-
Postów
474 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez moyraa
-
Helvetti, składnik to tylko składnik. Liczy się całość - bilans choćby kilku dni, tygodnia. Nie ma co liczyć każdego dnia z osobna - że musi być tyle i tyle, i koniec. Łatwo mówić, trudniej to sobie wpoić do głowy i sobie pomóc. Ale na pewno nie utyjesz, jeśli sobie pozwolisz na coś takiego. Byle zachować umiar i nie jeść tego na co dzień, jako dodatek do tego, co zwykle się je. A jak mówić? Też nie wiem. W moim przypadku najlepiej się nie wtrącać. Może empatiać, zdanie wypowiedziane z troską w głosie pozwoliłoby mi uniknąć np. ataku obżarstwa, ale niejedzenie to inna para kaloszy. Pewnie i tak bym się wypierała, mimo tego, że wiem w głębi serca, że to problem (patrząc w przeszłość - czas, kiedy bardzo mało jadłam).
-
Helvetti, pewnie chce dobrze, a nie wie nawet jaką krzywdę wyrządza takimi słowami... . Może jej zdaniem zdrowy sposób "dietkowania" na tym polega i próbuje coś przekazać. Z tym, że niezbyt mądrze... Powinna wiedzieć, że nie używa się takich zdań na temat jedzenia, jeśli wie, że masz z jedzeniem problem. Przykre to.
-
Helvetti, rozumiem Twój problem z maturą . Też nie mam pojęcia jak ją zdam, skoro w tym roku szkolnym więcej mnie nie było niż byłam (w większości z powodów "forumowych") = z matematyki przynajmniej 1/3 materiału nie rozumiem w ogóle. Mam nadzieję, że jakoś nam się uda przez to przebrnąć! Z jedzeniem, czysto teoretycznie, jest dobrze. Oby tak zostało, byle do przodu... Ale i tak dwa razy w ciągu tygodnia, czy półtora poległam i odezwały się zapędy bulimiczne. Nie mogę się dać temu świństwu!
-
Pocieszę Cię, że po takim kryzysie może być lepiej niż przed nim. Byle przebrnąć jakoś i przełamać blokadę za jakiś czas. Ale zdaję sobie sprawę jakie to uciążliwe... . Trzeba wiele walki, aby nie wpadać w bagno całą sobą.
-
Skoro leczysz się już długo, to chyba jednak trzymać się jednego terapeuty, o ile odpowiada Ci w innych kwestiach. A ta sprawa z czasem powinna się unormować . Bez sensu jest skakanie z jednego terapeuty do drugiego, jeśli terapia przebiega tak jak powinna i jest się zadowolonym. -- 26 sty 2013, 22:49 -- *lepiej trzymać się. ech. moja zmęczona głowa
-
Ja żadnej diagnozy narazie nie mam. Nie warto się przywiązywać do etykietek, ale z drugiej strony - wolałabym wiedzieć co mi jest. To tak zbaczając z tematu ogólnego wątku. Kiepsko dzisiaj myślę, bo słabo mi jakoś, ale... Jeżeli dotyczy Cię to zaburzenie, to chyba nie warto szukać kogoś, kto specjalizuje się przede wszystkim w problemach z odżywianiem, bo co z resztą? Czytałaś może książkę "Uratuj mnie"? Tam terapia Rachel wcale nie była skierowana na anoreksję, z pozoru, a jednak z czasem z niej wyszła. W ogóle co znaczy - specjalista od ED? Ciekawi mnie to. Przecież jedno jest związane z drugim (często, nie zawsze, zaburzenia osobowości z ED, depresją, nerwicą itd.). -- 26 sty 2013, 22:45 -- *miało być odwrotnie ED z zaburzeniami osobowości, depresją, nerwicą itd.
-
biedronka123, kurcze. To dość długo... Pewnie szkoda Ci będzie tego czasu. Ale bywa i tak. -- 26 sty 2013, 22:36 -- Helvetti, aha. Czyli chyba podobnie jak u mnie... Tak myślę, czy z kolei specjaliści od ED nie skupiają się właśnie w dużej mierze na tym problemie, a resztę nieco olewają? Hmm. Ale nie wiem. Nie chcę się mądrzyć.
-
A to Twój główny problem, czy jeden z wielu? U mnie na przykład wiele zależy od emocji w danym momencie i różnie siebie postrzegam i całą tę sytuację - chociaż z drugiej strony, to może oczywiste przy zaburzeniach odżywiania. Poza tym - jedzenie nie jest moim głównym problemem raczej, więc potrzebny mi "neutralny" terapeuta, niekoniecznie specjalista od akurat tego (choć do takiego się wybieram niedługo, bo tak akurat wyszło, że pracował w klinice leczenia ED).
-
Helvetti, to nie zwlekaj, idź jak najszybciej. Z tymi sprawami nie ma żartów. Lepiej teraz, niż obudzić się z ręką w nocniku i rozwalonym organizmem. A z tego, co zrozumiałam, to masz szanse, aby sprawy potoczyły się inaczej.
-
biedronka123, dzięki . Tak, strasznie... I przy byle okazji lubi sobie wracać :/. -- 26 sty 2013, 22:14 -- Długo chodzisz na terapię? Jeżeli masz kłopoty z jedzeniem, to może lepiej wybrać specjalistę, który i tym się zajmuję? Choć, teoretycznie, jeśli przerobi się pewne problemy, to i to powinno się uciszyć. Nie wiem jak to w praktyce wygląda.
-
Helvetti, fajnie, że masz tą rozmowę za sobą . Rozumiem ten strach przed kontrolą. Ja ją odczuwam cały czas. biedronka123, też gratuluję. Oby tak dalej! U mnie od zeszłej soboty jest całkiem w porządku (nie licząc jednego ataku obżarstwa i wiadomych skutków...). Myślę, że teraz już będzie z górki. Najgorsze są pierwsze dni wydostania się z błędnego koła. Znalazłam na jakimś blogu pewien sposób radzenia sobie z atakami obżarstwa. http://kotka-zarloczka.blogspot.com/2012/07/bed-moj-sposob-na-poradzenie-sobie-z.html - może komuś się przyda
-
Tak. Sądzę, że paraliż senny . Też miewałam swego czasu co 2-3 dni. Nieprzyjemne cholernie... Nie zdarzało mi się widzieć, a jedynie słyszeć dziwne dźwięki, ale przy zasypianiu. Wiem jakie to uciążliwe.
-
Podoba mi się . Estetyczny, dość ładne fotografie (do ideału im daleko, trzymam więc kciuki za dalszy rozwój w tym kierunku!). Przyjemny dla oka. Będę zaglądać :).
-
black swan, zgadzam się w stu procentach. Świetnie ujęte. Zapiszę to sobie gdzieś, aby pamiętać .
-
Pasterzsk8, podobają mi się teksty, głos, ścieżka też. Ale tak jak już poprzednicy pisali - jeśli o samo nawijanie chodzi, to średnio. Trzymam kciuki za dalszą drogę.
-
marika75, witaj na forum
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
moyraa odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
niestety, dokładnie. Muszę coś robić. Po prostu MUSZĘ, bo czuję, że jak nie zrobię, to spadnę znowu w dół. Może też z tego samego powodu nie potrafię się skupić. Myślenie też nie wchodzi w grę. Wygaduję takie głupoty, że głowa mała. Piszę byle pisać. W ogóle to ja jestem naj naj, życie jest różowe. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
moyraa odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
Taa... Wiem o czym piszecie . Ja tam nie wiem co mi jest. Narazie się terapeutyzuję i wybieram do psychiatry (może w końcu uda mi się tam dotrzeć), ale niestety wiem co znaczy TO czuć . Sama nie wiem, czy to pustka, która rozdziera, zabija, czy też nadmiar emocji. Wymieszanych emocji, których nie da się znieść. Wiem jedno - straszne uczucie i wydaje się, że będzie trwało wieczność. -
Też tak od razu pomyślałam. Nie ma co diagnozy stawiać nieznanej osobie, ale zachowanie na to wskazuje.
-
Gratulacje! Też bym chciała być na takim etapie. Ale... Do tego potrzebny jest czas.
-
Helvetti, dzięki . Przyda się :). Trzymaj się ciepło i nie daj się tym gadom!
-
Helvetti, życzę Ci, żebyś mimo wszystko znalazła siły :*. Albo chociażby więcej świateł w tunelu, aby za jakiś czas się całkiem rozjaśniło . A jeśli nie, to chociaż tego, żebyś nie pogłębiała swojego problemu. (i sobie powinnam tego życzyć, ale nie potrafię. nie teraz)
-
Helvetti, nie popieram tego, co robisz, ale rozumiem Cię. Mimo, że zdajesz sobie sprawę, że jeszcze nie jesteś "zatopiona", to trudno jeść normalnie wraz z tym, co dzieje się w głowie...
-
Pięknie. Zaczęło się na pomarańczy "pomiędzy posiłkami", a skończyło się jak się skończyło... Chyba musiałby mnie pilnować ktoś 24 na dobę jak małe dziecko, a i tak bym znalazła chwilę, aby zjesc za dużo . Zmierzyłam się dzisiaj i się przeraziłam . Jak zapchać tą dziurę i nicość? -- 22 sty 2013, 17:21 -- Znowu włącza mi się tryb nażreć się -> głodowe ilości -- 22 sty 2013, 17:26 -- Tyle dobrze, że nie są to już niezdrowe rzeczy jak kiedyś. Ale w zamian za to takie napady mam coraz częściej, bo nie trzeba jechać na miasto na pizzę, lody i chipsy. Wystarczy lodówka i to, co mam w szafce . -- 22 sty 2013, 17:34 -- Nawet nie uświadamiam sobie, że mam wyrzuty sumienia, a potem budzę się z ręką w nocniku :/. Mówię, że "to nic". Ba! Nawet w to wierzę. A nieświadomie już sobie szykuję pułapkę...
-
Tylko trudno przyjąć do wiadomości w takim momencie, że bywa dobrze. A przede wszystkim - uwierzyć w to. Ale narazie jestem dobrej myśli. A co do Sofii - pierwszy raz o niej słyszę .