uniknac, nie mam sily walczyc, wierzyc. Pracowalam nad sobą pare lat, na marne. Pora ze sceny zejsc...
  2. Chociaż miałas tego faceta... ja nie miałam nigdy, to wpływa na moją samoocenę... właściwie nie wierze juz w miłość i nic nie jest w stanie sprawić że w nią uwierzę...
  3. Dziś mam ogromnego doła związanego ze studiami... Myśli na temat studiów nasiliły się przez to, że w przszłym tygodniu są matury próbne... Nie mam motywacji i siły, żeby się uczyć, bo po co jak mnie nic nie interesuje i nie mam celu W moim mieście są gówniane studia, a studiowanie w innym mieście jest drogie (chociażby wynajem mieszkania, bo o akademiku nie ma mowy )... Jestem załamana.. nie wiem co wybiorę...To nie jest normalne, że 18-latka nie miała planów co do przyszłości i studiów ;/ -- 21 lis 2012, 16:34 -- Jestem po maturach próbnych. Poszły mi bardzo, bardzo źle... zwłaszcza z matmy... uczę się, ćwiczę, w domu mi nawet wychodziło... ale wszystkie moje starania idą na marne... jestem zerem i śmieciem, niczego nie potrafię zrobić... obym nie dożyła matury i studiów! Tylko o tym marzę! Boże, jak mogłeś stworzyć takie ścierwo i idiotkę pierd***ą jak mnie ;/?!?! -- 13 sty 2013, 20:45 -- Mam dość wyniki wyszły źle, idę do szpitala niedługo, bo lekarka dała mi skierowanie.... nie chcę już żyć... nie mam po co żyć... wszyscy mają mnie w dupie...i wszystkie moje starania idą na marne...
  4. Urodziłam się śmieciem, jestem śmieciem, którego nikt nie potrzebuje i zdechnę śmieciem...oby niedługo!
  5. Poddaję się... nie mam już siły.... wszysto mnie męczy... mam dość zasłabnięć i omdleń co kilka dni... Poddaję się...
  6. Ja wiem, że inni mają gorzej i takie tam... Ale te argumenty do mnie nie przemawiają... Ja na forum nie napisałam wszystkich bolesnych doświadczeń, które przeszłam, bo to są zbyt osobiste sprawy. Te wszystkie doświadczenia które przeszłam i które przechodzę wcale mnie wzmacniają, wręcz przeciwnie ;/ Po prostu nie wierzę już w to że coś mnie dobrego spotka. Nie mam już marzeń... bo po co..
  7. Niby wierzę w Boga, byłam bierzmowana... ale od pewnego czasu nie chodzę do kościoła i nie modlę się...tak... można to nazwać buntem. On mnie nie kocha tylko nienawidzi, bo zsyła mi różne naprawdę przykre rzeczy. On mnie karze, chyba za to że żyję. To po cholerę mnie stwarzał. Nienawidzę go. Jeśli chodzi o treningi. Nie przynosiły one skutku. Ponadto kardiolog zabronił mi się przemęczać. Mam zaburzenia rytmu, które ostatnio coraz bardziej się ukazują;/ Jeśli chodzi o sen- to śpię bardzo dużo i bardzo długo. Dziś na przykład spałam ponad 13 godzin ;/Coś jest ze mną nie tak. Ciągle bym spała. Ostatnio zawiodłam się na 2 naprawdę bliskich koleżankach. Olały mnie i wypieły tyłek. Kontakt był głównie z mojej inicjatywy. Kiedy ja przestałam do nich dzwonić, one przestały się odzywać. Widać jak im na mnie zależy ;/ Nic mnie już dobrego nie spotka... byłabym szczęśliwa jakbym się dowiedziała że zostało mi kilka miesięcy życia! Naprawdę!;/
  8. No niestety Oczywiście syfy to jeden z najmniejszych problemów (to też o dziwo może być problem bo jest jednym z komleksów).... Od kilkunastu dni bardzo osłabłam ;/ Chodzę spać nawet...około 21;/ A wcześniej chodziłam około północy. Od wczoraj arytmia się nieco nasiliła, czuję dość często potknięcia serducha, dziś w szkole przez to mi się czarno przed oczami zrobiło... Masakra... Pozdrawiam was...
  9. Mnie juz nic na syfy nie pomoże bo mam zespół PCO Obecnie biorę tabletki anty które fatalnie na mnie i na moje samopoczucie wpływają... Ryj mam okropny, nie pomagają nic a nic;/ Ale jeśli chcę mieć w przyszłości bachory to musze je brać bo nic innego nie pomagało ;/ Co za życie;/ Na jedno szkodzi a na drugie pomaga... Nie chcę już żyć...
  10. Jest gorzej... Nie wierzę już ani w miłość ani w uczucia wyższe. Tak, chodzę do szkoły, do LO. Do klasy poszłam bez znajomych i to był mój błąd, bo wszyscy przyszli w grupeczkach albo w parkach i się trzymają. Uwielbiam się izolować, inni ludzie nie są mi potrzebni bo jedyne co umieją to mnie ranić i olewać. Co do lekarzy- nienawidzę tych pierd*****ych łapówkarzy! Tyle razy mnie olali, ich zachowanie zrujnowało mi najpiękniejsze lata (pierdo**** "pani dr",konkretniej endokrynolog olała mnie kilka lat temu i stwierdziła, że przesadzam, gdyby zaczęła leczenie, byłoby lepiej, a teraz przez tą szmatę mam syfy na ryju, początki cukrzycy i rozregulowany organizm). Wolę umrzeć i cierpieć niż do nich iść... a na prywatnych konowałów i łapówki niestety nie mam pieniędzy. Nie potrzebuję niczyjej pomocy... Mogę sobie pożyć maksymalnie jeszcze ze 2 lata... Dłużej nie chce, bo po co...spotka mnie wszystko co najgorsze, to jedyna rzecz, w którą wierzę...
  11. To i ja się wyżalę... leki nie działają... cukrzyca wisi nade mną jak kat, w każdej chwili może zaatakować... Tata niedawno zmierzył mi cukier i był nieco podwyższony pomimo wyrzeczeń i leków... Mam dość...
  12. Owszem, nie akceptuję siebie, gdyż jestem śmieciem... i to, co mnie spotyka to z pewnością jakaś kara... chyba, że w ogóle się urodziłam, za to jestem karana... Mogę sobie pożyć jeszcze z kilka miesięcy, bo po co dłużej, co jeszcze mnie może dobrego spotkać? Gó***o! I tyle... Mój świat to słuchanie muzyki, cztery ściany w pokoju, zasunięte rolety w pokoju i spanie...
  13. Próbowałam... byłam nawet na kilku spotkaniach z psychologiem.. to nic nie dało, akurat wtedy się musiało wszystko posypać... Próbowałam, ale po co mam pracować nad sobą jak mi się wszystko sypie... W sumie mam już 18 lat... nażyłam się... cóż jeszcze mogłoby mnie spotkać, ominąć? Cierpienia? Zawody? Płacz? Już się wystarczająco nażyłam...
  14. Dzięki za odpowiedzi... Ja niestety nie wierzę w to głupkowate powiedzenie, że "co cię nie zabije to cię wmocni" to są brednie... Przez to wszystko co mnie w tym chu****ym życiu spotkało jestem wrakiem człowieka. Na pewno mnie to nie wzmocniło. Mam dość życia, gdyby nie tchórzostwo to już bym się niczym nie martwiła teraz.... P.S. Co do problemów hormonalnych i metabolicznych- niestety, nie przejdą z wiekiem... one się nasilają... Rzygać mi się chce jak sie na siebie patrzę... nie zrobiłoby na mnie żadnego wrażenia, gdybym się dowiedziała że zostało mi kilka tygodni życia! Na pewno spotka mnie w życiu tylko ból (a bólu fizycznego, na granicy wytrzymałości już doświadczyłam... bólu fizycznego stale doświadczam)....
  15. To może być długi wpis, mogę się spotkać tu z krytyką ale... wszystko mi już jedno.... Mam 18 lat, jestem kobietą... Obecnie jestem w klasie maturalnej i nie mam ŻADNYCH planów na przyszłość i życie W życiu spotkało mnie już wiele. Ludzie wielokrotnie mnie zawiedli i potraktowali jak szmatę. Nie miałam nigdy chłopaka...Nie mam żadnych dobrych wartości, żadnych talentów, zdolności, pasji (a próbowałam już sporo rzeczy!). Ze wszystkiego jestem kiepska. Ten rok jest dla mnie pasmem nieszczęść. Najpierw chcąc wyjść do ludzi poszłam na imprezę i co?- ukradli mi telefon, po niedługim czasie trafiłam do szpitala (mam wiele problemów zdrowotnych, o których napiszę potem), potem do szpitala trafiła babcia i umierała, a ja na to patrzyłam przez kilka tygodni (na szczęscie przy samym momencie śmierci nie byłam)... Byłam pierwszy raz w życiu na pogrzebie, bardzo to przeżyłam i przypłaciłam zdrowiem. Potem miałam przejściowe kłopoty w szkole (z ocenami itd). Teraz przejdę do problemów zdrowotnych...Moje starania ogólnie idą na marne. W wieku około 15 lat miałam już podwyższony cukier we krwi (stan przedcukrzycowy), pomimo wielu wyrzeczeń (zero słodyczy, smażonego, tłustego, jestem poza tym wegetarianką) i ćwiczeń mam wysoki cukier do dziś (teraz nawet gdy biorę na to tabletki to i tak jest podwyższony). Kiedyś ćwiczyłam, pomimo iż nie sprawiało mi to przyjemności i nie schudłam, a wręcz przeciwnie.Lekarze- konowały to olewali. Moje koleżanki mogły jeść i robić co chcą i były piękne i szczupłe... A ja tyle pracy na nic. Teraz ćwiczyć nie mogę bo doszły problemy z sercem. Co do cukru, to jestem na tykającej bombie, w każdym momencie może się rozwinąć pełna cukrzyca ;(Poza tym tyję, mam syfy na ryju i wypadają mi włosy. Mam teraz takie choroby: -przewlekłe zanikowe zapalenie tarczycy - niedoczynność tarczycy -stan przedcukrzycowy, insulinoporność -kamica żółciowa (grozi mi operacja; już jedną w życiu miałam) -zespół PCO (co dla mnie jest jak wyrok! ) -hiperandrogenizm (leki nie pomogły i nie pomagają), to przez to mam syfy na ryju itd, ogólne zaburzenia hormonalne (niektórych jest za mało, niektórych za dużo) -podejrzenie arytmii serca, częstoskurcze, potykania się serca, kołatania, zaburzenia rytmu -zasłabnięcia, omdlenia -potrafię spać po kilkanaście godzin a i tak jestem zmęczona Super, prawda? Dlaczego akurat to na mnie musiało spaść? Co ja takiego złego zrobiłam? Nie mam siły na nic, ciągle przysypiam. Ciągłe wyrzeczenia idą na marne (np. wyrzeczenia związane z jedzeniem-nawet na 18stke nie zjadłam tortu! ) podczas gdy inni mają wszystko na pstryknięcie palcami.Nie spotka mnie już nic dobrego... Życie nie sprawia mi żadnej radości...Nie mam żadnych marzeń... no jedno- żeby zasnąć i się nie obudzić...
×