Skocz do zawartości
Nerwica.com

Flea

Użytkownik
  • Postów

    375
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Flea

  1. depresyjny86, to zależy co kto rozumie przed "świat stoi otworem". Bo jak się zacznę łudzić i wmówię sobie, że mogę zostać baletnicą to życzenia są trochę z choinki urwane. Ciężko jest popatrzeć na siebie realnie. Wielu ludzi się wkopało w problemy np. zakładając firmy z myślą "przecież mogę wszystko". I nagle klapa bo okazuje się, że ich wiedza o prowadzeniu firmy jest zerowa, mało tego nie mają żyłki do biznesu. Dlatego jestem daleka od doradzania "uwierz w siebie - możesz być kim chcesz". Nie można też do końca życia żyć traumą i złym wychowaniem. Ma to wpływ na dzisiejsze życie, ale jeżeli przegapimy dzień dzisiejszy rozpaczając nad wczorajszym to za kilka lat będziemy mieć żal, poczucie straty i pustkę. Chcieć ... Trzeba wiedzieć czego się chce. Jakiego życia się oczekuje i jakie są realne możliwości. A to co ludzie mówią to też trzeba słuchać ze zrozumieniem. Najpierw słuchać siebie, potem doradców. Nie ma dobrych rad na marudzenie. Na pytanie jak znaleźć pracę jest tylko jedna rada. Szukaj. Na "nie mam pieniędzy" też tylko jedna. Znajdź pracę. Nie widzę innego wyjścia. Możemy sobie się głasiać, żałować i licytować kto miał gorsze życie, kto więcej traumatycznych zdarzeń, kto miał rodziców bydlaków. Tylko co to pomoże? I komu? Stworzymy kółeczko wzajemnej adoracji i co dalej?
  2. ( Dean )^2, im bardziej będziesz stawał do kastingu i udawał kogoś kim nie jesteś tym bardziej nikogo nie znajdziesz. Kocha się albo całościowo, albo wcale. Kocha się prawdziwie. Bez proszenia, bez zmian w wyglądzie, psychice. A niestety tak natura działa, to kobiety wybierają facetów, to kobiety stroją się w "piórka" i szukają atrakcyjnego materiału genetycznego. Nic na to nie poradzimy. Zamiast jęczeć i marudzić jedź w Bieszczady. Miłość sama z krzaków wyskoczy i zanim się obejrzysz będziesz na smyczy. Im bardziej jesteś naturalny, normalny tym bardziej atrakcyjny. Pamiętaj, że nawet najbardziej elokwentna rozmowa nie poparta mową ciała (kobiety są jak radary), naturalnym zachowaniem nie zainteresuje nikogo. Bądź sobą.
  3. Is this a joke? Nie będę się domyślać co tu jest napisane, albo popraw albo przepisz po polsku. Zawsze są jeszcze "wtyczki" poprawiające błędy i słowniki.
  4. Youri233, ponad 30 letni facet? Bezbolesna śmierć? Dla kogo? Dla Ciebie może i tak. Zapytaj matkę czy będzie dla niej bezbolesna. Odpowiedz jej wcześniej na pytanie dlaczego, nie w listach jak tchórz, stań przed nią i miej odwagę wytłumaczyć jej dlaczego podejmujesz decyzję o zejściu z tego świata. Zobaczysz wtedy bezbolesną śmierć w jej oczach. A teraz daj sobie trzy miesiące na "śmierć" tego co było. Po trzech miesiącach niech się narodzi nowy facet, z nowymi możliwościami i nowym podejściem do życia. Odejdź od kompa, poszukaj ludzi którzy mogą dzielić z Tobą jakąkolwiek pasję, którzy mogą Ci coś ofiarować np. Swoją wiedzę, zainteresowania. Szukaj a znajdziesz. Daj sobie czas na znalezienie sensu i celu w życiu. Powoli. Wynurz głowę ze starej skorupy, zobacz świat oczami nowego człowieka. Jeżeli o śmierci mowa, zrób listę rzeczy których nie zdążyłeś zrobić a chciałbyś przed śmiercią. Portale randkowe... Może właśnie dzień po Twojej śmierci pojawi się dziewczyna, która szuka kogoś takiego jak Ty. Nigdy nie wiesz co przynosi jutro. Czy warto uciekać?
  5. depresyjny86, zdaj sobie sprawę, że nie o ocenę tu chodzi i wydawanie sądów. Jak ktoś nie chce sobie pomóc to cokolwiek nie zrobisz to ta osoba i tak znajdzie sobie wymówkę. Jakiej porady można udzielić na hasło "nie mam pracy", "nie mam pieniędzy" ? Niktita, żeby rysować z wyobraźni, trzeba mieć ogromny wgląd w swoje emocje, bo obrazy które są uważane za dzieła sztuki, przede wszystkim są emocjonalnie naładowane. Ty sobie wyszukujesz negatywy no to nie oczekuj, że coś pozytywnego się stanie. Co do niepełnosprawności. Rozumiem, że ZUS orzekł niepełnosprawność całkowitą (wtedy masz rentę z tytułu niepełnosprawności) i tylko wtedy nie możesz podjąć pracy. Jeżeli masz orzeczoną niepełnosprawność MOPR to też w zależności od stopnia niepełnosprawności przysługuje Ci świadczenie. W każdym innym przypadku możesz pracować. No ale ja się nie znam. Najłatwiej zrzucić wszystko na wychowanie, złe okoliczności, złych ludzi. Pewnie, lepsze to niż realna praca nad sobą. Niktita, napisałam wcześniej, że rozumiem co czujesz. Dlaczego? Bo sama miałam problem z rysowaniem i graniem właśnie. Przerysować- proszę bardzo, zagrać z nut- proszę. Ale coś od siebie nigdy. Teraz gdy lepiej rozumiem siebie, kiedy wiem, że nikt ode mnie niczego nie oczekuje, że moje rysunki nie muszą trafić na wystawę do Paryża, rysuję ciekawe rzeczy. Szczególnie dobrze wychodzi mi kiedy właśnie rysują emocje. Nawet się sama po sobie nie spodziewałam, że moje prace mogą mi samej się podobać. Nie zastanawiam się, daję rękom i głowie prowadzić. Nie dbam, czy światłocień jest w tym miejscu czy nie, czy taka kreska pasuje czy nie, nie myślę po prostu rysuję. Efekt niesamowity. Od września wybieram się na kurs rysunku bo jednak trzeba się szlifować. Ale nie ma parcia i to jest fantastyczne. Robię to dla siebie. I nagle moje rysunki są może nidoskonałe technicznie ale są bardzo wyraziste i emocjonalne. To samo z graniem. Nagle udało mi się zaimprowizować. Uczucie nieziemskie. Obawiam się, że mam rację co do procentów. Możesz sobie ironizować, deprecjonować i odpyskiwać. Wiem co mówię bo to wiedza powszechna i każdy człowiek, który z tych dwóch procent dobrze korzysta powie Ci to samo. Kunszt się zdobywa latami, szlifuje, dopieszcza. Ten ułamek - talent- pomaga znieść wszelkie trudy i znoje związane z ćwiczeniami, z mozolną pracą. Zauważ, że artyści to ludzie o wielkiej wrażliwości, o emocjach tak widocznych dla dobrego obserwatora, że równie dobrze mogliby sobie na czole napisać co czują. Trzeba być najpierw gwiazdą dla siebie, najlepszą osobą w swoim pokoju. A czy wiesz, że Hendrix nie miał gitary jako dziecko i grał na miotle? Nikifor grzebał w śmietniku, żeby kartony znaleźć? Każdy ma swoją przeszłość i każdy ma swój plecak doświadczeń. Liczy się to jak te doświadczenia wykorzystujemy. Albo siadamy i narzekamy "jak mi źle i nikt mnie nie kocha" albo bierzemy życie za bary i walczymy o lepsze dzisiaj. Co do kasy i szukania funduszy. Jestem na własnym utrzymaniu i nie mam na kogo liczyć ( oprócz partnera oczywiście) oboje byliśmy bez pracy, żyjąc na skraju ubóstwa. Taki rok. Wykorzystaliśmy swoją wiedzę ze wszystkich dziedzin żeby zarobić parę złotych, on mgr nosił ulotki, ja szyłam zabawki po nocach i na szydełku dziergałam bransoletki. Jak trzeba to człowiek jest bardzo kreatywny. Bieda wyzwala to czego się nie spodziewamy, dając kopniaka do działania. Trzeba chcieć.
  6. Flea

    Agresywne zachowanie ojca

    Przeczytałam. Jawi mi się obraz króla, który po pijaku będzie jechał a cała świta błaga go, przekonuje, głasia i on w końcu łaskawie się godzi. Zachowuje się jak szczeniak wymuszający zabawki. Żona nie uzgodniła z nim czyszczenia kanap... O Boże toż to grzech najgorszy. Czas chyba na lekcję z dorosłości. Po pierwsze stary popija w nerwach, bo alkohol rozładowyje napięcie i daje mu odwagę żeby podrzeć mordę. Na co dzień ma pewnie problem z uzewnętrznieniem swoich emocji. Mało tego, organizuje wszystkim pracę i zadania w domu. Szef całą gębą. A jak się ktoś nie chce podporządkować to rykiem wymusi, jak nie rykiem to pięścią. Zapamiętaj jedną rzecz. Krzykacz się boi! Boi się utraty własnej pozycji, więc zastrasza. Ja bym mu dała iść piechotą a jak przetrzeźwieje to spokojnie powiedzieć co narobił po pijaku. Bez wyrzutów, bez wstydzenia się za niego, bez opierniczania. Wyliczyć co zrobił. Na zimno. I zostawić go z tym, robić swoje czyli normalnie funkcjonować. Z pijanym nie ma dyskusji bo jest pijany. Jak stanie się niebezpieczny dla kogoś z rodziny to na trzeźwo poinformować go jakie kroki podejmiecie kiedy znowu zacznie odwalać cyrk. Wódka jest dla ludzi, dla baranów jest woda albo mleko. Trzeba go potraktować jak dorosłego, on musi ponieść konsekwencje swoich czynów a nie wy. Chcesz jechać? Jedź ale my mamy obowiązek zadzwonić na policję, że pijany kierowca jest na drodze. Zabiorą prawo jazdy? A kogo to obchodzi. Niech się tłumaczy on. Nie się boczy, obraża, trzeba było nie pić. Kilka razy lekcja pokory, jak zobaczy, że nikt się z nim nie cacka (trochę będzie próbował walczyć, mścić się ale przejdzie), że jak się będzie dalej zachowywał jak idiota to zostanie bez domu i rodziny. Krótko. Jak z dorosłym a nie jak z dzieckiem! Ojciec jest policjantem więc pójdzie na układ "zasady w domu". Ustalić z nim, kiedy jest czas na pomaganie, kiedy czas własny na odpoczynek. On nienawidzi kiedy robisz coś własnego bo nie ma nad tym kontroli, a kiedy traci kontrolę to się wścieka. A regulamin domu da mu poczucie kontrolowania czasu. Czemu ojciec ma odchodzić? Mama pewnie kocha struszka tylko jest bim już zmęczona. Pomyśl o niej. Ojciec nie był taki cale życie. Ona pamięta czasy kiedy był zabawny, kochający, miły. Daj mamie siłę, żeby pogadała z ojcem. Rzeczowo i konkretnie. Bez użalania się nad nim. Bo wy strasznie koło niego skaczecie, jak koło niunia bo krzyczy. Mama niech pójdzie do ośrodka dla uzależnionych i pogada z kimś mądrym o współuzależnieniu i co się robi w takich przypadkach. Jeszcze raz: osoba stosująca przemoc boi się stracić swoją pozycję w domu i kontrolę! Wymusza swoim zachowaniem uwagę i posłuszeństwo.
  7. PATI35, primo: wyłącz wielkie litery, chyba że krzykiem chcesz oznajmić o co Ci chodzi. :) Ja chorowałam, zero leków. Terapia pomogła o niebo bardziej.
  8. Flea

    Aborcja

    Nie ma tu wrogów. Są tylko ludzie, którzy mają odmienne zdanie i trzeba to uszanować. Od tego jest forum, żeby dyskutować, poznawać różne opinie. Nawet te mało przychylne. To czyjś punkt widzenia. Prawda? A teraz zrób sobie rachunek sumienia i zobacz czy naprawdę warto marnować dzień na smutki i żale. Może za rogiem jest coś fajnego i dobrego do zrobienia. I może energię poświęconą na żal warto przekuć na coś konstruktywnego.
  9. zima, zachłysnęłam się kawą. Leki na emocje? Owszem tłumią. Wolę jednak pracować nad sobą bez leków, mniej skutków ubocznych. Wrócę do sprawy genów. Orwellem mi zaśmierdziało trochę. To jak mój ojciec był alkoholikiem to ja też? No błagam... Dziedziczy się skłonność!!! Tak jak skłonność do zachorowania na dane choroby, tu mówimy o ciągotach do uzależnień a nie do alkoholu. No i przede wszystkim nigdy nie ma pewności po kim pula genów się zgarnęła. I nagle szok! W porządnej szanującej się rodzinie dziecko narkoman, bo gdzieś po pradziadku dostał gen uzależnień. Jestem przeciwna klasyfikacji ludzi, dzieleniu ich na podstawie własnych domysłow i przekonań. Dziecko alkoholika jest takim samym dzieckiem jak inne. Tak samo lubi się bawić, jeść cukierki i psocić. To dorośli, megamądrzy dorośli wypaczają obraz dziecka w jego własnych oczach. To przez skostniałe społeczeństwo dziecko powoli zaczyna czuć się gorsze. Zmieńmy to. Przestańmy patrzeć na siebie i na innych przez pryzmat naklejek na czołach "syn alkoholika" "syn złodziejki" "córka kur...y" . Caly ten wątek pokazuje jak bardzo boimy się dysfunkcji i inności, że jesteśmy tolerancyjni, otwarci, łaskawi tylko w swoich czterech ścianach. Jak bardzo gardzimy dziewicami z bagażem doświadczeń, jak bardzo pogardzamy ojcem alkoholikiem, jak bardzo uwiera nas własne dysfunkcjonowanie.
  10. Flea

    Aborcja

    Niczego nie musisz udawać. Stało się. A jak płaczesz to co? Wszyscy widzą jak bardzo żałujesz. Czas chyba zrobić w sercu specjalne miejce dla tego wydarzenia. I wracać tam wtedy giedy staniesz przed życiowymi wyborami, niech Ci przypomina, że każda decyzja ma konsekwencje, że trzeba zawsze zatrzymać się na chwilę i zastanowić się czy dam radę poniść konsekwencje swoich czynów. Jesteś tylko i aż człowiekiem. Popełniłaś błąd. Każdy popełnia, każdy w swoim ogrodzie wspomnień ma czarną różę. Test z prysznicem miał zadanie coś Ci pokazać. Fizyczny ból i realne biczowanie przynosi ulgę prawda? Kiedy już faktycznie się czuje na własnej skórze karę. Napięcie na chwilę opada. Swoim żalem, płaczem robisz sobie taki mini całodobowy zimny prysznic. Nie lepiej raz a konkretnie i realnie? Codzinnie minutę rano poświęcić na "ukaranie" się zimną wodą? Jeżeli mówimy o konsekwencjach. Jesteś gotowa na to, żeby za kilka lat ponieść konsekwencje tego co teraz robisz? Napiszę to bardzo obrazowo i proszę nie czuj się urażona. Nie pozwoliłaś żyć jednemu człowiekowi, ile żyć jeszcze chcesz zmarnować? Swoje już marnujesz, bliscy też cierpią z Twojego powodu. Po co zadajesz ból sobie i wszystkim dookoła? Czyż nie lepszym odkupieniem będzie dobre życie? Pełne, wykorzystane co do dnia? Wybacz sobie. Kiedy ty sobie wybaczysz to i Bóg też Tobie wybaczy. Skoro jesteś wierzącą osobą to czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak Bóg postrzega Ciebie w tej chwili? Dał Ci życie, które depczesz z powodu jednej błędnej decyzji. Katujesz swoją duszę, ciało, umartwiasz się, i do czego to doprowadzi? I co Cię obchodzi gnojek, który podjął z Tobą taką decyzję. On ma swoje sumienie i niech się rozlicza ze swoich rzeczy a Ty ze swoich. Chcesz go nienawidzić? Za co? Za to, że był nieodpowiedzialny i ma wszystko daleko w nosie? -- 17 sie 2013, 11:07 -- zujzuj, nie bądź podła. Każdy ma swoje. Tobie też zdarza się pewnie irracjonalnie płakać za długo nad czymś. W takich momentach człowiek nie myśli realnie i nie odbiera rzeczywistości normalnie.
  11. Flea

    Aborcja

    byle kto, i jak było? Zadanie wykonane?
  12. Flea

    Aborcja

    zujzuj, czemu Cię rozbił? bittersweet, ja mam taką terapeutkę, że jak mnie "pomizia" to tydzień przekręcona chodzę. Ha ha . Ale ogólnie terapia, to takie pieszczochowanie się z pacjentem, empatia, zrozumienie etc.
  13. Flea

    Aborcja

    Psychiatra ma wiedzieć jaki lek od czego a nie sympatyzować z pacjentem. Jego fachowość polega na rzetelnym doborze leków, wytłumaczeniu mechanizmów choroby dać skierowanie na badania i na terapię gdzie pacjent zostanie pomiziany.
  14. Flea

    Aborcja

    Tylko że ci tak zwani fachowcy, czasami nie nadają się do tej pracy i nie mają za grosz empatii... Jak w każdym zawodzie. Są fachowcy i są partacze.
  15. Flea

    Aborcja

    Nikogo nie męczysz. I nie przepraszaj. Bo za co? Nie przekreśliłaś swojego życia, tylko wbiłaś gdzieś daleko sobie do głowy, że jak będziesz cierpieć to będzie to pokuta za grzechy. Ja Ci zadam tą pokutę w takim razie. W tym momencie idź do łazienki i z zegarkiem w ręku przez jedną minutę bierz lodowaty prysznic. Potem wróć na forum i pogadamy dalej.
  16. Flea

    Aborcja

    byle kto, czy jak poniesiesz karę za to co zrobiłaś to Ci ulży? Przykro mi, że podjęłaś taką decyzję. Stało się. Bardzo żałujesz i na pewno nie zrobisz tego po raz drugi. I o to chyba chodzi w wybaczeniu grzechu. Szczery żal i skrucha i świadomość, że się znowu człowiek nie potknie w tym samym miejscu. Żadne umartwianie się nie odwróci czasu i nie poprawi Ci nastroju. Zdaj sobie sprawę, że zbłądziłaś, źle oszacowałaś swoje możliwości i podjęłaś decyzję, której konsekwencje są fatalne dla Ciebie. Jeżeli wiara i ksiądz są podporą dla Ciebie to spowiadaj się ale spowiedź ma swój cel - wybaczyć sobie błąd. Można tu dywagować czy zarodek to dziecko, czy nie dziecko. Dla Ciebie to dziecko które usunęłaś i dzisiaj cierpisz. Pytanie jaki sens ma to cierpienie, co ma dać i co osiągniesz dzięku temu. Współczuję Ci strasznie. Mam nadzieję, że znajdziesz drogę do wybaczenia sobie samej.
  17. Niktita, jak na nieutalentowane zero bez motywacji to masz strasznie dużo do powiedzenia. To nie, tamto be, co mi tu jakimś filmem po oczach... Hej stary, czego konkretnie oczekujesz, że nagle ktoś Ci złotej rady udzieli, sypnie forsą, znajdzie pracę w której nic nie trzeba robić a i tak płacą, tchnie w Ciebie talent i nagle zostaniesz okrzyknięty mistrzem świata w lepieniu garnków? Chcesz coś robić to zrób to! Mój facet jest muzykiem, od szczeniaka po kilka godzin dziennie ślęczy nad instrumentem, przy okazji wzorowo wypełnia inne obowiązki takie jak praca (o którą jest piekielnie trudno), obowiązki domowe i dbanie o związek. Da się? Prawdziwa sztuka to 2% talentu reszta to ciężka praca. A ty byś chciał o tak na pstryknięcie paluszkami. Nie masz motywacji? A ja raczej obstawiam, że brak Ci konsekwencji działania. Tak sobie czytam Twoje posty i mam ochotę tak po matczynemu Cię w dupsko strzelić. Obrażasz ludzi, kwękasz, nie spodobało mi się strasznie jak wywaliłeś z tym avatarem i lekami. Patrząc na Twój avatar można też sobie wiele wywnioskować. Masz pretensje do całego świata, bo Ty masz chore to i tamto, kuźwa ludzie bez rąk i nóg żyją i robią fantastyczne rzeczy a Ty miarczysz bo chciałbyś być kimś ale kim to nie wiesz. Jimmi Hendrix (tak omniscjentna osoba jak Ty na pewno wie kto to) w wywiadzie powiedział, że z pewnością jest najlepszym gitarzystą w tym pomieszczeniu. Pokora to też klucz do sukcesu, człowiek który spędza większość czasu ćwicząc nudne wprawki, rysując kreski czy też przytupując w kółko ten sam krok taneczny szybko uczy się pokory i cierpliwości. Nie masz pracy? Szukaj. Nie potrzeba wielkich pieniędzy żeby żyć normalnie. Przestań trzeć dupą po dywanie i narzekać jak to źle, jak ja nie mam motywacji, jakie wielkie zero jestem. Chesz malować siadaj z ołowkiem w łapie i zasuwaj ćwiczenia na rysunek. Po 4 godzinach przerwa i dalej. Aż Ci łapska popuchną. Nie ma nic za darmo i nie żyjemy w świecie fantastyki,że nagle automagicznie nabywasz tajemne moce bo jakiś pająk czy ameba dziabnęła Cię w rękę. Poświęć tyle energii na coś kreatywnego ile poświęcasz na jęczenie a efekty same przyjdą.
  18. Rebelia, ja złość rysuję i wtedy wiem o co mi chodzi. W głowie pojawiają się tak klarowne obrazy i nagle okazuje się, źe chodzi mi zupełnie o coś innego. Że moja złość wynika z innych rzeczy :) a nie z postępowania partnera. Kontrolowania się oduczam i powoli jest lepiej. Nie mogę mieć wpływu na wszystko i wszystkich :)
  19. Narzekać potrafisz jak nikt :) to tak trochę żartem. A czy przypadkiem nie jest tak, że jak coś narysujesz to od razu musi być arcydzieło?, jak zatańczysz to tak żeby wszytkim kopary opodły, a jak grasz to wszyscy składają instrumenty bo nie mogą się z tobą równać. Czy nie jest to przypadkiem dążenie do ideału? Nie umiesz opisywać rzeczywistości? Bzdura!!! Swoją sytuację nakreśliłeś całkiem nieźle. Daj sobie prawo do bycia niedoskonałym. Z testami to się wstrzymaj, bo test na inteligencję powinien być robiony przez specjalistę i z dokładnym wywiadem. Rozumiem doskonale co czujesz :)
  20. zima, ha ha ha! Dokładnie tak jest. Wszystkie znajomości po kilku latach cięłam nożem. Jak był za blisko - ciach! Z tym pochłonięciem sobą... To tak, że jak druga połówka ma swoje zainteresowania, pasje, znajomych to my to odbieramy jak bezpośredni atak i zagrożenie. Dlatego pomalutku jak bluszcze otaczamy partnera, uzależniamy, dajemy poczucie własnej ważności w związku a zapominamy o sobie. Ja nie mogę sobie miejsca znaleźć jak on wychodzi (jestem w trakcie pracy nad tym - wyszedł z kolegami i świat się nie zawalił). Złoszczę się na siebie, że mam czas wolny a siedzę w oknie i czekam aż wróci po czym robię awanturę za byle co. Jakoś uwagę trzeba odwrócić. Powoli walczę z tym i znajdę sposób na siebie ( bo do tej pory myślałam, że to na niego trzeba znaleźć na niego). Każdy musi mieć czas dla siebie i swoich rzeczy. A mi na przykład jest trudno żyć bez poświęcania się i dogadzania innym własnym kosztem. Ale już niedługo... :)
  21. kafka, uściskam Cię!!! Trafiłaś w samo sedno, bo siedzę i rozpaczam nad tym samym. I tak naprawdę to mnie trochę stopuje przed zmianami, że jak się "odmienię" to on mnie już nie będzie chciał. Mało tego, jak się "odmienię" to zburzę cały śmieszny porządek i zależności między nami. Strasznie się boję tego, że może być tak że to ja nie będę go chciała, bo wyda mi się taki ....z deficytami. Więc zaspokój ciekawość i napisz jak poszło.
  22. Flea

    przegrawszy

    Powiem tak. Gdybyś miał depresję to napisanie posta takiej długości byłoby cudem, a wyjście pomimo rad i porad też raczej by się nie udało. Więc good news depresja to to nie jest. Obstawiam zaburzenia lękowe. Psycholog- pomoże zrozumieć pewne rzeczy, zada wiele niewygodnych pytan, powinien zrobić testy osobowości, które są bardzo pomocne w diagnozie. Psychiatra - da leki, które zneutralizują lęk. Ale to trochę pułapka (jestem ogromną przeciwniczką psychotropów) Najlepszy byłby terapeuta ale to się niestety wiąże z kasą. Chociaż oni teraz zasuwają projektami unijnymi i można znaleźć za darmo. Trzeba poszukać po ośrodkach terapeutycznych. Jest jeszcze jedna możliwość. Poprosić terapeutę o skierowanie do oddziału leczenia nerwic, tam prowadzona jest szybka terapia i raczej stawiają ludzi na nogi. Podłoże Twoich lęków może być naprawdę różne. Widać, że masz kłopot z akceptacją siebie, i tu sprawdzają się karteczki z afirmacjami. "kocham siebie takiego jaki jestem" "rezygnuję z krytykowania siebie" "codziennie mój lęk opuszcza mnie stopniowo" I obserwuj nawet najmniejsze zmiany. Ha ha ha kara działa!! U mnie zadziałało też w ten sposób. Ja mam problem z pokrzywką, która mnie autentycznie dręczy. Jak wylazła po karze to moje zdziwienie było ogromne i żal, no co jest? Już była kara. I co? Pokrzywka zaczęła znikać. Powoli i były nawet całe tygodnie bez swędząco piekących placków. Jeden dzień to za mało... Zobaczysz po tygodniu, okresy luzu w głowie będą się wydłużać. A kiedy się pojawiają naręctwa to trzeba się zastopować ( ooo. Nie, kara już była więc wypad z głowy). Daj sobie czas, pewne nawyki sobie wklepałeś latami i nie da się ich usunąć z dnia na dzień. Co do porodu mamy. Skoro nie pamiętasz (a trzylatek dobrze już łączy) to mogę tylko postawić hipotezę, skąd lęk, że coś się stanie. Jak mama zaszła w ciążę, automatycznie miała mniej czasu i nastroju na zabawy i dokazywanie z Tobą. Nagle zniknęła z horyzontu i przywiozła nowe dziecko. I teraz w ogóle brak czasu dla Ciebie. Mało, jeżeli nikt Ci nie powiedział gdzie jest mama, co to poród, o co chodzi tak naprawdę to poziom lęku trzylatka sięga zenitu. Pytania, które dziecko sobie stawia to :" co się stało?, czy coś źle zrobiłem?, czy mama wróci? " i potem faktycznie każde jej zniknięcie tworzyło sytuację lękową, zakodowaną w głowie, że jak mamy nie ma to stanie się coś nieoczekiwanego, niedobrego. Starsze dziecko już sobie lęk zracjonalizuje względem własnych doświadczeń. Jak wie, że można być napadniętym to będzie się bało, że ktoś mamę napadł itd. Stąd też brat spokojnie siedzi i ogląda tv bo on takiego doświadczenia nie miał. Chodzi o to, że sytuację się zapomina a irracjonalny lęk zostaje i przybiera różne formy, od ścisłego planowanie wszystkiego( jak kontroluję to nic się nie stanie) po niewychodzenie z domu. Ważne, żeby z lękiem walczyć. Podam Ci przykład swój. Zawsze bałam się być sama w domu i histerycznie bałam się pająków. Jak mi terapeutka powiedziała, że to tylko w mojej głowie, bo boję się że bliski pójdzie sobie, przestanie być ode mnie zależny (uzależniony) i zostanę sama to powoli polubiłam własne towarzystwo i lęk stał się mniejszy. I nagle zauważyłam, że nie boję się pająków. Czyli jedna sytuacja lękowa opanowana eliminuje inne. Ja starasznie się wkurzam na swoją niemoc, bo chciałabym pójść na basen, na rysunek, teatr, pójść na miasto...a nie mogę. Przewalę cały swój czas a potem mam żal. I wczoraj machnęłam rysunek, żeby zajrzeć co mi w duszy gra naprawdę. Okazało się, że miotam się pomiędzy przeszłością ( nie potrafię się jeszcze oddzielić) a idealną ja, idealną czyli taką co powinna, musi coś robić, zatroskaną o byt i niebyt. Pojawił się moment naprawdę akceptacji siebie i powiem Ci był to najcudowniejszy moment mojego życia. Dam Ci zadanie a jednocześnie sama spróbuję się zmobilizować. Zrobimy konkurencję. Wierzę Ci na słowo, więc zakładam, że będziesz grać uczciwie. Wrzućmy listę rzeczy, których nie możemy zrobić i zobaczymy jak się nam uda realizować listę. Im bzdurniejsze zadania tym lepiej. Np. Przejść 30 min bez lęku. Co ty na to?
  23. zima, oboje jesteśmy 12 lat razem, oboje pokiereszowani. Od trzech lat wiemy jak to się nazywa DDD/DDA. Wiedza tylko poprawiła nasz związek. Zanosi się na więcej lat. Generalnie, to jest różnie. Niektórzy wchodzą w związki toksyczne, przemocowe, alkoholowe, niektórzy szukają spokoju i partnerstwa. Da się żyć, nie ma co siać lęku i sprawdzać każdego partnera do siódmego pokolenia wstecz. Tu i teraz! Jeżeli ojciec był alkoholikiem to syn nie musi. Może jak każdy popaść w uzależnienie ale to jest widoczne od razu. Piwko przed telewizorem, na gorąco, na zimno, na kaszel, na pierdnięcie, bo poniedziałek. Zawsze znajdzie sobie okazję. Nie oceniajmy ludzi przez pryzmat ich rodziców, ani przez pryzmat dysfunkcjonalości rodziny. Każdy jest indywidualny.
  24. klarunia, mówi się, że krótkowidz to ten, który ni chce zobaczyć czegoś. oczywiście jeżeli nie ma wad genetycznych czy fizycznych uszkodzeń. Mi wzrok po śmierci ojca poleciał o całą dioptrię w dół w ciągu kilku dni. I coś w tym jest - ja też mam ostrzejsze widzenie po terapii. Tylko, że nie zwróciłam wcześniej na to uwagi. Jak wracam to świat wydaje mi się taki ostry, klarowny, dobrze zarysowany. :) Coś wym jest. Jeżeli ludzie potrafią oślepnąć ze stresu, to czemu nie krótkowidztwo ze stresu. Autorka tematu gdzieś zwiała.
×