
Flea
Użytkownik-
Postów
375 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Flea
-
Ja też prowadziłam wojny ale z pijanym to wiadomo jak wygląda kłótnia. Z mamą z kolei musiałam dłuuugo uczyć się rozmawiać tzn wyrażać swoje potrzeby i poglądy bez darcia się. Pierwsza zasada kłótni : nie ma generalizowania! Druga : jak przestaniesz krzyczeć to będę z Tobą rozmawiać. To pewnie doprowadziłoby ojca do złapania za pas i pogoń za ,,bezczelnym'' dzieciakiem :) ale za którymś tam razem zadziała. Zawsze działa. Trzecia: pytanie o konkrety, zadawanie pytań. Np. Co ludzie powiedzą? Którzy konkretnie? Sąsiadki. Która? To pójdę i zapytam czy jej przeszkadza mój wygląd. Zwykle kończy się na nie pyskuj, płaczu i tak dalej... :) Jest mnóstwo sposobów na "krnąbrnego" rodzica. Pod warunkiem, że rozmawiamy z normalnym człowiekiem. Na bydło jest kij.
-
Ja też prowadziłam wojny ale z pijanym to wiadomo jak wygląda kłótnia. Z mamą z kolei musiałam dłuuugo uczyć się rozmawiać tzn wyrażać swoje potrzeby i poglądy bez darcia się. Pierwsza zasada kłótni : nie ma generalizowania! Druga : jak przestaniesz krzyczeć to będę z Tobą rozmawiać. To pewnie doprowadziłoby ojca do złapania za pas i pogoń za ,,bezczelnym'' dzieciakiem :) ale za którymś tam razem zadziała. Zawsze działa. Trzecia: pytanie o konkrety, zadawanie pytań. Np. Co ludzie powiedzą? Którzy konkretnie? Sąsiadki. Która? To pójdę i zapytam czy jej przeszkadza mój wygląd. Zwykle kończy się na nie pyskuj, płaczu i tak dalej... :) Jest mnóstwo sposobów na "krnąbrnego" rodzica. Pod warunkiem, że rozmawiamy z normalnym człowiekiem. Na bydło jest kij.
-
Na przykład czego zapomniałeś? A problem na pewno pokonasz. Może próbuj w tych spokojnych momentach z nimi rozmawiać. Znajdź na nich sposób :) Ważne jest też to z kim masz lepszy kontakt z mamą czy z tatą? Przydałoby się Ci też kilka sztuczek kowersacyjnych, czyli jak zagonić przeciwnika w kozi róg Na początku może być trochę ciężko, ale z czasem poukłada się tak jak powinno.
-
Na przykład czego zapomniałeś? A problem na pewno pokonasz. Może próbuj w tych spokojnych momentach z nimi rozmawiać. Znajdź na nich sposób :) Ważne jest też to z kim masz lepszy kontakt z mamą czy z tatą? Przydałoby się Ci też kilka sztuczek kowersacyjnych, czyli jak zagonić przeciwnika w kozi róg Na początku może być trochę ciężko, ale z czasem poukłada się tak jak powinno.
-
Na przykład czego zapomniałeś? A problem na pewno pokonasz. Może próbuj w tych spokojnych momentach z nimi rozmawiać. Znajdź na nich sposób :) Ważne jest też to z kim masz lepszy kontakt z mamą czy z tatą? Przydałoby się Ci też kilka sztuczek kowersacyjnych, czyli jak zagonić przeciwnika w kozi róg Na początku może być trochę ciężko, ale z czasem poukłada się tak jak powinno.
-
Black swan żeby to było takie proste.. Kurs, papier i możesz mieć dzieci Szkoda mi trochę chłopaka, bo nikt nie lubi jak ktokolwiek się drze czy to rodzic czy nie. A rodzic chyba boli nawet bardziej. A wersja drugiej strony pozwala obiektywnie spojrzeć na problem. Popieram, że to rodzice powinni być wsparciem a nie forumowicze. I lepiej by się może stało gdyby w domu doszło do starcia i ostrej kłótni niż do szukania pomocy w necie. Czasami kłótnia nawet bolesna przynosi fajne rezultaty.... Z tym że kłócić się też trzeba umieć. Mam nadzieję, że chłopak znajdzie jakieś rozwiązanie i będzie ono konstruktywne i korzystne dla obu stron. Nie da się nauczyć jazdy na rowerze bez siniaków.
-
Tylko, że znamy opowieść tylko z jednej strony. Po wysłuchaniu rodziców sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Nienormalna21 ogromny ,,lajk".
-
Trudno cokolwiek doradzić czy powiedzieć. Leki na pewno przytłumią i pomogą uporządkować myśli. Chociaż ja osobiście jestem ogromnym przeciwnikiem leków. Zdarza mi się łyknąć uspokajacza ( hudroksyzynę) ale tylko wtedy gdy już nie panuję nad tym co dzieje się w głowie. Hmmm, mówisz że się nudzisz szybko... To może efekt zaskoczenia zadziała. Wypisz na kartkach zadania przed snem, coś przyjemnego, coś na rozluźnienie i losuj wieczorem kartkę. Taką mini wiadomość do Ciebie od siebie Pomaga spisywanie natrętnych myśli lub techniki "nasenne". Mi osobiście pomagało bardzo wyobrażenie sobie co bym zrobiła jakbym wygrała szóstkę w totka i robiłam listę rzeczy które sobie kupię. może i głupia metoda ale u mnie się sprawdziła. Drugim sposobem jest oglądanie Star Trek'a . W tle słychać delikatny szum silnika co działa na mnie jak najlepszy usypiacz. Łażenie tak naprawdę nic nie da, szczególnie kiedy wszyscy śpią a Ty nie co dodatkowo drażni. Próbuj różnych rzeczy, testuj na sobie aż znajdziesz ten właściwy. Przecież znasz siebie najlepiej i wiesz co działa na Ciebie a co nie.
-
Klarunia bez nerwów. Teraz to Ty chyba nadinterpretujesz. Temat dotyczy młodego człowieka, który dostał od rodziców opiernicz, że oni się starają a jemu źle. Staruszek ma zmian trzy i pewnie z własnego wyboru ( mógł iść na studia i karierę robić na uczelni- sam sobie winien) zasuwa, żeby synowi zapewnić byt i opiekę. Rodzicom puszczają nerwy, bo chcą pomocy od bądź co bądź młodego, silnego chłopaka. Zresztą każdy nastolatek ma potrzebę wyjścia z domu bo go starzy wkurzają. Biologia. I nie najeżdżaj mi tu, że nie potrafię czytać, bo dla mnie bardzo często oznacza właśnie to, co jest napisane. Zaczynasz się tłumaczyć zupełnie bez powodu, nikt Ciebie nie atakuje. Dodatkowo, nie jestem ani Twoją ani niczyją matką. Mam nadzieję, że Twoje świadome wybory doprowadzą Cię do super płatnej pracy, gdzie po opłatach zostanie Ci tyle żeby zapewnić byt sobie i swoim dzieciom, na spokojnie prowadzić dom, z uśmiechem rozmawiać o uczuciach i o poranku witać wszystkich słowami " kocham cię". Gdzie w lodówce będzie zdrowa żywność i rasowy kot ocierał się o nogę, gdzie wszyscy są szczęśliwi, zdrowi i zadowoleni. Utopia. Aaaa,sorry.... Gdybyś żyła w tak cudownym domu to do głowy by Ci nie przyszło, żeby tu założyć konto. Podaj mi proszę przykład rodzica, który jest cudownie doskonały bo jakoś w swojej karierze zawodowej nie spotkałam się z takim. I kiedy jest ta granica złego zachowania, że dziecko ma wrażenie, że nikt go nie kocha? Wystarczy raz powiedzieć? Kilka razy? Zbić? Nie przytulać? Krzyczeć? Nie upominać? Co to znaczy w ogóle, że rodzic źle się zachowuje? Bo bydlę to łatwo określić, a takiego szaraka to do której szuflady wsadzić? I z Twojej wypowiedzi rozumiem, że to normalne jak dorosłe dziecko jest złe na rodziców i ukierunkowuje swoją złość na nich, obwinia, mści się to jest wszystko w porządku. Bo terapia, bo się leczy itd. A jak młody czy stary rodzic sobie nie radzi i nawet nie wie gdzie pomocy szukać to już zły człowiek, ma olej w głowie, powinien się zmienić... Hmmmm Zaczynam myśleć, że oldschoolowe wychowanie miało swoje plusy jednak. Uczono przynajmniej szacunku dla starszych, dla czyjejś pracy i wysiłku. Każde dziecko ma inną wrażliwość, to co Tobie wyda się rajem, dla innego będzie piekłem.
-
Nooooo, z taką kwotą to tylko szaleć. Życie ja w Madrycie :) ha ha ha
-
Klarunia mi w porównaniu z innymi to jest bosko a nie ciężko. To właśnie moja praca dła mi wgląd w sytuacje wielu ludzi i ich życie. Wiem jak potrafi być niezrozumiany nastolatek czy małe dziecko i wiem jak potrafi być zaganiany rodzic za kawałkiem normalności. Wiem też ile kosztuje codzienne utrzymanie, rachunki i jak często opadają ręce kiedy dostajesz kolejne raty, rachunki do odpłacenia czy też znowu trzeba wydać kolejną kasę na potrzeby pierwsze. I dlatego rozumiem rodziców, którzy nie mają czasu latać po terapiach ( ktoś dom musi utrzymać), psychiatrach i rozpływać się nad swoim numerkiem choroby. Doceniam dzisiaj swoich rodziców i wiem, że mnie kochali chociaż będąc dzieckiem miałam mnóstwo wątpliwości co do tego. Klarunia rozumiem, że masz mega zarobki i nie powąchałaś biedy, bo nie wiem co mam powiedzić niektórym dzieciakom, że to ich wybór, że nie mogą iść na studia? Że z racji swojego pochodzenia mają do wyboru albo się skończyć tak jak rodzice albo iść dalej w podskokach bo przecież edukacja w tym durnym państwie jest dla każdego i za darmo. I to też jest ich wybór? Idź powiedz 44 latkowi, że jego pensja minimalna to jego wybór, a zniszczone zdrowie to efekt jego nieudolności. Błagam.... Czy my piszemy z tego samego kraju? Nie wiem jak w twoim regionie ale tu czy pracujesz za biurkiem czy roznosisz ulotki, czy też pracujesz w banku - panuje demokracja czyli umowa zlecenie i 1500 brutto.
-
Wszyscy doskonale wiemy, że to łańcudzek bez końca. Nasi rodzice wychowani w sposób zimny przekazali dalej lodowisko. Teraz od nas zależy ( mając wiedzę i dostęp do terapeutów) czy będziemy tacy sami czy też coś zmienimy. Użalanie się, obwinianie nic nie da. Skoro znam przyczynę mogę leczyć skutki. Wytłumaczenie i usprawiedliwienie mogę znaleźć dla rodzica, który w swoim ciężkim, uczciwym życiu zgubił się trochę. I w sumie człowiek dobry ale życie go za mocno w tyłek natłukło. Są różne tragedie, gdzie dorosły czasami się po prostu nie odnalazł. Dla osobnika, który żałuje że nie usunął ciąży miano rodzica to trochę za dużo. Jestem za oddzielaniem się od rodziców toksycznych, despotycznych, bo wiem, że rozmowa z nimi prowadzi do kłótni i tacy ludzie niczego nie chcą zrozumieć. Nie zrozumiem również rodzica, który nabija się z dziecka publicznie i nie rozumiem ludzi, którzy widząc takie zachowanie nie utrą nosa tatusiowi czy mamusi. Bardzo ważne jest żeby społeczeństwo nie dawało przyzwolenia na takie zachowanie. Już w przedszkolu pani powinna wziąć rodzica na stronę i nawkładać ile wlezie. Trzeba rozgraniczyć trochę mściwe bydlę i człowieka, który jest zmęczony. Ja też jak jestem przepracowana to wrzasnę sobie czasami na domowników, bo mnie wszystko drażni i denerwuje. Czasami jest tak, że nastolatek przesadzi w odbiorze, czasami doda sobie niepotrzebną ideologię to tego co się dzieje. I to jest naturalny proces biologiczny. Dodajmy jeszcze konflikt pokoleń i awantura gotowa pod tytułem " ja w twoim wieku". Większość rodziców ( pomijam sadystyczne świnie czerpiące radość z lania, obrażania czy molestowania dzieci) kocha swoje dzieciaki i niestety nie ogarnia ich potrzeb i zainteresowań. Dla nich najczęściej zaspokojenie potrzeb fizycznych to podstawa. Trudno tulić nastolatka i rozmawiać z nim na trudne tematy, kiedy ten nabuzowany hormonami buntuje się i pyszczy z byle czego. Jak ma matka starej daty zrozumieć zakolczykowane Emo, że on cierpi i dusza mu się kroi, kiedy ona w fabryce zapiernicza żeby na chleb starczyło. Dla niej 20 zł to zakupy na cały dzień a dla niego farba do włosów i to z niższej półki. Mnie by krew zalała.
-
Robię cały czas, ale to nie takie proste, wyleczyć się w 5 minut. Poza tym najpierw musiałam dojść do sedna, źródła problemów, przecież nie wiedziałam wszystkiego od razu, do tego co wiem teraz doprowadziła mnie długotrwała analiza samej siebie, swojego dzieciństwa, czytanie wielu tekstów psychologicznych/naukowych, żeby zrozumieć co jest grane, co jest ze mną nie tak. W żadnym wypadku nie było tak, że oświeciło mnie za dotknięciem jakiejś czarodziejskiej różdżki. Do tego trzeba chęci, czasu i wysiłku, aby wszystko zrozumieć. Black swan wierzę, i wiem jakie to trudne. Wiem też, że kiedy już będzie po wszystkim czyli kiedy już odnajdziesz siebie, to poczujesz niesamowitą ulgę i wolność od przeszłości. To jest jak plecak po długiej podróży, pełen skarbów ale i brudnych majtek i śmierdzących skarpet. Grzebanie w nim wiąże się z ryzykiem wyciągnięcia różnych rzeczy. I tych miłych i tych cuchnących. Tak czy inaczej można go ukisić w kącie i nie zaglądać albo rozpakować, wyczyścić i odstawić na półkę.
-
Jako dorośli to rozumiemy, lecz dzieci takich rzeczy nie pojmują. Dzieci muszą mieć czarno na białym. Wytłumaczone, zwerbalizowane. Gdybym wiedziała jako dziecko to wszystko co wiem w tej chwili, to nie miałabym nigdy żadnych psychicznych problemów. A dzieci po prostu nie rozumieją tak wielu rzeczy i stąd biorą się ich problemy, najpierw w wieku nastu lat, potem ciągną się dalej... Skoro wiesz to zrób coś z tą wiedzą dobrego dla siebie. Dzieci bywa, że mają większą fantazję niż nam się wydaje. Nie ma takiego człowieka, że mówiąc do dziecka dba o poprawność i dokładnie myśli nad tym co mówi. No chyba że jest robote,. Czasami my dorośli kłapniemy coś bez sensu krzywdząc niechcący, często zdarza się że do nas trafiają słowa bolesne i nie potrafimy sie z tym uporać. Dziecięca psychika jest o wiele bardziej wyczulona ale zapiminamy o fantastycznej matce naturze, która dała dzieciakom niesamowite systemy obronne. Nie można przewalić winy na kogoś. Wiele lęków tkwi w nas bo je karmimy, dajemy im pożywkę i czego chcemy? Wsparcia drugiego człowieka. A tak naprawdę jedyną osobą, która może i potrafi nam pomóc to my sami. Nigdy nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że kiedyś psychikę ludzie mieli twardszą. Taką samą mieli, były tak samo depresje, samobójstwa działy się różne sceny dantejskie i ńikt nie potrafił tym ludziom pomóc bo nikt nie zdawał sobie sprawy, że jest to choroba. Nie rozmawiało się o tym, były na pierwszym planie inne wartości. Trudno wymagać od kogoś kto przeżył wojnę, żeby się roztkliwiał i miział nad sobą. Tacy ludzie byli przeszczęśliwi jak mieli co jeść i taki wzorzec przekazywali dalej. To coś raczej jest ńie tak z naszą młodzieżą. Byle co i z g....a olimpiada się robi. To też jest presja społeczeństwa, dostęp do mediów, za dużo "musisz" za mało chcę. Ostatnio widziałam jak młoda dziewczyna miała straszny problem ze studniówką bo ona może się ubrać w byle co i w sumie chce tylko się bawić a koleżanki będą miały sukienki za niezłe kwoty, sztuczne rzęsy, tipsy i Bóg wie co jeszcze. I co? Presja koleżanek sprawiła, że dzieczę w samotnej walce o ideały zostało zadeptane. I co rodzic może w takiej sytuacji? Społeczeństwo, czasy i ogólnie sytuacja danej osoby ma ogromny wpływ na kształtowanie się osobowości, nie można palcem w rodzica dziabnąć i krzyczeć "to przez ciebie". A co on wińien tak naprawdę? Dwoje ludzi się kochało, zaciążyło, miało być jak w bajce a tu du..a. A kto pozbiera ich psychikę? Kto im pomoże? Aaa przepraszam niedobrzy rodzice powinni ponieść straszną karę i najlepiej umrzeć w ogniu piekielnym za sprowadzenie na świat potomstwa i za własną nieudolność. Za łatwo przychodzi wydawanie wyroków. Sąd kapturowy to śmiech! Własne dziecko osądzi cię bez skrupułów. Ps. Mam na myśli przeciętnych, zapracowanych, z minimalną pensją Kowalskich.
-
Pewnie, że można. Wychowanie w stereotypach, presja społeczeństwa, że o TAKICH RZECZACH się nie rozmawia. W sypialni cichutko się rozkłada nogi a z antykoncepcji trzeba się spowiadać bo się do piekła pójdzie. Nie rozumiem, dlaczego Wam tak trudno zrozumieć swoich staruszków, którzy mieli dostęp tylko do dwóch kanałów w telewizji, męża się brało na całe życie ( pił bił ale mąż), w gazetach propaganda i syf, depresja była fochem, alkoholizm zwykłą codziennością a pójście do psychiatry oznaczało piętno na czole "debil". A ja Wam zabiorę leki, psychiatrów, internet, pozamykam na wsiach, zagonię do pracy i jeszcze łomot spuszczę za każde nieposłuszeństwo. Żadnych terapii, żadnych fochów tylko do roboty! Tak to wyglądało. Ciekawe kto z was miałby ochotę na rozmawianie o miłości, kiedy normalne opowiadanie o staniach emocjonalnych przez gardło nie przechodzi. Mój ojciec chorował na ciężką depresję i popijał namiętnie. To co mam mu na grób napluć? A czyja to wina, że nikt wtedy nie wiedział z czym się depresję je? Lekarzy? Mojego ojca? Czyją winą jest to, że zniszczył mi kawał życia? Czy to oznacza, że mnie nie kochał? Bo mi nie powiedział? I nigdy nie powie. Mam do końca żywota swego taplać się w żalu bo on nie potrafił wydukać prostych słów? A może okazywał młość na swój sposób tylko nie potrafiłam tego dostrzec bo byłam za mała. Czy wszystko musi być zwerbalizowane?
-
Jak najbardziej się zgadzam, że nie ma wymówki na wrzaski, poniżanie, upokarzanie i dopiekanie dziecku. Mamy przewagę wiedzy nad rodzicami. My wiemy, że tak jest źle i do niczego to nie prowadzi. Rodziców nie naprawimy. Jedyne co możemy to zmienić siebie, swoje nastawienie i nie tkwić w żałości, że ja jestem pokrzywiona i tak już jest, koniec. Każda rodzina mniej czy bardziej pokręcona ma swoje wady i zalety. W każdej rodzinie młody człowiek przechodzi fazę buntu i braku zrozumienia. W każdej rodzinie nadchodzi moment, że rodzic nie łapie co się stało z jego dzieckiem. I często bywa tak, że w natłoku obowiązków nie ma czasu na dopieszczanie swojej psyche i zanurzanie się w " co poszło nie tak". Zgadzam się z Wami w wielu aspektach i popieram niektóre wypowiedzi. Ale mierzi mnie jak ktoś szuka sobie wymówki dla swoich nerwic i problemów. Osoba szukająca kozła ofiarnego ma spory problem najpierw ze sobą niestety i nie jest to moja prywatna opinia, a zdanie osób trochę mądrzejszych i bardziej wykształconych. Zamiast ziać ogniem do pracy rodacy! Pracować nad swoimi lękami, walczyć z depresjami, zadusić nerwice zanim nas zaduszą! Praca nad sobą to też wybaczenie sobie i innym i danie sobie prawa do życia takiego jak chcę. :) VanGH96 jest zwykłym fajnym nastolatkiem, który ma typowy problem z rodzicami. Oni się czepiają, on nie łączy o co chodzi. Ważne żeby zaczął już pracować nad swoimi relacjami z rodzicami. Im wcześniej tym lepiej. Małymi krokami dążyć do wzajemnego zrozumienia i porozumienia. Na wszystko znajdzie się sposób. Trzeba tylko chcieć.
-
Możesz mi napisać, w której linijce powiedziałam, że rodzicielstwo to zapewnienie gadżetów, szkoły etc? Dla sprostowania i dla tych co nie lubią czytać za dużo: 1. Rodzic ma prawo do błędu- jest tylko człowiekiem. 2. Czasmi problem trzeba obejrzeć z drugiej strony a nie tylko zapiekać się i krzyczeć" moja racja najmojsza" 3. Nienawiścią jeszcze nigdy nikt niczego nie naprawił. 4. Obwinianie rodzica nie pomoże, trzeba pracować nad sobą. 5. Życie zweryfikuje jakimi Wy będziecie rodzicami. I czu uda Wam się bezboleśnie i bez potknięć wychować dzieci. Mam nadzieję, że Wasze dziecko nie trafi na to forum.
-
Abraxas nie zawsze było miło. Dużo krzywdzących i niesprawiedliwych rzeczy usłyszałam, nie raz dostałam lanie, przyglądałam się pijanemu tatusiowi ( chlanie wtedy to była norma społeczna), często nie było co jeść i zawsze brakowało na wszystko. Też nie raz rodzic się wydarł jak wrócił z pracy a tu pandemonium w domu. Dziś patrzę na to oczami dorosłej osoby. Nie wyobrażam sobie siebie w sytuacji mojej matki, po prostu ńie wiem jakbym sobie poradziła ze wszystkim. W spadku dostałam brak dzieciństwa i mnóstwo dziwnych rzeczy w głowie. Ae czy mam winić moją matkę za to? W ogóle czy potrzebny jest winny? Co mi to pomoże jak pójdę i woędzę ją w poczucie winy. Akceptuję fakt, że jast tak nie inaczej i staram się dziś coś z tym zrobić. Najłatwiej jest usiąść i narzekać. Najtrudnie jest stawić czoła własnym lękom i poczuciu krzywdy. Moja mama jak się dowiedziała, że jastem na terapii długo nie mogła zrozumieć dlaczego. Przecież było mi dobrze w domu ( na łeb nie kapało, szmata na grzbiecie) czego ja tak naprawdę chcę i czego szukam. Ona nawet nie rozumie jakie błędy popełniła i nie mam zamiaru jej niczego wypominać. Nie mam ochoty jej krzywdzić jeszcze bardziej niż zrobiło to życie. Mam nadzieję, że pożyje kilka lat w szczęściu i chociaż trochę pokorzysta z życia. I w tym będę ją wspierać jako podziękowanie za to że jestem na tym świecie. Czy spełniam jej oczekiwania? Nie wiem i mało mnie to obchodzi. Czy wymyśliła sobie lepsze życie dla mnie? Nie wiem bo nie pytam, a wszelkie takie rozmowy ucinam. Jestem dorosła i odpowiadam za swoje życie! Ważne żeby popatrzeć na problem z różnych perspektyw ( tego uczą na terapiach) a nie tylko z własnej poszkodowanej strony. Popatrzeć na rodzica skoro on nie potrafi się komunikować to nauczyć go. Przecież najpiękniejszych rzeczy uczymy się właśnie od dzieci :)
-
Rodzice narzekają na dzieci, dzieci narzekają na rodziców. I tak "wina" przeskakuje z jednego na drugie. Zamiast utyskiwać i narzekać warto popracować nad relacjami w rodzinie. Rodzic często nie wie, że popełnia błąd czy krzywdzi swoje dziecko ( telepatą nie jest) bo tak naprawdę skąd ma wiedzieć. Nie ma tak dobrze, że rodzice siedzą w mądrych książkach pt.:" rodzic doskonały- doskonałe dzieciństwo" . Owszem zdarza się, że trafi się psychopata, zboczeniec albo pijane bydlę i to są przypadki ekstermalne, ale większość rodziców to normalni ludzie, którzy dźwigają ciężar dnia codziennego i chwała im za to. Większość z Was zdaje sobie sprawę, że w ogromnej mierze zależy od nas jak jesteśmy traktowani, brak komunikacji to śmierć w relacjach. Zamiast pomstować i narzekać i urządzać plebiscyt jak bardzo mam zwichrowaną osobowość może warto przyjrzeć się co dobrego wyniknęło z takiej rodziny. Co dobrego dla mnie? Jakie cechy ukształtowała mi sytacja rodzinna? Ja dzięki temu, źe było mi ciężko, dziś potrafię powalczyć o swoje, mam dużo determinacji, potrafię ciężko pracować i pomimo tragicznych wydarzeń nawiązałam z mamą całkiem fajną relację jako córka i po trosze przyjaciółka. Dziś patrzę na nią nie jak na słabą osobę tylko jak na bohatera, który pomimo młodego wieku, braku znajomości psychologii i wielu przeciwności losu dał radę przetrwać. Czego i Wam życzę
-
Uderz w stół nożyce się odezwą. Nie miałam wcale na myśli ślepego podążania za ambicjami rodziców, tylko tylko trochę zrozumienia dla ciężkiej pracy. Nie wydaje mi się, żeby jedynym obowiązkiem nastolatka było martwienie się o oceny i chodzenie do szkoły, każdy członek rodziny ma jakieś obowiązki, a troszczenie się o siebie wzajemnie jest chyba aksjomatem w zdrowej rodzinie. Z niektórych postów zieje nienawiścią do swoich rodziców, jakby to oni specjalnie sprowadzili dzieci na świat tylko w jednym celu : udręczyć i zryć psychikę. Wręcz odnoszę wrażenie, że rodzic to taka maszynka do zarabiania pieniędzy i nie należy mu się nic za wysiłek. To jego psi obowiązek! Ta część forumowiczów, która jest na własnym utrzymaniu wie jak trudno w dzisiejszym świecie związać koniec z końcem, a co mówić utrzymać jeszcze dziecko. I szczerze wcale się nie dziwię rodzicom, którym nerwy puszczają kiedy oni zasuwają aż łeb odskakuje a dzieciak cały dzień leży plackiem i jeszcze ma fochy. Obawiam się, że nawet najmądzrzejsi i najlepsi rodzice popełniają błędy, sztuka bycia rodzicem jest sztuką kroczenia po omacku. Łatwo powiedzieć, że ja nigdy nie zrobię tego czy tamtego. Zostań rodzicem, nie zrób i dopiero wygłaszaj mowy o doskonałym wychowaniu, bo może nagle się okazać, źe Twoje dziecko ma pretensje i zrytą psyche właśnie dlatego, że czegoś nie zrobiłeś. VanGH96 rodzice się nabijają, bo wydaje im się że motywują Cię do "walki" o czytanie, prawdopodobnie kiedy Ty czytasz w kościele to oni czują się dumni " to NASZ syn czyta! ". Tylko nie potrafią tego powiedzieć wprost.To takie małomiasteczkowe podejście a z ubraniami to każdy chyba miał przeprawę. Rodzic przecież wie najlepiej w czym wyglądasz doskonale :) ja porwałam kiedyś garsonkę bo mamie się wydawało, że będę tak ślicznie wyglądać a ja uwielbiałam dżinsy i koszule. Awantura była na całego. Tłumacz cierpliwie, że kurtka owszem ładna ale niewygodna bo urosłeś i ciśnie tu i tam. Z tego co piszesz to rodzice nie są złymi ludźmi, są tylko zmęczeni i przepracowani. I czasmi chcieliby za swoją pracę usłyszeć dziękuję czy po prostu zobaczyć, że ktoś docenia ich pracę. Może pomóż trochę rodzicom w codzinnych obowiązkach, niech zobaczą, że się starasz ich wesprzeć. Wspólne dbanie o siebie raczej poprawia niż pogarsza relacje więc chyba warto. powodzenia
-
No tak.... Łatwo popatrzeć okiem nastolatka... Starzy czepliwi, świat okrutny i zły. To co chciałam zrobić to pokazać trochę inną perspektywę. Rodzice- całe życie w pracy, czasy się radykalnie zmieniły ( pokolenie PRL wie o czym mówię) ciężko się odnaleźć i zrealizować w swoim świecie. Łatwo powiedzieć, podążaj za swoim ja, realizuj swoje plany... A gdzie zrozumienie drugiej strony. Gdzie współczucie dla rodziców, którzy poświęcili życie żeby trochę ułatwić start JEDYNEMU dziecku, a tu d...a, kryzys, przemiany polityczne, trzęsiesz się o pracę i tak dalej i tak dalej. Łatwiej popsioczyc na starych i powiedzieć "trzymaj się, wytrzymaj do studiów... Będzie dobrze" Trudniej zrozumieć, wspomóc. Każdy kto jest na swoim utrzymaniu to wie jak ciężko teraz zarobić pieniądze, jak ciężko utrzymać to minimum ( mam co jeść i na grzbiet woda nie nie kapie), jak ciężko zarobić tyle, żeby wystarczyło. Hello!!! VanGH96 popatrz na rodziców jak na swoją przyszłość za lat kilka. Chesz tak żyć? Co możesz zrobić żeby i starym żyło się lepiej? Uśmiechem? Dla mnie bomba! Pomoc fizyczna? Jeżeli tego oczekuje Twój ojciec i tak kożesz mu pomóc. Staraj się ich wspomagać dobrym słowem i czynem tak na co dzień, bezinteresownie a efekty nadejdą. Niech staruszkowie też na chwilę poczują się szczęśliwi, że mają wsparcie w Tobie i mogą spokojnie zasnąć z myślą, że cała praca i trud nie poszły na marne. Ps. Do wszystkich- ktoś do czorta płaci za internet z którego tak namiętnie są pisane posty. Ktoś na to zarabia i wielkie dzięki mu za to, bo zakładam że część rodziców z netu nie korzysta, a płaci żeby swojemu dziecku udostępnić "świat".
-
A teraz popatrz oczami rodzica. Pracujesz na jakieś popierniczone zmiany, starasz się jak możesz żeby wiązać koniec z końcem a i tak d....a z tyłu. Na wszystko brakuje, nikt nie pomyśli nawet żeby cię w czymś wyręczyć albo zrobić coś pożytecznego. Jedyne co ma do powiedzenia twój syn to pytanie na którą masz zmianę. Nie zapyta czy zmęczony jesteś, czy jest ci ciężko tylko czycha żebyś poszedł już do roboty. Frustracja rośnie z dnia na dzień i byle słowo powoduje lawinę twojej agresji, mówisz rzeczy których tak naprawdę nie myślisz. A wszystko dlatego że jesteś przemęczony i nie masz żadnego wsparcia. Jedyne czego pragniesz to wyspać się i najeść czegoś ciepłego. A tak naprawdę chciałbyś zrobić coś dla siebie, zająć się swoimi przyjemnościami, też kiedyś miałeś marzenia, plany, chciałeś coś więcej niż tylko praca dom praca. A twój syn ma wszystko w duszy bo jest nastolatkiem i wszystko mu wolno. Łazi po polach i się nudzi. Dopiero jak się rozedrzesz to pójdzie i coś zrobi. Hm.... Chciałbyś takiego wsparcia u swojego syna?
-
Chyba czas porozmawiać z kimś mądrzejszym... Psychoanalityk na przykład... Twój problem ma wiele płaszczyzn w tym molestwanie. Kto wykluczył syndrom DDA? Wiedz, że porównywanie się do innych dotyka wielu osób, ale motywy porównywania się mogą być różne. Wydaje mi się ( jest to tylko moja prywatna opinia), że w dobrze zbudowanych i silnych mężczyznach szukasz oparcia i obrony. Przeżycia dziecka mogą silnie działać na Twoje poczucie bezpieczeństwa i poczucie męskości. Z drugiej strony Twój "profil seksualny" ciągle się kształtuje i szukasz męskich wzorców ( ojciec alkoholik miernie się nadaje na wzór)
-
Oczywiście, że w pierwszej chwili polegamy na wizualnych bodźcach. W tłumie wyszukujemy ludzi, którzy posiadają taki a nie inny wygląd. Zawsze wygra jednak "kolorowość wnętrza". Wrócę do tematu mamusi. Matka, która szuka w necie "chłopaka",jeszcze wciąga w to syna, rzucając swoje wyszukane uwagi, coś jest mocno nie tak! Mamie się priorytety trochę pomieszały. Zakładam, że chłopak nawet nie ma z kim pogadać o tym co się dzieje i mam na myśli bliską osobę DOROSŁĄ! Czy mamusia wie, że robi krzywdę chłopakowi? Po kimś do diabła ten wzrost ma! Mamusia też nie córką Michaela Jordana i nie ma 2 metrów wzrostu. Skynx nie możesz czuć się odpowiedzialny za genetykę! Dobrze by było wypalić mamie jakiś komplement, który by ją zabolał np. starsze kobiety nie są atrakcyne, i potem wytłumaczyć jak Ty się czujesz kiedy ona swoje uwagi rzuca. Zresztą dotyczące czegoś na co nie masz wpływu. Masz za to wpływ na swój charakter, zainteresowania i swoją " kolorowość". Atrakcyjność jest w środku, pewność siebie, charyzma i uśmiech niezależnie od wzrostu przyciągną każdą kobietę. Popatrz na aktorów, np. Devito, niski strasznie a kobiety się za nim uganiają. Rozejrzyj się dookoła a zobaczysz, że świat jest pełen niskich ludzi. Męskość to charakter!
-
Alkohol ma niestety działanie rozluźniające i na nieszczęście jest to tylko "środek doraźny" czyli problem i tak zostaje. Przy lekach nie polecam popijania piwka. A próbowałeś technik relaksacyjnych czy innych sposobów na odwrócenie uwagi od lęków?