-
Postów
8 939 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Abbey
-
[videoyoutube=VxEj4KISMMQ][/videoyoutube] zakochałam się od pierwszego przesłuchania
-
Nie wiem jak Tobą, ale mną nikt nie steruje i gdy jestem dobry, to z własnej nieprzymuszonej woli, bo po prostu chce, bo lubię, bo się to społecznie opłaca. Nie robię tego dla Boga, dla ksiedza, dla nagrody w niebie, bo boję się piekła, bo mamusia tak kazała, bo ktoś powiedział że trzeba żyć według przykazań i miłować bliźniego. Wiem że wierzącym to trudno pojąc, ale tak po prostu jest. Im bardziej człowiek świadomy, tym bardziej wolny i bardziej chętny do czynienia dobra bezinteresownie, albo chociaż nie przeszkadzania innym w życiu tak jak im się podoba. Im bardziej człowiek ograniczony religią, tym bardziej chce ograniczać wolność innych, mówić im jak mają żyć, bo mu się wydaje że realizuje jak to nazwałaś "wolę boga". I nawet na Twoim przykładzie to widać, choć zapewne masz się na pewno za wyjątkowo dobrą wierzącą osobę, bo pod czyjeś świadome czyny chcesz podkładać już działanie Boga, czego ja bym sobie na przykład nie życzył, bo mnie to obraża jako człowieka. podpisuję się pod tym obiema rączkami. To my władamy swoimi czynami, odruchami, słowami. Nawet, jeśli robimy coś impulsywnie, to jest nasza działka - naszego charakteru i osobowości, a więc nas. Uczęszczam na lekcje religii z niemal chorą na punkcie religii katechetką (wyzdrowiała i wszystko przypisuje bogu, więc my też mamy za każdy czyn, za wszystko mu dziękować ) i niedobrze mi się robi od tego, co tam słyszę. Z jej opowieści wygląda, że jesteśmy Simami,a 'ktoś z góry' nami rządzi. No i oczywiście na nic nie mamy wpływu, odgrywamy jakiś scenariusz, jesteśmy lalkami. Jak dla mnie nie ma żadnej postaci, którą wierzący kreują na swoich bogów. Oczywiście to mój pogląd
-
Lady Em., a jaki kolor? ;>
-
Dodam jeszcze, że ludzie chcą czy nie, czasem obok psa muszą przejść. Newet tego na smyczy. I nawet taki pies może się zwrócić, wąchać.
-
Ok, Ty może go nie wypuszczasz, ale przecież są ludzie, którzy spuszczają psa ze smyczy i co? i uwierz, nie tylko JA się boję, więc nie trzeba tak zaznaczać mojej osoby. może jestem dziwna, inna, ale wiele osób się boi psów. A jak każdy właściciel myśli 'po co MÓJ pies ma się męczyć' słyszymy, że kolejny pies pogryzł jakieś dziecko. Moja była przyjaciółka została napadnięta przez psa. No ale to był czyjś tam pies, więc nie miał prawa komuś czegoś zrobić. racja jest jak dupa.
-
Witam. Dawno mnie nie było ani w dziennych, ani w nocnych. -- 18 maja 2012, 13:41 -- Co do psów, ok, rozumiem, że niektóre rasy w naturze nie mają agresji, ale pomyślmy o tym, że niektórzy psów się panicznie boją. Uwierzcie, jak taki wielki bydlak podejdzie 'powąchać' czy 'do zabawy', to słowa 'on nie jest groźny, nie gryzie' mnie NIE uspokoją. ale to moje zdanie.
-
Nie wiem gdzie napisać, więc tu się odzywam... Zna ktoś jakieś sposoby na włosy-siano? Strasznie mi się elektryzują, każde rozczesanie równa się większej szopie. jakieś pomysły?
-
ooo, ja również Grammatika uwielbiam słuchać 'nie ma skróconych dróg'. do tego dochodzi 'cut' plumb i Amanda Clemens - I don't want to be me No i covery SNL "Szklana góra", "A my nie chcemy uciekać stąd" i wiele, wiele innych, również bardziej pozytywnych i ruchliwych typu Rammstein
-
Gdyby nie rodzice, z pewnością nie miałabym kilku problemów ze sobą, bo to ich wymagania doprowadziły do tego, kim jestem. Co gorsze, nie chcą mi pomóc... Szkolna pedagog mówiła ojcu, że wymagam, pragnę wizyty u psychologa, dał mi jakąś książkę i uznał, że pieniędzy na mnie wydawać nie będzie...
-
Namąciłam, namąciłam i teraz, gdy ciut ochłonęłam ryczę i nie wiem co robić Wkurza mnie ta moja impulsywność.
-
Kiya, posprzątałaś? cholera, mój pokój też wymagałby jakiegoś sprzątnięcia...
-
Kiya, będę, idzie jednak na humana, do tej samej szkoły co ja
-
Kiya, nie wybieram się do ekonomika, ale wszystkie klasy trzecie muszą tam iść przed końcem składania podań, wiesz, reklamę sobie robią, więc zaprosili oba gimnazja do siebie na jakieś ogniska integracyjne... -- 16 maja 2012, 17:43 -- jakiej roboty? o.o
-
oooo, znam to Właśnie ta zmiana szkoły mnie przeraża. Jak wspominałam wczoraj, mieliśmy iść do ekonomika i miała tam być Natalia. Wiadomo, jak chciałaby na mnie zadziałać, więc wzbraniałam się przed wyjściem, załatwiłam sobie dodatkowe matematyki, byle nie iść, a wychowawczyni powiedziała, że jak wszyscy to wszyscy. W sumie to po co byłoby zwlekać - i tak we wrześniu się spotkamy i tak. (finalnie wyjście przeniesiono na bliżej nieokreślony termin - z powodu pogody, ale zanim się dowiedziałam, obgryzłam kilka paznokci ) No ale nie o tym miałam pisać. Jest połowa maja, właśnie jest zebranie, są wystawione proponowane oceny. Ja wiem, jakie one są, prawie na nie nie narzekam, ale rodzice to co innego. I ciągle się stresuję, że ZNÓW nie będzie im nic pasować. (bo matce to nawet 100% z testu nie odpowiada, WTF?!?!) I znów zacznie się gadanie do ludzi jaką to okropną córkę mają, a to natomiast prowadzi do autoagresji...
-
Kolejną noc śni mi się cięcie. I najczęściej budzę się w środku nocy, masując przedramię. Budzę się, spoglądam - cholera, nic nie ma. I albo zasnę, albo namawiam się do samego rana, że to nie ma sensu. I tak kolejny dzień popadam w konflikty z kolejnymi osobami (głównie nauczycielami), bo nie mogę zapanować nad swoją złością, że się powstrzymuję... A że zawsze jestem grzeczną dziewczynką, otrzymuję joby podwójnie... Ale co ja im powiem, jak wytłumaczę? No właśnie...
-
Że ktoś dopomógł mi, abym w czwartek nie rozpadła się psychicznie
-
Jedna dziewczyna, z którą rozmawiałam, też mówiła, że zrobiła to tylko raz, bo jej się nie spodobało. Za to chleje do porzygu... Najwidoczniej są słabsi i silniejsi, no i różne gusta... a ja mam silną ochotę, ale się próbuję trzymać, chociaż środowisko nie pomaga...
-
Ile to razy próbowałam zwrócić uwagę rodziców... Kończyło się na legendarnym 'idź, czytam książkę, a gadasz mi o pierdołach' Czasem sobie powtarzam, że oni tacy są, że ich nie zmienię i jakoś muszę sobie sama radzić, ale cholera, czasem mówię 'kutfa, to moi rodzice, a mają mnie w głębokiej dupie, ciężko pogadać?'
-
dominika92, dzięki... cholera, niemiłosiernie się starałam. Ona teraz robi mi na złość i chwali się swoimi znajomościami. Nie umiem żyć bez ludzi, dziwnie tak w środowisku (w moim wypadku) szkolnym nie mieć do kogo japy otworzyć. A jak traktują mnie rodzice, często się żalę... Żadnej rozmowy, nic... Moje życie polega na milczeniu, a milczenie w moim mniemaniu to śmierć. Śmierć duszy, a gdy ona umiera, trudno jest tu bytować...
-
tak, o kolejną 'przyjaciółkę'. Co prawda, nie rozmawialiśmy ze sobą od jakiegoś czasu, ale tłumaczyłam to sobie jej zabieganiem, natomiast ona znakomicie bawi się w towarzystwie nowych-starych znajomych. Nigdy nie byłam o nich zazdrosna, ale teraz po prostu mnie wkur*ia, że z nimi spędza cały swój czas, a do mnie nawet nie chce odpisać smsa czy wiadomość na gadu. 15 sierpnia ubiegłego roku dziewczyna, która była dla mnie jak siostra, wyznała mi (nagle, wszystko było ok), że znalazła sobie lepszą przyjaciółkę, a ja mogę być jej 'numerem dwa'. Kto by się zgodził na takie coś? Na bycie wersją 'na wszelki wypadek'? Zerwałam z nią kontakt (chociaż na urodziny, święta itd się narzucałam i pisałam), myślałam, że sobie wszystko ułożę. Jednak nie, od tego sierpnia jestem na dnie, zaczęłam się ciąć przez kogoś, kto kiedyś trzymał mnie przy życiu... W ramach 'wymiany na lepszy model' potraktowały mnie tak cztery osoby, które były mi bliskie. To nie jest przypadek, może to ze mną coś jest nie tak? Z pewnością! tyle, że ja się staram... -- 14 maja 2012, 19:41 -- dodam jeszcze, że za tą dziewczyną od 'numeru dwa' ostatnio strasznie tęsknię. Pomimo tego, że często byłam przez nią wykorzystywana, nie liczyła się z moimi lękami, tęsknię. Przez czas naszej przyjaźni byłam jakoś szczęśliwa...
-
Kolejna osoba zastąpiła mnie kimś lepszym. jestem dnem.
-
Przytulić się, pogadać, popisać, bo chociaż zarys swojej kolejnej opowieści w głowie mam, to nie mogę się za to wziąć.
-
Tomcio Nerwica, nie zdążyłam nawet rozpocząć popcornu :