Skocz do zawartości
Nerwica.com

mojanati

Użytkownik
  • Postów

    288
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mojanati

  1. mojanati

    Wyraz z wyrazu

    dyrekcja szkatułka
  2. *Wiola*, człowiek nerwica, - :) Dziękuję, to Wy jesteście bardzo mili Widziałam się dziś z moim mężem, bo chciał spotkania z córką. Przetrwałam bez emocji. Zapytałam go jeszcze raz czy podpisze mi wniosek do żłobka, ale znowu się nie zgodził. Nie obchodzi go, że ja muszę pracować, a moja mama nie da rady na dłuższą metę opiekować się naszą córką na pełen etat. Ręce opadają..., ale nawet się nie zdenerwowałam. I z jednej strony taka jestem na niego zła i też czasami w myślach życzę mu wszystkiego najgorszego, ale z drugiej strony to ojciec mojego dziecka. A dziecko kocha ojca bez względu na to jaki by nie był., a ja córki krzywdzić nie chcę. Byłoby łatwiej gdybyśmy nie musieli się widywać, ale przynajmniej przez najbliższe kilkanaście lat jesteśmy na to skazani. -- 15 cze 2012, 23:41 -- U mnie znowu ciężko od paru dni:(. Co jest trochę lepiej to za chwilę znowu wpadam w doły. Cale życie takie do dupy...Czasem myślę, że nie warto się męczyć. Zycie jest takie trudne, a samotne życie jest jeszcze trudniejsze. Jak poznawałam się z moim mężem to mieliśmy taki plan, że będziemy się razem wspierać i jakoś damy radę. A teraz nie dość, że zostałam sama z problemami, to jeszcze doszło tyle spraw, którymi trzeba się zająć przy dziecku, przy rozwodzie. Czuję się słabsza po tym jak on potraktował mnie jak śmiecia. Nie daję rady. Całe życie takie żeby tylko przetrwać. Najpierw całe dzieciństwo, potem studia, potem ciąża, teraz to. Nie wiem czy kiedykolwiek zacznę żyć normalnie. Zresztą ja nie umiem żyć normalnie. Chciałabym być szczęśliwa, chciałabym umieć żyć, chciałabym żeby ktoś mnie kochał.
  3. To, że zaczynam zdrowo myśleć to tak nie do końca prawda, ale coraz częściej mam przebłyski :) I będę szczęśliwa, pewnie, że tak! Dobrze, że mam tą pracę. Już nawet nie chodzi o te pieniądze, które oczywiście są mi niezbędne, ale o sam fakt, że skutecznie odwraca moją uwagę od problemów. Mam nadzieję, że dam sobie radę i nawet nie próbuję się wykręcać, że będzie inaczej. -- 11 cze 2012, 21:12 -- A tak w ogóle to w niedzielę rano włączyłam sobie w domu swoją ulubioną muzykę i tańczyłam. Taki fajny poranek, a ja od tak dawna tego nie robiłam. W takich chwilach czuję, że odżywam.
  4. Loku - dziękuję:) Dzisiaj miałam dzień optymistyczny. Stwierdziłam, że mój mąż to idiota. Miał w domu taką fajną żonę, która tak bardzo go kochała i taką fajną córeczkę, która rozpromienia wkoło cały świat i nie chciał tego. Jego strata. Ja miałam super dzień. Mam nową fryzurę i zaplanowany weekendowy wyjazd pod namiot ze znajomymi.
  5. Racja, muszę go olać. Psycholog też mi powiedział, że muszę zadbać o siebie. Tylko nie za bardzo umiem. Dziś było trudno, bo praktycznie cały dzień byłam sama z córeczką. Ale jestem z siebie dumna, bo ani razu przy niej nie zapłakałam i dzięki temu ona też była spokojna, choć broiła za dwoje. Za to jutro wychodzimy do ludzi. Wtedy zawsze jest mi łatwiej.
  6. Wkurzam się sama na siebie, że jestem taka idiotką. Weszłam na jeden z portali gdzie na forum udziela się w jednym z tematów mój mąż i jego kochanka. Ta szmata napisała, że przyjaciel pokazał jej nowe muzyczne odkrycie. Na sto procent to chodzi o mojego męża. Nie rozumiem, zrobił to wszystko co zrobił, ona od początku też wiedziała o mnie i dziecku, a teraz jak gdyby nigdy nic prowadzą sobie dyskusje towarzyskie. A ja siedzę w domu, płaczę próbując dotrwać do następnego dnia. On jest zadowolony, ona jest zadowolona, jego siostra, która zajęła nasz pokój jest zadowolona, bo w końcu nikt w domu nie płacze. Nikt z nich nie widzi nic złego w tym co się stało. Czyli wychodzi na to, że to ja jestem problemem. Nie mam siły by dalej walczyć.
  7. mojanati

    Samotność

    Ja się zastanawiam co zrobić żeby być szczęśliwym będąc samotnym. No bo nie jestem szczęśliwa. Nigdy nie byłam szczęśliwa poza okresem gdy byłam w związku ze swoim wtedy jeszcze narzeczonym. I jak myślę o szczęściu, które miałabym mieć w przyszłości to wiążę je z ewentualnym przyszłym partnerem (a że jestem jaka jestem to takowego pewnie nigdy nie będę miała, no chyba, że terapia przyniesie efekty). Tylko to chyba nie tędy droga. Ale nie umiem być szczęśliwa sama. Pewnie dlatego tak długo tkwiłam w moim poprzednim związku.
  8. Spoko:). Z pewnością ideałem nie jestem, a i nasza sytuacja do najłatwiejszych nie należała, ale pewnych rzeczy nic nie tłumaczy...
  9. Michuj - tak wina leży po środku. To ja bezczelnie dowiedziałam się o zdradach mojego męża, o jego internetowych anonsach i innych świństwach, które mi zrobił. Jestem winna tej sytuacji, bo nawet jak się już dowiedziałam to zamiast siedzieć cicho i go przeprosić to ja robiłam mu wyrzuty z tego powodu. Śmiałam mu nawet wspomnieć o terapii małżeńskiej. Ale moją największą winą było to, że płakałam, a domowników to denerwowało i co więcej gdy mój mąż mnie wyzywał i obrażał to zamiast spuścić głowę zdarzało mi się mu odpowiedzieć czym prowokowałam go do rękoczynów. Jednym słowem sama jestem sobie winna. Acha, jeszcze ja urodziłam nasze dziecko, wraz z narodzinami którego pojawiły się te obowiązki, od których mój mąż musiał uciekać. A tak na serio to czasami nachodzą mnie myśli, że to wszystko moja wina. Niestety na całą tą sytuację zareagowałam bardzo emocjonalnie, nerwowo, ale kurcze mi naprawdę zawalił się wtedy cały świat. Kafka - obawiam się, że w tym momencie po tym co przeszłam w stanie jest złamać mnie cokolwiek.
  10. Odebrałam. Nie było go w domu. Był tylko mąż jego siostry, który wprowadził się na nasze miejsce. Zabrałam wszystko co chciałam i to najważniejsze. Jestem zmęczona tym dniem i to bardzo, mam mętlik w głowie, a córka zasnęła dopiero przed chwilą dając mi dziś straszny wycisk Nie jest łatwo samemu wychowywać dziecko:(, ale może po prostu mam dziś gorszy dzień no i to zmęczenie. Jutro musi być lepiej.
  11. A na jakim stanowisku pracujesz? Doradca w call center, ale na razie mam 2 miesiące szkolenia w zamkniętym gronie. Mnóstwo nauki, ale to tez mnie cieszy. W końcu czuję, że mój mózg zaczął pracować. Bez tej pracy teraz chyba bym zwariowała.
  12. tahela - racja. Koledzy wprawdzie ze mną pojadą, ale nie zamierzam ich użyć :) no chyba, że do dźwigania rzeczy. Gdyby coś się działo to od razu wezwę policję.
  13. Też lubię swoją pracę. Podoba mi się że mogę się w niej zapomnieć. podoba mi się że dzięki niej czuję się niezależny, potrzebny i zaradny. Dokładnie tak. Od dawna się tak nie czułam, bo miałam długą przerwę w pracy. Tzn pracowałam, ale w domu. Wspaniale jest wrócić do ludzi.
  14. Praca, praca, praca - nie wiedziałam, że praca to takie błogosławieństwo.
  15. Mi dziś radość sprawiła sama praca, to, że tyle się uczę i mózg musi pracować. Wygląda na to, że mi się tam spodoba pomimo tego, że to korporacja. Radość sprawiła mi też moja córeczka biegnąca na powitanie mnie z najszczerszym i najpiękniejszym uśmiechem na świecie. ...ale także humor poprawiła mi piosenka, którą dziś się postanowiłam katować. Katować, bo to o miłości:). Kiedyś tak często się katowałam i np. przez pól dnia puszczałam non stop jedną piosenkę, ale od kilku lat tego nie robiłam. Całkiem przyjemna sprawa:) Poza tym uwielbiam tą piosenkę:)
  16. Bellatrix, Candy14 - współczuję Wam takiego dzieciństwa. Przykro mi... Ja mam wyrzuty sumienia gdy zbyt mało wyprzytulam moją córę, a odkąd poszłam do pracy, że mam za mało czasu na zabawę z nią. Ciągle się zastanawiam czy nie za mało miłości, czułości i troski jej okazuję. U mnie też bylo nieciekawie, ale tylko ze strony ojca. Miałam mamę, która robiła wszystko co mogła, a przede wszystkim kochała mnie i siostrę. Co do okresu buntu to ja wprawdzie też go nie przechodziłam. Chyba od zawsze byłam dorosła. Za to moja siostra okres buntu miała bardzo silny i wygląda na to, że na nią trudne dzieciństwo nie wpłynęło tak jak na mnie. Ja na następną wizytę u terapeutki mam spisać sobie na kartce powody dla których potrzebna mi jest terapia. Zadanie niełatwe, choć już kilka pomysłów mam sprecyzowanych. Terapeutka postanowiła też wysłać mnie do psychiatry, żeby stwierdził czy nie trzeba mi leków.
  17. Tahela - Taki mam plan na czwartek:) Jego zachowanie jest irracjonalne, ale jeśli jego rodzina go w tym popiera to nie ma szans by on coś z tym zrobił. Ja chyba naprawdę więcej bym już nie zniosła. Z natury jestem optymistką. Muszę sobie przypomnieć jak to było...
  18. mojanati

    Skojarzenia

    życiorys - cv
  19. ladywind - ruina psychiczna to już chyba u mnie jest:) No nie poddaję się, ale jest ciężko. Nie mogę się z tym pogodzić co się stało, bo my się kiedyś naprawdę kochaliśmy. Setki razy rozmawialiśmy o tym, że małżeństwo trzeba pielęgnować, jak ważne dla dziecka jest to żeby rodzice się kochali. Potem zaczęłam dowiadywać się o różnych rzeczach, które mój mąż wyczyniał. Znalazłam swoje nagie zdjęcia w internecie, jego anonse erotyczne o tym, że szuka pary lub mężczyzny do wspólnego seksu, w koncu maile, które pisał ze swoją kochanką, obrażanie, poniżanie. Potem to pobicie i wyrzucenie nas na bruk. Mogę zrozumieć, że zwariował, ale wmówił swojej rodzinie, że to ja jestem wszystkiemu winna. Próbowałam wcześniej rozmawiać z jego siostrami, matką o tym wszystkim. Uwierzyli, niby byli zszokowani, ale nikt mu słowa nie powiedział. Nikt nie próbował z nim choćby porozmawiać. Teraz nagle cała rodzina go popiera w tym co robi. Powiedzieli, że jestem wariatką, bo podczas awantury zwaliłam kilka jego kaset i w ten sposób wg. nich zdemolowałam mieszkanie. Dodatkowo gdy nas wyrzucał to zadzwoniłam do męża swojej siostry, by po nas przyjechał, który powiedział mu co o tym myśli, a on teraz twierdzi, że ja nasłałam na niego zbirów. Nie wiem, pewnie oni boją się o jego życie po tym co kiedyś zrobił, ale w ten sposób chyba mu nie pomagają. Zresztą on twierdzi, że nie zabrał mi kluczy, tylko sama się wyprowadziłam. Ja wiem, że ten związek jest skończony, że nie będziemy już razem. Że ten związek to tylko poniżanie, nic dobrego ani dla mnie, ani dla mojej córeczki. I nie wiem jak bym cierpiała to nie dopuszczę do tego by to powróciło. ...ale tęsknię za nim i w ten sposób sama się poniżam. Głupia jestem i tyle, ale mnie nikt inny w życiu nie kochał, nie rozumiał... Mam nadzieję, że terapia mi pomoże.
  20. Pinda - dziękuję, jest ciut lepiej, bo nie mam tyle czasu by się zamartwiać. Jestem jednak nienormalna, bo mój mąż zrobił mi tyle świństw, a ja dziś w pracy cały dzień zamartwiałam się czy nic mu się nie stało, bo nie odpowiedział mi na mojego sms-a. W końcu jak odpowiedział to tak złośliwie, że się rozpłakałam. Nie wiem czy będę potrafiła sobie z tym poradzić, że jedyny człowiek którego tak kochałam, któremu tak ufałam tak mnie potraktował.
  21. Bellatrix - dziękuję:) Wbrew pozorom każde słowo wsparcia dużo dla mnie znaczy.
  22. Nie wiem czemu. Po pierwsze byłam w szoku, po drugie ja już od dłuższego czasu zastanawiałam się nad tym czy zostać z nim pomimo zdrady i liczyć, że w końcu wróci mu rozum do głowy czy odejść tylko nie wiadomo dokąd. Gdyby nie było dziecka to nie zastanawiałabym się nad tym. Dawno by mnie tam nie było. Ale córka bardzo przeżyła to, że jednego dnia straciła swój pokój, swoje łóżeczko, zabawki, rytm dnia, a dostała w zamian zapłakaną matkę. .
  23. Dziękuję wszystkim:) Pisanie na tym forum pomaga przetrwać te najgorsze kryzysy. Ja teoretycznie wiem, że to palant i że nie mam czego żałować. Powinnam się cieszyć, że stało się to teraz, a nie za 10 czy 20 lat. Nie wiem co będzie dalej. Skupiam się na tym co jest do zrobienia i idę metodą małych kroków jak radził psycholog. W zasadzie to mój ojciec cale życie mnie traktował jak śmiecia. Nic dziwnego, że teraz robi to mój mąż. Gdyby nie córka to nie wiem co by było, ale nie mam wyjścia, choćby dla niej muszę się starać.
  24. pinda - zrobiłam obdukcję, byłam na policji. Mieszkanie jest teściowej. Jestem tam zameldowana i pewnie mam prawo przebywać tam tylko co to da? Narażać dziecko na kolejne awantury, a siebie na poniżanie jest bez sensu. Rozwód jest pewnie nieunikniony tylko nie wiem jak go przetrwam. Czasem chce mi się wyć, czasem chodzę jak zoombie. To poczucie niesprawiedliwości, że on i jego rodzina mogą nas traktować jak śmieci, z dnia na dzień wyrzucić na ulicę. I to, że ja mu tak bardzo ufałam, a on teraz robi takie rzeczy.
  25. Skrajna - ta próba była 5 lat temu. Leczył się wtedy w szpitalu. Potem się poznaliśmy i wspieraliśmy i było dobrze. Ponad rok temu stracił pracę. Namówiłam go na wizytę u psychiatry, ale gdy tylko znalazł pracę odstawił leki. Od dłuższego czasu go namawiałam by porozmawiał z kimś o tym co robi, bo wyczyniał jeszcze inne rzeczy, ale on odpowiadał mi mi, że to ja potrzebuję terapii, a z nim jest wszystko ok.
×