Wiola, byłam kilka razy u jednej psycholog i na pewnej wizycie mimochodem powiedziałam, że mam dwa życia i jestem dwoma różnymi osobami, które robią inne rzeczy w życiu i mają różny wiek. Ta psycholog kazała mi wówczas pójść do szpitala, opowiedziała wszystko lekarce i lekarka dała mi skierowanie do szpitala, jak wróciłam ze szpitala i poszłam do tej psycholog, to ona powiedziała, że nie chce już ze mną pracować. A to świadczy o tym, że nie mam żadnej wartości, nawet nie warto dla mnie pracować. Potem spotykałam się z inną psycholog i kontaktowałyśmy się też mailowo i ona z dnia na dzień zerwała ze mną kontakt, przestała mi odpisywać i się ze mną spotykać, pokazując mi, że nie jestem nawet warta kontaktu. Załamałam się i stwierdziłam, że to już nie ma sensu, uświadomiłam sobie, że jestem bez wartości, bez nadziei, że rozmowa ze mną musiała sprawiać tym psycholog wielką przykrość i pewnie wszyscy ludzie odczuwają przykrość, kiedy ze mną rozmawiałam, zamknęłam się w sobie i starałam się nie robić więcej przykrości ludziom w tym sensie, że unikałam kontaktu, skoro on sprawia innym cierpienie.
Carlosbueno, ja też źle się czuję wśród osób z wysokim poczuciem własnej wartości, jeśli taka osoba opowiada mi o sobie, to ja po prostu zapadam się pod ziemię, mając świadomość, że jestem nikim.
Nie wiem, Locust, może jeszcze kiedyś się przekonam do terapii, ale do tej pory te spotkania z psychologami uświadomiły mi, że mam jeszcze mniejszą wartość, niż myślałam, jestem na samym dnie, tak nisko, że nawet nie warto wyciągać do mnie ręki z pomocą.