Krzysiek85, może to brzmi dziwnie. Ale ja mam tak niedostosowane emocje, że miałam szeroki uśmiech, składając kondolencje. Dopiero po fakcie sobie uświadomiłam...
dół już mi minął, dalej mam euforię
I w ogóle nie chce mi się spać, zastanawiam się, czy nie lepiej by bylo, gdybym teraz chodziła spać co drugi dzień, i tak nie mogę zasnąc.
Yvonne, ja mogłabym pisać cały czas literaturę, jeśli nie musiałabym pracować.
Najbardziej boli odrzucenie od ludzi, którzy wydawali się tak bliscy.... Dokładnie to rozrywa duszę na części.
Jeśli miałam z kimś neutralne relacje, to w sumie nie boli mnie, gdy mnie odrzuca, ale bliska osoba bardzo.
Nie wiem, czy za słabo starałam się być widoczna, ale jak ktoś mnie systematycznie olewa, to ja się przestaję starać, bo mam wrażenie, że się tylko narzucam, a ta druga osoba wcale nie chce ze mną kontaktu.........
Dokładnie, też tak mam.
Yvonne, ja ciągle robię coś dla siebie, dużo tworzę ostatnio literatury, ale ten ból, gdy inni Cię odrzucają, olewają, kiedy Ty zawsze byłaś w stanie zrobić dla nich wszystko, jest nie do załagodzenia.
kosmostrada, może i masz rację, może i czymś się ucieszę. Ale ból odrzucenia zostanie pewnie w środku mnie na zawsze. Takie rzeczy ciężko wyprzeć z siebie.
monk.2000, no smutne to jest.
Doberman, moi chyba też nie są, ale ja ciągle miałam jakąś tam nadzieje w środku siebie.
kosmostrada, ja miałam kilka osób, z którymi miałam bliskie relacje przez wiele lat i gadaliśmy i o pierdołach i o innych rzeczach. Ale ostatnio nikt mnie nie lubi, wszyscy mnie olali. Cokolwiek do kogoś napiszę, to zostaję olana. Wszyscy znaleźli sobie fajniejszych przyjaciół, a ja jestem śmieciem.
kosmostrada, ja nie mam problemu, że nie mam z kim pogadać. A w sumie to już chyba nie mam ochoty gadać o pierdołach. Ja potrzebuję głębszych rozmów, z kimś komu mogłabym zaufać. Ale niestety, nie mogę na to liczyć.
kosmostrada, poza tym ja nie potrzebuję jakichś przelotnych znajomości, bo takich mam pełno, ale prawdziwej pełnej zaangażowania przyjaźni. O taką niestety trudno w tym świecie.
Pewnie masz rację. I to nie tak, że ja się pierwszy raz zawodzę... Tylko ja mam taki charakter, że wybaczam w nieskończoność, licząc, że już będzie normalnie. A ciągle jest tak samo, wszyscy tzw przyjaciele niemal zawsze mnie olewają. To jest chyba bez sensu mieć nadzieję, liczyć na nich, lepiej chyba myśleć, że jest się samemu, to wtedy faktycznie ból będzie mniejszy.
Maggda92, tak na M. mogę liczyć, on mnie nie zostawia, nawet jak jest gorzej.
Ale to jest jedyna osoba, reszta mnie olała. Nawet jak piszę maila, smsa, cokolwiek, to bez odzewu.... Masakra, czuję się z tym masakrycznie źle. Zwłaszcza że jak ktoś czegoś ode mnie potrzebuje, to ja zawsze byłam, od razu, bez czekania, bez zastanawiania. A ja mogłabym się zabić, a nikt by nawet nie zauważył...
neon, no bo ja ostatnio mam straszną huśtawkę - od skrajnej depresji do euforii.
amelia83, ja też nie mam, a najstraszniejsze jest to, że myślałam, że mam. Ale wszyscy mnie olali. Jak czuję się gorzej, to na nikogo z nich nie mogę liczyć. To jest przykre.
Arasha, buciki są fajne cieszą, ale zarazem wkurzam się na ludzi. Jestem dzisiaj pomieszana - niby jest ok, ale jestem strasznie wkurzona i mam ochotę się pociąć