Ja się leczę od sierpnia - nadal mam lęki, że ją spotkam. Nadal przez gardło ciężko przechodzi mi jej imię. Nadal wszystko mi się z nią kojarzy. Jednak dla mnie najgorsze były pierwsze dwa-trzy miesiące. Ta nagła strata była dla mnie przerażająca. Teraz doszły inne rzeczy - cięcie, które zapoczątkowałam przez nią, niechęć do życia i zastój umysłowy. Przez to trochę mniej o niej myślę. Ale jednak. Co wieczór przed snem wyobrażam sobie spotkanie i to, co chciałabym powiedzieć.