Skocz do zawartości
Nerwica.com

Flea

Użytkownik
  • Postów

    375
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Flea

  1. Masz 23 lata i życie przed sobą. Potrzebujesz jedynie lekkiego "tuningu" i poprawy swojej samooceny. Niski nie oznacza mniej męski. Lata znęcania się nad Tobą, sprawiły że masz mnóstwo kompleksów i nie wierzysz w swoje siły. Dałeś radę założyć firmę, dajesz radę żyć wśród ludzi to i dasz radę wyjść na prostą. Na początek rozejrzyj się za terapeutą, który pomoże Ci krok po kroku zbudować swoje Ja. Pomoże Ci też uporać się z demonami przeszłości, znaleźć cel i sens życia. Napisałeś na forum i myślę, że pierwszy krok już za Tobą. Wypisz sobie czego oczekujesz od życia i zastanów się jak możesz to osiągnąć. Łatwiej będzie Ci zacząć terapię z gotowymi pomysłami na siebie. Dobrze też na początek postawić sobie drobne cele i je realizować, tak aby widzieć swoje małe sukcesy. To trochę poprawia samoocenę. Pisz na forum, to bardzo pomaga bo czasami inni ludzie sypią pomysłami, a i podzielenie się swoimi problemami przynosi dużą ulgę. Do dzieła! A rząd krzyczy 6 latki do szkoły....
  2. iywm, strasznie Ci współczuję i strasznie mi szkoda, że tak cierpisz. Ludziom postronnym ciężko zrozumieć, co to depresja i fatalny nastrój. Ale dasz radę. Prawda? Grubość i stan "nic na mnie nie leży" to stan umysłu. A w Twojej głowie jest wykrzywiony obraz samej siebie. Walcz bo warto! Pisz, wyżalaj się może chociaż trochę będzie Ci lżej. Tu jest mnóstwo osób z podobnymi problemami i mnóstwo osób ktore się wyleczyły. Ty też dasz radę. Mama powinna Cię zrozumieć najlepiej, sama przecież chorowała i wie co to znaczy. Rozmawiaj z nią do skutku.
  3. U mnie też. Jedna sesja, tzn wcześniej zaczęły mi krążyć różne słowa w głowie i nie miałam pojęcia skąd ja je wzięłam. I bach!!! Na jednej sesji szambo wybiło. A potem z górki. Zaczynam wątpić w ogóle w syndrom DDA czy DDD, bo tak na dobrą sprawę każda rodzina jest dysfunkcyjna. Pomijam ciężkie przypadki bicia, katowania i molestowania seksualnego.
  4. Masz całkowitą rację. Ja nie mogłam się taplać w tym co mi zrobiła przeszłość, tzn przewaliłam to na psychodynamicznej i ulga jest niesamowita. Akurat trafiłam na grupę pt.: kółko wzajemnej adoracji, i babranie się w tym jak mi źle, jak niedobrze. I dokładnie tak jak mówisz, zrobi się samo. Zero kroku do przodu. Godzinami rozprawialiśmy o problemach, użalaliśmy się zamiast szukać rozwiązań i innych dróg. Dobrze, że trafiłam na dobrą terapeutkę, i nie wiem czy chcę do grupy. Wychodzę z założenia (po moim doświadczeniu) że zawsze jest punkt nr1 czyli jakiś moment w którym wszystko uległo rozpadowi. Ja ten punkt znalazłam, i wszystko inne okazało się być nie ważne. Psychika ludzka jest niesamowita. To prawda, że praca nad sobą to długa droga. Sama chętnie poszłabym na warsztaty albo zajęcia z akceptacji swojej kobiecości, bo z tym akurat mam problem straszny (ale trafiłaś ).
  5. Pół roku - terapia psychoanalityczna. Ciągle trwa ale szczerze to nie widzę jakoś sensu kontynuować. Zwyczajnie mi się nie chce (leń!!) -nie czuję nienawiści do przeszłości - pracuję nad "nie kontrolowaniem" otoczenia - wiem gdzie leży problem - pracuję nad samooceną i poczuciem swojej kobiecości - nie czuję nienawiści do rodziców ( pojechałam na cmentarz do ojca po ok 18 latach) - depresja jest dla mnie tak odległą galaktyką, że nie wyobrażam sobie jak można się tak czuć. - brak myśli samobójczych, poranek to w końcu przyjemna rzecz. - zmieniam swoje wyksztacenie ( studia podyplomowe) - mam więcej kreatywnych pomysłow. - praca przestała być obciążeniem - akceptuję odmienność i różnorodność, inne poglądy już mnie tak nie nakręcają. - zupełny brak poczucia izolacji i wyższości - brak podziału lepszy gorszy, po prostu inny. - więcej wglądu w siebie, lepiej rozumiem co mnie nakręca, więcej widzę dookoła, więcej słyszę. - przestałam się taplać w swojej przeszłości i rozpamiętywać, zmieniać scenariusze, zmieniać przeszłość w swojej głowie. Zmieniam teraźniejszość i to jest cudowne. - dużo pozytywnych myśli, przestaam się zamartwiać i przewidywać wszelkie przeszkody. Jeszcze mnóstwo pracy przede mną ale jest fantastycznie.
  6. Ja po grupie DDA mam też uraz, ale to dlatego, że ludzie z grupy byli w terapii np. 10 lat. I to mnie przeraziło. Nie mam ochoty się terapeutyzować całe życie. Większość problemów była tłumaczona właśnie " bo ja jestem DDA" a w terapii nie chodzi o użalanie się nad sobą tylko zrozumienie mechanizmów i zrobienie czegoś z tym. Mądre zdanie terapeutki " z terapii wynosisz tyle ile chcesz wynieść" Wiele osób DDD/A zamiast zmieniać nakręca się jeszcze bardziej w swojej ddatowości i głośno wszystkim oznajmia "wszystko przez to, że jestem DDA" . I to mnie odrzuca i zniechęca. Posiadam cechy DDA, ale pracuję nad nimi a nie się użalam.
  7. idle, dupczenie =luz ? Skąd tyle pogardy? Dojrzałość między innymi definicjami, to zrozumienie motywów działania drugiej osoby i zaakceptowanie ich (pod warunkiem, że są one na poziomie emocjonalnym danej osoby i są akceptowalne społecznie) Pan sikający w krzakach bulwersuje, dziecko już nie. Nikogo nie dziwi przedszkolak gryzący kolegę, czwartoklasista ciągnący dziewczynkę za warkocz, nikogo nie dziwi licealista beczący (posługujący się monosylabami) i rzucający gumką. Głupio jakby student się tak zachowywał. To, że jesteś wśród ludzi inteligentnych to znaczy, że wyrośli z głupich zachowań i braku kontroli nad emocjami. I bardzo dobrze. Vett srasznie mnie ruszyła Twoja matematyczka. I zastanawiam się co można zrobić, żeby pomóc? Pogadać? To chyba za mało. Trzymać dyscyplinę na lekcji,to na przerwie dadzą czadu, na siłę łamać kark i kazać się do odizolowanej osoby odnosić grzecznie da efekt jeszcze gorszy a osobie i tak już wyalienowanej robi się krzywdę. Jedynym wyjściem jest chyba wyłapywanie takich rzeczy w zarodku i reagownie na samym początku, bo potem to już jest błędne koło. To też wynika z wielu rzeczy, brak szacunku do drugiego człowieka i brak akceptacji odmienności. Chociaż w tym wieku...nie można wymagać rozumu. Dlaczego w Polsce ukrywa się problem i nikt z byłych ofiar nie podnosi głosu ani nie piętnuje podłości rówieśników ani nauczycieli. Zresztą twór pod tytułem Gimnazjum wcale nie pomaga. A trzy lata liceum to za mało, żeby nawiązać zdrowe relacje. Vett czego oczekiwałabyś po nauczycielu? To co zrobiła matematyczka było podłe ( taki człowiek widocznie), bo nauczyciel to powołanie a nie praca. Miałam kolegę bandytę, do szkoły chodził z nożem i nikt mu nie podskoczył. Agresywny, zawsze otoczony grupką klakierów. Mniej więcej w czwartej klasie okazało się, że to tak naprawdę nieszczęśliwy dzieciak. Jego mama wyjechała do Włoch i zostawiła go samego z ojcem ( bardzo szanowanym w mieście człowiekiem), który jak tylko żonę wsadził do autobusu zrobił roczną imprezę w domu (chlanie, ćpanie, panie lekkich obyczajów). Chłopina musiał ogarnąć wszystko od gotowania po pranie, sprzątanie. Na łbie miał kilka wykroczeń, kuratora, a że tatuś był wpływowy to nikt nie pchał swojego nosa i sprawy rodzinne i zdawał się nie dostrzegać problemu w domu. Okazało się potem, że czuł się nikim więc agresją i durnowatym zachowaniem próbował zasłonić swój obraz nieszczęśliwego chłopca. Dzięki bandzie "debili" czuł się w końcu silny, kontrolował swoje otoczenie i życie. Smutne jest to, że wszyscy baliśmy się go jak cholera, bo on nie patrzył tylko lał. Jego ulubione powiedzenie : " do parteru i na kopy" i tak robił. Dotąd lał aż ofiara leżała, pokopał jeszcze trochę i triumfalnie odchodził. Wtedy można było jeszcze wyrzucać ze szkoły ale tatuś pociągnął za sznurki i wiadomo. Chłopak był pierońsko inteligentny ale podły, specjalnie nie zdał a potem napisał komisa na celujący. Komisja była oburzona :) Nie zawsze za debilem kryje się debil. Jemu właśnie pomogła matematyczka ( o ironio) nie mam pojęcia co zrobiła i jak, ale pod koniec liceum był z niego fajny chłopak i kumpel. Na pewno robiła nam świetne godziny wychowawcze na których rozwiazywaliśmy problemy klasowe, coś jak grupa terapeutyczna raz w tygodniu.
  8. Czytam i czytam mądre artykuły, sięgnęłam do książek. Łączenie się w grupki, dziwaczne zachownia itd są jak najbardziej normalne. Chęć przynależności do grupy i chęć znalezienia pokrewnej duszy w rówieśnikach- jeszcze bardziej normalne. Budowanie tożsamości. Budowanie "muru" też jest naturalną reakcją obronną. Nie mogę znaleźć żadnego artukułu opisującego jak można pomóc nastolatkowi. Są jakieś scenariusze lekcji, ale domyślam się, że niewiele pomogą. ( takie lekcje widziałam nie raz i oprócz ogólnej wesołości niewiele wniosły - no chyba, że pedagog szkolny jest jakiś meganiesamowity i ma ogromny wpływ na młodzież) Czy komuś z Was w jakimkolwiek stopniu pomógł nauczyciel ( bo rozumiem, że w domu problem szkolny nie istnieje)? I czy w ogóle ktoś reaguje na Wasze i reszty klasy zachowanie - stara się z Wami porozmawiać, czy ogólna spychologia? Czy komuś pomogły wizyty u psychologa? (chociaż wydaje mi się, że osoba nie związana z daną szkołą może mieć niezłe trudności). Jak mogłaby wyglądać taka pomoc? Chłopiec w Stanach zastrzelił 3 swoich kolegów i dostał trzy dożywocia ( przez głupotę cztery życia zmarnowane) Tam się dużo krzyczy o tzw. Bullying, i są kampanie przeciwko zachowaniom, ktore skłaniają rówieśników do izolacji.
  9. Pandora66, to trochę śmierdzi szantażem emocjonalnym. A jak nie znajdzie nikogo to co? Na pewno jest mu strasznie ciężko, piszesz, że może umrzeć w każdej chwili. Hmmm to tak jak każdy trochę. Na co jest chory? Bo jeżeli faktycznie jest chory tak, że dni są policzone, to się nie dziwię, że chce zaznać uczucia przed odejściem. A co ty możesz zrobić? Nikt nie może doradzać Tobie co masz zrobić a czego nie. Ja nie wiem co dla Ciebie będzie dobre. Możesz z nim być, nawet wbrew sobie, możesz go zostawić, możesz być jego przyjaciółką, możesz mu nawet znaleźć dziewczynę. Wybór jest Twój.
  10. VanGH96, czekam na to! Czekam na Twojego posta, który opowie że byłeś na piwie z Vett albo z kimkolwiek i było fajnie, że pogadałeś, pośmiałeś się i życie nabrało kolorów. Czekam i trzymam kciuki. Wbrew pozorom, dyskusja podła i bolesna wcale nie była zła. Znalazłeś podobnych ludzi, z podobnymi problemami. Może warto teraz razem zastanowić się jak temu podołać? Jak dzialać, żeby jak najmniej bolało, jak radzić sobie z takim problemem. Będzie dobrze, walcz VanGh96 walcz o lepsze dzisiaj!
  11. Flea

    Co zrobić?

    Nikoson, nie dziw się, że bliska osoba nie potrafi pomóc. Dla ludzi depresja to abstrakcja. Najlepiej jakbyś poszedł do psychiatry, jedyny lekarz który poprawnie zdiagnozuje depresję, ( testy w necie są trochę na wyrost bo lepiej na zimne dmuchać). Lekarz rodzinny też może skierować do odpowiednich ludzi. Sam nie kombinuj niczego! Czy dałbyś radę porozmawiać z mamą? Tak szczerze? Może jednak nie wyśmieje a coś doradzi? Jak powiesz jej o myślach samobójczych to pewnie różnie może zareagować ( ale to strach przed tym, że coś się z dzieckiem dzieje). Zwróć sie o pomoc do wychowawcy, pedagoga szkolnego, kogokolwiek,to ważne żebyś porozmawiał z kimś, nie z kolegą a z kimś dorosłym.
  12. VanGH96, "rozumią" doskonale. VanGH96 nie zmienisz tego, że oni tacy są nie inni, masz dwa wyjścia : albo się dopasować do otoczenia ( i to jest to gorsze wyjście), albo być sobą i przeć do przodu. Z kolegami wymieniać informacje dotyczące lekcji czy klasy i koniec. Przyjaźni szukać w innym miejscu. Wiem, że trzeba dać upust emocjom i popisać na forum i to jest dobre, ale w realu czas chyba na zmiany a zmiany w życiu zaczyna się od siebie. Nie uważasz? zmienny, masz rację, odpuszczam. Każdy ma swoją drogę i każdy sam musi dotrzeć do celu. Vett, sorry, ale tak właśnie Cię odebrałam. Porównując się do kogoś i krytykując czyjeś zachowanie z mety stawiamy się na pozycji "ja tak nie robię-jestem dojrzalszy". Tzn.jaki? Dojrzalszy czyli na wyższym "levelu". A może po prostu smutny nastolatek. Nie raz i nie dwa miałam do czynienia z takimi właśnie "dojrzalszymi" - nigdy nie było to dobre. Zwykle cierpiące dusze, nie potrafiące odnaleźć się w społeczeństwie, którym trudno tak naprawdę pomóc i postawić na nogi. Nie tak właśnie jest? A żyjemy tu i teraz! Bardzo żałuję, że w szkołach nie działają socjoterapeuci albo chociaż normalny psycholog/ pedagog. Widać tak ten świat jest skonstruowany, z tym że coraz więcej dzieciaków ( od maleńkich począwszy) nie radzi sobie w społeczeństwie. I do czego to prowadzi? Jakie społeczeństwo dorosłych nas czeka? Tu i teraz trzeba działać, szukać pomocy i przede wszystkim tą pomoc przyjąć. -- 02 cze 2013, 14:26 -- Vett, czyli dobrze mówię. Plotkowanie, śmiechy, głupie żarty, zbieranie się w grupki itd to jak najbardziej normalne dla tego wieku. Wiem jak to jest, wiem jak to być "na polu walki" samemu, i co? Wiedza ma pomagać a nie dołować, z wiedzy czerpię siłę jak zmieniać siebie a nie otoczenie. I dobrze powiedziałaś, że człowiek sam się nakręca i sam tworzy w głowie różne rzeczy. Trochę ze wstydu, trochę z zaniżonej wartości, trochę z poczucia odrzucenia. I tak tworzy iluzję bycia "lepszym" ( nie krzyczcie, zabrakło mi synonimu) - i nie mam tu niczego złego na myśli. Ale to ciągle iluzja, to poza obronna, pozwalająca przetrwać. Terapeuci najpierw zmieniają podejście człowieka do niego samego, a nie idą i zmieniają charaktery ludzi, którzy go otaczają, czyż nie? Izolacja jest zawsze na własne życzenie. Wiem, bo jestem..byłam typem izolującym się. I też miałam to poczucie inności, potem nabrało rozmiaru " nikt mnie nie rozumie" poprzez dopasowanie się i pogardę za swoje czyny. A potem były studia. I na pocieszenie dla VanGH96, ucz się tak żebyś mógł robić to co kochasz, a przyjaciele sami się pojawią i zostaną w Twoim życiu. I najlepsze jest to, że nic nie będziesz musiał robić. Będziesz po prostu sobą.
  13. Vett, sorry, ale nastolatka o mentalności 40 to nie jest normalne. Każdy wiek ma swoje prawa. Za powagą i rozwagą młodzież często chowa swoje lęki, nienawiść, przewala to w stronę "durnowatych znajomych", czepliwych nauczycieli, podłych rodziców, a tak naprawdę brak akceptacji siebie prowadzi do postrzegania środowiska jako wrogie, debilowate i zdziecinniałe. Tylko łatwiej o sobie powiedzieć, że zaliczam się do tej wyższej półki, niż przyznać się do uczuć chowanych głęboko, do strachu, do lęku przed odrzuceniem, do bycia niezrozumianą. Oj zapłaczesz za młodością utraconą kiedyś. Ale to kiedyś... A na razie bądź dalej megapoważna. Izoluj się i zwalaj winę na otoczenie, bo to przecież idioci, debile od wódki. To też jakiś mechanizm obronny. :) Na pocieszenie dodam, że z tego się wyrasta. Zamiast poza użyję jednak słowa "tarcza". Poza chyba źle Ci się kojarzy.
  14. VanGH96, w klasie masz kolegów...inaczej...to są jakby osoby, które dzielą z Tobą jedno pomieszczenie w jednym celu: nauka. Nie musicie się akceptować, nie musicie się kochać, lubić itd. Pewne zchowania są naturalne i nic tego nie zmieni. Z kolei przyjaciół sobie dobierasz, i wcale nie musi to być osoba z klasy. Im bardziej będziesz naturalny ( nie akceptują - to ich problem) tym szybciej znajdziesz kogoś do rozmowy, kogoś kto nie będzie się spinał przy Tobie i vice versa. Uszanuj ich zachowanie, oni mają taki styl bycia i koniec. Wiem, że czasami jest tak że przyczepi się jeden z drugim tylko po to żeby się ponabijać i w samotności trudno o walkę i odszczeknięcie się. Zamiast myśleć o zmianie szkoły, pomyśl jak możesz popracować nad sobą żeby stać się pewnym siebie i swojej wartości, jak być asertywnym, jak zredukować napięcie i lęki. Klasa w dużej mierze działa jak stado. Zawsze jest prowodyr i zawsze są osoby "wpasowane" w pewne zachowania, często z lęku przed odrzuceniem i ośmieszeniem. Niestety, dużą rolę odgrywają nauczyciele, to oni powinni eliminować pewne zachowania, piętnować chamstwo i buractwo. Szkoda, że nie znasz osoby postronnej, która mogłaby obiektywnym okiem nakreślić jak jesteś postrzegany. Czasami nam się wydaje, że jesteśmy poważni a otoczenie odbiera nas jako nadęte bubki. Osoba pewna siebie i asertywna jest często odbierana jak chamidło itd itd. Warto zweryfikować pewne rzeczy i zacząć pracę nad sobą. Gdzieś w którymś temacie napisałeś o nauczycielce, że czepiła się, że brzydko pachniesz i nie dbasz o siebie. Może właśnie takie wrażenie sprawiasz ( nie mówię, że tak jest- to tylko domysły), przez noszenie np. spranych i zmemłanych koszulek osoba często sprawia wrażenie brudnej i śmierdzącej. Warto spojrzeć na siebie z boku i poddać się sprawiedliwej ocenie. Zadbaj o siebie, na klasę popatrz trochę pobłażliwym okiem, daj sobie trochę luzu i pozwól sobie być nastolatkiem. :)
  15. abraxas, nie napisałam o dostosowaniu do grupy. I nie piszę z pozycji "pokrzywdzonego" w przeszłości raczej obserwator zachowań młodzieży.
  16. W tym wieku tak naprawdę to osobowość dopiero się kształtuje i o zmianach nie można za bardzo mówić. Podchodzenie do znajomośći w sposób analityczny z góry przekreśla tą znajomość. To że chłopcy zachowują się czasami jak "barany" to jest jak najbardziej naturalne dla wieku, w tej chwili walczą o pozycję w stadzie, kształtują te cech osobowości, które pozwolą im przetrwać w życiu dorosłym. Fukanie - bo ja taka jestem ( tandetna wymówka), bo ja jestem cicha/y a oni głośni, to wina towarzystwa. O nie.... Skąd wiadomo kto jaki na prawdę jest? Zanim nie poznasz człowieka nie można wydawać osądów i przekreślać kogoś: JA- wyspa mądrości na oceanie idiotów. VanGH96, piorun mnie strzelił. "On taki cichy, ja taki inny" ooooo nie mój drogi. Wyczułeś słabszego i mogłeś w końcu pobyć sobą. Tak na prawdę boisz się swoich kolegów w klasie, podchodzisz do nich jak pies do jeża, koniecznie oni muszą zmienić swoje zachowanie (cała szkoła najlepiej) żebyś Ty w końcu mógł znaleźć znajomych. Wszystko siedzi w głowie. Chcesz mieć kumpli, to miej a nie prowadzisz psychoanalizę czy warto, czy oni są dziwni, czy Ty jesteś normalny. Trzeba być sobą, dopasowywanie się jest bez sensu, ale poszanowanie pewnych norm jest jak najbardziej ok. Jeżeli oni klną, ty nie musisz. Używaj takiego języka gdzie klątwy nie są potrzebne. Można się kolegować z kimś i nie robić tego samego. A przepychanki, żarty i głupoty są jak najbardziej odpowiednie dla wieku "cielęcego". I nie wydaje mi się, żeby to nastąpiło z dnia na dzień, i oczywiście nic na siłę. Masz szansę po wakacjach przyjść do szkoły jako nowy człowiek. Z pozytywniejszym nastawieniem, mniej lęku, więcej otwartości. I przestań się bawić w analityka!! Przestań analizować swoich znajomych. Po prostu bądź! A przez wakacje zrób porządek w domu. Jak siedzisz w necie to poszukaj mądrych publikacji o tym jak naprawić relacje z rodziną i jak rozmawiać z rodzicami. Jak czytam o wyższości "mua" nad zdziecinniałą bandą, to mam ochotę wręczyć wizytówkę do najbliższej poradnie psychologiczno- psychiatrycznej. A kiedy zamieszasz Ty "dorosła zbyt, żeby wkraczać w świat dzieci" być nastolatką? Taką zwyczajną nastolatką? Bo to się kiedyś obudzi, pytanie tylko kiedy. Po 40? Obawiam się, że większość nastolatek ma pytania egzystencjonalne i swój dziwny świat, ale przy okazji potrafi korzystać z tego, że są po prostu nastolatkami. Raczej skłaniałabym się ku temu, że za tą powagą stoi smutek, a nawet brak umiejętności (brak właśnie może pewnych cech osobowości) czerpania radości z życia tu i teraz. Vett, odnoszę wrażenie, że tyle mówisz o osobowości i jej zmianach ale do końca chyba nie wiesz o czym mówisz. Tu w sieci prezentujesz siebie jako dorosłą i poważną, ale to tylko poza. Czasu nie oszukasz. Jeżeli Ty postrzegasz swoich rówieśników jako bandę debili, co tylko piją, biją i plują na ulicę to nie dziw się, że jesteś sama. Nie widzisz w ludziach niczego pozytywnego? Przecież taki kolega z klasy to też "ludź" i nie uwierzę, że 30 osób w klasie to skrajna patologia. Tylko ty sama, jedyna unosisz się na skrzydłach swojego geniuszu, powagi i majestatu (sarkazm). Więcej luzu Panie i Panowie. Więcej dystansu do siebie i innych.
  17. barbara45, nie miała chłopaka i pewnie się zastanawia "co ze mną nie tak, że żaden mnie nie chce" więc postanowiła być ładna. Gimnazjum i otyłość raczej nie należą do przyjemności. Ja bym Was obie wysłała na rozmowę do psychologa, bo dziwi mnie, że widzisz że dziecko jest grube (nie oszukujmy się!) potem chudnie (cholera wie w jaki sposób) i nic się nie dzieje. Teraz ma 21 lat i poczucie uciekającego czasu, wszystkie koleżanki mają chłopaków a z nią się nikt nie spotyka, pomijam kwestię, że chłopcy się raczej nie uganiają za wymuskanymi laleczkami. Biedna dziewczyna. Mamo! Rękawy podkasać i odnowić relacje z córką! Jeszcze nie jest za późno.
  18. Najlepszy kosmetyk: dobry sen i brak stresu. Córka ma mega zaniżoną samoocenę. Z czegoś to wynika, czas pogadać chyba tak poważnie z córką. Co do kupowania, to też może być uzależnienie... ale ona się chyba bardzo boi zmarszczek, dojrzałości a tak naprawdę to chyba kroku w dorosłość. Popieram post powyżej! Moda na terapeutów!
  19. Skontaktuj się z jakimś terapeutą. Poszukaj w necie najbliższego i do przodu. Wyklucz depresję u psychiatry, bo terapia i deprecha nie idą w parze za dobrze.
  20. Wybacz, ale potomek Anioła Pańskiego powinien przynajmniej wiedzieć jak się pisze Jahwe. Przestań szukać na siłę chorób, jeżeli czujesz że coś z Tobą nie tak smaruj do psychiatry. Tutaj nikt Ci nie postawi diagnozy.
  21. carlosbueno, ale dają szansę na "dorobienie". Ja w tej chwili nie mam pracy ze względu na leczenie, ale z głodu nie umieram jakoś. Gdybym nie miała studiów to pewnie bym siedziała na ZUSowskim 800 zł i płakała "za co mnie to spotkało". Proszę.... Przeciwnik studiów. Chciałabym podkreślić, że licencjat to wykształcenie wyższe zawodowe. Czyli fach jest, może nie w łapie ale nie każdy się nadaje do prac ręcznych.
  22. klarunia, Ja pracowałam po dwanaście godzin, bez weekendów, bez urlopu. Wprawdzie doprowadziło mnie to na skraj szaleństwa ale w tzw. Międzyczasie trochę malowałam, nauczyłam się grać na basie, kupiłam maszynę i szyłam. Na "głupotę" czas się zawsze znajdzie. :) Twoja mama dokonała pewnego poświęcenia. To nie Twoje rysunki są niedoskonałe, to właśnie Twoje rysunki przypominają jej co straciła. Może zmotywuj mamę do powrotu do tego co kocha. Razem zawsze raźniej :)
  23. Psychoterapia działa!!! Na wszelkie somatyzacje, nerwice, blokady emocjonalne polecam panią Małgorzatę Jarmułę. Niesamowita kobieta, wytrzymałam najgorsze.. doły, nie obyło się bez łez i różnych myśli. W końcu żyję. Wiem po co, odnalazłam siebie, lubię siebie co najważniesze. Jestem o niebo szczęśliwsza, zdrowsza, chce mi się wstawać rano, bo zamknięty krąg pędu ku samozniszczeniu został przerwany. Kocham żyć!!!
  24. Faza "plateau" - kiedy mózg już jest tak zmęczony, że nie przyswaja wiadomości. Zdaj ten licencjat, podejdź do tego zadaniowo. Nigdy nie wiesz co się może przydać. Będąc artystą dobrze mieć zawód, który przynosi jakiekolwiek pieniądze, bo w zawodzie artystycznym tak naprawdę trudno o kasę. Popatrz na wielu artystów, spełniają się w swojej pasji a z zawodu są nauczycielami, budowlańcami, znam nawet muzyka - hudraulika ( jeździ w trasy i śpiewa :) ) Nie bój się, bo pasja zawsze wygospodaruje sobie czas w życiu. To, że Twoja mama zrezygnowała nie oznacza, że Ty musisz. Popatrz na studia jak na inwestycję, coś co da Ci pieniądze na rozwijanie tego co kochasz naprawdę. Jeżeli malujesz, to za coś trzeba kupić pędzle i farby prawda? :) nos do góry, idź wyzerować umysł, zdaj egzaminy bo to Twoja przyszłość i nie porzucaj nigdy swoich pasji. Myślę, że Twoja mama jest nieszczęśliwa po podjęła taką a nie inną decyzję w życiu, Ty nie musisz.
  25. Flea

    PILNE!!

    VanGH96, nie mów o liceum tylko o tym co się dzieje w domu. Naprawicie swoje relacje to i w szkole będzie lżej. Zacznij od wysłuchania ich pretensji, tam są ukryte oczekiwania i żal. Z mamą porozmawiaj jak syn, poproś o pomoc. To Twoja matka do czorta! Proś o pomoc! Jak mówisz, że chcesz zmieniać szkołę to co co się dziwisz, że matkę szlag trafił.
×