zielona miętowa, moja mama w dodatku kończy teraz studia, więc jest osobą wykształconą, ale to nie zmieniło jej patrzenia na świat w tej kwestii. Jest też fanatycznie religijna, cały świat ogląda okiem religii, wszystko ocenia pod kątem tego, czy jest wartością katolicką czy nie, wszystko dokładnie analizuje. I chyba ten fanatyzm jest problemem. Chyba rzeczywiście, masz rację, nie powinnam się tak przejmować, ale ja czasami potrzebuję zwyczajnie wsparcia, zrozumienia, a od rodziny go niestety nie dostaję. W chorobie naprawdę jest czasem ciężko i chciałoby się wiedzieć, że jest ktoś, komu mogę się wyżalić, a okazuje się, że zostaję sama, a jak cokolwiek powiem, to działa na moją niekorzyść i przemawia za moim zniewoleniem. To jest strasznie przytłaczające.
Candy14, ja chyba właśnie wyglądam jak w depresji, codziennie chodzę na czarno od kilku lat, ale chyba też mam depresję, więc ubrania współgrają ze stanem mego ducha. Nie potrafię się przełamać do kolorów, po prostu nie mogę, próbowałam, ale czuję się jakby nie mną, nie chcę tak i nie chce mi się z tym walczyć, bo nie wiem, po co.