Skocz do zawartości
Nerwica.com

moyraa

Użytkownik
  • Postów

    474
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez moyraa

  1. Helvetti, składnik to tylko składnik. Liczy się całość - bilans choćby kilku dni, tygodnia. Nie ma co liczyć każdego dnia z osobna - że musi być tyle i tyle, i koniec. Łatwo mówić, trudniej to sobie wpoić do głowy i sobie pomóc. Ale na pewno nie utyjesz, jeśli sobie pozwolisz na coś takiego. Byle zachować umiar i nie jeść tego na co dzień, jako dodatek do tego, co zwykle się je. A jak mówić? Też nie wiem. W moim przypadku najlepiej się nie wtrącać. Może empatiać, zdanie wypowiedziane z troską w głosie pozwoliłoby mi uniknąć np. ataku obżarstwa, ale niejedzenie to inna para kaloszy. Pewnie i tak bym się wypierała, mimo tego, że wiem w głębi serca, że to problem (patrząc w przeszłość - czas, kiedy bardzo mało jadłam).
  2. Helvetti, pewnie chce dobrze, a nie wie nawet jaką krzywdę wyrządza takimi słowami... . Może jej zdaniem zdrowy sposób "dietkowania" na tym polega i próbuje coś przekazać. Z tym, że niezbyt mądrze... Powinna wiedzieć, że nie używa się takich zdań na temat jedzenia, jeśli wie, że masz z jedzeniem problem. Przykre to.
  3. Helvetti, rozumiem Twój problem z maturą . Też nie mam pojęcia jak ją zdam, skoro w tym roku szkolnym więcej mnie nie było niż byłam (w większości z powodów "forumowych") = z matematyki przynajmniej 1/3 materiału nie rozumiem w ogóle. Mam nadzieję, że jakoś nam się uda przez to przebrnąć! Z jedzeniem, czysto teoretycznie, jest dobrze. Oby tak zostało, byle do przodu... Ale i tak dwa razy w ciągu tygodnia, czy półtora poległam i odezwały się zapędy bulimiczne. Nie mogę się dać temu świństwu!
  4. Pocieszę Cię, że po takim kryzysie może być lepiej niż przed nim. Byle przebrnąć jakoś i przełamać blokadę za jakiś czas. Ale zdaję sobie sprawę jakie to uciążliwe... . Trzeba wiele walki, aby nie wpadać w bagno całą sobą.
  5. Skoro leczysz się już długo, to chyba jednak trzymać się jednego terapeuty, o ile odpowiada Ci w innych kwestiach. A ta sprawa z czasem powinna się unormować . Bez sensu jest skakanie z jednego terapeuty do drugiego, jeśli terapia przebiega tak jak powinna i jest się zadowolonym. -- 26 sty 2013, 22:49 -- *lepiej trzymać się. ech. moja zmęczona głowa
  6. Ja żadnej diagnozy narazie nie mam. Nie warto się przywiązywać do etykietek, ale z drugiej strony - wolałabym wiedzieć co mi jest. To tak zbaczając z tematu ogólnego wątku. Kiepsko dzisiaj myślę, bo słabo mi jakoś, ale... Jeżeli dotyczy Cię to zaburzenie, to chyba nie warto szukać kogoś, kto specjalizuje się przede wszystkim w problemach z odżywianiem, bo co z resztą? Czytałaś może książkę "Uratuj mnie"? Tam terapia Rachel wcale nie była skierowana na anoreksję, z pozoru, a jednak z czasem z niej wyszła. W ogóle co znaczy - specjalista od ED? Ciekawi mnie to. Przecież jedno jest związane z drugim (często, nie zawsze, zaburzenia osobowości z ED, depresją, nerwicą itd.). -- 26 sty 2013, 22:45 -- *miało być odwrotnie ED z zaburzeniami osobowości, depresją, nerwicą itd.
  7. biedronka123, kurcze. To dość długo... Pewnie szkoda Ci będzie tego czasu. Ale bywa i tak. -- 26 sty 2013, 22:36 -- Helvetti, aha. Czyli chyba podobnie jak u mnie... Tak myślę, czy z kolei specjaliści od ED nie skupiają się właśnie w dużej mierze na tym problemie, a resztę nieco olewają? Hmm. Ale nie wiem. Nie chcę się mądrzyć.
  8. A to Twój główny problem, czy jeden z wielu? U mnie na przykład wiele zależy od emocji w danym momencie i różnie siebie postrzegam i całą tę sytuację - chociaż z drugiej strony, to może oczywiste przy zaburzeniach odżywiania. Poza tym - jedzenie nie jest moim głównym problemem raczej, więc potrzebny mi "neutralny" terapeuta, niekoniecznie specjalista od akurat tego (choć do takiego się wybieram niedługo, bo tak akurat wyszło, że pracował w klinice leczenia ED).
  9. Helvetti, to nie zwlekaj, idź jak najszybciej. Z tymi sprawami nie ma żartów. Lepiej teraz, niż obudzić się z ręką w nocniku i rozwalonym organizmem. A z tego, co zrozumiałam, to masz szanse, aby sprawy potoczyły się inaczej.
  10. biedronka123, dzięki . Tak, strasznie... I przy byle okazji lubi sobie wracać :/. -- 26 sty 2013, 22:14 -- Długo chodzisz na terapię? Jeżeli masz kłopoty z jedzeniem, to może lepiej wybrać specjalistę, który i tym się zajmuję? Choć, teoretycznie, jeśli przerobi się pewne problemy, to i to powinno się uciszyć. Nie wiem jak to w praktyce wygląda.
  11. Helvetti, fajnie, że masz tą rozmowę za sobą . Rozumiem ten strach przed kontrolą. Ja ją odczuwam cały czas. biedronka123, też gratuluję. Oby tak dalej! U mnie od zeszłej soboty jest całkiem w porządku (nie licząc jednego ataku obżarstwa i wiadomych skutków...). Myślę, że teraz już będzie z górki. Najgorsze są pierwsze dni wydostania się z błędnego koła. Znalazłam na jakimś blogu pewien sposób radzenia sobie z atakami obżarstwa. http://kotka-zarloczka.blogspot.com/2012/07/bed-moj-sposob-na-poradzenie-sobie-z.html - może komuś się przyda
  12. Tak. Sądzę, że paraliż senny . Też miewałam swego czasu co 2-3 dni. Nieprzyjemne cholernie... Nie zdarzało mi się widzieć, a jedynie słyszeć dziwne dźwięki, ale przy zasypianiu. Wiem jakie to uciążliwe.
  13. Podoba mi się . Estetyczny, dość ładne fotografie (do ideału im daleko, trzymam więc kciuki za dalszy rozwój w tym kierunku!). Przyjemny dla oka. Będę zaglądać :).
  14. black swan, zgadzam się w stu procentach. Świetnie ujęte. Zapiszę to sobie gdzieś, aby pamiętać .
  15. Pasterzsk8, podobają mi się teksty, głos, ścieżka też. Ale tak jak już poprzednicy pisali - jeśli o samo nawijanie chodzi, to średnio. Trzymam kciuki za dalszą drogę.
  16. niestety, dokładnie. Muszę coś robić. Po prostu MUSZĘ, bo czuję, że jak nie zrobię, to spadnę znowu w dół. Może też z tego samego powodu nie potrafię się skupić. Myślenie też nie wchodzi w grę. Wygaduję takie głupoty, że głowa mała. Piszę byle pisać. W ogóle to ja jestem naj naj, życie jest różowe.
  17. Taa... Wiem o czym piszecie . Ja tam nie wiem co mi jest. Narazie się terapeutyzuję i wybieram do psychiatry (może w końcu uda mi się tam dotrzeć), ale niestety wiem co znaczy TO czuć . Sama nie wiem, czy to pustka, która rozdziera, zabija, czy też nadmiar emocji. Wymieszanych emocji, których nie da się znieść. Wiem jedno - straszne uczucie i wydaje się, że będzie trwało wieczność.
  18. Też tak od razu pomyślałam. Nie ma co diagnozy stawiać nieznanej osobie, ale zachowanie na to wskazuje.
  19. Gratulacje! Też bym chciała być na takim etapie. Ale... Do tego potrzebny jest czas.
  20. Helvetti, dzięki . Przyda się :). Trzymaj się ciepło i nie daj się tym gadom!
  21. Helvetti, życzę Ci, żebyś mimo wszystko znalazła siły :*. Albo chociażby więcej świateł w tunelu, aby za jakiś czas się całkiem rozjaśniło . A jeśli nie, to chociaż tego, żebyś nie pogłębiała swojego problemu. (i sobie powinnam tego życzyć, ale nie potrafię. nie teraz)
  22. Helvetti, nie popieram tego, co robisz, ale rozumiem Cię. Mimo, że zdajesz sobie sprawę, że jeszcze nie jesteś "zatopiona", to trudno jeść normalnie wraz z tym, co dzieje się w głowie...
  23. Pięknie. Zaczęło się na pomarańczy "pomiędzy posiłkami", a skończyło się jak się skończyło... Chyba musiałby mnie pilnować ktoś 24 na dobę jak małe dziecko, a i tak bym znalazła chwilę, aby zjesc za dużo . Zmierzyłam się dzisiaj i się przeraziłam . Jak zapchać tą dziurę i nicość? -- 22 sty 2013, 17:21 -- Znowu włącza mi się tryb nażreć się -> głodowe ilości -- 22 sty 2013, 17:26 -- Tyle dobrze, że nie są to już niezdrowe rzeczy jak kiedyś. Ale w zamian za to takie napady mam coraz częściej, bo nie trzeba jechać na miasto na pizzę, lody i chipsy. Wystarczy lodówka i to, co mam w szafce . -- 22 sty 2013, 17:34 -- Nawet nie uświadamiam sobie, że mam wyrzuty sumienia, a potem budzę się z ręką w nocniku :/. Mówię, że "to nic". Ba! Nawet w to wierzę. A nieświadomie już sobie szykuję pułapkę...
  24. Tylko trudno przyjąć do wiadomości w takim momencie, że bywa dobrze. A przede wszystkim - uwierzyć w to. Ale narazie jestem dobrej myśli. A co do Sofii - pierwszy raz o niej słyszę .
×