Skocz do zawartości
Nerwica.com

pisanka

Użytkownik
  • Postów

    1 843
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pisanka

  1. a rozumiem.. co do wstydu ja tak miałam z moim obecnym terapeutą. kiedyś mnie leczyli z uzależnień, dzielnie skończyłam leczenie, a potem problemy zaczeły się pojawiać tylko innej natury i bałam się wrócić, bo myślalam, że coś schrzaniłam, że to moja wina i teraz taki wstyd, w końcu byłam wzorowym pacjentem więc szukalam kogoś innego, łaziłam to tu to tam i ciągle klapa, bo nikt nie umiał mi pomóc. w końcu przypadkiem trafiłam na mojego byłego terapeutę i chyba los tak chciał, żebym tam wróciła a co do pracy to szukam nowej trace nerwy przez nich
  2. a rozumiem.. co do wstydu ja tak miałam z moim obecnym terapeutą. kiedyś mnie leczyli z uzależnień, dzielnie skończyłam leczenie, a potem problemy zaczeły się pojawiać tylko innej natury i bałam się wrócić, bo myślalam, że coś schrzaniłam, że to moja wina i teraz taki wstyd, w końcu byłam wzorowym pacjentem więc szukalam kogoś innego, łaziłam to tu to tam i ciągle klapa, bo nikt nie umiał mi pomóc. w końcu przypadkiem trafiłam na mojego byłego terapeutę i chyba los tak chciał, żebym tam wróciła a co do pracy to szukam nowej trace nerwy przez nich
  3. fatuma03, dzięki za wiarę we mnie. Mam nadzieję, że Tobie też uda się zrealizować to co zaplanowałaś. W końcu wszyscy musimy dać radę z tym co sprawia nam trudności :)
  4. fatuma03, dzięki za wiarę we mnie. Mam nadzieję, że Tobie też uda się zrealizować to co zaplanowałaś. W końcu wszyscy musimy dać radę z tym co sprawia nam trudności :)
  5. tak, mam nietolerancję na cukier. Chociaż to są wyniki sprzed 1,5 roku. Jutro będę miała aktualne to będę wiedziała czy coś się zmieniło
  6. tak, mam nietolerancję na cukier. Chociaż to są wyniki sprzed 1,5 roku. Jutro będę miała aktualne to będę wiedziała czy coś się zmieniło
  7. dziękuję, mam nadzieję, że się uda, chociaż na tę chwilę mam ochotę zrezygnować zobaczymy jak będzie jutro.
  8. dziękuję, mam nadzieję, że się uda, chociaż na tę chwilę mam ochotę zrezygnować zobaczymy jak będzie jutro.
  9. nie no pewnie, że mata lepsza niż destrukcja :) a ortopeda jest w stanie stwierdzić, jak jest dobry. pierwszy raz na takiego trafiłam a leczę choroby kręgosłupa od 15 lat najlepsze jest to, że wielokrotnie lądowałam w szpitalu, robili mi tysiąc badań, fakt chorowałam na chorobę Chauermanna i bóle były również tym w dużym stopniu spowodowane, ale z choroby się wyleczyłam, zostały zwyrodnienia pochorobowe, ale lekarz powiedział, że taki ból jaki ja odczuwam to nie jest ból wynikający ze skutków choroby, tylko z nasilonego napięcia mięśniowego wywołanego nerwicą :) widocznie lekarz miał już do czynienia z nerwowcami stąd pewne się na tym znał albo sam był nerwowcem jak mój poprzedni internista, który pierwszy raz zdiagnozował mi zaburzenia lękowe "bo sam chorowałem to znam te objawy" a każdy inny lekarz ciągle zlecał mi setki badań.
  10. nie no pewnie, że mata lepsza niż destrukcja :) a ortopeda jest w stanie stwierdzić, jak jest dobry. pierwszy raz na takiego trafiłam a leczę choroby kręgosłupa od 15 lat najlepsze jest to, że wielokrotnie lądowałam w szpitalu, robili mi tysiąc badań, fakt chorowałam na chorobę Chauermanna i bóle były również tym w dużym stopniu spowodowane, ale z choroby się wyleczyłam, zostały zwyrodnienia pochorobowe, ale lekarz powiedział, że taki ból jaki ja odczuwam to nie jest ból wynikający ze skutków choroby, tylko z nasilonego napięcia mięśniowego wywołanego nerwicą :) widocznie lekarz miał już do czynienia z nerwowcami stąd pewne się na tym znał albo sam był nerwowcem jak mój poprzedni internista, który pierwszy raz zdiagnozował mi zaburzenia lękowe "bo sam chorowałem to znam te objawy" a każdy inny lekarz ciągle zlecał mi setki badań.
  11. niestety lęki taak.. postanowiłam zapisac się na warsztaty w ramach autoterapii, żeby przezwyciężyć to wszystko. kiedyś grałam w teatrach przez jakieś prawie 10 lat, a potem przestałam wychodzić z domu. stwierdziłam, że spróbuję przezwyciężyć to, może znowu zacznę grać. chociaż wątpie no i boję się iść jutro. ech.
  12. niestety lęki taak.. postanowiłam zapisac się na warsztaty w ramach autoterapii, żeby przezwyciężyć to wszystko. kiedyś grałam w teatrach przez jakieś prawie 10 lat, a potem przestałam wychodzić z domu. stwierdziłam, że spróbuję przezwyciężyć to, może znowu zacznę grać. chociaż wątpie no i boję się iść jutro. ech.
  13. o matkoo współczuję, już widzę siebie w takiej sytuacji: migrena, rozdrażnienie, wkurw i 2 dni odreagowywania i odsypiania. masakra.
  14. o matkoo współczuję, już widzę siebie w takiej sytuacji: migrena, rozdrażnienie, wkurw i 2 dni odreagowywania i odsypiania. masakra.
  15. pewnie masz rację. ona zawsze była o mnie zazdrosna, bo między nią a moją drugą siostrą był tylko rok różnicy, więc one wychowywały się razem w zasadzie jak bliźnięta, były bardzo zżyte, ja się urodziłam 6 lat później i siostra mnie nienawidziła. była zazdrosna, że mama poświęca mi więcej uwagi niż im, potrafiła mnie wyrzucić z wózka, czy oblać gorącym mlekiem.. jak podrosłam to nigdy nie mogłam się z nimi bawić, nie chciała mnie ze sobą zabierać, bo byłam "gówniarzem", zawsze mnie odtrącała. średnia siostra ulegała jej wpływom, akceptowała mnie, ale zawsze była jednak po stronie tej starszej, bo była "mądrzejsza". od dziecka miałam problemy na tle nerwowym, a ona potrafiła tak mnie sprowokować, że dostawałam szału, wtedy biegła do mamy, że to ja jestem nienormalna i im przeszkadzam, ja dostawałam lanie, a ona była dumna z siebie, że dostałam ochrzan. mój stan psychiczny się pogarszał przez to, bo ona mnie rozdrażniała, a potem skarga do mamy.. (ojca nigdy nie było w domu, więc tylko mama nas wychowywała), jak siostry mnie odtrącały, mama miała pretensje o moje zachowanie to byłam bardzo samotna. Zaczęłam wtedy się ciąć, objadać, bić, masturbować (nie na tle seksualnym, raczej w celu wyładowania dziecięcych napięć. jako dziecko nie rozumiałam tego), czy pisać wiersze o śmierci. ciągle płakałam a nikt nie zwracał na to uwagi, siostra dalej mnie gnębiła. Wszystko co robiłam było złe, moi znajomi zawsze byli głupi, a moje zainteresowania durne. Ja natomiast byłam "głąbem i grubasem". Jak w wieku 15 lat trafiłam na odwyk i wyszło, że jestem chora na bulimie, zaburzenia osobowości, uzależnienia i co chwilę lądowałam w szpitalu, była taka dumna, ciągle się uśmiechała.. do tej pory potrafi wypomnieć "ja przynajmniej się nie stoczyłam jak niektórzy.." itd. jest to strasznie przykre gdy bliscy tak Cię traktują ale gdy mówiłam jej, że ona też ma problem, to wrzeszczała na mnie, że co ja sobie wyobrażam, kim ja jestem by ją oceniać i sama jestem nienormalna.. aż w końcu w to uwierzyłam. coś w tym jest
  16. pewnie masz rację. ona zawsze była o mnie zazdrosna, bo między nią a moją drugą siostrą był tylko rok różnicy, więc one wychowywały się razem w zasadzie jak bliźnięta, były bardzo zżyte, ja się urodziłam 6 lat później i siostra mnie nienawidziła. była zazdrosna, że mama poświęca mi więcej uwagi niż im, potrafiła mnie wyrzucić z wózka, czy oblać gorącym mlekiem.. jak podrosłam to nigdy nie mogłam się z nimi bawić, nie chciała mnie ze sobą zabierać, bo byłam "gówniarzem", zawsze mnie odtrącała. średnia siostra ulegała jej wpływom, akceptowała mnie, ale zawsze była jednak po stronie tej starszej, bo była "mądrzejsza". od dziecka miałam problemy na tle nerwowym, a ona potrafiła tak mnie sprowokować, że dostawałam szału, wtedy biegła do mamy, że to ja jestem nienormalna i im przeszkadzam, ja dostawałam lanie, a ona była dumna z siebie, że dostałam ochrzan. mój stan psychiczny się pogarszał przez to, bo ona mnie rozdrażniała, a potem skarga do mamy.. (ojca nigdy nie było w domu, więc tylko mama nas wychowywała), jak siostry mnie odtrącały, mama miała pretensje o moje zachowanie to byłam bardzo samotna. Zaczęłam wtedy się ciąć, objadać, bić, masturbować (nie na tle seksualnym, raczej w celu wyładowania dziecięcych napięć. jako dziecko nie rozumiałam tego), czy pisać wiersze o śmierci. ciągle płakałam a nikt nie zwracał na to uwagi, siostra dalej mnie gnębiła. Wszystko co robiłam było złe, moi znajomi zawsze byli głupi, a moje zainteresowania durne. Ja natomiast byłam "głąbem i grubasem". Jak w wieku 15 lat trafiłam na odwyk i wyszło, że jestem chora na bulimie, zaburzenia osobowości, uzależnienia i co chwilę lądowałam w szpitalu, była taka dumna, ciągle się uśmiechała.. do tej pory potrafi wypomnieć "ja przynajmniej się nie stoczyłam jak niektórzy.." itd. jest to strasznie przykre gdy bliscy tak Cię traktują ale gdy mówiłam jej, że ona też ma problem, to wrzeszczała na mnie, że co ja sobie wyobrażam, kim ja jestem by ją oceniać i sama jestem nienormalna.. aż w końcu w to uwierzyłam. coś w tym jest
  17. bretta, to faktycznie nieciekawie a może idź do innego lekarza? ja też nie mogę patrzeć na siebie w lustrze... chociaż obiecałam sobie, że będę nad tym pracować. od środku wracam na zumbę i siłownie, może jak zacznę coś ze sobą robić to się poprawi. od 11 marca wracam do pracy, więc też już będzie inaczej, bo będę jadła tylko to co zabiorę ze sobą do pracy, a jak teraz pracuję w domu to ciągle coś jem, bo jest pod ręką. chyba, że wkurwie się i rzucę pracę ;(
  18. bretta, to faktycznie nieciekawie a może idź do innego lekarza? ja też nie mogę patrzeć na siebie w lustrze... chociaż obiecałam sobie, że będę nad tym pracować. od środku wracam na zumbę i siłownie, może jak zacznę coś ze sobą robić to się poprawi. od 11 marca wracam do pracy, więc też już będzie inaczej, bo będę jadła tylko to co zabiorę ze sobą do pracy, a jak teraz pracuję w domu to ciągle coś jem, bo jest pod ręką. chyba, że wkurwie się i rzucę pracę ;(
  19. U mnie w rodzinie też dużo słodyczy się jada, ale np. moja jedna siostra tak samo jak ja ma zaburzenia odżywiania. z tym, że ona strasznie wychudła, druga siostra dużo je, ale też jest chuda, z tym, że zawsze taka była. ja nie mam nadwagi, ale widzę, że za dobrze też nie jest.. chciałabym się uwolnić od tego i nie mieć potrzeby ich jedzenia. chciałabym schudnąć i mieć idealny wygląd, wtedy pewnie byłabym atrakcyjniejsza w oczach ludzi, może miałabym więcej znajomych, albo sama chciałabym wychodzić do ludzi, bo póki co wstydzę się pokazywać, więc zabunkrowałam się w domu.
  20. U mnie w rodzinie też dużo słodyczy się jada, ale np. moja jedna siostra tak samo jak ja ma zaburzenia odżywiania. z tym, że ona strasznie wychudła, druga siostra dużo je, ale też jest chuda, z tym, że zawsze taka była. ja nie mam nadwagi, ale widzę, że za dobrze też nie jest.. chciałabym się uwolnić od tego i nie mieć potrzeby ich jedzenia. chciałabym schudnąć i mieć idealny wygląd, wtedy pewnie byłabym atrakcyjniejsza w oczach ludzi, może miałabym więcej znajomych, albo sama chciałabym wychodzić do ludzi, bo póki co wstydzę się pokazywać, więc zabunkrowałam się w domu.
  21. ja 2 lata temu miałam 'dobry' okres nie jedzenia słodkiego, bo wyszło mi, że mam nietolerancję na cukier i nawet od niewielkiej ilości mnie 'telepało', skakało ciśnienie, cukier itd. więc stosowałam dietę i ogólnie nie jadłam za bardzo węglowodanów (kiedyś tylko tym żyłam), potem okazało się, że mam nerwice lękową z napadami paniki i zaczełam się zastanawiać czy to co się dzieje to skoki / spadki cukru, czy atak paniki. jak zaczęłam brać leki na nerwicę, ataki zaczeły ustępować i nagle 'cukier' też. chociaż jak robiłam badania z glukozą to faktycznie ten cukier skakał. ale potem przeszło i zaczełam jeść. w sierpniu zaczełam sie bardziej ruszać, zapisałam na siłownie, na zumbe itd. i odżywiałam się zdrowo i czułam się świetnie, nawet trochę schudłam i dobrze wyglądałam. ale od grudnia jest koszmar. oczywiście grudniowe uroczystości świąteczne, opychanie się ciastami tak się rozkręciło, że nie mogę przestać do teraz :/ a że od stycznia wymyśliłam sobie pracę w domu, zamiast w biurze to ciągle jem, bo mam lodówkę za ścianą. w pracy nie miałam takich możliwości, bo brałam do pracy obiad, jakieś tam warzywa, owoce, potem wracałam do domu jadłam kolację, szłam na siłownie, a po 20 raczej już nic nie jem, więc miałam spokój. poza tym w pracy nie miałam czasu myśleć o jedzeniu, a sport pomagał mi się lepiej czuć fizycznie. ale że zjebałam i się sama wpakowałam w pracę zdalną to powinnam mieć pretensje tylko do siebie :)
  22. ja 2 lata temu miałam 'dobry' okres nie jedzenia słodkiego, bo wyszło mi, że mam nietolerancję na cukier i nawet od niewielkiej ilości mnie 'telepało', skakało ciśnienie, cukier itd. więc stosowałam dietę i ogólnie nie jadłam za bardzo węglowodanów (kiedyś tylko tym żyłam), potem okazało się, że mam nerwice lękową z napadami paniki i zaczełam się zastanawiać czy to co się dzieje to skoki / spadki cukru, czy atak paniki. jak zaczęłam brać leki na nerwicę, ataki zaczeły ustępować i nagle 'cukier' też. chociaż jak robiłam badania z glukozą to faktycznie ten cukier skakał. ale potem przeszło i zaczełam jeść. w sierpniu zaczełam sie bardziej ruszać, zapisałam na siłownie, na zumbe itd. i odżywiałam się zdrowo i czułam się świetnie, nawet trochę schudłam i dobrze wyglądałam. ale od grudnia jest koszmar. oczywiście grudniowe uroczystości świąteczne, opychanie się ciastami tak się rozkręciło, że nie mogę przestać do teraz :/ a że od stycznia wymyśliłam sobie pracę w domu, zamiast w biurze to ciągle jem, bo mam lodówkę za ścianą. w pracy nie miałam takich możliwości, bo brałam do pracy obiad, jakieś tam warzywa, owoce, potem wracałam do domu jadłam kolację, szłam na siłownie, a po 20 raczej już nic nie jem, więc miałam spokój. poza tym w pracy nie miałam czasu myśleć o jedzeniu, a sport pomagał mi się lepiej czuć fizycznie. ale że zjebałam i się sama wpakowałam w pracę zdalną to powinnam mieć pretensje tylko do siebie :)
  23. nie jestem perfekcjonistką, wiem, że coś tam mi się w życiu udało i mam powody, żeby być z siebie dumna. ale mimo to czuję się bezwartościowa i beznadziejna. sam fakt, ze jestem chora jest oznaka ze jednak jestem słaba, bo ludzie silni nie chorują psychicznie. a ja takie zero co do publicznych wypowiedzi to mam podobnie.a jak już się zbiorę na odwagę to mam wrażenie, że zaraz wszyscy zaczną się ze mnie śmiać.
×