L.E., znam to tak wyglądały moje ostatnie prawie 3 miesiące od świąt jak odpuszczę sobie to jest koszmar, ale diety jako takiej też nie mogę trzymać, bo napady wracają. Mam swoje maniakalnie stałe menu, które jak jem każdego dnia (ciągle to samo) to nic się nie dzieję. a jak wprowadzę chociaż drobne modyfikacje już mi się w mózgu coś przestawia i zaczynam żreć :/ najważniejsze to nie dawać sobie okazji na odpuszczenie sobie. U mnie niestety wszelkiego typu imprezy rodzinne, urodziny, imieniny, święta itd działają kiepsko "a ten jeden raz sobie pozwolę i zrobię >wolne< od diety" a potem trzeba podojadać to co zostało, a potem jem cały czas nawet jak świąteczne się skończy :/
dlatego już teraz planuję jak przetrwać wielkanoc chociaż wielkanoc na szczęście nie jest dla mnie tak żarłogenna jak np. wigilia czy sylwestra.