Skocz do zawartości
Nerwica.com

mojanati

Użytkownik
  • Postów

    288
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mojanati

  1. Mam dziś okropny dzień. Czułam silną złość. Na mojego męża i jego rodzinę, na mojego ojca i moją mamę, na cały świat. Potem dostałam ataku wściekłości. Potem zaczęłam ryczeć. Chyba nigdy nie ryczałam tak rozpaczliwie jak dziś. Moja dwuletnia córka przyszła mnie przytulać i całować. W końcu się uspokoiłam. Boże, ona też będzie musiała pisać na takich forach i chodzić na psychoterapię przez to, że ma takich rodziców. Niby chodzę na terapię, niby miałam do dupy dzieciństwo i do dupy małżeństwo, ale zaczęłam się bać, że może mi ta terapia nie pomoże. Może ja po prostu jestem psychicznie chora. Strasznie się boję...Tak bardzo chciałabym żyć normalnie dla mojej córki, ale nie potrafię zapanować nad tymi emocjami.
  2. mojanati

    Jak pozbyć się złości?

    Ja też tylko gadam i gadam i nadal mam mętlik w głowie. Czuję się na pewno lepiej niż pół roku temu, ale moim zdaniem jest to kwestia czasu, który upłynął od moich "traumatycznych wydarzeń:)" a nie kwestia terapii. Nie wiem tylko czy gdyby nie terapia to przetrwałabym te wydarzenia w tak dobrej formie. W tym momencie ta złość to chyba u mnie największy problem. Myślałam nawet o tym co by zapisać się na jakieś zajęcia sportowe typu boks i tam ją z siebie wyładować. Tak, ta złość, samotność i brak poczucia bezpieczeństwa chyba teraz dla mnie są najgorsze. -- 02 gru 2012, 14:13 -- Np dzisiaj taka jestem wściekła, że miałam ochotę kogoś zabić, pobić. Skończyło się na tym, że zwymyślałam ekspedientkę w sklepie (wcale nie była bez winy), poryczałam się na ulicy i obżarłam się czekoladą do tego stopnia, że jest mi niedobrze. Zwykle jestem normalna, umiem panować nad emocjami, ale dziś było bardzo ciężko. Bardzo. Mam w takich chwilach ochotę zrobić sobie krzywdę. Sobie albo komuś. I chcę coś z tym zrobić. Bardzo chcę, ale nie umiem.
  3. Niestety tak to już jest z małym dzieckiem w domu. Ja jako matka też mam takie chwile jak muszę zajmować się dzieckiem. Większość moich koleżanek je ma. Są zmęczone wiecznym układaniem zabawek, praniem, sprzątaniem, zmienianiem pieluch, zabawianiem. I każda z nas nad życie kocha swoje dziecko. No ale taka jest rzeczywistość. Dobrze jest się czasem z niej wyrwać. Wraca się z lepszym podejściem. Ja liczę na to, że z czasem będzie już tylko lepiej. Wg mojego męża ja będąc półtora roku z dzieckiem w domu nic nie robiłam. Pamiętam, że tylko czekałam jak wróci z pracy żebym mogła choć trochę porobić co innego niż tylko zabawa z dzieckiem. Spędzić trochę czasu z dorosłym. On wybierał wirtualne spotkania ze swoją z kochanką. Dupek i tyle.
  4. Moje święta:) W Wigilię zawsze do ostatniej chwili szykowanie jedzenia, które potem psuło się w lodówce. W domu bród, salon jak melina. Robienie sałatki jarzynowej pokrojonej w idealną malutką kosteczkę przez mojego ojca przez 2 dni. Siadanie do kolacji wigilijnej koło 20-21, bo wcześniej nie udało się wyrobić. Życzenia ojca "Życzę Wam tego co Wy mi życzycie. Żebyście zdechły". Wycie mojej siostry, która myślała, że na ten dzień ojciec w końcu się zmieni. Moja matka, która udawała, że nic się nie dzieje. Ojciec oczywiście pijany. Albo ojciec przed wigilią wychodził, bez słowa. Reszta Świąt przed telewizorem. Pijackie awantury. Moi dziadkowie zmarli wcześnie, więc nikt do nas nie przychodził, my też nigdzie nie chodziliśmy.
  5. ewelba - powiem Ci, że u mnie też tak się zaczęło. Znalazłam w internecie kilka ogłoszeń mojego męża min. o tym, że chciałby się spotkać z inną parą na seks. Tłumaczył, że nie on te ogłoszenia napisał. Potem bezczelnie, bezprawnie, chamsko, złośliwie jak najgorsza świnia weszłam na pocztę mojego biednego, bezbronnego, słabego męża i wyczytałam tam o jego zdradach. Jak ja śmiałam. Zepsułam tym wszystko. Przez 5 lat naszego związku byłam dobrą partnerką, potem żoną, bo mu ufałam i pozwalałam się oszukiwać. Nigdy nie zajrzałam na jego pocztę. No, ale jak idiotka tego dnia weszłam i o wszystkim się dowiedziałam. Jednym słowem sama jestem sobie winna rozpadu tego związku. Mogłam udawać, że jest dobrze i nic nie czytać i pozwalać się dalej oszukiwać. Tak na poważnie to co to za związek, w którym ludzie się oszukują. Może jestem głupia, może naiwna, ale naprawdę wierzę w prawdę, w uczciwość, w miłość. W związku ludzie powinni dbać o siebie nawzajem, a nie się oszukiwać. Nie wiem jak jest u Was. Wiem, że ja długo się oszukiwałam, bo tak jest łatwiej żyć. Cały czas jestem załamana swoją sytuacją, ale próbuję się pozbierać. Na razie mam plan wykończyć go w sądzie. Jest na tyle głupi, że sam dostarcza mi kolejnych dowodów w internecie.
  6. A ja wierzę w Boga, w jakąś wielką moc. W Kościół nie do końca. Kościół tworzą ludzie, a oni są i dobrzy i źli i mądrzy i głupi, to i Kościół taki jest. Tutaj pokazał niestety złą i głupią twarz.
  7. mojanati

    Jak pozbyć się złości?

    Tylko, że ja mam tych emocji tak wiele, że mnie rozsadza od środka. Zbyt długo wszystko trzymałam w sobie. Myślałam o tym, jak bym miała napisać list do ojca to o czym bym pisała, o jakich uczuciach. I nie znajdowałam takich uczuć. Już dawno temu postanowiłam sobie, że nic nie będę czuła do mojego ojca żeby mnie nie ranił. Myślę, że głęboko gdzieś tam, we mnie są jakieś emocje, ale są zbyt mocno schowane. Trzeba by było mocno rozdrapywać tamte rany. Nie wiem czy warto. Na pewno nie teraz. Z moim mężem jest inaczej, ale tu rana jest chyba zbyt świeża. Ja pomimo tego wszystkiego co nam zrobił raz na jakiś czas jeszcze łapię się na tym, że próbuję go usprawiedliwiać, np chorobą psychiczną albo tym jaki był biedny i poszkodowany podczas mojej trudnej ciąży. Moja terapeutka mi mówi, że się oszukuję. Może po rozwodzie będzie lepiej. Svafa, - sport czy taniec jest zdecydowanie dobrym pomysłem. Mam już nawet kartę na fitness, więc na pewno będę chodziła:). Jeszcze pozostaje tylko kwestia tego, że jak pierwszy raz idę w nowe miejsce to zawsze się bardzo denerwuję i tak naprawdę odwlekam ile się da. No, ale chyba niedługo się zdecyduję.
  8. mojanati

    Jak pozbyć się złości?

    Widziałam się ostatnio z prawnikiem w sprawie rozwodu i prawnik poprosił bym opisała historię mojego małżeństwa, żeby było łatwiej mu zrozumieć sytuację. Napisałam to wczoraj i choć tak naprawdę opisuje to sytuację dość powierzchownie, nie opisywałam tam swoich uczuć to i tak przepłakałam wczoraj cały dzień i chyba też przez to jestem teraz taka zła. Więc list jest chyba dobrym rozwiązaniem. Może za jakiś czas spróbuję. Nie wiem tylko jak to przetrzymam skoro nawet zimny raport dla prawnika tak bardzo mnie boli.
  9. mojanati

    Jak pozbyć się złości?

    To jest złość na męża chyba największa i to jest złość na mojego ojca, trochę na moją mamę, że nic z tym nigdy nie zrobiła. Największa na męża. Ostatnio terapeutka proponowała, żebym wyobraziła sobie, że siedzi na fotelu i powiedziała mu co o nim myślę, ale nie potrafiłam tego zrobić. Zresztą gdybym miała to zrobić to musiałabym chyba rozszarpać ten fotel.
  10. mojanati

    Jak pozbyć się złości?

    Dla mnie to jest trudne, za trudne
  11. mojanati

    Samotność

    To jest naturalne przecież, że potrzebujemy drugiego człowieka. Każdy potrzebuje. Nie każdy jednak potrafi budować bliskie relacje. Ja np. nie potrafię choć bardzo bym chciała. Bardzo. Byłam wprawdzie w długim, wydawało mi się poważnym związku, ale początek naszej znajomości wyglądał strasznie. Długo też nie przyznawałam się sama przed sobą, że tego drugiego człowieka potrzebuję.
  12. mojanati

    Jak pozbyć się złości?

    Svafa, - wszystko prawda, tylko, że od jakiegoś czasu jestem tak zdominowana tą swoją złością, nienawiścią i rozczarowaniem, że już nie umiem myśleć o niczym innym. Raz na jakiś czas wpadam w dobry nastrój i próbuję, ale żeby słuchać muzyki, trzeba mieć płyty, a mój mąż po wyrzuceniu nas z domu moich płyt oddać mi nie chce, bo takim jest panem i władcą i znowu pojawia się złość i bezsilność. Próbowałam włączać w necie, ale ten ciągle się zawiesza i mam kolejny powód do złości. Planuję chodzić na aerobic, ale to też nie jest takie łatwe przy małym dziecku i pracy na pełny etat. Ostatnio mam wrażenie, że mam bardzo mały wpływ na wychowanie mojego dziecka. Czuję się fatalną matką co pogłębia moją frustrację i obwiniam o wszystko mojego męża, bo nie tak miało wyglądać nasze życie. Na co innego się umawialiśmy. Dialogu z moim mężem próbowałam wielokrotnie, ale nie da się go prowadzić gdy jedna strona w kółko powtarza swoje kłamstwa nie próbując w żaden sposób rozwiązać sytuacji. Rozładowanie stresu poprzez seks byłoby dobrym rozwiązaniem, ale tak się składa, że dla mnie w przeciwieństwie do mojego męża seks jest powiązany z miłością i bliskością, a nie sądzę żebym szybko (kiedykolwiek?) znalazła się w związku opartym na takich relacjach co pogłębia moją złość i bezsilność. Chodzę na terapię, ale efektów na razie nie ma . Może efektem jest to, że jeszcze żyję. Jestem cierpliwa, bo wiem, że to musi potrwać, ale na razie nie pomaga mi to zbytnio. Monar, - ja na co dzień nie mam czasu by rozmyślać o złości i na wolontariat też raczej czasu nie znajdę, ale kiedyś też o tym myślałam bardzo intensywnie. Tak się życie ułożyło, że w końcu nie udało mi się tym zająć.
  13. mojanati

    Jak pozbyć się złości?

    Svafa, - niestety nie mam żadnych wyjątkowych pasji, ani nie uprawiam sportu, za to mam: -małe dziecko przy którym trzeba być super opanowanym, -super stresującą pracę w korporacji -trudną sytuację osobistą. ekspert_abcZdrowie, - na pewno nad punktem 4 muszę popracować.
  14. Wykończony - nie wiem czy dziecięca huśtawka to najlepsze miejsce dla pająków. Niby nie zabiłam żadnego, ale zdecydowanie nie są to moje ulubione stworzenia. To już wolę biedronki, ale plagi nie zauważyłam. Może dlatego, że ostatnio nic poza swoimi problemami nie widzę.
  15. Wkurzam się ja sama. Nie mogę już ze sobą wytrzymać, ale nic nie można z tym zrobić. Co do robali to ja ostatnio chciałam schować nieużywaną od dłuższego czasu huśtawkę córki z balkonu, ale zrezygnowałam, bo okazało się, że zgromadziło się tam kilka pająków.
  16. mojanati

    Jak pozbyć się złości?

    Ja jestem trochę miłą panią i trochę oazą niepokoju. Dziś na terapii rozmawiałyśmy o złości. Nadal tylko nie wiem jak sobie z nią radzić. W ogóle czuję się fatalnie.
  17. mojanati

    Bycie miłym.

    Ja jestem z reguły miła. Czasem staram się być miła żeby dobrze wypaść. Żeby sobie ktoś pomyślał, o jaka miła klientka. Wczoraj byłam u fryzjera i generalnie nie jestem w typie tych osób co wchodzą i przez godzinę rozmawiają z fryzjerką jak z koleżanką. Zresztą nastrój miałam fatalny od samego rana. No ale starałam się być miła, żeby sobie nie pomyślała.
  18. A ja byłam szczęśliwa, żyłam bez smutku. Tzn nie tak, że w ogóle nie bywałam smutna, bo oczywiście tak się zdarzało. Były różne problemy, stres, gorsze dni, ale ogólnie byłam szczęśliwa. Przez trzy pierwsze lata związku z moim mężem. Czasami płakałam ze szczęścia, czasami aż mnie przepełniało to szczęście. I z tego szczęścia, z tej miłości powstała nasza córka. A potem mojemu mężowi się odmieniło... Teraz wystarczy sekunda, słowo bym nagle się rozpłakała. W ogóle taka jestem poważna, nerwowa, zmęczona, taka zamroczona tym smutkiem. Nawet jak się uśmiecham do córeczki to w środku jest ten smutek.
  19. Moja jak tylko widzi, że planuję wyjście do toalety to zaczyna wpadać w histerię. Ja się denerwuję, bo to w sumie wkurzające. Ona chyba się boi, że wyjdę i ją zostawię. Dzieci mojej siostry ciotecznej też ponoć płakały pod łazienką, ale im przeszło w końcu. Z moją terapeutką ostatnio ustaliłyśmy, że codziennie będę poświęcała kilka minut tylko dla siebie. Ciekawe czy wizyta w toalecie się liczy? :)
  20. Ona zostaje z babcią i jest ok. Pyta o mnie w ciągu dnia, ale jakoś udaje się ją czymś zająć. Za to gdy ja jestem w domu to nie ma szans bym coś swojego zrobiła, no chyba, że śpi tak jak teraz. Ocho, wstała...
  21. no właśnie:( Myślisz, że można się tego nauczyć?
  22. Ja nie wiem jak bym wytrzymała w ostatnich trzech miesiącach gdyby nie praca. Myślę, że nie dałabym rady. Wcale nie jest lekko, bo jest baaardzo stresująca. To korporacja i tak naprawdę nie wiem czy danego dnia przychodząc do pracy, nie będzie to mój ostatni tam dzień. Czasem na smutek działa muzyka, czasem jedzenie, czasem udane zakupy, czasem pisanie na tym forum, ale to wszystko pomaga tylko na chwilę. I choć mam swoją ukochaną córcię, to czuję w sobie taką pustkę i samotność po tym co się stało i czasem boję się, że sobie z tym nie poradzę. Chciałabym być wesoła, radosna dla swojego dziecka. Bo to ja powinnam być dla niej, a nie ona dla mnie.
  23. U mnie sukcesem jest jak uda mi się samej pójść do toalety:(. Nie ma opcji żeby dziecko nie było przy mnie gdy jestem w domu.
  24. A mi jest coraz gorzej. Miało być lepiej z czasem, a tak naprawdę jest tylko źle. Mam coraz gorsze myśli, coraz więcej żalu i złości w sobie, czuję się coraz bardziej samotna i beznadziejna. i nie wiem co z tym zrobić . Też wszyscy mi powtarzają, że jestem silna, że dużo osiągnęłam, ale ja tak nie umiem żyć. Jeszcze na co dzień jakoś się toczy wszystko. Jest praca (albo raczej obóz pracy) do której trzeba zdążyć, potem zająć się dzieckiem i spać, żeby następnego dnia znowu dać radę. Nie ma czasu na myślenie, a jak przychodzi wolny dzień to przez pół dnia leżę i płaczę, a potem jakoś udaje mi się pozbierać dla dziecka, ale mózg od płaczu robi się otępiały. Fakt, że jestem taką beznadziejną matką też mnie dobija. Nie wiem co będzie dalej...
  25. Wiecie co, jak ja czytam tutaj o tym jacy są nasi rodzice to coraz częściej nachodzą mnie wątpliwości na temat co robić by być dobrą matką, bym nie krzywdziła mojego dziecka. Prawda jest taka, że ja nie wiem jak wygląda normalna rodzina, bo skąd mam to wiedzieć. Teraz jeszcze sytuacja cały czas kryzysowa u mnie, a wychowanie dziecka naprawdę nie jest proste. Wymaga mnóstwa cierpliwości, spokoju, opanowania, siły, energii, pracy, poświęcenia, zaangażowania i to cały czas non stop. Nie przez godzinę dziennie, tylko cały czas. Wiem, że nie wolno zapominać o swoich potrzebach, ale nie wiem gdzie jest ta granica. Ostatnio rozmawiałam z moją mamą na temat tego, że powinna coś zrobić by być szczęśliwą. Że dawno już powinna coś zrobić w tym kierunku. Coś takiego w mojej głowie siedzi, że moja mama nigdy nic nie zrobiła by zmienić sytuację i by być szczęśliwą i że ja też nic nie zrobię. Ze tak jak ona będę czekała tylko cale życie aż ktoś mnie uratuje przed "złem". Ja mam takie wrażenie, że moja mama na to liczyła, że ja ją uratuję, ale ja nie umiem tego zrobić.
×