-
Postów
1 202 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez nieprzenikniona
-
Jak najbardziej może to być objaw nerwicowy. Dla odmiany przy moim zaburzeniu (DID) mam zawsze poczucie, że w danej chwili jestem sobą ale że np parę godzin wcześniej sobą nie byłam - do tego nie pamiętam nawet do końca jaka wtedy byłam, co myślałam i co czułam a często też nawet co robiłam, z kim i o czym rozmawiałam etc…
-
WĘGLAN LITU (Lithium Carbonicum)
nieprzenikniona odpowiedział(a) na Lord Cappuccino temat w Stabilizatory nastroju
Biorę lit prawie od roku, od niedawna zwiększyłam z 500 do 750 (ms) ale generalnie toleruję go bardzo dobrze. Przy 500 stężenie we krwi mam jedynie 0,35 więc niziutkie. Skutków ubocznych zero, nawet smak/ zapach przestał mi już tak przeszkadzać więc da się przeżyć dla mnie to jeden z najskuteczniejszych leków z jakimi miałam do czynienia przy swoich problemach (no ale ja nie mam chad a nawet bpd więc podejrzewam, że z włączeniem tego leku to po prostu był duży fart) -
Ja od tygodnia walczę z rwą barkową - ale przegrywam…w niedzielę mam dostać zastrzyk więc jeszcze chwilę muszę się pomęczyć…
-
Odnośnie tematu polecam ten post na instagramie: https://www.instagram.com/p/C5XyP8Sso0z/?igsh=MXJycmZuYjVlNDZueA==
-
Jak jedzą ludzie z prawidłowym BMI?
nieprzenikniona odpowiedział(a) na mienta temat w Zaburzenia odżywiania
BMI 18,5 - codziennie jem słodycze (głównie czekolada itp), bardzo często fast foody (i to duże porcje) albo gotowce (typu naleśniki z serem ze sklepu podgrzewane w mikrofali). Praktycznie nie jem warzyw i owoców, chyba że liczą się frytki z keczupem lub chipsy Piję wyłącznie słodkie napoje bo nie lubię wody. Nie ćwiczę wcale…dzisiaj mój licznik kroków mówi mi że zrobiłam ich 3500 i tak jest raczej codziennie. Chodzę mało, przemieszczam się wszędzie samochodem w sumie. Nie tyję chociaż biorę min Lit i mam prawie 40 lat więc powinnam mieć coraz słabszą przemianę materii. Oprócz syfu w głowie który raczej na wagę nie wpływa mam jeszcze tocznia ale w lekkim wydaniu i z niewielkimi objawami. Ludzie którzy mnie znają i widzą co i w jakich ilościach jem (np w pracy) patrzą się na mnie jak na trójgłowego potwora… prawie codziennie słyszę jak to niesprawiedliwe etc. -
DID/OSDD - czyli zaburzenia dysocjacyjne
nieprzenikniona odpowiedział(a) na nieprzenikniona temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
Moja diagnostyka w kierunku DID okazała się kompletnym niewypałem. Na drugim spotkaniu okazało się, że pani psycholog, która się tej diagnostyki podjęła (napisałam w mailu, że chodzi mi dokładnie o zróżnicowanie DID/P-DID/OSDD od c-PTSD i BPD) nie ma nawet podstawowej wiedzy na temat DID - kłóciła się ze mną, że nie należy ono do zaburzeń dysocjacyjnych a osobowości xd. Natomiast jak już powiedziałam jej o głosach w mojej głowie stwierdziła, że to objaw psychotyczny i nie pomogło tłumaczenie, że moja terapeutka i lekarka wykluczyły u mnie psychozę/ schizofrenię….także finalnie po burzliwej wymianie mailowej (dostałam nawet sugestie ze mam guza mózgu hahaha) dałam sobie spokój i póki co odechciało mi się podchodzić do tego po raz drugi. Natomiast jeśli znowu mnie najdzie zabranie się za diagnostykę to już tylko Katowice. Natomiast na terapii staram się to ogarniać jakoś ale idzie mi średnio, po pierwsze cały czas przemieszczam się pomiędzy „to jasne jak słońce, że to masz”- „wymyślasz sobie zaburzenia bo Ci się nudzi”. Już nawet w pewnym momencie byłam w stanie uznać, że moja terapeutka mi to na siłę wkręca (chociaż to ja przecież pierwsza o tym wspomniałam) ale też że ona wiedziała tylko nic mi nie powiedziała xd jednym słowem mam 100 skrajnych wersji i każda jest dla mnie tak samo prawdziwa heh. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że uświadomiłam sobie, że nie pamiętam bardzo wielu rzeczy, min co i dlaczego myślałam i czułam w danych momentach (nieważne czy dobrych czy złych i dotyczy to praktycznie całego życia). Ja nawet nie pamiętam jak czułam się wczoraj, tylko z zapisków wiem, że bardzo dobrze…(Zaczęłam wszystko zapisywać i to co później czytam nieco mnie przeraża bo okazuje się, że kompletnie siebie w tym nie pamiętam). Generalnie to tak jakbym oglądała o sobie film (raz bardziej raz mniej uważnie), więc pamiętam ogólnie większość zdarzeń (wszystko widziane z boku) a nawet czasem co mówiłam i co mówiono do mnie (dialogi w filmie ) ale nie jestem w stanie powiedzieć co wtedy czułam czy myślałam - jedynie po tym co pamiętam mogę podejrzewać, że czułam to czy tamto (bo przeważnie w takich sytuacjach ludzie tak czują)…trochę tak jakbym opowiadała komuś co obejrzałam i co wydaje mi się, że ta osoba tam czuła czy myślała? Jednym słowem uświadomienie sobie tego mnie dobiło aż do ponownych ms… No i w ogóle teraz już nie wiem jak to powinnam leczyć. W teorii powinno się poznać i zaakceptować wszystkie swoje części (czy tam raczej altery), żeby można było zacząć je integrować i doprowadzić do fuzji lub funkcjonalnej mnogości…a ja mam takie bariery pamięciowe (amnezję) pomiędzy nimi, że nie mam bladego pojęcia jakim cudem mam je zacząć określać. Tzn dostałam poradę od innych podobnych osób aby wszystko zapisywać a z czasem wyłoni się coś bardziej „jasnego” i będzie można zacząć to sobie jakoś układać. Mam nadzieję że tak… ale sobie zrobiłam tu dzienniczek swoją drogą to powiem Wam, że DID w Polsce jest mocno niedodiagnozowany i ludzie często lądują z innymi diagnozami i złym leczeniem (najczęściej bpd lub schizofrenia - ja leczyłam się przez 16 lat na bpd) . Nawet ta psycholog która miala mnie diagnozować na codzień pracuje w szpitalu…zapewne tylko jak się dowie, że ktoś słyszy głosy to wali mu bez zastanowienia psychozę w diagnozie A słyszenie głosów jest dużo częstsze u osób z DID i pokrewnymi niż w schizofrenii… Także jeśli do tej pory słyszeliście w swojej głowie różne głosy (komentujące, spierające się, wyzywające ale czasem służące radą) i myśleliście, że każdy tak ma (jak ja do ubiegłego roku xd) a do tego macie objawy jak przy bpd z poczuciem braku ciągłości siebie i przedłużające się dysocjacje to duża szansa, że możecie mieć coś ze spektrum DID. btw. Podobno myśli też nie powinny zwracać się do nas w drugiej osobie - przynajmniej moja terapeutka tak mi wczoraj powiedziała bo dla mnie to też norma że raz o sobie myślę na zasadzie „ja” a raz na zasadzie „ty” -
DID/OSDD - czyli zaburzenia dysocjacyjne
nieprzenikniona odpowiedział(a) na nieprzenikniona temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
Zaczęłam diagnostykę ale nie do końca jestem pewna co z tego wyjdzie (mam wrażenie, że ta psycholog raczej będzie chciała tą diagnozę obalić niż stwierdzić, zwłaszcza że dała mi do wypełnienia mmpi-2 zamiast konkretnych testów pod zaburzenia dysocjacyjne…) za to podzieliłam się swoimi obawami czy to przypadkiem nie DID (lub coś w tym spektrum) z moją terapeutką i chociaż spodziewałam się raczej zaprzeczenia ew czegoś podobnego to ona się ze mną w sumie zgodziła od razu (zwłaszcza jak opowiedziałam jej o wszystkich dziwnych zdarzeniach w jakie mi się przytrafiają co jakiś czas ale wcześniej nie widziałam sensu aby je wprowadzać na terapię). Także teraz próbuje jej wytłumaczyć jeszcze raz jak to wszystko wygląda z mojej perspektywy (tzn że w mojej głowie są różne, niezależne od siebie byty, które mają różne poglądy, odczucia, pamięć itp.) i mam nadzieję, że jeśli zacznie do mnie podchodzić w ten sposób (tzn nie traktować jako całość o różnych odczuciach itd a jako niezależne części w jednej głowie) to może wreszcie coś w moim leczeniu ruszy do przodu -
Właśnie nie jestem pewna, dlatego idę na diagnostykę - myślałam że nie mam zaburzeń pamięci a jak zaczęłam w tym roku więcej czytać o DID to odkryłam że podejrzewałam to już rok temu i zrobiłam sobie pakiet testów w necie (miałam w tel zapisany login i hasło) - oczywiście wynik podwyższony ale musiałam o tym zapomnieć?! No i możliwe że to też tłumaczyłoby głosy w mojej głowie - dopiero rok temu na wizycie u psychiatry zrozumiałam że powiedzenie: „słyszę głosy od zawsze” to nie było coś przeciętnie normalnego - w sensie ja w ten sposób od zawsze myślę i w sumie nawet nie zastanawiałam się czy inni też tak mają czy nie….właściwie dopiero jak w tamtym roku jeden z tych głosów dość mocno naciskał na to żebym się zabiła to stwierdziłam, że to już jednak trochę wykracza poza norme i dopiero wtedy powiedziałam o tym terapeutce i lekarce…
-
Problem polega na tym, że ja się nie czuję ani specjalnie smutno ani źle ani nie mam ma ms itp. Mam takie odrealnienia, zawieszki, jednym słowem dysocjacje, że ciężko się z tym już funkcjonuje na codzień. Pomijam, że zaczyna być to realnie niebezpieczne - ostatnio przy prędkości 120km/h nie byłam w stanie stwierdzić który pedal to gaz a który hamulec i prawie wylądowałam na barierce (bo musiałam zjechać z trasy a nie mogłam wyhamować przed zjazdem) i to nie pierwsze takie zdarzenie z ostatnich czasów, chociaż to zdecydowanie było najbardziej zagrażające…także albo opętało mnie coś co chce mnie zabić albo to jednak ostre zaburzenia dysocjacyjne….
-
U mnie też /cenzura/nia, ostatnio mój mózg funduje mi takie akcje, że przestaje ogarniać. Zaczynam diagnostykę w kierunku spektrum DID bo skończyły mi się wymówki względem tego co się ze mną dzieje (chyba że uznam że opętały mnie złe moce heh ale w to akurat sama nie wierzę)
-
Dasz radę, wtorek już blisko trzymam kciuki
-
Przytulam
-
Co na dzisiaj? - czyli dziennik psychoterapii
nieprzenikniona odpowiedział(a) na Dryagan temat w Psychoterapia
Na ostatniej sesji moja terapeutka wyglądała naprawdę na przerażoną tym co zrobię za kilka dni (nie jest to nic związanego z ms ani autoagresją). A ja przedstawiłam jej sytuację i tak w mocno okrojonej wersji żeby nie brzmiało zbyt drastycznie. Najgorzej że zaczęła mi snuć czarne scenariusze co może mi grozić, chociaż do tej pory to ja byłam w tym mistrzem…i teraz nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak, bo chociaż będzie to pewnie kiepskie doświadczenie to ryzyka o jakim ona mówi praktycznie nie biorę pod uwagę (właściwie dopóki o nim nie powiedziała to nawet sama na to nie wpadłam), czy może jednak to ona nieco przesadza -
DID/OSDD - czyli zaburzenia dysocjacyjne
nieprzenikniona opublikował(a) temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
Pod wpływem ostatnich zdarzeń i przemyśleń postanowiłam rozpocząć diagnostykę w kierunku DID/OSDD (dysocjacyjne zaburzenia tożsamości/ inne określone zaburzenia dysocjacyjne). Wstępne testy przesiewowe wychodzą mi dość wysoko i chociaż do tej pory to „olewałam” to jednak zaczęłam podejrzewać, że mój brak postępów w terapii może być wynikiem błędnej diagnozy (wstępnie BPD, obecnie C-PTSD) i że wynika w dużej mierze z braku ciągłości tożsamości. Problem jest taki, że nie ma zbyt wielu osób w PL specjalizujących się w tych zaburzeniach, więc trzeba się trochę wysilić, żeby diagnozę uzyskać (oczywiście nie mówię tu o przypadkach „książkowych”- bo takim łatwiej), zresztą podobno niektórzy lekarze w ogóle nie uznają tych zaburzeń jako czegoś co istnieje. Zobaczymy co z tego wyjdzie, póki co umawiam się na wstępną konsultację w tej sprawie -
Ja akurat nie mam napadów lęku ale mam toczeń, zdiagnozowany trochę ponad rok temu ale zdrowie zaczęło mi się sypać jakieś 3 lata wcześniej….z tym, że u mnie jednym z objawów było potworne zmęczenie, wręcz codziennie po pracy musiałam się zdrzemnąć a później spałam normalnie całą noc, do tego w weekendy zawsze spanie w dzień etc. W każdym bądź razie cały czas zwalałam to na psychikę bo wyniki ogólnie miałam niezłe, moja psychiatra próbowała dopasować mi leki pod neuropatię, poszłam na terapie itd. Po tych 3 latach szukania przyczyn w końcu nawet moja psychiatra powiedziała że mam znaleźć jakiegoś diagnostę i nie pozwolić się wyrzucić z gabinetu dopóki nie ustali co mi jest (byłam już w stanie skrajnego wycieńczenia i miałam tyle somatycznych objawów, że nie dało się już tego zwalić na psychikę)…w końcu trafiłam do reumatologa i wyszły mi dodatnie dsDNA. Inne wyniki nadal miałam dobre ale włączono mi leczenie plaquenilem - po ok 3-4 miesiącach większość objawów albo całkiem ustąpiła albo się znacznie zmniejszyla. Także toczeń może faktycznie podszywać się pod niemal wszystko i nie trzeba mieć od razu tragicznych wyników czy zajętych nerek…
-
Jak sobie budujecie życie z zaburzeniami osobowości?
nieprzenikniona odpowiedział(a) na eleniq temat w Zaburzenia osobowości
Żyjąc już jakiś czas z diagnozą bpd (16 lat od postawienia diagnozy) mogę powiedzieć, że życie z takim zaburzeniem osobowości jest dość specyficzne, były okresy względnego spokoju, kiedy właściwie nabierałam pewności, że wszystko co złe mam już za sobą…a później działo się nagle coś takiego, że znowu kończyło się stanami depresyjnymi i myśleniem o tym aby zakończyć swoje życie. Żeby było „zabawniej” to wszystko działo się już tylko w mojej glowie bo od tych kilkunastu lat wiodę bardzo stabilne, spokojne i właściwie szczęśliwe życie i jedyne co stanowi w nim część niszczącą to mój własny umysł. A żyję z zewnątrz całkiem normalnie, mam męża, dzieci, stałą pracę, znajomych itd ale w tle nadal leki i terapia, bo inaczej mogłabym w pewnym momencie nie przeżyć…już nawet nie łudzę się, że kiedyś uda mi się żyć jak gdybym nie miała żadnych problemów psychicznych, chyba już przyzwyczaiłam się do myśli o leczeniu do końca życia. -
Co na dzisiaj? - czyli dziennik psychoterapii
nieprzenikniona odpowiedział(a) na Dryagan temat w Psychoterapia
Ale ja nie mówię że to działanie dysocjacji to coś dobrego (w ogólnym rozumieniu) tylko, że właśnie używamy jej aby sobie w danym momencie pomóc (chociaż nieświadomie bo świadomie nie da się dysocjować) - także staje się takim chwilowym wybawieniem i dlatego wcale nie tak łatwo się jej pozbyć ( to trochę jak sięganie po butelkę przez alkoholika - robi to żeby sobie chwilowo „pomóc” chociaż wiadomo, że na dłuższą metę to nie działa - oczywiście tutaj działanie jest dużo bardziej świadome i nieco inne w skutkach). Też dysocjuję z różnych dziwnych powodów (niekoniecznie nawet logicznie połączonych z traumą) i to jest upierdliwe ale czasem to odcięcie pojawia się w idealnym momencie, kiedy wszystko we mnie krzyczy, że nie zniesie już ani sekundy więcej - wtedy zamiast np targnąć się na własne życie bo nie daję rady wszystkiego wytrzymać to po prostu dostaję „odcinkę” - i z dwojga złego wolę jednak takie rozwiązanie -
super że się udało, na pewno wiele wniesie do terapii ale też dzięki temu łatwiej będzie budować przyszłość
-
Ten psychiatra formalnie był na tym oddziale też moim psychoterapeutą (był z wykształcenia zarówno psychiatrą jak i psychoterapeutą), ale mniejsza z tym bo właściwie sesji z nim nie miałam jako takich jasne że relacja z psychiatra jest zdecydowanie inna, sama wiem jak dużo więcej informacji wymieniam z moją lekarką a jak niewiele terapeutka mówi mi o sobie…natomiast z tego co mówi do mnie często wyciągam wnioski (że ona tak myśli, że to jej wartości etc) a później okazuje się, że to tylko moje wyobrażenia o tym i właśnie dlatego wydaje mi się, że w przypadku autorki posta może być bardzo podobnie - że jej terapeuta nie mówi jej „mi też się z żoną nie układa” tyko raczej coś ogólnikowego (że nie wszystko w związkach układa się zawsze dobrze itp) co ona w ten sposób odbierała…a to diametralna różnica zwłaszcza jeśli chodzi o kompetencje terapeuty
-
Myślę, że masz do tego tak na prawdę całkiem zdrowe podejście i duży wgląd, więc tym bardziej rozmowa o Twoim uczuciu na terapii wniesie sporo dobrego, bo zachowujesz logiczny osąd co do tego czym może być to co słyszysz Sama byłam kiedyś w sytuacji, kiedy mój psychiatra z oddziału szpitalnego (leczenie nerwic i zo) powiedział mi że jak skończę studia to mam się do niego odezwać to załatwi mi pracę w swojej rodzinnej firmie (pomijam, że brał mnie na indywidualne rozmowy na tyle często, że inne osoby z oddziału zgłosiły zażalenia ordynatorce) wtedy myślałam że to po prostu miła, luźna propozycja ale gdybym zaczęła to seksualizować to dopiero miałabym w głowie sieczkę i w sumie niezłą bazę wyjściową) Teraz wiem, że to jednak było w jakimś stopniu przekroczenie granic…chociaż nadal uważam, że jako lekarz na tamtą chwilę sporo mi pomógł
-
Raczej właśnie tak nie było, to projekcja…wiem po sobie ile razy wydawało mi się że terapeutka coś mi sugeruje, „mówi coś o mnie”, próbuje coś narzucić (tak byłam pewna tego w 100% i miałam na to logiczne dowody i konkretne jej słowa, które tak rozumiałam) a po wyjaśnieniu okazywało się, że ona miała na myśli kompletnie coś innego, że dane rzeczy nabierały danego wydźwięku tylko w mojej głowie, głównie przez pryzmat przeszłych doświadczeń i mechanizmów… W każdym bądź razie wiele rzeczy w terapii nie jest takimi jak nam się wydaje a tylko naszym odbiorem
-
Chyba nie wiesz kompletnie o co chodzi w terapii skoro dajesz takie rady żadnemu dobremu terapeucie informacja o tym, że jego pacjentka się w nim zakochała nie zniszczy związku ani nic w tym stylu, baaa nawet jakby był samotnym facetem to w jego osobistym życiu na informacja niewiele by zmieniła…natomiast jest to bardzo ważna informacja do wniesienia na terapię bo dużo mówi o pacjencie i jego stylach tworzenia relacji przez co terapeuta ma wgląd na to co się dzieje i łatwiej mu opracować interwencję. Myślę że w swoim życiu zawodowym każdy terapeuta czy terapeutka doświadcza takich wyznań dość sporo i nie jest to dla nich nic nadzwyczajnego ani peszącego itd. A już zmiana terapeuty tylko z tego powodu to w ogóle byłoby nieporozumienie
-
Koniecznie trzeba o tym rozmawiać z terapeutą, dla nich to nic nowego więc jeśli jest specjalistą tak jak piszesz to jego reakcja nie powinna w żaden sposób wpłynąć na Wasz kontakt. Wg mnie to jest właśnie przeniesienie o które w sumie w terapii chodzi i o ile terapeutów tej samej płci raczej postrzega się jako rodziców (np terapeutki stawia się w roli matki) o tyle terapeutów innej płci „idealizuje” się do relacji romantycznej. Bardzo możliwe też że to co uznajesz za informacje, które on przekazuje Ci o swoim związku to tylko Twoja projekcja…mózg pod tym względem potrafi na prawdę wyczyniać różne cuda Daj znać jak uda Ci się o tym powiedzieć na sesji, tzn co z tego wyniknie powodzenia
-
Co na dzisiaj? - czyli dziennik psychoterapii
nieprzenikniona odpowiedział(a) na Dryagan temat w Psychoterapia
super, że idzie lepiej ja już dawno zauważyłam że dysocjacja ma swoje dobre strony, zwłaszcza kiedy pojawia się po okresie zbyt intensywnych emocji…najpierw jest jak błogosławiony spokój, niestety z czasem staje się nie do zniesienia Poza tym z tego co mówi mi moja terapeutka dysocjacja pojawiająca się w konkretnych sytuacjach pozwala tj nie wracać w pełni do tego co traumatyczne, stanowi barierę aby nie dostać zbyt dużego obciążenia… daj znać co Ty u siebie zauważasz U mnie teraz tydzień przerwy ze względu na ferie, tym razem nie mam z tym żadnego problemu ale może dlatego, że wyjeżdżam więc i tak miało mnie nie być -
Mi 500 litu idealnie stabilizuje emocje, nawet nie tyle, że tłumi bo one są nadal ale łatwiej się z nimi żyje